Ewa Maria Slaska
Zawsze te same dwie rocznice, Mama i Lorca, Lorca i Mama…
Irena Kuran-Bogucka
urodziła się 5 maja 1925 roku w Warszawie, zmarła 21 sierpnia 1995 roku w Kartuzach, w wyniku wypadku samochodowego.
Wikipedia podaje krótko: polska graficzka, tłumaczka poezji.
I tak rzeczywiście było. Najpierw była graficzką, potem tłumaczką. W międzyczasie było jak to w życiu, życie, miłość, śmierć, to mija, ale to, że tworzyła, że była, jak mówili przyjaciele, artystą, nie mija…
Z Federikiem Garcíą Lorką łączył ją związek, o którym my, rodzina, myśleliśmy, że jest silniejszy niż jej związek z nami. Może był jej dajmonionem, może ona była jego duchową siostrą – skąd my możemy to wiedzieć. Storzyła dwa czarno-białe cykle grafik do jego poezji, godzinami słuchała Paco Ibaneza, który śpiewał jego poezję, aż uznała, że polskie tłumaczenia Lorki nie dadzą się tak zaśpiewać. I wtedy nauczyła się hiszpańskiego – po to, by móc tłumaczyć jego wiersze. Nauczyła się, przetłumaczyła, wydała kilka książek z jego poezją…
Cóż więc dziwnego, że odeszła w rocznicę jego śmierci. W dokumentach jest data o dwa dni późniejsza, to te dni, które współczesna medycyna wyrwała śmierci, dni, kiedy leżała na oddziale intensywnej terapii, podtrzymywana przy życiu maszynami do podtrzymywania życia. Nic te maszyny nie pomogły, była silniejsza, odeszła do swego duchowego brata wtedy, kiedy i jego zmuszono do odejścia…
Irena Kuran-Bogucka, Mężatka niewierna, Federika Garcíi Lorki
Umarli w tym samym czasie i opłakujemy ich razem.
Irena Kuran-Bogucka, Płaczki (Ballada o hiszpańskiej żandarmerii) Federika Garcíi Lorki
Federico García Lorca, urodził się 5 czerwca 1898 roku w Fuente Vaqueros w prowincji Granada, zginął zamordowany przez frankistów 19 sierpnia 1936 w Viznar koło Granady. Hiszpański poeta i autor sztuk teatralnych. Krótko, reszta to tylko rozpisanie na lata poezji i teatru… W polskiej Wikipedii nie ma strony o nim, czy to możliwe. Odsyłam więc czytelnika na razie do Wikipedii angielskiej, ale myślę, że będę musiała to nadrobić. Gdyby Mama żyła w czasach Wikipedii, to ona by to zrobiła, ale Mamy już nie ma, są dwie rocznice…
W tym roku te sierpniowe dni zostały wzmocnione, bo właśnie niedawno w wytwórni płytowej Soliton w Sopocie ukazała się płyta Jarosława Chojnackiego, Horyzont zdarzeń. Poezja śpiewana, ta polska specjalność, której nie ma w żadnym innym języku, bo nie ma jej w żadnej innej kulturze, nawet u Rosjan jest inna. 17 utworów. Krzysztof Karasek, Adam Asnyk, Grażyna Małkowska, on sam – Jarosław Chojnacki, Krzysztof Cezary Buszman, Jerzy Andrzej Masłowski, Wojciech Fułek, Marek Samselski, Dzidka Muzolf, Marek Grala, Wojciech Kass, Aleksander Szaganow. I on, Federiko García Lorca, w tłumaczeniu Ireny Kuran-Boguckiej. Pieśń jesienna.
Nieśmiertelni są tylko bogowie, śpiewa Chojnacki słowami Wojciecha Fułka w piosence Pociągi we mgle. Tak, bogowie są nieśmiertelni, a oni oboje nie byli bogami – byli duchami, których hiszpanie określają słowem dajmonion.
Dziękuję Jarosławowi Chojnackiemu, że pozwolił mi w tym roku lepiej przetrwać ten sierpniowy tydzień…
Piękna płyta, moi drodzy, poszukajcie, kupcie, posłuchajcie…
Do mnie płyta dotarła wczoraj, właśnie 21 sierpnia. Dziękuję Ewo.
Memento
Gdybym umarł,
pochowajcie mnie z gitarą
pod piaskiem.
Gdybym umarł,
wśród pomarańczy
i dobrej mięty.
Gdybym umarł,
pochowajcie mnie, jesli chcecie,
w chorągiewce na dachu.
Gdybym umarł!
F.G. Lorca
(polski – tibor)