Tym razem Don Kichot znaleziony w książce. Książkę ktoś u mnie w Berlinie wyciągnął z półki, przejrzał pewnie parę stron, w czasie, kiedy robiłam herbatą i odłożył, a ja ją znalazłam. Zdziwiłam się, bo miałam poczucie, że nigdy przedtem jej nie widziałam, a jak już wzięłam ją do ręki, to przeczytałam.
Don Kichot tam był, czekał na mnie od 1974 roku.
Wasza Adminka

Rozdział Biblioteka Uniwersytecka (s. 72n)
Można przeżyć życie nie kochając jak Romeo, nie rozmyślając nad sensem świata jak Hamlet, a nawet nie przyrzekając nikomu Niderlandów jak tego chciał sienkiewiczowski bohater. Można nie walczyć z wiatrakami jak Don Kichot, nie leżeć na opustoszałym polu bitwy, pod ciężkim ogromnym niebem, jak Bołkoński, a nawet nie zastanawiając się nad tym, jak trzeba żyć, jak to czynił Raskolnikow czy doktor Faust. Jednak wszystko, co się dzieje z postaciami wymyślonymi przez wielkich pisarzy, dzieje się i z nami, i w nas. Inaczej bowiem ani jedna z tych książek nie byłaby napisana i ani jedna z tych postaci nie stałaby się nam tak bliska i tak niezbędna, nie dająca się od nas odłączyć, jak odbicie w lustrze lub cień nasz, wykwitający zawsze wtedy, gdy pada na nas promień słońca. Do książek więc zwracamy się w owej ważnej chwili naszego życia, kiedy nie wystarcza nam już codzienne, zwykłe doświadczenie, pouczające o zewnętrznych właściwościach świata. Zwracamy się do książek po doświadczenie głębsze i ważniejsze, po to, by być zarazem Zagłobą i Romeem, Faustem i Don Kichotem, Olbromskim i Julianem Sorelem. Wszystko bowiem, co składa się na owych wymyślonych przez pisarza ludzi, tkwi w każdym z nas, żarzy się jak nikły promień i lada podmuch wystarczy, by wzniecić w nas wielkie pożary.
Paweł Hertz to pisarz nieco zapomniany. Więcej o nim TU.
“Pamięć każdego człowieka jest jego prywatną literaturą”. – Aldous Huxley (globuscytatów. com)
Pomyślałam sobie, że tak, to prawda co Ewa tu zasugerowała, o trwałych skutkach czytania książek we wcześniejszych latach.
Myślę także, że pozostają w nas OGÓLNIE ślady tych stóp, które biegały kiedyś po naszej duszy; u jednego będą to zdania, lub postacie z róznych książek, u innych jakaś piosenka, muzyka, lub skłonność do specjalnego jej rodzaju, u innych z kolei malarstwo…itd, itp.
Często mimo upływu czasu, naszego rozwoju, nasze upodobania, sentymenty, te właśnie ślady, pozwalają nam znów poczuć siebie, tę/tego, towarzyszących nam całe życie, są bowiem naszą tożsamością.
A odwagą każdego z nas jest pokazanie kim się jest, bez lęku, że ktoś wyśmieje, a inny z kolei skrytykuje, odwartościowuje, pouczy, a ktoś znów inny chce uzyskać, byśmy zaczęli się wstydzić sami siebie, nie tylko przed innymi, ale przede wszystkim przed nami samymi, i pod tym naciskiem w końcu zdradzili siebie. Zauważyłam niejednokrotnie, że wierność sobie, jest często gwarancją wierności innym…