Teresa Rudolf
Obcinanie serc
Codzienne,
pracowite obcinanie serc,
za dnia lub w nocy,
ktoś przestał kochać głośno
a zaczął zdradzać cicho….
Obcięte
kawałki serc,
leżące raz na psychiatrii,
a raz w kościele, a po nich
przechodzące, obce buty.
Obcięte
serca, szukające
swych części i chirurgów
do przyszywania, z modłami
zaklinającymi zrastanie.
Obcięte
serca, czekające
na powrót swych
zmarłych, bo odfrunęli
wiedząc przecież, że zaboli.
Obcięte
serca, nie rozumiejące
za co, dlaczego, po co,
ciągle ktoś je przycina,
nożycami bezwzględności.
Taniec ze sobą
Taniec ze sobą,
czasem deptanie sobie
po palcach, czasem po sercu…
Zawrót głowy,
życiem zachłyśnięcie,
miękkość muzyki zachwytu…
Taniec ze sobą ,
na dobre i na złe,
i “że Cię nie opuszczę”…
Zawrót głowy,
ciało węża wiotkie,
pozostań mi zdrowe…
Taniec ze sobą,
pod nogami ziemia,
a nade mną niebo…
Oby kiedyś też tak,
tylko tak, tylko tak…
a nade mną niebo!
Odpływanie, przypływanie…
Dziś czytam z białych chmur,
jak z nowych kart, jak z twej ręki,
jak i też z mej…
takie różne są…
Dziś czytam z morskich fal,
jak z oczu zdziwionych kotka,
z jego łapy…
z jego miny…
Dziś czytam z mego smutku,
co przypływa i odpływa,
jak łódeczka…
taka papierowa…
Dziś czytam wiersze
pisane w głowie mojej…
pelne kolorów,
szmaragdowych…
Czytam i jestem.
Wpis został w całości skomponowany przez autorkę!
Miło się słucha…
Dziekuje
T.Ru.🌷