… gdzie spiesznie dążycie?

Uwaga – wpis obrazoburczy. Czytacie na własną odpowiedzialność.
Ewa Maria Slaska
Mędrcy świata, monarchowie,
gdzie śpiesznie dążycie?
Powiedzcież nam Trzej Królowie,
chcecie widzieć Dziecię?
Ono w żłobie nie ma tronu,
i berła nie dzierży,
a proroctwo jego zgonu,
już się w świecie szerzy.
Mędrcy świata, złość okrutna,
Dziecię prześladuje,
wieść okropna, wieść to smutna,
Herod spiski knuje.
Nic monarchów nie odstrasza,
do Betlejem spieszą,
gwiazda zbawcę im ogłasza,
nadzieją się cieszą.
Przed Maryją stoją społem,
Niosą Panu dary.
Przed Jezusem biją czołem,
składają ofiary.
Trzykroć szczęśliwi królowie,
Któż wam nie zazdrości?
Cóż my damy, kto nam powie,
pałając z miłości.
Oczywiście wszyscy wiemy, że Trzej Królowie to pozostałość po starożytnych triadach bogiń i bogów.
W trójcy bogiń były zawsze Dziewica, Nimfa, czyli Matka i Starucha, Pani Piekieł. Trójca męskich bogów naśladowała triady kobiece i składała się z Boga Początku, Boga Życia i Boga Śmierci. Byli to trzej osobni bogowie. Dopiero chrześcijańska Trójca Święta, ta, którą dobrze znamy, a która składa się z Ojca, Syna i Ducha Świętego, uważa te trzy elementy triady za emanacje tej samej Istoty. W gruncie rzeczy ta stosunkowo niedawna interpretacja starożytnego prototypu, tylko nieznacznie przesuwa akcenty – najważniejszy staje się Bóg Ojciec, który i daje życie, i go pilnuje i może je odebrać. Syn i Duch są tylko pobocznym uzupełnieniem, ale teologowie nic na to nie mogą poradzić, że my, ludzie z jaskiń, wciąż jeszcze potrzebujemy trzech pradawnych bogów – Boga Piorunów, Boga Polowań i Boga Śmierci. I że, jak głębiej pogrzebiemy w naszych lękach i magicznych zabiegach, to okaże się, że są to starsze od Trzech Bogów Trzy Boginie – Kora, Potnia i Hekate.

Jedyną (chyba) religią, która konsekwentnie zlikwidowała starożytne triady był ustanowiony przez faraona rebelianta – Echnatona kult Jedynego Atona, przejęty przez Mojżesza i “wyprowadzony” z Egiptu do Ziemi Obiecanej. Echnaton rządził zbyt krótko, by jego koncepcja Boga Jedynego zdążyła się ugruntować i przetrwać. Ale Żydzi mieli dość czasu i to tam właśnie, w Ziemi Obiecanej, utrwaliła się religia oparta na KONCEPCJI boga, który był jedyny i którego Prawo zostało zapisane w Księdze.
Izraelici czcili więc wymyślonego jednego Boga, jednoosobowego i jedynego, o którym mówili Jahwe, który był Obcy, Daleki, Bezimienny. Był on surowy i chyba nie mógł inaczej, musiał karać za odstępstwo, bo odstępstwo było łatwe, znajome, naturalne. Trzy Boginie lub Trzej Bogowie byli zawsze, Ten Jeden Bóg był Nieznany i Obcy, co gorsza jego pierwszą wersję ich przodkowie poznali w Egipcie, Kraju Niewoli.
Ten Obcy Bóg groził karami za czczenie bogów okolicznych narodów.
Ja jestem Jahwe, Twój Bóg, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli.
- Nie będziesz miał innych bogów obok mnie.
- Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią!
- Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Jahwe, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą.
- Okazuję zaś łaskę aż do tysiącznego pokolenia tym, którzy Mnie miłują i przestrzegają moich przykazań.
- Nie będziesz wzywał imienia Boga twego, Jahwe, do czczych rzeczy, gdyż Jahwe nie pozostawi bezkarnie tego, który wzywa Jego imienia do czczych rzeczy.
My to znamy na pamięć w wersji uproszczonej do nierozpoznania: Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną. Ci cudzy bogowie często pojawiali się jako triady, trójce bogów.
- Fenicja: trójca mieszana Baal, Asztarte i Eszmun
- Babilon: trójca męska Ea, Marduk i Gibil
- Grecja: trójca kobieca Artemida, Demeter, Hekate & trójca męska Zeus, Posejdon, Hades
- Mezopotamia: Elil, An i Enki,
- Egipt: “triada rodzinna” (ojciec, matka, syn) Ozyrys, Izyda, Horus
- Rzym: Trójca Kapitolińska Jowisz, Junona i Minerwa
- Hinduizm: Brahma (Kriszna), Wisznu, Sziwa
- Chiny: Fu Lu Shou (trójca bóstw gwiezdnych) Fuxing bóg szczęścia, Shouxing bóg długowieczności i Luxing bóg kariery
Niektóre triady zrastały się w jedną trójosobową postać, jak potrójna Hekate albo trójca prasłowiańska tzw. „Trzygłów” (Triglav)


