Piękna dziś data, prawda? 02.02.2020
Zobaczcie TU
Ponadto jest to 33 dzień roku i do końca roku pozostały 333 dni
Kiedyś pisał tu co miesiąc, potem stał się bardem opozycji i zniknął, teraz wraca. Za pierwszy z opublikowanych poniżej wierszy dostał wczoraj, po raz kolejny zresztą, jak to sam określił, “bana na Facebooku”. Poczułam, że nie mam wyjścia, muszę poprzestawiać zaplanowane wpisy i natychmiast zamieścić te wiersze.
Roman Brodowski
Taka sobie polityczna rymowanka
Może ktoś mi głupiemu wyjaśni
Może ktoś mi zrozumieć pomoże
Jak to jest że nad naszą Ojczyzną
Kaczor krąży nie polski zaś orzeł.
W Sejmie PiSu czcigodni posłowie
Uczą nowych zasad konwersacji
Język płynąć ma prosto z rynsztoka
Mowa kłamstwa pomówień dewiacji
W rządzie także są sami kaczyści
Klub wzajemnej siebie adoracji
Rządzą w imię swej części narodu
Uwalniając ich z pęt demokracji.
Obiecują więc dają… na krechę
Pięćset plus dotacje socjalne…
Choć z pustego Salomon nie nalał
Oni leją – cud Tadka? – normalne?
Poza Sejmem też nowe zwyczaje
Faszyzm śmiało kroczy do wielkości
Krzyże w dłoniach różańce na szyjach
Wartko płyną słowa kat kaczo – miłości.
Może ktoś mi głupiemu wyjaśni
Bo zrozumieć nie potrafię tego
Skąd się biorą jednostki społeczne
Które mówią być z PiSem? – nic złego
Berlin 24.01.2019
A teraz kolejne wiersze już z tego roku, ale też jeszcze z ubiegłego.
To tylko sen
Przebudziłem się ciszą
Niby w domu a bezdomny
Odziany w wolność słowa
Krzywego zwierciadła prawd
Ruszyłem w ponad światy
Do ziemi bogatej w jutro
Do nowych lepszych idei
Do wspólnoty bez wad
W gniazdach bogobojnych
Plaga fałszywej miłości
Rozpoczęła kolejny już akt
Ojczyźnianej tragedii jutra
Przebudziłem się płaczem
Przodków czasem pokorny,
Głosem przestrogi wnętrza.
Pamięcią proszącą o trwanie
Berlin 07.01. 2020
Hobbysta
Wczoraj kupiłem
Czyjeś sumienie
Prawie za bezcen
Jak zużyty stary łach
Leżało przecenione
W starym koszu
A na nim napis
Towar przeterminowany
Zbędny przedmiot
A jednak to smutne
Powiedziałem ciszy
Podnosząc nabytek
Jak szalony zbieram
Sentyment wartości
Człowieczego “wczoraj”
Na pokarm filozofii
W mojej kolekcji
Jest wiele homo nihil
Pordzewiała prawda
Namiastka empatii
Jest zużyta tolerancja
I starcza życzliwość
Do oddania młodym
Jako relikt przemijania
Lecz nikt nie chce
Dziwny świat z lamusa
Stał się niemodny
Dla karłowatej pustyni
Dziś niepotrzebne
Zwierciadło bożych łask
Dobro tonie w rynsztoku
A przed nami?…. “lepszy” czas.
Berlin 09 .11. 2019
Na zawsze Ona
Odnalazłem poszarzały
Obleczony w przeszłość
List zapisany strofami
Młodzieńczego patosu
Kilka prostych rymów
W Intymności serca
Romantycznej duszy
Na przedsionku trwania
Odnalazłem czas miłości
Odziany w tęsknotę
Jęczącą pokorą wnętrza
I to pytanie – Dlaczego?
Tylko Jej uśmiech wędruje
W mroku przemijania
Moja wielka… no właśnie
A zegar wybija kolejny rok.
Berlin 22. 06. 2019
A w nowym roku inaczej
Obiecałem Ojczyźnie i sobie
Że się w nowym roku zmienię
Bo i szronu przybyło na głowie
I społecznie mniejsze przyzwolenie
Dziś po latach walki z PiS dyktatem
Walki w sprawie polskiej Konstytucji
Zrozumiałem czego chce nasz naród
Kasy, wódy, politycznej prostytucji
Znów historia zatoczyła koło
Kiedyś były “Bar” i była “Targowica”
A obecnie? – sorty – lepszy, gorszy
Władza PiSu dyktator ulica
Niepotrzebne są moim rodakom
Praworządność jedność demokracja
Dla nich ważne są treści z ambony,
Polityka dyktatu populizm dewiacja
Żal mi naszej polskiej tożsamości
Krwi ofiary przodków naszych…
Dziś historię nową pisze PiSu władza
Dumnie kroczy nacjonalizm faszyzm
Obiecałem Ojczyźnie i sobie
Że się w nowym roku zmienię
Gaśnie we mnie dusza romantyka
Pozostają: gorycz i oczu łzawienie
Berlin, Grudzień 2019
Moja Żoneczka
Moja Żoneczka jak przed laty,
Gdy ją ujrzałem po raz pierwszy
Uśmiechem kusi mnie codziennie
Więc nie żałuję dla niej wierszy
Z ochotą biorę pióro w dłonie
W myślach przytulam mą Liluszkę
I piszę strofy…. tylko dla iej
Ona jest moim dobrym duszkiem
Światełkiem w mroku mego życia
Lekarstwem na jesienny smutek
Płomieniem w czasie niepogody
I zbiorem najpiękniejszych nutek
Jest taka sama jak przed laty
Gdy ją ujrzałem tam… na kresach
Wierny Towarzysz na czas słoty
Który pociesza i rozgrzesza
Berlin 13. 04. 2019
Apokryf XXXVIl
Wiatr znów nam
Wieje ze złej strony
Znów nie tę prawdę
Purpura sprzedaje
Zmienia się wiara
Zmienia przeszłość
Płyną złowieszcze
Chmury nad krajem
Na horyzoncie
Armia zbawienia
Czeka na wiernych
Miecza i krzyża
Dzwony na alarm
Biją żałośnie
Lecz nikt nie wierzy
Że mrok się zbliża
Kroczy przed siebie
„Pierwiastek“ ludu
Z hasłem na ustach
„Bóg, honor, Ojczyzna“
A dla mnie słowa
Dumne, szlachetne
W tym towarzystwie
Brzmią jak „obczyzna“
Nie ma tam Boga
Gdzie nienawiść kwitnie
I nie ma honoru
Gdzie kłamstwo zwycięża
A Ojczyzna umiera
Gdy język wspólnoty
Miast mową przyjaźni
Jest językiem węża
Berlin, wrzesień 2019
To wiersze o milosci:
-do kraju, ktory sam zdradza
i jest zdradzany,
(a ta wiedza stwarza bol)
– i do kogos, od lat zaufanego, niezmiennie bedacego obok, dla kogo warto jest, tez niezmiennie obok BYC!!!
Dziekuje⚘⚘⚘
T.Ru
T.Ru
T.Ru