Tydzień temu zaprezentowałam Wam, kochanx Czytelnix, żarcik Konrada na temat berlińskiej zapowiedzi, że na stację wjechało metro i można wsiadać. Słychać wtedy cichy głos z głośnika, który mówi Einsteigen, bitte, proszę wsiadać. Ponieważ głos nie jest zbyt donośny, a na pewno, jak to w Berlinie, dykcja osoby mówiącej pozostawia co nieco do życzenia, cudzoziemcy i dzieci często słyszą tę zapowiedź jako “Einstein bitte”.
Oczywiście, “Einstein jaki jest, każdy wie”, ale pomyślałam, że może jednak napiszę tu o nim parę słów.
Gdy wpisuję słowa do wyszukiwarki – Einstein, Berlin – znajduję dziesiątki wpisów o kawiarniach z sieci Einstein. Trzeba dodać imię Albert, żeby Google przypomniał sobie, że był kiedyś taki człowiek, który mieszkał tu przez 19 lat, od 1914 do 1933 roku. Trochę to dziwne, bo jednak jest w Berlinie Nabrzeże Einsteina, są Podwórka Einsteina, jest jego dom z tablicą pamiątkową i, ale to już poza Berlinem, w miejscowości zwanej Caputh, letni dom.




Einstein! Był ulubioną postacią w przedwojennym Berlinie, gdzie cieszył się zarówno sławą geniusza, jak i profesora dziwaka. Chodził potargany, grał chętnie ale fatalnie na skrzypcach, witał gości na bosaka. Tak właśnie zwykły człowiek wyobraża sobie szalonego profesora.

Urodził się w Niemczech 14 marca 1879 roku, umarł 18 kwietnia 1955 roku w USA. Studiował w Zurychu. W roku 1905 opublikował pierwszą wersję Teorię względności. Do Berlina przyjechał w 1914 roku na zaproszenie Maxa Plancka. Pracował w Akademii Nauk i na Uniwersytecie Berlińskim, był kierownikiem Instytutu Fizyki. Dzięki obserwacjom, jakich dokonał podczas całkowitego zaćmienia słońca w roku 1919, uzupełnił i rozszerzył Teorię względności. Był już w tym momencie największą światową sławą, nie tylko w zakresie nauk ścisłych. Był sławą jako on sam, Albert Einstein. W roku 1921 otrzymał nagrodę Nobla.
Był słynnym kobieciarzem, jego obie żony bardzo cierpiały z tego powodu. Z pierwszą żoną, Milewą miał troje dzieci, dwóch synów i córkę, która albo umarła, albo została oddana do adopcji, w każdym razie jej ślad zaginął. Wkrótce po przyjeździe do Berlina zaczął romans ze swoją kuzynką, Elsą Löwenstahl. Milewa zabrała dzieci i wróciła do Szwajcarii. Po rozwodzie Einstein ożenił się z Elsą i zamieszkał u jej rodziców na Schönebergu.

Gdy w latach 30. NSDAP coraz stawała się coraz groźniejsza, Einstein coraz częściej wyjeżdżał z wykładami do USA. W roku 1933, po przejęciu władzy przez Hitlera, nie wrócił do Europy. Pracował w Institute for Advanced Study w Princetonie, w stanie New Jersey, gdzie mieszkał z rodziną aż do śmierci.
W Berlinie upamiętniony został nader skromnie – na Haberlandstraße 5 umieszczono porcelanową tablicę pamiątkową (to taka berlińska specjalność te białe tablice), jest też nazwany jego imieniem mały park na Prenzlauerbergu.


O Pomniku przedstawiającym starego młodego Einsteina, rzeźbiarka, Anna Franziska Schwarzbach napisała wiersz:
Albert & Einstein auf einem Sockel?
Am Anfang war ein Stein,
eine Straße
und ein Wunsch
Einstein aus einem Stein
nein:
hieße: Einstein ›Steißbein‹ was dann?
I. Idee:
Einstein zwischen zwei Steinen
(relativ einfältiger Einfall)
II. Idee:
Einstein mit Einstein: aber wie?
(relativ guter Einfall)
III. Idee:
Albert & Einstein
(guter Einfall von Butzmann)
Wie aber steht Albert zu Einstein?
steht er neben ihm
steht er hinter ihm
Wiersz gra ze słowem Einstein, które po niemiecku znaczy kamień, jeden kamień. Może Tibor go przetłumaczy. Ja nawet nie próbuję.
***
W Caputh nad jeziorem Templińskim, 6 kilometrów na południe od Poczdamu, nie na Waldstraße 7 można obejrzeć dom letni Einsteina. W zamyśle miał to być dar miasta Berlina dla wielkiego naukowca, ale proces obdarowywania był tak skomplikowany i ciągnął się tak długo, że Einstein po prostu sam sobie kupił działkę i zatrudnił architekta (Konrad Wachsmann), który mu wybudował dom. Po wyjeździe Einsteinów do USA dom zmieniał właścicieli, służył jako szkoła żydowska, był siedzibą Wehrmachtu i przez wiele lat budynkiem mieszkalnym. Od roku 2006 dom można zwiedzać, trzeba jednak ostrzec potencjalnych zwiedzających, że już za życia Einsteina dom był urządzony w prawdziwie spartańskim stylu, a i dziś wydaje się dość skromny.