Chrześcijaństwo przywróciło więc tylko starożytną trójcę, tracąc tym samym cechę podstawową religii monoteistycznej – Jedynego Boga. I choćbyśmy się nie wiem jak zaklinali i bożyli, że jak “bonie dydy”, wierzymy w Jednego Boga, to przypomnijmy sobie Wyznanie Wiary, czyli Credo:
Wierzę w jednego Boga, Ojca Wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi, wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych. I w jednego Pana Jezusa Chrystusa, Syna Bożego Jednorodzonego, który z Ojca jest zrodzony przed wszystkimi wiekami. Bóg z Boga, Światłość ze Światłości, Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego. Zrodzony a nie stworzony, współistotny Ojcu, a przez Niego wszystko się stało. On to dla nas ludzi i dla naszego zbawienia zstąpił z nieba. I za sprawą Ducha Świętego przyjął ciało z Maryi Dziewicy i stał się człowiekiem. Ukrzyżowany również za nas, pod Poncjuszem Piłatem został umęczony i pogrzebany. I zmartwychwstał dnia trzeciego, jak oznajmia Pismo. I wstąpił do nieba; siedzi po prawicy Ojca. I powtórnie przyjdzie w chwale sądzić żywych i umarłych, a Królestwu Jego nie będzie końca. Wierzę w Ducha Świętego, Pana i Ożywiciela, który od Ojca i Syna pochodzi. Który z Ojcem i Synem wspólnie odbiera uwielbienie i chwałę który mówił przez Proroków. Wierzę w jeden, Święty, powszechny i apostolski Kościół. Wyznaję jeden chrzest na odpuszczenie grzechów. I oczekuję wskrzeszenia umarłych. I życia wiecznego w przyszłym świecie. Amen.
C.b.d.o.
***
We Włoszech z kolei… ale to niech już opisze znawca Włoch, czyli cytowany już tu wielokrotnie Jacek Pałasiński:
Jesteście, P.T. Czytelnicy gotowi? Nie? No to hajże po skarpetę! Dzisiejszej nocy odwiedzi Was pewna brzydka starucha. Upewni się, czy śpicie i wedrze się do waszego domu, a jak się okaże, że głosowaliście na szajkę (tak autor określa tych, co u władzy – przyp. EMS), to do skarpety nawrzuca wam węgla. Rosyjskiego, oczywiście, z Donbasu, oczywiście, bo szajka zasiarczony węgiel z Ludowych Republik Ługańskiej i Donieckiej przedkłada ponad inne. A jeśli byliście grzeczni, chodziliście na manifestacje, dezawuowaliście przestępstwa, machlojki i oszustwa szajki, to może starucha wrzuci wam do zawieszonej na kominku skarpety cukierka.
Starucha ma na imię Befana. A „Befana”, to takie włoskie, ludowe przekoślawienie oryginału, czyli ἐπιφάνια, epifania, a epifania to objawienie. W tym wypadku objawienie boskiej natury dzieciątka Jeszua trzem mędrcom ze Wschodu, który, śledząc „gwiazdę” (Mt 2,1-12.16), przynieśli boskiemu Dziecięciu dary: złoto, kadzidło i mirrę, a kto nie wie do dziś, co zacz mirra, niech podłubie w źródłach. W suku w Damaszku straganiarze oferowali mirrę i D.O. oczywiście kupił, ale gdzieś mu się w licznych przeprowadzkach zadziała. Giotto przedstawił „gwiazdę” jako kometę, prowadzącą Trzech Mędrców (zupełnie niepoprawnie zwanych „królami”) do stajenki w Bet Lehem, co po hebrajsku oznacza dosłownie „Dom Chleba”, czyli po prostu piekarnię. No bo Giotto był w 1301 r. świadkiem „przebiegu” po nieboskłonie komety Haleya i tak mu się skojarzyło. Ale od tego czasu nikt inaczej owej „gwiazdy” betlejemskiej inaczej nie przedstawiał, jak tylko kometę, co jest bez sensu, bo gwiazda i kometa to są dwa zupełnie odmienne ciała niebieskie. Do dziś mędrcy (choć nie tamci trzej, ze Wschodu) zachodzą w głowę, cóż to mogło być za światło, które Trzech Mędrców prowadziło, bo, jakby tu powiedzieć, „gwiazda” na pewno nie. Może jakieś małe UFO?
