Ewa Maria Slaska
Wiosna w lutym wygoniła wszystkich na spacery, a w Berlinie spacer często prowadzi na cmentarz. W końcu miasto ma 270 cmentarzy o parkowym charakterze, z których 20 znajduje się w powolnej likwidacji, ale do spacerów nadal nadają się idealnie. Wielu z nas ma swoje ulubione cmentarze, dokąd chodzimy na spacer albo “spotkać się” z jakimś “ulubieńcem”.
W sobotę poszłam więc do braci Grimm i braci Scharwenków na stary Cmentarz św. Mateusza na Schönebergu. To słowo Berg w nazwie dzielnicy jest istotne, bo oznacza górę – Piękną Górę (Jasna zresztą też jest, i Góra św. Krzyża też). Tędy miała przebiegać jedna z wielkich osi zaplanowanej przez Speera stolicy III Rzeszy – Germanii. Główna oś widokowo-komunikacyjna przechodzić miała przez groby braci Grimm. No ale Germania jednak nie powstała. Bracia Grimm, bajczarze, stoją jak stali, a z tyłu za nimi bracia Scharwenkowie, urodzeni w Szamotułach muzycy, autorzy słnnych polskich tańców. Założyli dwa konserwatoria muzyczne, jedno w Berlinie, jedno w Nowym Jorku. Po Berlinie nosili się z polska po szlachecku, chodzili w kolorowych kontuszach i aksamitnych biretach, czy tak też prezentowali się za oceanem – nie wiem.
Nieopodal polski grób. Piotr Grzegorz Kończak – spoczywaj w pokoju. Nie miał czterdziestki.
***
Ta część Schönebergu, gdzie leży cmentarz, od kilkudziesięciu lat wypracowała sobie renomę dzielnicy gejów. Część z aktywistów i użytkowników miejskiej infrastruktury gejowskiej umarła w międzyczasie i przeniosła się siłą rzeczy za mur cmentarny. W ostatnich 10 latach cmentarz św. Mateusza przekształcił się więc w centralę spraw LGTB “na zaświaty”. Nie wiedziałam o tym i ten wiosenny spacer w lutym pokazał mi całkiem nowe (za)światy.
Podobno leżą tu co najmniej trzy ważne osobistości z tęczowego świata i jest tu około stu grobów tych, którzy deklarowali przynależność do tej grupy społecznej.
Ciotowaty kicz (przepraszam, ale chyba właśnie tak tłumaczy się użyte w niemieckiej gazecie online dla gejów słowo Tuntenkitsch) na grobie Ovo Maltine, słynnego homoseksualisty, politycznej cioty, aktora kabaretowego, który zmarł 8 lutego 2005 roku na Aids (zdjęcie: Robert Niedermeier).
Inne znane osobistości społeczności gejowskiej na cmentarzu św. Mateusza to fotograf Jürgen Baldiga, reżyser Manfred Salzgeber i muzyk z kultowego zespołu Ton Steine Scherben (Glina kamienie skorupy) – Rio Reiser (powyżej grób Rio Reisera), ten który śpiewał pieśni młodych niemieckich buntowników: Keine Macht für Niemand i Macht kaputt, was euch kaputt macht.
Co roku 17 maja Ludger Wekenborg i Wolfgang Schindler, założyciele stowarzyszenia Kreuz & Queer (W poprzek i na Krzyż), zapraszają na zwiedzanie “cmentarza dla gejów”, jak podobno potocznie nazywa się tę piękną nekropolię. Ta data nie jest przypadkowa, tak jak nie jest przypadkowy 4 maja (may the Force be with you) czy 14 marca (liczba π – 3, 14). 17 maja to przypomnienie § 175 niemieckiego kodeksu karnego, który przewidywał karę więzienia za stosunki homoseksualne między mężczyznami. Paragraf zniesiono dopiero w roku 1994.
Na razie chodzę sobie samopas.
