Ewa Maria Slaska
Balkony w Berlinie są bardzo słynne, już od “zawsze” rosły tu drzewa, owocowały truskawki, zbierało się kilogramy pomidorów i fasoli. Ale przede wszystkim na berlińskim balkonie się żyje, je się śniadania i organizuje przyjęcia, pali papierosy i rozmawia z przyjaciółmi przy lampce wina. Z mojego balkonu widać nocą gwiazdy, co w dużym mieście wcale nie jest taką oczywistością. Lato na balkonie (na Balkonii – mówią berlińczycy) stało się już nawet tematem filmu o życiu zwykłych ludzi w zwykłej, niebogatej (wówczas, dziś jest zamożna) dzielnicy miasta. Sommer vorm Balkon, film Andreasa Dresena, został nakręcony w roku 2004. Gdy pojechałam kiedyś do nieznanego mi przedtem miasteczka w Polsce i zobaczyłam tam typowy “polski balkon”, próbowałam przekonać mieszkające w tym mieszkaniu dwie kobiety do zrobienia natychmiast “czegoś” z tym balkonem. Popatrzyły na mnie, jedna ze zdumieniem (nigdy nie była w Berlinie, nie mogła więc wiedzieć, o czym mówię), a druga z politowaniem (“to dobre tam u was w Berlinie”, powiedziała). Ogród tak, doniczki w mieszkaniu tak, ale balkon nie, balkon to rupieciarnia, tania zimowa lodówka, suszarnia, na balkonie się nie siedzi, czasem się może stoi i pali papierosa.
Mieszkam w Berlinie już ponad 30 lat, mieszkałam w tym czasie w 14 mieszkaniach. Niektóre były z balkonami, inne bez, wiem więc co mówię, gdy mówię, że mieszkanie bez balkonu, kota i łazienki z wanną to nie mieszkanie, tylko szafa a może nawet tylko szuflada. A na balkonie musi być coś. Co? Nie wiem, coś. U jednej z moich przyjaciółek jest hamak i kwiaty, u innej fantastyczne meble ogrodowe i kwiaty, u jeszcze innej kwitnące i owocujące jabłonki, u mnie dzika wegetacja i kartofle…
Ale balkony to nie tylko ludzie i rośliny, to również zwierzęta. U znajomej nocami buszuje szop pracz. Mnie przez pewien czas budził co rano wrzask oburzonej sójki, domagającej się orzechów. Najbardziej wściekła była wtedy, gdy orzechy były, ale ubiegła ją wiewiórka. Do przyjaciółki przylatują kosy, wróble i szczygły, a kiedyś nawet przyleciał jastrząb. U synowej gołębie założyły gniazdo pod rynną. U mnie zresztą też chciały, ale kot nie pozwolił. Nie zawsze jednak kot wygrywa, bo truskawki w zeszłym roku zjadły szpaki, a nie my. Berliński luksus dla każdego – balkon.
Tak, dla mnie rowniez balkony sa bardzo wazne, w Austrii szczegolnie przewspaniale balkony sa w wojewodztwie salzburgskim, i w Tyrolu.
Dolna Austria jest juz bardziej surowa, nie wszyscy przykladaja uwage estetyce ulicy, auzomatycznie tez
i balkonow. A szkoda..
T.Ru
A było to kiedyś tak..
T.Ru
“Balkon w Pradze
Kwiecisty balkon w Pradze
bez pamięci zakochany
w tym jednym, jedynym
z centrum Krakowa balkoniku,
czeka na list, och czeka..
Niestety, jak to po prawdzie
bywa, poczta nawala,
bo wiatr nie taki, bo list
omyłkowo poszedł sobie
w inną stronę, czy co??….
Wszyscy mówią, że jakaś
choroba na niego paść
musiała, bo ani upał,
ani zima, ani jesień.
co jest z Tobą do diaska?
Wiadomo już, niestety,
nawet Japończycy
nie zostaną na obiad,
jak bez fotografowania,
zostawać tu, a po co?
Balkon piękny, to wizytówka
tej “Pod dynią” knajpki,
coraz smutniejszy zaśmieca
zeschniętym sercem podwórze,
leżą begonie, leżą też i róże..
A w Krakowie balkon czeka
na list z Pragi myśląc:
jestem mało atrakcyjny,
pochodzę z byle jakiego domu..
a bliżej jest z Pragi w Pradze..
Aż tu kiedyś, u schyłku
jesieni, spada w Pradze
listek na balkon, bardzo
miłosny, pachnący różą..
nie mogę żyć bez Ciebie,
a i dalej, usycham z tęsknoty,
nie zapomnij, czekam na
przychylny nam wiatr,
chcę wyjść za Ciebie…
Praski balkon oniemiał
wyjść za mnie, kto da
nam ślub, jak to możliwe,
aż mu serce rozkwitło
znów od zakochania..
I jest znów ogromnie
oblegany przez turystów
do zdjęć, do sobie postania,
do zachwytu, do zadumy..
nad najpiękniejszym
balkonem świata,
w Pradze, żyjącym
marzeniem nieśmiałym
o wspólnej podróży,
w góry…”