„Epifania” to termin, używany przez Kościoły zachodnie, te wschodnie, nieco mniej od zachodnich heretyckie, na objawienie boskiej natury Jeszuy, używają bardziej precyzyjnego terminu „Teofania”. Z kolei muzułmanie używają terminu „epifania” na pojawienie się na końcu czasów ludzi wezwanych przez Allaha, którzy położą kres niesprawiedliwościom i niedoskonałościom gatunku ludzkiego. Drodzy muzułmanie, co, wy gazet nie czytacie? Tacy ludzie już się objawili, nazywają się „szajka”, a jak nie wierzycie, to obejrzyjcie wiadomości w kurwizji (https://tvn24.pl/…/afera-mailowa-nowa-odslona-mail-z…). W każdym razie we Włoszech z „epifanii” najpierw zrobili „bifanię”, a potem „befanię”, skąd już tylko krok do Befany. Befana ma źródła mało chrześcijańskie, dlatego w Kościele łatwego życia nie miała. Wywodzi się z hellenistycznej odmiany mitraizmu, dla którego 12 dni po równonocy zimowej, w Saturnaliach jako Diem Natalis Solis Invicti, obchodzono w Cesarstwie Rzymskim równocześnie, jako święto śmierci oraz święto odrodzenia Matki Natury. Rzymianie wierzyli, że przez te 12 dni (a raczej nocy) kobiety latają nad polami, by dodać im siły rozrodczej. 12 dnia umierały dla Rzymian zeszłoroczne plony, a te, przygotowane pod wiosenny zasiew, nabierały ducha, który sprawi, że w ziemi się odrodzą i rozmnożą.
I właśnie Befana była jedną z tych kobiet, latających nad polami, by dać im płodność. Bogiem a prawdą to zastąpiła Dianę, która wcześniej dokonywała tych nalotów. Befana odpoczywała w ludzkich domach i osądzała ich mieszkańców: dobrych nagradzała, złych karała. Aha: ten 6 stycznia, w którym mędrcy mieli dotrzeć do betlejemskiej stajenki, to nie jest wynalazek wczesnochrześcijański; datę tę zaproponował pod koniec IV w. święty Epifaniusz z Salaminy, przez Kościoły wschodnie uważany za ojca Kościoła. Dzisiaj by sprawiał mnóstwo kłopotów, bo energicznie przeciwstawiał się kultowi Maryi i równie energicznie zwalczał kult obrazów. (D.O. nieodmiennie namawia do przeczytania w Wikipedii hasła „Dekalog” i odbycia refleksji, jak też to się stało, że Kościoły chrześcijańskie, zwłaszcza zachodni, spokojnie wyeliminowały sobie Drugie Przykazanie Boże i, żeby się liczba zgadzała, podzieliły na dwa Przykazanie Dziewiąte, każąc wiernym wierzyć, że Pan Bóg zstąpił na Ziemię, by dać rodzajowi ludzkiemu Przykazanie o treści „ani żadnej rzeczy, która jego jest”).
Ufff…
No, dobrze, możesz, Czytelniku, zapomnieć o skarpecie dla Befany, ale nie zapominaj, żeby się przyzwoicie zachowywać i nie sprzedawać ojczyzny za 500 srebrników.
***
O!, poważnie się zrobiło. Oczywiście nie sprzedamy. Obyśmy jednak nie zapomnieli, że święto to jednak święto, przypomnę tu dwa królewskie wypieki pieczone z okazji święta Trzech Króli – Ciasto Królewskie i Szczodraki:


