Teresa Rudolf
Pani Klara
Pani Klara, dobrze zbudowana, sztuczna blondynka, wieku bardzo podeszłego, przywołała na parter windę, nacisnąwszy drżącą ręką odpowiedni guziczek.
Kiedy już otworzyły się drzwi windy, ze zdumieniem stanęła oko w oko, ząb za ząb i usta w usta, ze znienawidzoną sasiadką z drugiego piętra, Filomeną, kobietą wieku średniego, sztuczną rudowłosą.
Obie doznały kompletnego paraliżu, nie ruszając się ani do przodu, ani do tyłu, nie ustępując ani kroku “tej głupiej małpie z naprzeciwka”.
I stałyby pewnie tak do dzisiaj, gdyby nie nadszedł pan Lesio z trzeciego piętra, elegancki pięćdziesięciolatek, jak zwykle pachnący wysokogatunkową wodą kolońską.
– Panie jadą na górę, jak mniemam?
– Ja wysiadam, a ja wsiadam – powiedziały panie równocześnie.
I pani Klara zrobiła zdecydowany krok do przodu, a i Filomena rownież.
Pan Lesio ze zdziwieniem obserwował menewry pań, które nie wnosiły żadnego widocznego rezultatu.
Zawsze elegancki i pomocny kobietom, z euforią doradził:
– A gdyby tak pani Klara dała wysiąść pani Filomenie, chyba byłoby wszystko dużo prostsze – zaproponował.
Zapachniało Panem Lesiem, urok jego inteligencji unosił się nad paniami, rozpuszczając ich kamienny upór.
Pani Klara dziarsko usunęła się z drogi Filomenie, która nie mniej dziarsko wydostała się z windy.
W tym momencie pan Lesio, stwierdziwszy, że “tam, gdzie się dwóch bije, to trzeci korzysta”, wskoczył do windy, zamknął drzwi i odjechał na górę.
Zabrał ze sobą zapach wysokogatunkowej wody kolońskiej, elegancję i swoje zaledwie te pięćdziesiąt lat.
Pani Klara znów wpadla w paraliż, z oczyma szeroko otwartymi na świat i z brwiami podniesionymi prawie do trzeciego piętra, gdzie właśnie wysiadał pan Lesio.
Po czym rykiem byłego lwa, huknęła była na całą klatke schodową:
– Niech was wszystkich pochłonie otchłań piekłaaaaaaa!!!! –
I powoli nacisnęła guziczek sprowadzający windę.
Od Adminki: Stanisław Soyka Na cześć księdza Baki. Otchłań czeka; tekst: Czesław Miłosz. Autorka, na moją prośbę, napisała ten tekst, żebyśmy mogły umieścić na blogu tę fantastyczną Otchłań, którą oczywiście to ona znalazła 🙂
Tylko Tereska moglaby usiasc i “trach, bach” napisac tekst – komentarz do wiersza o odchlani nawiazujac do zartobliwego tonu wiersza, ale kierujac nasza uwage zupelnie gdzie indziej. Przy okazji : dziekuje obu paniom za zorganizowanie mi pozytywnie poranka. Musialam wlozyc troche wysilku w odszyfrowanie wspolnoty tych wszystkich poczynan artystycznych zaczynajac od Milosza i ksiedza Baki. Przy okazji utkwilam na youtubie sluchajac Soyki i poranek z pochmurnego zamienil sie w mily. Jeszcze raz dziekuje i pozdrawiam.
Dziekuje Pani bardzo…
Tereska🌷🌷🌷
Droga Pani Andziu, musze koniecznie dodac, ze to wspolne jest w moim wpisie i “Otchlani”,
to chyba:
“dziwne ruchi….”, no i otchlan sama w sobie…
Pozdrawiam serdecznie.
Teresa😁😁😁😁😁❤