Anna Dobrzyńska
„TO BYŁ MAJ…”
Ewa poprosiła mnie o napisanie tekstu – takiego żeby były w nim moje rysunki. Z przyjemnością, zwłaszcza, że ostatnio mieliśmy trochę wolnych dni majowych, czas na relaks, spotkania z przyjaciółmi i oddanie się swoim pasjom – a zatem rysunków u mnie przybyło :-). Oczywiście „długi weekend” to ważne święta i warto o tym pomyśleć, kiedy tak sobie patrzymy w błękit nieba i opalamy się w promykach wiosennego słońca.
Rys. Anna Dobrzyńska
Nie ma już hucznych pochodów 1 majowych, gdzie w pierwszym szeregu szli hutnicy, górnicy, pielęgniarki – w zależności od miasta, nie ma już tłumów machajacych kwiatami z krepiny, które wcześniej dzieci wykonywały w szkołach na plastyce… /robiłam/, nie ma tych wszystkich zadowolonych ludzi, którzy radośnie pozdrawiają przedstawicieli władzy i ogólnie są zadowoleni z życia i wszystko im się podoba…
Udział w pochodzie był obowiązkowy. Jeśli ktoś by się nie pojawił w owym dniu – miałby potężne nieprzyjemności w pracy łącznie ze wstrzymaniem kartek lub wypowiedzeniem. Ktoś kto miałby zwolnienie lekarskie, też byłby mocno podejrzany. Dlatego na pochodach wszyscy byli, co ważniejsze mieli bardzo dobre humory. W majowym słońcu, w towarzystwie koleżanek i kolegów z pracy, trzeba było tylko przejść – w zasadzie krótki dystans – z wręczoną wcześniej flagą, pozdrowić władzę i wysłuchać jej długich, nudnych przemówień – choć zdarzały się w nich zdania zapadające w pamięć: „Gdybyśmy mieli więcej cieńkiej blachy zarzucilibyśmy świat konserwami! Ale nie mamy mięsa”; „Odkąd krowa została zapłodniona przez człowieka znacznie wzrosło pogłowie bydła”;”Wprawdzie znaleźliśmy się nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!” – autorem tych cytatów jest Władysław Gomułka.
Jako, że w PRL-u brakowało wszystkiego, popularnością cieszyły się flagi robotnicze. Były całe czerwone i nadawały się świetnie na – poduszkę. Były spore, trzeba było tylko pozszywać i wypchać pierzem… Pierza na pochodach nie rozdawali… to trzeba było już załatwić inaczej. Jedna pani dyrektor przedszkola wykorzystała flagi robotnicze na uszycie stroju dla Świętego Mikołaja. Dzieci były zachwycone, bo czerwień była mocna i błyszcząca, tylko Święty Mikołaj był cały spocony i tchu mu brakowało, bo to jakieś sztuczne tworzywo nie przepuszczające powietrza. Patyk od flagi dobrze się nadawał na drążek do ćwiczeń dla dziecka, albo tyczkę do pomidorów, trzeba było tylko przepiłować na pół, bo był za długi. Trochę stresującym momentem było odłączenie od pochodu, skręcenie w boczną uliczkę i wmontowanie flagi na dwumetrowym kiju do wcześniej zaparkowanego malucha… ale – Polak potrafi.
Cóż, socjalizm to ustrój dla ludzi z wyobraźnią :-). Ok – trochę to niemoralne, zgadzam się ale… takie czasy. „Socjalizm jak wiadomo to ekonomiczny system permanentego niedoboru. Toteż wymyślono, jakie cztery czynniki uniemożliwiają rozwój gospodarczy. To w kolejności: wiosna, lato, jesień, zima” – obrazował tą sytuację popularny dowcip. Socjalizmu nie ma – ale święto pozostało. I słusznie – no bo jak tu zrezygnować z długiego weekendu, a poza tym w demokracji też się pracuje; praca to praca – świętować zawsze warto.
Rys. Anna Dobrzyńska
2 maja – święto flagi państwowej. Oczywiście – flagę państwową należy czcić a skoro i tak już wisi na budynkach między 1 a 3 maja to od 2004 roku – robi to oficjalnie i w ramach państwowego święta.
