Mama i Mascha, Memento mori

wirwarennachbarnFür meine deutschsprachigen Leser: Kommt morgen ins Rathaus Schöneberg zu feierlichen Wiedereröffnung der Ausstellung Wir waren Nachbarn. John-F-Kennedy-Platz 1, 10825 Berlin. Um 17:00 Uhr Vernissage, um 19:00 Uhr – Lesung.

Ewa Maria Slaska

Memento mori

Mama umarła w sierpniu 1995 roku. 20 lat temu. Patrzę z niedowierzaniem na to, co napisałam. 20 lat, powtarzam w myśli, 20 lat. 20 lat temu rozmawiałam z moją siostrą przez telefon. Napisz nekrolog, mówi Kasia. Nie mam żadnego wzoru, jak się pisze nekrologi, nie mam pojęcia, co bym miała napisać, ale nie dyskutuję.

Z odległości kilkudziesięciu lat słyszę głos Mamy, jak nie wiesz, co pisać, użyj cytatu – porada inteligentnej matki dla odrabiającej lekcje licealistki.

Wyciągam numery WIR-u. To wydawnictwo, które założyłam rok wcześniej i przy którym Mama współpracowała ze mną czy raczej z nami – z Iwoną Mickiewicz i Brittą Wuttke. Do pierwszego numeru – Doppelte Identität / Podwójna tożsamość – tłumaczyła wiersze Ottona Ericha Hartlebena. Do drugiego – Poetki z ciemności / Dichterinnen aus dem Dunkel – wiersze Maschy Kaléko i Martina Pohla. W czwartym numerze – Träume, Vorahnungen / Marzenia, sny, przeczucia – jej tekst o mało znanej sztuce Lorki, A kiedy minie pięć lat…
Była ważnym człowiekiem w naszym wydawnictwie. Irena Kuran-Bogucka, tłumaczka poezji hiszpańskiej i niemieckiej.

Otto Erich Hartleben
By cię powalić, łamie wicher drzewa
By cię pogrzebać, toczą sie lawiny.

Piękny wiersz, ale nie pasuje mi do Mamy, do nekrologu, do grobu. Wicher, lawiny, syczące płomienie… Mama była mocna, ale nie była to moc natury, lecz woli i sztuki. Nie pień morwy, lecz nić jedwabna. Nie do zerwania. Do czasu jednak.

Kolejny wiersz Hartlebena – Morituri
Zamiera krzyk. Świadkowie leżą niemi na drodze. Wieńczy ich pobladłą skroń chłodny blask chwały wstającego słońca.

Chłodny blask chwały, piękny wers, ale do wykucia spiżem na marmurze, a to Mama umarła, a nie posąg się przewrócił. Miała takie małe, ciepłe dłonie. Moje są zawsze zimne jak żaba, a jej były miękkie i ciepłe. Chyba zawsze takie były, nawet wtedy, gdy cięła drzeworyty.

mamacieciegrafiki Sięgam po mój ulubiony wiersz Martina Pohla w jej tłumaczeniu.

Der Flug der Graugänse

Wohin, ihr Graugänse, geht euer Flug?
Wer hat euch die Winde empfohlen?
Wir folgen des Heiligen Martins Spur;
Seitdem Vater Karel nach Rom hinausfuhr,
Zieht es die Graugans nach Polen.

Was wißt ihr Graugänse von einem Land
lm Fron von den Herren bestohlen?
Ein Lied hat Sankt Martin nach Polen gebracht
Von grünenden Fluren in herbstlicher Nacht,
Vom niemals verlorenen Polen.

Wartet, ihr Graugänse, wir kommen mit
Auf leisen und flutfesten Sohlen.
So spannt euren Schimmel an, folgt unserm Schrei,
Und laßt unsre Schwestern, die Weißgänse, frei
Im Morgenwind rot über Polen.

1980 / 88

Lot dzikich gęsi

Dokądże, o dzikie gęsi, biegnie wasz lot?
Kto wam wiatry polotne powierzył?
Lecimy twym śladem, Święty Marcinie,
Odkąd Król Karol przebywał w Rzymie,
dzikich gęsi klucz do Polski bieży.

Co wy wiecie, dzikie gęsi, o pewnym kraju,
co w niewoli trwa przez władców więziony?
Pieśń Święty Marcin wyśpiewał, jak wokół
zielenią się pola w jesiennym mroku,
pola Polski nigdy nie straconej.

Zaczekajcie, dzikie gęsi, ruszymy z wami,
cichą stopą pomykając po suchej ziemi.
Niech nasz krzyk was powiedzie, siwki zaprzęgajcie,
naszym siostrom, białym gęsiom, wolność oddajcie,
gdy wiatr świtu się nad Polską czerwieni.

1980 / 88

Piękne te polskie gęsi Martina Pohla, zawsze mi jakoś raźniej, jak sobie przeczytam ten wiersz.

Ale i tak już wiem, że to, czego szukam, to Memento Maschy Kaléko.

Memento

Vor meinem eignen Tod ist mir nicht bang,
Nur vor dem Tode derer, die mir nah sind.
Wie soll ich leben, wenn sie nicht mehr da sind?

Allein im Nebel tast ich todentlang
Und laß mich willig in das Dunkel treiben.
Das Gehen schmerzt nicht halb so wie das Bleiben.

Der weiß es wohl, dem gleiches widerfuhr;
— Und die es trugen, mögen mir vergeben.
Bedenkt: den eignen Tod, den stirbt man nur,
Doch mit dem Tod der andern muß man leben.

Memento

Ja mojej własnej śmierci wcale się nie boję,
A tylko śmierci ludzi, którzy są mi bliscy.
Jakze mam żyć, jeżeli porzucą mnie wszyscy?

We mgle, błądząc samotna, szukam śmierci swojej,
I chętnie w ciemny mrok przyjmę wygnanie.
Odejście boli dwakroć mniej, niż pozostanie.

Ci wiedzą to najlepiej, którzy to spotkali.
Ci, co to znieść umieli, niechże mi wybaczą.
Pomyślcie, jak dni własnej śmierci mało znaczą,
Lecz ze śmiercią najbliższych musimy żyć dalej.

grobmamytatynowyNapisałam nekrolog, wszyscy to przedrukowali. Wiersz Maschy w tłumaczeniu Mamy znalazł się na poziomej płycie na jej grobie. Po 20 latach wcale go nie widać, ale my przecież wiemy, że tam jest. Tata, który towarzyszył Mamie, gdy tłumaczyła wiersze Maschy, opowiadał, że Mama była nią zauroczona, jakby po latach odnalazła siostrę, której nigdy nie miała.

Była pierwszą tłumaczką wierszy Maschy w Polsce.  Tłumaczenie Memento na polski znalazło się teraz w aktach Maschy na wystawie Wir waren Nachbarn – Byliśmy sąsiadami. To stała wystawa, zawsze możemy tam pójśc i ją obejrzeć.
I przeczytać Memento przetłumaczone
przez Irenę Kuran-Bogucką.

Zapraszam na jutrzejszy wernisaż do Ratusza Schöneberg.

3 thoughts on “Mama i Mascha, Memento mori

  1. To nieprawda, że czas leczy rany. I nieprawda, że odchodząc, ci, co odchodzą, zapadają w milczenie. Słyszę Ją, a czas ran nie leczy.

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.