Gleis 17

Ewa Maria Slaska

Książka, która ostatnio zrobiła na mnie największe wrażenie to “Bebelplatz” izraelskiego pisarza Chaima Be’era. Książka dzieje się w Berlinie, a Bebelplatz, dawniej plac Opery, to plac przy najsłynniejszej ulicy Berlina – Unter den Linden, obok gmachu Opery i naprzeciwko Uniwersytetu im. Humboldtów. To tu 10 maja 1933 roku, 80 lat temu hitlerowcy urządzili pierwsze palenie książek.

Książka zaczyna się od opisu kilku miejsc, które autor-narrator odwiedza w towarzystwie starszego o pokolenie bukinisty żydowskiego, Rappoporta. W domu Rappoporta Chaim zamiast biblioteki ogląda pusty pokój, w którym na pulpicie leży jedna jedyna książka, egzemplarz sprawozdania Szymona An-skiego z jego podróży po żydowskiej Galicji. To jedyna książka jaka zachowała się z biblioteki ojca Rappoporta. Relikwia, a w niej nadpalona kartka z Przemiany Kafki, podniesiona przez ojca na Bebelplatz, w dzień po paleniu książek.

Chaim i jego cicerone idą też na Bebelplatz, nawet dwa razy, raz nocą, a raz w dzień, i oglądają pomnik spalonych książek Michy Ullmana. I wreszcie na stacji kolejki Grunewald idą na peron 17.

Gleis 17

Wspomnienia bukinisty o ojcu, które zaczynają się sceną, jak starszy pan na Bebelplatz podnosi kartkę z książki Kafki, kończą się w miejscu, skąd odjeżdżały pociągi na Wschód, do Auschwitz, do Łodzi, do Teresina. Nie wiadomo, kiedy i dokąd odjechał. Chłopiec z matką byli już w Ameryce. Ale wiadomo, że odjechał. Z tego peronu. Najprawdopodobniej. A na obrzeżach peronu napisy, kiedy, ile osób, dokąd.
Gleis 17

Byłam tam wczoraj, 6 stycznia 2013 roku. Dlatego zrobiłam akurat to zdjęcie. Maj 1933, 80 lat temu, styczeń 1943, 70 lat temu. Tyle czasu mógł mieć jeszcze ten stary człowiek z powieści Chaima Be’era.

Gleis 17

Dwa tory, które dziś wiodą do nikąd.

Gleis 17

Jak to dobrze, że do nikąd.

Nocą dopisane przez Dorotę Cygan:

Mowa tu o tekstach zarzuconych i porzuconych. Ten, który tu poszatkowalam poniżej, licząc na to, że znajdą się chętni do przeczytania całosci (wersja polska 2006, niemiecka 2009 pt. Nachrichten aus Berlin 1933-1936) przypomniał mi się m.in. dlatego, że miałam ‘poważny zamiar’ przetłumaczenia go na niemiecki dla przyjaciół i znajomych – zamysł  porzucony, jak widać (tłumaczenie: Barbara Kulinska-Krautmann). Ale też pomysł wydania w całości tych felietonow z Wiadomości Literackich (z lat 1934 i 1936) musial być porzucany wielokrotnie przez większych ode mnie, skoro reedycja nastąpiła tyle lat po wojnie. Przepisałam tu zaledwie kilka skrawków, bo wpis na blogu odnosi się akurat do akcji palenia książek na Bebelplatz. A czemu całość jest ważna? Bo pisana przez polskiego obserwatora, na gorąco, bez wiedzy, którą mamy dzisiaj, także bez przekłamań powojennych, zacietrzewienia ideologicznego i besserwisserstwa, z dystansem dużego formatu. Dla mnie lektura podobnie zajmujaca jak pamiętniki Viktora Klemperera z okresu III Rzeszy, wydane dopiero w 1996 roku (ile razy zarzucana wobec wielkości przedsiewziecia?) Bo w tym zbliżeniu, w tych szczegółach i migawkach z życia jest potęga realizmu. Nigdy nie wierzyłam w potęgę syntezy, a zwłaszcza w  prawdę takich syntez. Wiem skąd inąd, jak śmieszny jest los wielkich zamierzeń, nie obiecuję więc, że przepiszę Państwu na potrzeby blogu całej tej książki. Tę pokusę odrzucam.  Natomiast nie potrafię porzucić nadziei, jaką mam od dawna: że uda mi się (z Waszą pomocą?) przeczytać kiedyś równie prawdziwe teksty o tamtych mrocznych czasach. Nie odrzucajcie  tej malutkiej prośby. Powertujmy trochę w katalogach pamięci, dobrze?

