Już rok temu, w rocznicę urodzin KIGa, autor przysłał mi wiersz. W tym roku wiersz (w nowej wersji) powrócił, a z nim opis urodzin w leśniczówce
Mieczysław Węglewicz
Urodziny poety
Jakie tajemne znaki
zwiastowały Polakom
dzielnym
że się narodzi Konstanty
poeta niebagatelny?
jak poznał lud i socjeta
że przyszedł na świat
poeta?
Nie anonse o niemowlętach
nie literackie gazety
nie blask
gwiazd
nie komety
to Wisła miała kolor zielony
pawie w królewskich
Łazienkach
rozkładały zielone ogony
to zorza była zielona
i atrament zielony podrożał
PS
Konstanty Ildefons Gałczyński urodził się w W-wie 23 01 1905 roku
Program imprezy urodzinowej
1. uwielbiać KIGa i czcić
2. opiewać gęś zieloną
3. śpiewać pieśni i wino pić
4. delektować się gęsią pieczoną
Leśniczówka z czerwonej cegły, porośnięta dzikim winem robiła wrażenie tajemniczej świątyni. Wejścia przed furtką strzegła drewniana gęś. Za furtką, druga gęś, zielona z brązu, na wysokim postumencie, witała przybyłych, szeroko rozpościerając skrzydlate ramiona. Pokornie weszliśmy na podwórze, z szacunkiem dla odchodzącego dnia. Wokół była cisza, chłód i szarość bezśnieżnej zimy. Zapadał zmierzch.
Na ławce przed drewnianym gankiem zjawił się po cichu jak leśny duch wielki, kudłaty kocur main coon.
Próbowaliśmy łasić się do niego, ale pozostawał obojetny na pieszczoty.
Uchyliły się drzwi i na ganek wyszedł wyrośniety czterdziestolatek w zimowej kurtce. Zaprosił przybyłych do leśniczówki. Na parterze w otwartym kantorku z biletami, książkami i pamiątkami, wsród kilku osób jest także pani Grażynka, zawsze uprzejma i pomocna. Droga wiodła po drewnianych schodach, które słyszą i czują każdy krok. Czasem nawet coś mówią skrzypiącym głosem.
Weszliśmy jako pierwsi do dużej izby na poddaszu z kaplicznymi rzędami krzeseł.
Przed pierwszym rzędem jak na ołtarzu stały dwie figury zielonych gęsi – duża i mała. Gęś i gąska. Mama i dziecko.
Z każdą minutą więcej i głośniej skrzypiały schody. Przybywało gości. Krzesła zostały zajęte. Niektórzy stali przy schodach. Wreszcie schody zamilkły. Natężała się cisza, niekiedy zakłócana powściągliwymi chrząknięciami.
I kiedy już wszyscy jakoś dojrzeliśmy do słuchania, poeta i dyrektor Wojciech Kass, podzielił się swoja dumą i pochwałami, że heroicznie przybywamy od sześciu lat na urodziny KIGa w Praniu.
Czysta przyjemność po naszej stronie, panie Wojciechu!
Gość honorowy 115 urodzin KIGa, pan prof. Piotr Mitzner (zdjęcie po prawej stronie), snuł ciekawą opowieść o życiu i twórczości ś.p. Jubilata, a my po cichu na huśtawce marzycieli sięgaliśmy w wyobraźni po tort urodzinowy, po herbatę i grzane wino, podane wkrótce podczas wspólnego ogniska.
Na koniec nad ognisko zleciałały się kiełbasy, które co raz to unosiły się dostojnie nad ogniem, to opadały bliżej żaru. Widowisko to obserwowali zgromadzeni wokól ogniska ludzie. Niektórzy wyglądali tak jakby kierowali ruchem kiełbas wzrokiem, u innych zaś widać było czarodziejskie różdżki.
Nocne powietrze, wilgotne i chłodne, nasycone było żywicznym kadzidłem.
Trwały czary…
Nasza autorka, Ela Kargol, pojechała na urodziny poety do Szczecina – zob. TU