Wielce Szanowny Św. Tomaszu

Pewno wiesz, jak wielki wpływ wywarłeś na stosunek katolików do zwierząt i reszty pozaludzkiego stworzenia twierdząc, że natura jest po to, aby służyć człowiekowi; zwierzęta są nierozumne, a więc nie mają duszy nieśmiertelnej tylko zmysłową; że człowiek może je wykorzystywać, i, wprawdzie nie powinien krzywdzić, ale to tylko dlatego, że to niedobrze odbija się to na nim samym. Minęło ponad 750 lat, a Ty mówisz do nas nadal, z obowiązującego obecnie Katechizmu Kościoła Katolickiego. W nauce miałbyś największy ze wszystkich autorski impact factor. Szacunek!

Sprawa naszego stosunku do zwierząt mieści się w części Katechizmu omawiającej przykazanie 7, w odniesieniu do „poszanowania osób i ich dóbr”; są więc zwierzęta nadal, tak jak chciałeś, naszym dobrem i własnością. Trochę się dziwimy, gdyż w wielu miejscach Pisma Świętego czytamy, że należą do Boga — i w opisie stworzenia, i choćby tutaj, u Psalmisty: “Nie przyjmę cielców z twego domu ani kozłów ze stad twoich. Bo moje są wszystkie leśne zwierzęta, stada na górach i woły. Znam wszystkie ptaki powietrzne, a polna zwierzyna jest moja.”  (Ps 50, 10-15). A także tutaj: „Do Pana, Boga twojego, należą niebiosa najwyższe, ziemia i wszystko, co jest na niej” (Pwt 10, 14). 

Miejsca i sytuacji zwierząt w najnowszym wydaniu Katechizmu z 1992 roku nie zmienił, Tomaszu, nawet czuwający nad jego zawartością wybitny teolog naszych czasów — kardynał Józef Ratzinger. Choć potem, już jako Papież mówił, że: „[…] gdziekolwiek Słowo Stwórcy było właściwie rozumiane, gdziekolwiek życie było przeżywane z odkupieńczym Stwórcą, ludzie starali się ratować stworzenie, a nie je niszczyć. […] całe Stworzenie jęczy w bólach rodzenia z powodu niewoli, której zostało poddane, oczekując objawienia się synów Bożych: poczuje się wyzwolone, gdy stworzenia, mężczyźni i kobiety, którzy są dziećmi Bożymi, będą je traktować zgodnie z Bożą perspektywą. Wierzę, że właśnie to możemy dzisiaj ustalić, jako rzeczywistość.” Od prac nad Katechizmem minęło wiele lat; może wtedy nie poświęcił tej sprawie dość uwagi, a może jeszcze nie wiedział w pełni, co robi ze zwierzętami współczesny człowiek? Potem mówił przecież, że: „[…] produkcja przemysłowa – […] ta degradacja żywych istot, zamienionych w towar, rzeczywiście wydaje mi się sprzeczna ze stosunkiem człowieka do zwierzęcia, jaki przewija się w Biblii”.

Katechizm wymaga wprawdzie od nas, katolików, „poszanowania integralności stworzenia”, ale nie bardzo rozumiemy, co to słowo „integralność” ma znaczyć, skoro zaraz potem mówi za Tobą, Tomaszu, że zwierzęta „są z natury przeznaczone dla dobra wspólnego ludzkości”, a granice panowania człowieka nad stworzonym światem „określa troska o jakość życia bliźniego, także przyszłych pokoleń”. Integralność to według nas „nienaruszalność”, „spójność”. Jaka to integralność stworzenia, skoro można ją naruszać, i to tylko dla dobra człowieka? Co znaczy dziś „jakość życia bliźniego”?

Kilkaset lat po Tobie, rozumiemy coraz wyraźniej, że jesteśmy tylko częścią stworzonego świata — choć fakt, że częścią bardzo szczególną. Nie jesteśmy jednak ponad nim. Wiemy też, od podobnych do Ciebie wielkich uczonych, których rozumność jest darem Ducha Świętego, że my, ludzie, należymy do świata ożywionej natury, z którego według niepojętego planu Boga wyewoluowaliśmy. I to nie tylko nasze ciało, ale i umysł — a też, jak ostatnio zaczynamy rozumieć, zdolność empatii, moralnej refleksji, samoświadomość. Już minie niedługo 10 lat, jak uczeni z ważnego ośrodka nauki w Cambridge wydali deklarację o istnieniu świadomości u zwierząt, potwierdzając podobieństwo emocjonalnych i świadomych stanów wśród ptaków, ssaków, głowonogów i człowieka. 


