Andrzej Rejman
Z Berżenickiego Sztambucha cz. I.
Ciocia Krystyna (Stankiewiczowa) pokazała mi niedawno piękny zeszyt z zapiskami, zdjęciami i notatkami z lat minionych.
Ciocia Krysia przegląda sztambuch swojej mamy
Zeszyt prowadzony był przez jej matkę, Helenę z Zanów Stankiewiczową (1904-1996), która skrupulatnie zapisywała w nim kto i kiedy odwiedził ich w Berżenikach. O Berżenikach jeszcze kiedyś napiszę dokładniej, na razie tylko powiem, że był to majątek rodziny Stankiewiczów, gdzie zamieszkała po ślubie z Kazimierzem Stankiewiczem, Helena, córka Tomasza Zana (1876-1950) i Teresy Dowgiałło (1884-1945), prawnuczka Tomasza Zana “Promienistego” (1796-1855) – “Pani na Berżenikach”.
Na namalowanym przez Krystynę Dowgiałło obrazie jest właśnie ten dwór w Berżenikach wśród kwiatów i zieleni, i córki Heleny – Krystyna i Maria Stankiewiczówny (stoi Marysia, siedzi Krysia)
Dziadek Adam Hrebnicki z Krysią
Ciocia Helena (Hala) Stankiewiczowa wspomina:
…mieliśmy stałych gości, którzy gdzie indziej nie chcieli spędzać wakacji – piękne i bogate lasy, owoce leśne, jeziora z łódkami i kajakami zbudowanymi przez naszego stolarza, konie pod wierzch i do bryczki, – wszystko było do ich dyspozycji.
Wokół dobrzy, przyjaźni, uczciwi ludzie. Prawdziwy raj na ziemi. Przyjeżdżała do nas cała rodzina Herbstów – Witold, który był świadkiem na naszym ślubie, jego siostra Jadwiga – później Kaczyńska, rodzice, a później i wnuki. Przyjeżdżali też z rodzinami Okolscy, Meisserowie, Ejsmontowie, Załuscy, Hrebniccy, Zawiszowie. Nie sposób wspomnieć wszystkich, którzy przewinęli się przez dwór w Berżenikach. Eugeniusz Modliński, przewodniczący Chrześcijańskich Związków Zawodowych wpadał w zimie na dziesięć dni, żeby oderwać się od swoich spraw. Mówił, że prawdziwie odpocząć można tylko w atmosferze staropolskiego domu. Co roku rozbijali obóz harcerze…
(Helena z Zanów Stankiewiczowa – “Pani na Berżenikach”
W. Wiśniewski, wyd LTW 2003)
***
W “Sztambuchu” jest także piękny, wzruszający wiersz Heleny Stankiewiczowej, napisany w czasach kolejnej próby dla Polski – w roku 1980 tym, kiedy już “nie ma czym gości dziś częstować…”, który przytaczam w całości bez zmian redakcyjnych:
A tam nad wielkim błękitnym jeziorem
Ścielą się nisko białe mgły wieczorem
A na bagnistej mchem porosłej łące
Rosną smółki różowe, storczyki pachnące
Zdaje się, że czuję ciepło tego mokrego wieczora
Czy to było tak dawno, czy zaledwie wczora
A tak było tam ludno jasno i wesoło
Wszyscy nasi kochani jak spojrzeć wokoło
Tłumnie wchodzili na winem opleciony ganek
Na stole obrus biały, wkoło gości wianek
Rozprawiali beztrosko, szumnie, miło, gwarno
W upale popołudnia, gorąco i parno
Na stole miód, maliny, pachnące poziomki
Róża z masła,* wędliny i razowca kromki
Stosy ogórków świeżych, wszakże wiecie sami,
Przysmak to jest Kresowy, ten miód z ogórkami
Możnaby tak wyliczać z wieczora do rana
Co na tym stole było dzisiaj rzecz niespotykana
Wszystko już przeminęło, te gościnne dwory,
Już są nie aktualne, obiady, wieczory.
Aby gości przyjmować nie ma dziś czym częstować
Pora by te wspomnienia w legendzie zachować
Warszawa, 1980 rok grudzień 30
*/ robione łyżeczką w specjalnej maselnicy szklanej lub glinianej (wyjaśnienie K. Stankiewiczowej, przyp. mój). A na zakończenie filmik:
https://www.youtube.com/watch?v=a_r5PD5XEI4
I jeszcze zdjęcia rodzinne nadesłane na ręce administracji bloga wiele lat później przez Sebastiana Ordę-Sztarka



Na tarasie. Obok: Władysław Stankiewicz, zaś na rewersie dedykacja dla Pradziadka Piotra.
