Ciekawe, my też w tym roku słuchaliśmy Bacha przez całą Wielkanoc.
Lech Milewski
Wielkanoc Jana Sebastiana Bacha
Tegoroczną Wielkanoc mieliśmy okazję spędzić w ograniczonym gronie i przestrzeni.
To specyficzna sytuacja, dlatego nie chciałem przedwcześnie rozpraszać niczyjej uwagi opowiastkami, jak to kiedyś bywało, jak to mogłoby być?
Teraz chyba właściwsza na to pora.
W okresie Wielkanocy, w naszym domu wyraźnie obecna była muzyka Jana Sebastiana Bacha, przede wszystkim Oratorium Wielkanocne – KLIK.
Nic dziwnego zatem, że zastanowiłem się – jak J.S. Bach spędzał Święta?
Odpowiedź znalazłem natychmiast u Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego – Wielkanoc Jana Sebastiana Bacha – KLIK. Napisane w 1950 roku.
Przyjemna opowieść – kantor to ma klawe życie – pomyślałem parafrazując tytuł popularnej kiedyś piosenki (Przypisy – 1).
Swoją drogą, panie Konstanty – czy Pan nie zafantazjował?
Postanowiłem sprawdzić nieco dokładniej.
Stanowisko – kantor w Lipsku.
Wrzuciłem to hasło do google – oto jedna z czołowych odpowiedzi – KLIK.
“Jeśli nie za wybitnie się pragnie… uczynić bez wychodzenia z domu…” – to rzeczywiście doskonałe rozwiązanie na czas pandemii.
J.S. Bach chyba by sobie z tym tak łatwo nie poradził (((.
Na szczęście żył w łatwiejszych niż obecne czasach i do jego obowiązków należało:
– przygotować oprawę muzyczną na każdą niedzielę i święto kościelne.
Bach, chyba w pierwszym napływie entuzjazmu, by zrobić dobre wrażenie na pracodawcy, zdecydował, że będzie to kantata. W ciągu pierwszych 7 lat służby napisał ich więcej niż 300 – każda to ponad 20 minut muzyki, większość zaginęła.
Zachowała się ta napisana na pierwszą niedzielę w okresie zatrudnienia – Święto Trójcy Świętej – 30 maja 1723 – Die Elenden sollen essen (Biedni powinni jeść) – przypisy 2.
– prowadzenie chóru w katedrze św. Tomasza – Thomasenchor.
– obsługa muzyczna kościołów Thomaskirche, Nikolaskirche, Neue Kirche i Petrikirche.
– nauka łaciny – ten obowiązek odstraszył Georga Filipa Telemanna, któremu rada miasta Lipska oferowała wcześniej stanowisko kantora, Bach to był już wybór “drugiego sortu”.
W praktyce okazało się, że J. S. Bach miał prawo zatrudnić czterech prefektów do pomocy. Jeden z nich odpowiadał za naukę łaciny.
Do obowiązków służbowych J. S. Bacha NIE należała gra na organach. Tego podjął się już na własną rekę, w czterech wymienionych wyżej kościołach.
Wrócę na chwilę do Oratorium Wielkanocnego. Wykonane na Wielkanoc, 1 kwietnia 1725 roku. W tym samym roku mieszkańcy Lipska mieli okazję wysłuchać Pasji wg św Jana – Przypisy 3.
Dwa monumentalne dzieła w odstępie kilku tygodni. To był drugi kompozytora w Lipsku, może Bach chciał pokazać pracodawcy swoją wartość.
Po siedmiu latach pracy J. S. Bach jakoś chyba unormował warunki zatrudnienia na etacie i to może wtedy miał czas, by krążyć po pustym domu, jak to opowiedział Gałczyński.
Trubadur – tak określił Gałczyńskiego Czesław Miłosz w Zniewolonym Umyśle – rozdział 7. Delta.
Delta zawsze potrzebował mecenasa. Teraz znalazł wreszcie mecenasa naprawdę hojnego: państwo. Cokolwiek teraz napisał, przynosiło mu obfite dochody. Jego pióro było zaiste złote…
Rok 1950, w tym roku Gałczyński został mocno skrytykowany na Zjeździe Związku Literatów Polskich i usunął się w cień, do leśniczówki.
Może właśnie tam krążył, wpatrując się w niebo i przywołał do towarzystwa Jana Sebastiana Bacha.
Wrócę na chwilę do Zniewolonego umysłu i klawego życia cysorza.
Delta potrzebował mecenasa… – pomyślałem sobie, że Mecenas, którym w tych czasach było państwo, potrzebował Delty – kogoś dostarczającego “opium dla mas“, i nie mógł to być Kościół.
Natomiast – cysorz w kalesonach i koszuli flanelowej?
Myślę, że to był dobry środek znieczulający dla ludu czekającego na mieszkanie rozwojowe z kuchnią bez okna.
Bardzo przepraszam Tadeusza Chyłę za wplątanie go w te rozważania.
Jednak w 1966 roku, roku tysiąclecia, roku, kiedy władza dokładała wielkich starań, aby wymazać, ze świadomości ludu skojarzenia z chrztem, w tym właśnie roku wykonano w Polsce wielkie dzieło muzyczne o zdecydowanie religijnym charakterze – Pasja wg św Łukasza – jedyna której nie napisał J. S. Bach.
Zgodnie z zasadami dialektyki marksistowwskiej, to nie rząd PRL był tu mecenasem. Krzysztof Penderecki napisał ją na zamówienie Westdeutcher Rundfunk a premiera odbyła się w obchodzącej siedemsetlecie katedrze Münster.
Polska premiera Pasji odbyła się prawie dwa miesiące później w Krakowie i to nagranie towarzyszyło nam w tegorocznym Wielkim Tygodniu. Przypis 4.
Przypisy:
1. Cysorz to ma klawe życie – KLIK.
2. Kantata Die Ellenden sollen esssen – KLIK.
3. J.S. Bach – Pasja wg św Jana – KLIK – polecam przynajmniej pierwsze 4 minuty.
4. K. Penderecki – Pasja wg św Łukasza – KLIK.
Tymczasem Tibor Jagielski nadesłał już kilka dni temu wiersz wspaniale pasujący do dzisiejszego wpisu. Poprosiłam, by wstawił go dziś w komentarzu, a że tego nie uczynił, a wieczór się zbliża, postanowiłam, że ja to zrobię
brandenburger konzerte
storchennest ist leer
das zweite jahr
in zwei und dreissig
als wir dort
vorbei schlenderten
denken wir nicht an das schlimmste
nein liebe freundin
und glauben
ja
an die weisheit der vogel
die wusten von der kommenden grossen dürre
was uns verbogen
troztz so vielen ankündigungen
blieb
und suchten
und fanden
ja
andere heimat
jesli poezja…
jest wiersz adama zagajewskiego (tlumaczenie nieodzalowanego karla dedeciusa) w faz:
https://www.faz.net/aktuell/feuilleton/buecher/frankfurter-anthologie/frankfurter-anthologie-versuch-s-die-verstuemmelte-welt-zu-besingen-von-adam-zagajewski-16729301.html