Ela Kargol, Marek Maj
Szczeciński Don Kichot zamieszkał na Skolwinie z dala od centrum, zgiełku, zamku i wiatraka. Wybrał „obrzeża i skraje”, jak w wierszu Marka Maja, poety związanego sercem i pracą ze Skolwinem. Odwiedziłam Don Kichota w majową, słoneczną, leniwą niedzielę.
Mural z błędnym rycerzem i jego towarzyszem Sancho Pansą powstał na ścianie budynku przychodni, obok skolwińskiego Domu Kultury, przy ul. Stołczyńskiej 161 w ramach miejskich projektów pt. „Niwelacja błędów infrastrukturalnych poprzez sztukę ulicy – Street Art” oraz „Poprawa estetyki przestrzeni Miasta Szczecin”. Jego autorem jest znany polski malarz scenograf, plakacista (twórca plakatów do filmów Edi i Mój Nikifor), performer Dariusz Miliński.
Mural robi wrażenie. Postacie trochę jak z Bruegla, a przelatujący bocian jak z Chełmońskiego. Szkoda tylko, że nikt za bocianem nie wodzi wzrokiem. Ani Don Kichot, ani Sancho Pansa, a tym bardziej dzieci zamknięte w skorupie, zajęte swoimi wirtualnymi pojedynkami. One, jak Don Kichot, walczą z wyimaginowanymi olbrzymami, rycerzami, rozbójnikami, z tą różnicą, że nie dostrzegają świata wokół. Książki leżą nieprzeczytane gdzieś obok, tak jak zabawki, którymi nikt się nie bawi i instrumenty, na których nikt nie zagra.
Wiatrak na muralu artysta umieścił prawie na ostatnim planie.
Jedyny szczeciński wiatrak, który znam, jest dość daleko od Skolwina, bo aż na Gumieńcach. Stoi na Cmentarzu Centralnym, przy dawnej ulicy Berlińskiej. Kiedyś mełł zboże na mąkę. Teraz zamienił się w sklep oferujący „znicze i słodycze”. Siostrzeniec właściciela wiatraka opowiadał mi o swoim dziadku, którego staraniem wiatrak odremontowano. Dziadek chciał koniecznie przywrócić wiatrakowi skrzydła. Zamówił je nawet w stoczni. Ale ponieważ wiatrak stoi na cmentarzu, urząd miasta lub inny nie wyraził na to zgody, obawiając się zakłócania spokoju zmarłym. Teraz, gdy o tym piszę, myślę sobie, że ten bliżej nieokreślony urząd obawiał się być może Don Kichota.
Plac zabaw już poza muralem świeci pustkami.
Dom Kultury oferuje bogaty program. Oby trafił do jak największego grona odbiorców!
Można by pomyśleć, że czas na Skolwinie zatrzymał się w miejscu, jak na zegarze z placu zabaw, ale to tylko iluzja, bo czas pędzi i postęp, który ze sobą niesie, zastawia pułapki na nieuważnych.
Marek Maj mówi o muralu:
Don Kichot od 2018 roku jest w logo Domu Kultury “Klub Skolwin”. Wpadłem na ten pomysł, bo jest on jedną z najbardziej charakterystycznych, pojemnych znaczeniowo, kulturowo postaci. I nie chodziło mi o donkichoterię, o tragiczny, beznadziejny, graniczący ze śmiesznością czy żenadą romantyzm, ale raczej o romantyzm, który potrafi sobie stawiać cele niewidoczne dla innych, pozornie wyimaginowane, nieosiągalne. Praca w kulturze, zwłaszcza w takim miejscu jak Skolwin, może nieco przypominać “walkę z wiatrakami”. Takim wiatrakiem może być wszytsko – każde przeciwieństwo ożywione i nieożywione, spodziewane i i nieprzewidywalne, znajome i zupełnie obce. A Don Kichot – mniej lub bardziej udanie – podejmuje walkę z przeciwieństwami: tymi konkretnymi, namacalnymi jak i trudno uchwytnymi… Trafiłem w Gazecie Wyborczej na tekst o muralu w Szczecinku. Był to… Don Kichot w wyobrażeniu i autorstwa Dariusza Milińskiego, dotarłem więc do artysty, opowiedziałem co nieco i w ten oto sposób powstał skolwiński mural z Don Kichotem, który zdąża na odsiecz kulturze przegrywającej walkę (zwłaszcza wśród dzieci) z łatwymi, często prymitywnymi uciechami, pojawiającymi się wraz z internetem i jego narzędziami. Te dzieci siedzą, jak w kukułczym jajku, bo współczesne “zabawki” często są niejakmi pułapkami, podrzutkami, z których nie wiadomo co wyniknie.
Skolwin, prowincja w obrębie miasta albo, jak o niej mówi Marek Maj, „teren wiejski na obszarze metropolitalnym”, urzeka małymi sklepikami, praniem na sznurku, nieczynnym już maglem, przydomowymi ogródkami, zapachem anemonów, a nawet odrapaną klatką schodową, której majowe słońce dodaje uroku.
Marek Maj, wiersz Prowincje, który dość dobrze oddaje te skolwińskie klimaty.
PROWINCJE
– Gdzie zieleń poważa się w trawie,
Gdzie słowo z dotyku jest rzeczy,
A licho przy swoim tkwiąc prawie
Śpi mało i zapał niweczy.
– A szumy się szumią z niczego,
A cisze sprawują się cicho,
Rzeczułki pokorne są brzegom,
Klamoty należą się strychom.
– Skąd bliżej na płoty jest kotom,
Gdzie miesiąc rachują ołówkiem,
A wielkie miłości piechotą
Codziennie wędrują na dniówkę.