A jak już wspomniałam o związku flagi z poduszką warto przytoczyć tu historię z pierwszych dni Powstania Warszawskiego, kiedy to Polacy zwyciężali i nagle na wielu budynkach odebranych Niemcom pojawiły się biało-czerwone polskie flagi. Jak to się stało, że raptem, w ferworze walki, Polacy mieli tyle flag, co przecież przez pięć lat okupacji było zabronione? Ano właśnie na prędce szyto je z prześcieradeł i – poduszek, a potem zawisały na kijach od szczotki, miotły, grabi… Opowieść tę mam z pierwszej ręki od jeszcze żyjącego Powstańca Warszawskiego… Historia lubi się powtrzać, dlatego warto się jej uczyć i wyciągać wnioski :-).
Rys. Anna Dobrzyńska
No i 3 maja – święto Konstytucji 1791 roku – I Konstytucji w Europie i II na świecie. Jest się więc czym chwalić i co świętować. Przy tej okazji warto wspomnieć o drugim dokumencie, który był równie pionierski w Europie – Konfederacji Warszawskiej z 1573 roku, który zakładał swobodę wyznaniową i pokój między wszystkimi różniącymi się w wierze, a także równouprawnienie innowierców z katolikami i jednakową opiekę państwa. Dokument uważany jest za początek gwarantowanej prawnie tolerancji religijnej, którą dziś zapewnia uchwalona w 1948 roku – Deklaracja Praw Człowieka. A w Rzeczpospolitej to było już w XVI wieku (!) – i czy to nie jest powód do dumy J? W 2003 roku tekst Konfederacji Warszawskiej został wpisany na listę UNESCO Pamięć Świata. Obydwa te historyczne dokumenty zostały uchwalone na Zamku Królewskim.
A tak przy okazji – kto myślał, że na obrazie Jana Matejki, wnoszony do Katedry i trzymający triumfalnie dokument Konstytucji to król Stanisław August Poniatowski? Z pewnością nikt :-). Ale nawet gdyby ktoś tak pomyślał – nie ma się czego wstydzić, bo wielu ludzi tak uważa, podczas gdy to jest Stanisław Małachowski – marszałek sejmu, a król idzie wcześniej, w czerwonym płaszczu.
W 2014 roku mieliśmy wyjątkową możliwość, aby poczuć wszelkimi zmysłami klimat tego obrazu, gdyż za sprawą grup rekonstrukcyjnych obraz ożył właśnie w dniu 3 maja.
Wydarzenie odbyło się pod patronatem Kancelarii Prezydenta RP – Bronisława Komorowskiego, który wraz z Małżonką obejrzał inscenizację.
Obecnie propozycja miasta przygotowana na świąteczne dni jest bardzo bogata, można np. uczestniczyć w otwarciu sezonu Multimedialnego w Parku Fontann na Podzamczu, obejrzeć widowiska związane z warszawską syrenką, popływać kajakiem po Wiśle czy wziąć udział w rozgrywkach rowerowych – European Cycling Challenge lub wystartować w biegu Konstytucji 3 maja… Chyba najpopularniejsze są jednak wyjazdy za miasto i rekreacja na świeżym powietrzu. Co kto lubi. Ja na przykład lubię rysować – a jeżeli mam możliwość realizowania tego w słoneczny, majowy dzień wśród kwitnących i pachnących kwiatów – pełnia szczęścia :-).
Bardzo spodobało mi się powiedzenie: socjalizm to ustrój dla ludzi z wyobraźnią 🙂
Co do 1 maja, święta pracy, to z wikipedii wynika, że obecnie jest oficjalnym świętem w ponad 70 krajach.
no tak, bo jak bez wyobraźni zapakować 4 osobową rodzinę do malucha i wybrać się na wakacje – i wszystko się zmieściło! albo zjeść wyrób czekoladopodobny i czuć, ze się je czekoladę 🙂 70 krajów! – to dużo.
no tak, no bo jak nie mając wyobraźni można było zapakować 4 osobową rodzinę do malucha i wybrać się na wakacje – i wszystko się zmieściło! albo jeść wyrób czekoladopodobny i czuć, że się je czekoladę 🙂 70 krajów! – to dużo.
Co do pakowania rodziny do malucha to znam to z praktyki. Jeśli natomiast chodzi o wyroby czekoladopodbne to mam wrażenie, że produkty Zakładów im 22 lipca były bliższe czekolady niż te produkowane w zakładzie pod etykietą E. Wedel, ale jednak zarządzana przez koncern Cadbury.
🙂 no to wiesz najlepiej jakie to było kreatywne zajęcie. Co do czekolady to ja już tak i dobrze nie rozróżniałam tych firm. Ale pamiętam, że mi to bardzo smakowało dopóki nie spróbowałam jakiejś prawdziwej czekolady, pewnie z Pewexu. Potem już ciężko było sobie wmówić, że wyrób czekoladopodobny jest dobry 🙂