***
W Poczdamie znajduje się Albert Einstein Science Park z ekspresjonistyczną wieżą – Einsteinturm – w której mieści się obserwatorium astrofizyczne, zaprojektowane przez wybitnego architekta, Ericha Mendelsohna. Wieża została wzniesiona dla Einsteina – uczony7 prowadził tutaj badania spektrum światła słonecznego, których celem było potwierdzenie teorii względności.
Park Naukowy, dziś nazwany imieniem Alberta Einsteina,jest jednak starszy i został utworzony w połowie XIX wieku na tzw. Wzgórzu Telegraficznym (Telegrafenberg). Wg planów architekta Paula Emanuela Spiekera urządzono tu park angielski i wzniesiono obserwatoria astronomiczne, meteorologiczne i geodezyjne, stanowiące część Instytutu Astrofizyki. Dziś w budynkach w parku mieszczą się siedziby Niemieckiego Centrum Badań Geodezyjnych, Instytut Badań Polarnych i Morskich oraz Instytut Badań Następstw Klimatycznych. Najsłynniejszym budynkiem w parku jest tzw. Großer Refraktor z roku 1899, wyposażony w podwójny teleskop. Od roku 2006 refraktor jest znowu w użyciu.

Einstein po niemiecku znaczy kamień, jeden kamień.
Na polski to się tłumaczy; raz głaz.
Raz głaz, bardzo pięknie. Może poproszę więc o tłumaczenie tego wiersza :-), Jeśli Tibor przyjmie wyzwanie, to będą dwa tłumaczenia 🙂
Tak, ” raz glaz” jest super…😍
Niesamowita jest tez ilosc “Einsteinow” w reklamie; teraz tu w Polsce jest on pomagajacym buchalterem, a we Wloszech
byl sprytnym ojcem, ktory kupowal wszystkie super okazje cenowe. Cos w tym jest!
daje walkowera i wieniec laurowy przyznaje polakowidogorynogami!
człowiek miał nie tylko wspaniały wąs i głowe ale i charakter;
jeden kamien, ale niezwykły;
p.s.
a wiersz w calosci postaram sie oczwiscie przetlumaczyc, ale nie zaraz;
jak bedzie gotowe – przesle;
Einstein grał “fatalnie na skrzypcach”??? :-O – Skąd takie informacje? Jak na moje ucho, co mi na nie słoń nadepnął, Einstein całkiem nieźle sobie radził (rozpoczął naukę w wieku lat sześciu; także na fortepianie, który z początku był jego faworytem – matka E. Pauline była całkiem dobrą pianistką). W 1930 E. wział udział w syjonistycznym koncercie charytatywnym Gminy Żydowskiej w Nowej Synagodze. Miał też grywać na tzw. “bachanaliach”, koncertach salonowych, w domu Ericha Mendelsohna Am Rupenhorn (Luise, żona tego słynnego architekta, który zaprojektował pokazaną tu Wieżę Einsteina, była wiolonczelistką, choć nie z piosenki późniejszych Skaldów). Posłuchajcie sami – tu z Filharmonikami londyńskimi: https://www.youtube.com/watch?v=BdUaNVPI1nU, a tu przy akompaniamencie Ivana Belminsiego: https://www.youtube.com/watch?v=MQFmSnG5Ets
A propos wierszyków: Einstein do Ericha napisał wierszyk:
“Nietrudno zostać nowatorem,
mając odwagę być matołem.
Rzadszym zjawiskiem przy tym jest,
że to, co nowe, też ma sens.”
(w niemieckim oryginale:
“Nicht schwer ist’s Neues auszusagen,
wenn jeden Blödsinn man will sagen.
Doch seltner füget sich dabei,
dass Neues auch vernünftig sei.”
Możliwe, że grał dobrze, a słowo rzępolil, które znalazłam wielokrotnie, odnosiło się do gry na skrzypcach w ogóle, a nie do grajka. Są tacy, którzy nie lubią skrzypiec. A za wierszyk i tłumaczenie bardzo dziękuję. I zapraszam do tłumaczenia wiersza “raz głaz”
Może to taka potoczna wiedza…