św. Tomasz z Akwinu (zm. 1274) obraz Juana de Peñalosy (1579-1633)

Oczywiście, nie mogłeś o tym wiedzieć w XIII wieku, czytając opisy zwierząt w Fizjologu, w Liber de natura rerum Tomasza z Cantimpré, czy w De animalibus swojego wspaniałego nauczyciela Alberta Wielkiego. Może też przeglądałeś jakieś bestiariusze? Na obrazie Juana de Peñalosa widzę, że miałeś psa. Ale z pewnością, kiedy tworzyłeś swoje wielkie Dzieło mogło brakować Ci czasu, abyś mógł go lepiej poznać, zrozumieć.

Nie tylko teoria ewolucji, ale cała ogromna już dzisiaj wiedza o rozumności zwierząt — o ich psychice, o tym, jak się komunikują, że wiele z nich żyje społecznie, czyli kieruje się pewnymi zasadami i że nie są one tylko instynktem — nie była Ci dostępna. Żałuj. Za to Ciebie zachwycała hierarchia bytów Arystotelesa, myśl Świętego Augustyna.  Rozumiemy, nadal są w naszej opinii gigantami. 

Dziwi nas jednak, że postawiłeś zwierzęta poza moralnością człowieka, uznając właśnie rozumność jako kryterium. Czy nie było, Tomaszu, w Twoich czasach ludzi nierozumnych, umysłowo niepełnosprawnych, chorych na demencję, upośledzonych, ale i małych dzieci? Byli, i z całą pewnością podobnie jak zwierzęta nie rozeznawali swoich powinności, ani nie odpowiadali za swoje czyny — jeżeli to przyjmiemy za warunek zachowań moralnych. Czy ich nierozumność oznaczała, że można było się wobec nich zachowywać nieetycznie? Czy można było za Twoich czasów takich ludzi krzywdzić, zamknąć w klatkach, piłować im zęby, podcinać ścięgna, aby się nie ruszały, krępować, upokarzać, trzymać w ciemnościach, żywcem gotować, ćwiartować? Tego i teraz nie wolno robić człowiekowi, ale tych i innych okrucieństw doświadczają miliardy zwierząt. I my, Tomaszu, wprawdzie już wiemy, że są  r o z u m n e   i   c z u j ą, ale wciąż na to pozwalamy. Twierdziłeś, że rozumność jest tak naprawdę emanacją duszy. Cóż, nasza wiedza i wieki doświadczeń nie pozwalają nam zbyt łatwo wyrokować, co to jest dusza, jakie ma właściwości i jaki byt ją posiada. Im więcej się wie o świecie materialnym, tym trudniej o kategoryczność w sprawach metafizycznych.

W toku dziejów wymyśliliśmy natomiast, że to nie poziom rozumności żywych istot decyduje o tym, jak się wobec nich mamy zachowywać, ale to, czy można je skrzywdzić, zadać ból. A o bólu i jego rozmaitych rodzajach wiemy już tyle, że byś nie uwierzył! Wiemy też na pewno, że zwierzęta go czują.  

Ale, jeszcze o tej wyższości człowieka. Czy nie dał Ci, Tomaszu, do myślenia Kohelet, kiedy mówił: „…to samo tchnienie ożywia ludzi i zwierzęta. Człowiek więc nie przewyższa zwierzęcia, lecz wszystko jest marnością. Wszystko zmierza do tego samego miejsca: wszystko powstało z prochu i wszystko do prochu znów wraca. Skąd wiadomo, czy tchnienie istot ludzkich wznosi się do góry, a tchnienie zwierząt schodzi na dół, do ziemi?” (Koh 3, 19-21). Są i inne słowa, które mówią o podobnej kondycji ludzi i zwierząt, na przykład: „Ludzie i zwierzęta, bydło i trzoda, niech nic nie jedzą, niech się nie pasą i wody nie piją. Niech się obloką w wory i niech żarliwie wołają do Boga.” (Jon 7b-8a) Ciekawi nas, dlaczego uznałeś, że zwierzęta są gorsze, że bez reszty umierają? Skąd miałeś pewność, Tomaszu, że wymyślone, wyewoluowane przez Boga z takim „artyzmem” zwierzęta nie mają z Nim jakiejś komunikacji, nie dostąpią zbawienia, skoro Jezus wszystko pojednał ze sobą, a i Święty Jan w swojej wizji wszystko, co istnieje na ziemi i w niebie, widział wokół Tronu Baranka? (Ap 5,13). Ale tu muszę Cię pocieszyć. Nawet współcześnie niektórzy wybitni myśliciele mają podobną do Twojej pewność. Niestety, to się potem utrwala w potocznej percepcji i owocuje w niedobrych czynach ludzi.