Antoni Sobański: Cywil w Berlinie. Warszawa 2006.

Rozdzial: Cywile, Reichstag i książki. Cytaty ze stron 56-62.

„Historia ze spaleniem książek uczy nas, że nie to jest ważne w następstwach, co jest ważne samo przez się, ale tylko to, co zapładnia ludzką wyobraźnię.”

„Wskazówek [jak palić książki] udzielono nadzwyczaj dokładnie i szczegółowo. Można też było osobiście odnieść książki do lokalu, gdzie je zbierano. Ale mowy nie było nigdzie, żeby ktoś na przykład palil u siebie w kuchni pod płytą lub na kominku zbiorowe dziela Heinego czy Spinozy. Bez demonstracji taki akt wewnętrznej, domowej moralności nie byłby nic wart.”

„Żal tego narodu, który okrywa się wstydem. Wstyd, że ja, cudzoziemiec, gapię się na tę ich „rodzinną” hańbę. W jednej chwili ten wspólny wstyd zasymilował mnie. Chyba nigdy nie poczułem się za granica tak bardzo miejscowym, tak bardzo Niemcem.”

„Ogień dogasa. Strażacy pomagają sikawką. Z popiołu robi się błoto. W tym błocie wszyscy szukają pamiątek. (…) Ja osobiście zdobyłem dwa trofea.”

„Jako pocieszający szczegół tej smutnej historii można przytoczyć, że w czasie pochodu studenci na ciężarówkach wyszukiwali i odkładali dla siebie na bok co pikantniejsze dzieła.”

Znalezione w Internecie, dla moich niemieckich czytelników:

http://www.berlin-judentum.de/denkmal/rampe-gleis-17.htm

Am Bahnhof Grunewald wurde der ermordeten Juden gedacht, die von hier zwischen 1941 und 1945 deportiert wurden. Die Schriftstellerin Inge Deutschkron rief dazu auf, nie die Frage zu vergessen, warum der Holocaust möglich war.
Tagesspiegel,19. Oktober 2012, Thomas Lackmann

5 thoughts on “Gleis 17

  1. A moze by tak ucieszyc nas czytelnikow jeszcze zdjeciem sciany-pomnika wywiezionych, znajdujacym sie przy tejze stacji? Dla mnie to jedna z najbardziej udanych plasko(wkleslo)rzezb, jakie widzialam. Niestrudzonym spacerowiczom polecam tez przejscie sie po calym Grunewaldzie – z taka oto ksiazeczka w rece: Petra Fritsche: Villenkolonie Grunewald und ihre Bewohner (…) 2001. Autorka zadala sobie trud wyszperania w literaturze przedmiotu informacji o tym, kiedy, kogo i z jakiego domu wywieziono w czasie wojny, oraz skrotowego zebrania tego na niewielu stronach malej ksiazeczki. Bywa, ze sama prowadzi spolecznie takie spacery dla publicznosci. Zagadnieta, opowiada tez o berlinskich Stolpersteine. Czy jej wlasna biografia jest modelowa, nie wiem, popytajcie. Udzielala sie kiedys w ratuszu Schöneberg, na pewno mozna w taki sposob do niej dotrzec.

    1. Droga Doroto, zrobiłam zdjęcie tej ściany, ale, no cóż, wyszło marne i zamazane. Trzeba jechać raz jeszcze i wtedy napiszemy (napiszesz?) nowy wpis…

      1. Oczywiscie, Ewo, wiesz, ze jestem typem zadaniowym… Tylko, niestety, w tym tygodniu nie dam rady, moze dopiero w weekend.

  2. To co napisał Sobański tłumaczy też, dlaczego kartka z Kafki włożona w książkę An-skiego była mokra, gdy została tam włożona 11 maja 1933 roku.

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Twitter picture

You are commenting using your Twitter account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.