Ewa Maria Slaska
Jednym z magnesów przyciągających turystów do Berlina są niewątpliwie Jarmarki Bożonarodzeniowe. Przyjeżdżają Włosi, Hiszpanie, Anglicy, Szwedzi, Polacy, Japończycy i Chińczycy. I są to naprawdę tłumy. Jarmarków jest w Berlinie masa, są jarmarki koreańsko-japońskie i polskie, są gejowskie i artystyczne, ale najwięcej jest tych całkiem normalnych – z drewnianymi budkami, w których kupić można francuskie naleśniki i włoskie sery, ale przede wszystkim wypić tradycyjnego niemieckiego grzańca, zjeść potwornie słodkie jabłko zanurzone w czerwonym karmelu i kupić malowane kolorowym cukrem pierniki, z napisami po bawarsku, na przykład “Ich liebe Dir”, co można przetłumaczyć jako “Kocham Ci”.
Mają rację ci, którzy powiedzą, że jarmarki bożonarodzeniowe to kicz do potęgi. Tak, to kicz, ale jak dobrze jest choć przez parę godzin zapomnieć o tym, jak ciężko i smutno jest na świecie, jak dobrze jest napić się grzanego wina, zjeść pierogi przy stoisku z polskim jedzenie, nacieszyć się miłą, przyjazną atmosferą.
Można by pomyśleć, że po ataku terrorystycznym trzy lata temu, 19 grudnia 2016 roku, zainteresowanie jarmarkami zmaleje, ale wydaje się, że wręcz przeciwnie, że przybywa jeszcze więcej turystów niż przedtem, być może pod hasłem “nie myślcie, że dacie nam rady”.
Dziś, w trzecią rocznicę tamtego strasznego dnia wspominamy 11 osób, które zginęły pod kołami uprowadzonej przez terrorystę ciężarówki i Łukasza Urbana, polskiego kierowcę, który stawił opór napastnikowi, zginął w walce, ale uratował wiele dalszych możliwych ofiar. Wśród ofiar znaleźli się Niemcy
Ein goldener Riss im Boden erinnert an die Opfer des Terroranschlags am Breitscheidplatz am 19. Dezember 2016
Tzw. Złota Szczelina przypomina o ofiarach ataku terrorystycznego 19 grudnia 2016 roku
Weihnachtsmärkte sind etwas, was Touristen aus aller Welt nach Berlin zieht. Italiener, Engländer, Spanier, Polen, Schweden, Japaner und Chinesen. Aus allen Herren- und Frauenländer kommt man massenweise nach Berlin, kauft ein, trinkt Glühwein, isst Marzipanstollen, geröstete Mändeln und bunt karmellisierte Äpfel. Man kann sagen, dass es Kitsch ist. Und man wird recht haben. Klar, es ist Kitsch, aber es ist so verdammt gut für ein paar Stunden zu vergessen, wie die Welt da draussen aussieht und einfach die unglaublich schöne, ruhige, freundliche Atmosphäre des Jahrmarkts genießen.
Nach dem Vorfall vom 19. Dezember 2016 hätte man meinen können, der Magnet hat ihre Kraft eingebüsst. Aber nein. Ja, auf dem Weihnachtsmarkt im Herzen der Stadt, zwischen KaDeWe und Europa Zenter, gibt es ein Gedenkort, da, wo der Terrorist mit einem von einem Polen gekaperten Truck eingefahren ist, man geht vorbei, liest die Namen, zündet eine Kerze, legt eine Blume, seufzt, geht weiter. Am Weihnatchstmarkt-Betrieb änderte es wenig, oder hätte es ihn gar verstärkt, nach dem Motto, wir lassen uns nicht runterkriegen…
Heute erinnern wir uns an die 12 Todesopfer des Anschlags, darunter auch Łukasz Urban, der polnische Truck-Fahrer, der dem Terrorist Widerstand geleistet hatte und gestorben ist, der aber durch seinen Kampf unzählige weitere Menschenleben gerettet hatte.
Zdjęcia: Ania, Ela i Monika
prawdziwa tegoroczna nowoscia jest der queere Weihnachtsmarkt in berlin: http://christmas-avenue.berlin/ przy nollendorfplatz. oprocz tradycyjnych kandyzowanych migdalow, orzechow, grzanego wina, eierkoniaku i slodkich wypiekow gibt es in den marktständen sexspielzeug, gleitgel und ähnliches mehr. diskokugeln kreca swoje piruety, drzewa oswietlone sa regenbogenfarben, z glosnikow dobywaja sie stimmen einiger schwuler pop-ikonen wie britney spears oder mariah carey. na scenie zamiast dzieciecych chorkow sorgen drag queens für bunte unterhaltung. kazdego dnia inny program (od 18-tej). we wtorki mozna wygrac massageöle albo schnaps w drag bingo. kto oszukuje i krzyczy “bingo!” w zlym momencie, ten zostaje aufgefordert do zrzucenia ciuszkow.
i ja tez tam bylem, miod i wino pilem i czardasza zatanczylem.
pozdrawiam
wiadomo kto 😉
Malo kto sie przyzna, ze czesto oczy cieszy kicz, a uszy “sznulce” i szlagiery…
A prawda jest taka, ze ta czesto prostota
i “pierwotnosc”, lapie czlowieka szybko za reke
i polaskocze prowokujac do smiechu, usmiechu, daje cieplo, dokladnie tak jak dobry grzaniec.
I fajnie jest, kiedy sie tego nie odwartosciowuje,
bo to jest prawo kazdego, by nie zawsze pamietac tylko o bardzo wysokim poziomie wszystkiego, co swiadczy o dobrym rozwoju kulturalnym czlowieka.
Wszystko ma miejsce w zyciu, jesli sluzy radosci
i zabawie, bez szkodzenia komukolwiek…
Czyli kolorowe jarmarki…
Bardzo ciekawy wpis, kolorowe, ladne zdjecia.
Dziekuje.T.Ru.