Ewa Maria Slaska (inspiracja m.in. Ela Kargol)
Ze Słownika Języka Polskiego online:
pot. powiedzenie używane do kategorycznego stwierdzenia, że to, co przed chwilą zostało powiedziane, mówiący uważa za nieprawdopodobne lub nieprawdziwe
Zapomniałam o tym powiedzonku. Ela mi przypomniała, gdy w Domu Willy’ego Brandta (Willy Brandt Haus), czyli głównej siedzibie niemieckiego SPD na wystawce materiałów reklamowych znalazłyśmy pocztówki z portretem kanclerza i nawet jego własnoręcznym podpisem.
Wzięłam tę pocztówkę do ręki i powiedziałam, że trzeba by mu tu przykleić na policzku Leoparda. I wtedy Ela zrobiła ten gest i zapytała, czy tu jej czołg jedzie.
To ten portret kanclerza, ten gest i ten czołg (nie znam się, może więc nie ten, tylko taki, ale może jednak ten, bo Scholz stoi obok):



Ten czołg i kanclerz ilustrują artykuł Rudolfa G. Adama w Neue Züriche Zeitung z 24 stycznia, zatytułowany: Deutschland ist militärisch schwach, politisch feige – und wird zum Gespött (Niemcy: militarnie słabe, politycznie tchórzliwe – stały się pośmiewiskiem).
I tak to przez tę pocztówkę dzisiejszy wpis dostał preambułę. Bo plan był inny – poszłyśmy z Elą i Krysią na otwarcie wystawy w Domu Willy’ego Brandta pt. Haus der Ewigkeit – Dom Wieczności: zdjęcia cmentarzy żydowskich w Europie środkowej, wykonane przez dwóch braci fotografów, Marcela-Th. i Klausa Jacobsów, na przestrzeni ostatnich 20 lat. Wystawa otwarta została w przeddzień Międzynarodowego Dnia Pamięci o Holokauście 2023, a oglądać ją można do 26 lutego.

Kilkadziesiąt zdjęć z cmentarzy, Lwów, Praga, Warszawa, Łódź, Moguncja, Spira, Wormacja, Lublin… Nieduży format, analogowe, czarno-białe fotografie, minimalizm przedstawionych miejsc – pustych, bez ludzi, bez roślin (tylko nagie zimowe drzewa, krzaki, badyle), bez zwierząt, bez ruchu, bez nieba i chmur, bez przyniesionych na pamiątkę kamieni. Czyste surowe linie, powiedziałabym – dość niezwykłe, bo żydowskie cmentarze zawsze, zdawało mi się, pełne były wielkich drzew, natłoczone jedna na drugą macewy również zimą tonęły w bluszczu, w gęstej trawie trudno było czasem znaleźć ścieżkę.
Ciekawe wrażenie. Tak nietypowe, że może nawet wywołujące niepokój. Dlaczego “oni” tak przedstawiają te miejsca? Dlaczego są one takie puste? I gdzie są kamienie?
Tak, gdzie są kamienie? Te kamienie, które wolno odwiedzającym położyć na żydowskich grobach, żeby zaakcentować swoją pamięć o zmarłych. Bo przecież niczego innego nie wolno na tych grobach położyć, żadnych świec, żadnych kwiatów, wieńców, zniczy, aniołków, fotografii. Niczego, co nie jest trwałe i przez to będzie mogło zostać już na wieki. Bo nic, co zostało wniesione na żydowski cmentarz, nie może zostać wyniesione. Niczego nie powinno się poprawiać. Macewa, która się przewróciła, ma tak zostać, przewrócona. Te proste nagrobki, zawsze stojące pionowo, zawsze skromne, tylko z napisami i nielicznymi symbolami – ręce z rozstawionymi palcami, lwy, księgi, liście palmy, ptaki. Nowobogackie błyszczące bazalty, złote litery, marmury, to wszystko tak samo nie miało prawa znaleźć się na żydowskim cmentarzu, jak portrety ludzi. Dopiero bogacąca się burżuazja żydowska pod koniec XIX wieku zaczęła naśladować grobowce mieszczaństwa chrześcijańskiego, ale tego na wystawie nie ma. Autorzy wycięli z rzeczywistości proste, czyste, surowe fragmenty, fragmenty czasu i przestrzeni.
***
Nie fotografowałam tych zdjęć. W ogóle mało fotografowałam. Niestety również nie słyszałam tego, co się mówiło. Stałyśmy za węgłem i głos przemówień i wystąpień do nas nie docierał, natomiast docierała muzyka, piękne, śpiewane delikatnym altem żydowskie piosenki. Więc to, co poniżej, to nie są obrazki z wystawy, to obrazki z wernisażu. I jako dodatek link do strony Tani Alon, gdzie moża posłuchać dwóch z tych piosenek: https://www.tania-alon.de/medien/audio




***


Ela i Krysia na wystawie UNICEF – Zdjęcie roku w Willy-Brandt-Haus; wystawa też będzie trwała do 26 lutego.
Uwaga, na wystawy można wejść tylko z dowodem osobistym.
Od Eli jako komentarz: https://youtu.be/yCeuV682y6w
Ewo. Przy okazji posłuchałam sobie Kaczmarskiego nie tylko tej piosenki o czołgu. Dziękuję za ten artykuł Ewo, bo przypomniałaś mi, jak zwiedzałam dawno, dawno temu cmentarz żydowski w Łodzi ( 40 lat temu) Był już zadbany. Wszystko, co tak naprawdę niezniszczalnego mamy to wspomnienia. Pielęgnujmy je. Pozdrawiam