Spędziliśmy kilka dni latem 2018 roku w pięknym dworze naszego kuzyna.
Z tyłu za dworem jest sad i ogród, które dostarczyły nam agrestu, jabłek, porzeczek, kwiatów cukinii i dyni, ale i samej cukinii, oraz buraczków na chłodnik. Ogarnęło nas istne szaleństwo gotowania być może zdrowo, bezglutenowo, ekologicznie, ale przede wszystkim – smacznie.
Gotujemy. Było nas sześć (a potem jeszcze dojechała siódma) – piąta kucharka robiła zdjęcie, szósta, która przygotowała sztufadę – odpoczywa. Na patelni smażone kwiaty cukinii, w garnku – groszek cukrowy z orzechami nerkowca i sosem sojowym.
W planie działań sześciu kucharek znalazł się placek z porzeczkami, który przed laty, a dokładnie 11 sierpnia 2011 roku, rozpoczął naszą szaloną i wesołą rodzinną współpracę blogowo-kulinarną. Małgorzata przysłała wtedy zdjęcia porzeczek ze swego kanadyjskiego ogrodu, zdjęcie placka z porzeczkami oraz przepis. Teraz wreszcie rodzinnie zjedliśmy taki placek.
Letni placek porzeczkowy / Summer Currant Cake
Ciasto
2 filiżanki mąki (30 deka)
¾ filiżanki cukru pudru (10 deka)
2/3 filiżanki margaryny (15 deka) – nie używać masła! nie wyjdzie! ~
3 żółtka
Zagnieść wszystkie składniki w kulę. Jeśli ciasto jest za suche, dodać trochę zimnej wody. Wyłożyć cienko ciastem dno i boki tortownicy. Upiec na złoto, ostudzić.
Nadzienie:
3 białka
cukier puder – tyle, ile okaże się potrzebne.
czerwone porzeczki (lub jagody, maliny, truskawki), obrane z szypułek itp, umyte i wysuszone!
Ubić na sztywno pianę z białek. Dodawać cukier i dalej ubijać, aż uzyskamy gęstą masę. Dodać (ręcznie!) owoce i delikatnie wymieszać!!!. Wyłożyć nadzienie na spód z ciasta, piec w nagrzanym piekarniku (180°C), aż wierzch będzie lekko złocisty. Wyłączyć piec i zostawić ciasto w piecu na 15 minut.
Rodzina. Od lewej. Piotr upiekł łososia. Małgorzata zrobiła placek z porzeczkami. Maria przygotowała tiramisu w wersji z glutenem i bez. Ciocia upiekła sztufadę. Ja – zbierałam porzeczki. Jacek namalował akwarelę. Kasia robiła złotą konfiturę z papierówek, dodając masło! Agnieszka zrobiła wszystko! Stefek upiekł buraki. Leon i Kama pilnowali, żeby psy nie zjadły tego, co gotujemy i siebie nawzajem. Piotr i Agnieszka jako gospodarze dokonali największej sztuki – wspaniale udawali, że wszystko robi się samo, a nawała gości nie sprawia najmniejszego kłopotu.
Zdjęcie zrobił dron. Też mu nieźle wyszło…
uwaga, do piany nie nalezy sypac za duzo cukru, bo piana nie bedzie sztywna i bialka przed ubiciem warto trzymac w lodowce zeby ubijac chlodne z dodatkiem szczypty soli.
Przepiekne dni!!!!