Zdjęcia z rodzinnego archiwum Sebastiana Ordo-Sztarka. Zdjęcie na tarasie wykonane zostało około 1925-1927 roku na werandzie dworu w Berżenikach. Od lewej: n.n., n.n. (być może matka Heleny Stankiewiczowej – do potwierdzenia), Władysław Stankiewicz, poniżej Janina Tyszkiewicz z domu Stankiewicz, Maria – wielka miłość Władysława – jego przyszła żona, dalej mój Pradziadek Piotr Orda-Wnorowski, nad nim Manieczka Hrebnicka (córka pomologa Adama Hrebnickiego-Doktorowicza, twórcy jabłoni odmiany “Ananas berżenicki”), Helena Zan – potem Stankiewicz i jako ostatni Kazimierz Stankiewicz, późniejszy mąż Heleny.
Po raz kolejny potwierdza się moje przekonanie, że świat jest mały, coraz mniejszy. Nie znaliśmy się z Autorem wpisu, zaczęliśmy współpracować kilka tygodni temu dzięki pośrednictwu czarującej Wandy Szemioth, którą poznałam w barze Zakątek. Spotkaliśmy się z Andrzejem “na żywo” w połowie kwietnia, dogadaliśmy się, że słynny sadownik z rodziny mojego (byłego) męża, Jan Slaski i pradziadek Autora – Adam Hrebnicki współpracowali ze sobą – jakże zresztą mogłoby być inaczej! Teraz z kolei we wpisie pojawił się obraz Krystyny Dowgiałło, co mi przypomniało, że ja… Bo ja też posiadam pastelowy portret namalowany 26 maja 1995 roku przez “Ciocię Dowgiałło” z Sopotu:
Andrzej wypytał Ciocię Stankiewiczową i okazało się, że to ta sama malarka!
to jest wprost nieprawdopodobne! 🙂 ale prawdziwe i jakże miłe!!! 🙂
I moj portret chciala pani Krystyna Dowgiallo namalowac w 70-tych latach, ale jakos nie uwazalam, ze to potrzebne… Dzis zaluje! Panstwo Dowgiallowie mieszkali w sasiedniej
kamienicy w Sopocie. Akurat czytam wspomnienia Anny Branickiej “Listy niewyslane” i tam pisze ona o wujku Oskarze Dowgiallo i jego zonie Krystynie. A dzis przez przypadek weszlam na pani portret! Rzeczywiscie swiat jest maly. Czy ma Pani jeszcze inne obrazy Pani Krystyny?… Pamietam jak siedziala na taboreciku na naszym podworku i malowala ogromne maki… Lacze pozdrowienia, Krystyna Haertlé
Pani Krystyno, dziękuję za śliczny komentarz. Nie, nie mam żadnych innych obrazów “Cioci Dowgiałło”, może ma Autor relacji, a ja zapytam jeszcze mojego przyjaciela, Krzysztofa Dowgiałło, może on ma jakieś jej obrazy.
Serdecznie pozdrawiam
Mój Pradziadek Piotr Orda-Wnorowski przyjaźnił się z rodziną Stankiewiczów, w młodości często spędzał wakacje w berżenickim dworze. Gdyby dało się umieścić tu zdjęcie, chętnie podzieliłbym się nim.
Pozdrawiam serdecznie
Bardzo chętnie umieszczę tu zdjęcie i powiadomię autora, może się panowie będziecie chcieli skontaktować. Proszę mi przysłać zdjęcie na FB, WhatsAppie albo Telegramie. Pozdrawiam
Ewa Maria Slaska
,,,z radością czytam komentarz Pana Sebastiana. To znaczy że Berżeniki “żyją” ! i trwać będą w pamięci następnych pokoleń. Przy okazji – jeszcze raz dziękuję Ewo za Twoją działalność, piękny BLOG i łączenie ludzi! AR
,,,z radością czytam komentarz Pana Sebastiana. To znaczy że Berżeniki “żyją” ! i trwać będą w pamięci następnych pokoleń. Przy okazji – jeszcze raz dziękuję Ewo za Twoją działalność, piękny BLOG i łączenie ludzi! AR
Zaraz wstawiam rzeczone zdjęcie. Wstawiam je na bloga, bo w komentarzach będzie marnie wyglądało