nie jestem jeszcze w stanie ten wiersz przetlumaczyc, bo nie wszystko jeszcze zrozumialam; natomiast wiersz o bornholmer str,(1961) jest juz prawie gotowy;
A oto trochę inny “raz głaz”:
Wislawa Szymborska
Rozmowa z kamieniem
Pukam do drzwi kamienia.
– To ja, wpuść mnie.
Chcę wejść do twojego wnętrza,
Rozejrzeć się dokoła,
Nabrać ciebie jak tchu.
– Odejdź – mówi kamień –
jestem szczelnie zamknięty.
Nawet rozbite na części
Będziemy szczelnie zamknięte.
Nawet starte na piasek
Nie wpuścimy nikogo.
Pukam do drzwi kamienia.
– To ja, wpuść mnie.
przychodzę z ciekawości czystej.
Życie jest dla niej jedyna okazją.
Zamierzam przejść się po twoim placu,
A potem jeszcze zwiedzić liść i kroplę wody.
Niewiele czasu na to wszystko mam.
Moja śmiertelność powinna cię wzruszyć.
– Jestem z kamienia – mówi kamień –
i z konieczności muszę zachować powagę.
Odejdź stąd.
Nie mam mięśni śmiechu.
Pukam do drzwi kamienia.
– To ja, wpuść mnie.
Słyszałam, że są w tobie wielkie puste sale,
Nie oglądane, piękne nadaremnie,
Głuche, bez echa czyichkolwiek kroków.
Przyznaj, że sam niedużo o tym wiesz.
– wielkie i puste sale – mówi kamień-
ale w nich miejsca nie ma.
Piękne, być może, ale poza gustem
Twoich ubogich zmysłów.
Możesz mnie poznać, nie zaznasz mnie nigdy.
Całą powierzchnią zwracam się ku tobie,
A całym wnętrzem leżę odwrócony.
Pukam do drzwi kamienia.
– To ja, wpuść mnie.
Nie szukam w tobie przytułku na wieczność.
Nie jestem nieszczęśliwa.
Nie jestem bezdomna.
Mój świat jest wart powrotu.
Wejdę i wyjdę z pustymi rękami.
A na dowód, że byłam prawdziwie obecna,
Nie przedstawię niczego prócz słów,
Którym nikt nie da wiary.
– nie wejdziesz – mówi kamień –
brak ci zmysłu udziału.
Żaden zmysł nie zastąpi ci zmysłu udziału.
Nawet wzrok wyostrzony aż do wszechwidzenia
Nie przyda ci się na nic bez zmysłu udziału.
Nie wejdziesz, masz zaledwie zamysł tego zmysłu,
Ledwie jego zawiązek, wyobraźnię.
Pukam do drzwi kamienia.
– To ja, wpuść mnie.
Nie mogę czekać dwóch tysięcy wieków
Na wejście pod twój dach.
– Jeżeli mi nie wierzysz – mówi kamień –
zwróć się do liścia, powie to, co ja.
Do kropli wody, powie to, co liść.
Na koniec spytaj włosa z własnej głowy.
Śmiech mnie rozpiera, śmiech, olbrzymi śmiech,
Którym śmiać się nie umiem.
Pukam do drzwi kamienia.
– To ja, wpuść mnie.
– Nie mam drzwi – mówi kamień.
dziekuje, kochana tereso za przypomnienie tego wiersza ,
tutaj jest szymborska blisko zbigniewa herberta – pan cogito w spodnicy lol;
Sporo wiem o Einsteinie, ale teraz doszła mi nowa wiedza. To jeden z moich ulubionych fizyków, a film o nim oglądałam kilka razy, więc dzięki za te nowe informacje. Wiersz o kamieniu Szymborskiej jest mi bliski, kiedyś znałam cały na pamięć ale wiadomo zapomina się, kiedy się nie utrwala .Pozdrawiam
Pozdrawiam Cie Lucy serdecznie, ostatnio Szymborska jakos tak mi często towarzyszy…Fajnego dnia 😍
Panie Damianie, dziekuję za informatywny i ciekawy komentarz, pozwolilam sobie, korzystając z Pana linków, “wkleić” tu poniższy “koncercik” Einsteina: