Tibor Jagielski
raz, pamiętam kolacja po pracy, bruksela,
(siedem dań, kuchnia genialna, eleganccy kelnerzy, znakomite wina),
przedtem krótka mowa patrona:
cieszy się, że mógł z nami pracować i dziękuje nam wszystkim za zapieprz
wznosi kielich i mówi – na zdrowieI
i cała załoga czyni to samo,
serio, tak się wzruszyłam, że o mało nie rozlałam
(siedem dań, kuchnia genialna, eleganccy kelnerzy, znakomite wina),
przedtem krótka mowa patrona:
cieszy się, że mógł z nami pracować i dziękuje nam wszystkim za zapieprz
wznosi kielich i mówi – na zdrowieI
i cała załoga czyni to samo,
serio, tak się wzruszyłam, że o mało nie rozlałam

s-bhf yorckstraße,
na dachu sześciopiętrowego domu,
wielkimi białymi literami na czerwonych dachówkach
NIE WIEDER DEUTSCHLAND!
na dole jest warsztat rowerowy, a obok knajpa
na dachu sześciopiętrowego domu,
wielkimi białymi literami na czerwonych dachówkach
NIE WIEDER DEUTSCHLAND!
na dole jest warsztat rowerowy, a obok knajpa

z gościnnymi stołami w ogrodzie,
gdzie rosną jabłonie, grusze i konopie;
w środku gwarnego miasta
nagle cisza
brzemienna latem