Musisz wiedzieć, Tomaszu, że jednak niektórzy, wprawdzie wciąż nieliczni, współcześni nam teologowie, ale też nasz obecny papież Franciszek, podważają pogląd, jakobyśmy mogli robić ze zwierzętami, co chcemy. Wielu innych jednak próbuje ośmieszyć próby prawnej ochrony zwierząt, uzasadniane także wiarą, budując obronne mury. 

Nie, nie uważamy, że zwierzęta są podmiotem zachowań moralnych, ani że są w stanie budować z człowiekiem wspólnotę etyczną. Wystarczy, że będą przedmiotem naszej etyczności i solidarności. I nie jest też tak ważne, czy i jaką mają duszę, jaką dokładnie samoświadomość. Wystarczy nasza  świadomość, że cierpią przez człowieka, żeby stanąć w ich obronie. Wszystkich. Otwarcie i konkretnie. 

Niestety, Tomaszu, nasz Katechizm wciąż mówi Twoimi słowami: o służebności niemających duszy nieśmiertelnej zwierząt, i, jak to bywa ze słowami, tworzą one rzeczywistość, usprawiedliwiają. Zmieniło się wszystko: sytuacja zwierząt, nasza wiedza o nich, nasza duchowość, a Twoje słowa, zamrożone w doktrynie Kościoła, trwają. 

Wybacz, Tomaszu — z całym szacunkiem dla Twojego intelektu — przyszła pora, aby wyjąć moralność katolików w odniesieniu do zwierząt z teologicznej zamrażarki. Ogrzać współczuciem.
Z pewnością się nie obrazisz. 

Czekam z niecierpliwością na odpowiedź, a wraz ze mną wielka liczba, zwłaszcza młodych, szukających Boga ludzi.

Z wyrazami szacunku,

Barbara Niedźwiedzka z Grupy Kongresowej „Troska o stworzenie”

3 thoughts on “Wielce Szanowny Św. Tomaszu

  1. stan zniewolenia przyrody wola o pomste do nieba
    weder jäger noch sammler sind wir geworden
    sonder ausweider der hilflosen natur
    za to odpowiemy przed sadem ostatecznym

  2. (…..) Cenię sobie filozofie św. Tomasza ale a propos stosunku do zwierząt myślę podobnie jak Ty Ewo. Cytat z Twojego felietonu ” Człowiek więc nie przewyższa zwierzęcia, lecz wszystko jest marnością. Wszystko zmierza do tego samego miejsca: wszystko powstało z prochu i wszystko do prochu znów wraca”. Może zwierzęta i nie mają duszy ale skoro mają świadomość( np. psy, małpy, delfiny, w ogóle ssaki) tzn. że należy je traktować z dobrocią. Jednak w życiu, tak wcale nie jest. Obserwujemy bezczelny chów, po którym zwierzęta idą na bolesną śmierć, a my nawet nie mamy obawy zjadać mięsa, które nasączone cierpieniem. Myślimy HOMO MENSURA OMNIMUS, czyli co? CZŁOWIEWK PONAD WSZYSTKO ? I w tym miejscu powinnyśmy przystanąć i zadumać się. Czy tak powinno być? Córka, wegetarianka ( kilka dni temu) pokazała mi na you tube film o hodowli przemysłowej bydła i kur w USA I co? Brrrrrrrrr. Od tej pory nie zjadłam jeszcze mięsa. Może tak zostanie?

  3. Mnie wystarczy, jako czlowiekowi bezwzglednie kochajacemu zwierzeta, najwazniejszy argument:
    one czuja na 100 Prozent bol!!!
    Pozniej tez jest faktem, ze czuja
    i oddaja nasza milosc, a pozniej, (czy ze swiadomoscia, czy tez bez niej(?), moze nawet nie wiedzac czym jest moralnosc i socjalnosc, instynktownie sa moralne
    i socjalne:
    sa wierne, sprawiedliwe, sa znakomitymi rodzicami
    i opiekunami swego potomstwa, potrafia czesto znakomicie integrowac sie w grupie.
    I do tego wszystkiego nie potrzebuja:
    alkoholu, nikotyny, narkotykow, by byc, tym, czym sa:
    po prostu stworzeniami zyjacymi, jak i my.
    I niczym wiecej i mniej…
    A jesli my, a nie one (ponoc) mamy tzw.swiadomosc, jestesmy wiec “wybrani”, ale i zobowiazani do czynienia dobra z tego
    wyplywajacego:
    kochajmy zwierzeta, przyrode,
    a siebie tylko na tyle, na ile to potrzebne, by zostac “swiadomym siebie i swego czlowieczenstwa, czlowiekiem”.
    T.Ru

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Twitter picture

You are commenting using your Twitter account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.