Ci dwaj są niezwykle deklaratywni, a pochowano ich we wspólnym grobie z kotem imieniem Felix Felis. Przejedzeni życiem, przepici śmiercią oraz Używanie rozkoszy chciałoby nieśmiertelności, śmierć ją ma – głoszą napisy na tablicy stojącej nad grobem. Kolejne napisy znajdują się na kamieniach leżących na grobie. “Das Ende des Schweins, ist der Anfang der Wurst” (gdzie kończy się śwnia, tam zaczyna się kiełbasa), to tłumaczenie pewnego łacińskiego przysłowia, przypominające najważniejszą książkę Seyfartha: “Schweine müssen nackt sein” (Nagie świnie). Seyfarth (1953-2000) był jedną z wybitnych osobistości świata LGTB w Berlinie. Słynna była zwłaszcza jego błękitna, psychodeliczna trumna, która stała w jego mieszkaniu i w której go potem pochowano.
***
Jest ciepły dzień lutowy. To oczywiste, że cmentarz pełen jest kwitnących wiosennych kwiatów. Ale o dziwo są i grzyby.
***
Ciekawy zamysł urządzenia grobu znajduję przy murze cmentarnym, gdzie pochówków dokonuje się w obrębie starego grobowca. Dawny właściciel grobu, major armii niemieckiej, pozostał jako patron na głównej płycie, przed nim miejsce na osiem pochówków w urnach.
9 mężczyzn, 1 grób, 8 urn…
Grób majora Marcuse odnowiła grupa ośmiu przyjaciół, którzy postanowili, że po śmierci chcą leżeć we wspólnym grobie. Większość z nich jeszcze żyje, na kamieniach są ich imiona, czasem nazwiska, daty urodzenia. Pusty kamień też ma już właściciela, który jednak nie chce za życia przygotowywać sobie napisu na grobie.
To oni podczas odnawiania grobu majora Marcuse.
***
17 maja. Save this date.
Wiele sie zmienilo w stosunku do homoseksualistow, ale tylko w tych mozgach, ktore zawsze na wszystko byly i sa otwarte.
Dla “ciasnych” glow nie ma zadnej epoki, by sie otworzyly. Biedni… i z nimi biednie, a czasem strasznie ( nie inaczej niz w tych napisach na powyzszych grobach).
facet puszczal wode z kranu przez rok na okraglo (nieruchomosc wlasna);
pazerni sasiedzi podali go do sadu, a administracja wsadzila go w ostatecznosci do psychuszki, pod pretekstem marnotrawstwa ( uwazane jest powszechnie za chorobe psychiczna);
Napis na grobie Ovo Maltina to musi byc pseudonim. Przed II wojna byla taka odzywka dla dzieci nazywala sie ” Ovomaltina” ovo od jajka, dalej musialo byc cos z czekolada, bo kolor calosci na to wskazywal. Bylo to slodkie i bardzo smaczne.
eher, künstlername wie rosa von prauenheim oder straps harry,die berliner schwulenszene war immer bunt gemischt – sehr queer, von soft bis hart; von anfang an stark gegen aids und ausgrenzung;
slodkie jak ta piosenka
Lubię cmentarze,Nie wiem dlaczego tam czuje się najlepiej, a niby powinno być odwrotnie. Może czuję w jakiś sposób, że umarli są w lepszym świecie i ja mam z nimi kontakt? Na cmentarzach mój umysł “fruwa” w rozważaniach, a ja lekka wracam do domu. Nie jest już dla mnie dziwne, że znam miejsce swego pochówku i mam już nawet swój pomnik, który przykrywa urne mojego męża.Nie unikajmy cmentarzy. tam spoczywają prochy znanych i uznanych ludzi z których w wielu przypadkach powinnyśmy brać przykład. I wcale nie są to mroczne miejsca a miejsca głębokiej refleksji i zadumy, czego brakuje współczesnemu człowiekowi.Pozdrawiam Cię Ewa i dzięki za ten pouczający artykuł.