Ten wypiek nieco przypomina rogale marcińskie – jest to ciasto francuskie nadziewane masą migdałową. Z kolei szczodraki to drożdżowe ciastka nadziewane kapustą, czyli coś w rodzaju kulebiaczków, albo czymś na słodko, np. dżemem albo masą sernikową. Czyli też jakaś odmiana rogali marcińskich.


I w szczodrakach i w cieście królewskim coś się zapieka – figurkę, migdał, ziarnko fasoli. Osoba, która znajdzie zapieczonego fanta, zostaje królem, fasolowym, migdałowym, karnawałowym. Królem. A ten król to wzór postaci Sancho Pansy i jego nadziei na gubernatorstwo wyspy. Pisałam już o tym kilkakrotnie (np. TU), ale nigdy nie zawadzi przypomnieć.

Pewien młody człowiek poinformował swoją mamę, a ona mnie, że obecnie w Berlinie pojawił się od dawna znany w Niemczech północnych nowy sposób wybierania króla karnawału: kupuje się pączki w cukierni i je się tak długo, aż się trafi na pączek nadziany musztardą. Tak się zostaje Musztardowym Królem.
***
Dodatki od Czytelniczek i Czytelników nadesłane w ciągu dnia:
Ela Kargol o naszej dzisiejszej wyprawie do malarza, Wiesława Fiszbacha – ma nas trzy sportretować, a my się postanowiłyśmy pokazać w naszej prawdziwej postaci:
Powiedzcież nam trzy królowe,
gdzie spiesznie dążycie?
do artysty, het na Neukölln
umilić mu życie!!!
(Dodatek od Adminki: poszłyśmy do Wiesława Fiszbacha, a o nim będzie na samym dole)




Mietek Węglewicz
Trzech Króli
(kolęda)
Idą mędrcy wschodu,
przez calutki świat
dookoła globu
dwa tysiące lat
Czy pustynia, czy oaza
mróz, czy żar się leje
Kacper, Melchior i Baltazar
idą do Betlejem
Baltazara boli kostka
Kacper łapie dech
Melchior mówi ,,łaska boska
że nie sam,
we trzech”
Idą trzej królowie,
dwa tysiące lat
i dziękują Bogu
za ten piękny świat
Ewa Maria Slaska upiekła szczodraki, a Ela Kargol przypomniała poprzednie świętowania Trzech Króli



To jeszcze ja, Adminka: W szczodrakach zapiekłam słodkie nadzienie z makiem, orzechami i migdałami, po to by nam się dobrze wiodło. Był też jeden cały orzech. Królową Orzechową została Krysia!
***
Trzej Królowie to nie tylko koniec okresu świątecznego w chrześcijaństwie, ale praktycznie rzecz biorąc w każdej religii na świecie, która raczyła zauważyć zjawiska na niebie i ziemi, takie jak przesilenie zimowe, czy przybywanie dnia “na barani skok”. W tradycji słowiańskiej okres ten nazywał się Szczodre Gody. Stąd szczodraki.
Niech się nam wszystkim szczodrze wiedzie!
***
A to nasz wczorajszy Karnawałowy Król, Wielki Gubernator Baratarii w Berlinie, artysta Wiesław Fiszbach:

Bardzo dziękuję za ten wpis i cały kalejdoskop boskich triad.
Niestety nauka zboczyła na binarną ścieżkę co według mnie jest inspiracją do konfliktów – racja-brak racji.
Wspomnę jeszcze zastosowania trójcy w gospodarce – rolnictwo – trójpolówka, budowa MDM – trójki murarskie.
Jeśli natomiast chodzi o Credo, to przypomnę, że są dwie wersje – cytowane tutaj Credo Nicejskie oraz znacznie krótsze Credo Apostolskie, w którym nie ma ani słowa o boskości Jezusa.
Jako herezjarcha muszę zrobić parę uwag. Jeśli chodzi o Ducha Świętego, to nie jest on wcale taki święty. To jest Duch Absurdu a świętego tylko udaje. Po prostu papież nie sprecyzował, o co mu chodzi, gdy mówił “niech stąpi duch Twój i odmieni oblicze ziemi tej ziemi”. Po drugie : “obok mnie czy przede mną” . “Obok mnie” czyni Boga widzialnym i ustawia w potencjalnym szeregu innych bogów. “Przede mną ” to Bóg jest we mnie a, że jak najnormalniej pod słońcem nie może patrzeć na innych to się denerwuje jak stawiamy mu przed oczami innych bogów. Co do Syna Bożego, to zasady kompozycji wymagają, że skoro Ewangelia zaczyna się piękną opowieścią o Bożym Narodzeniu i gołym okiem widać, że Jezus jest w tej opowieści postacią literacką, to kończąc Ewangelie należy oczekiwać pięknej choć tragicznej historii postaci również literackiej. Natomiast środek Ewangelii to historia człowieka z krwi i kości, i nie da się tego opisać słowami. Stąd określenie Ewangelia synoptyczna.
I jakich tam trzech osobach? We wszystkich osobach a nie tylko w trzech.
Ach, “Trzej Królowie”…
Fajny wpis, dużo jak zwykle cennych informacji, ciekawych zdjęć, dobrze sie czytało.
Ogólnie rzecz biorąc, ileż to różnych emocji (też i wiedzy), jest z tymi trzema postaciami zwiazanych.
Od strony całkiem poważnej symboliczno-religijnej począwszy, poprzez historyczno-źrodłową, lub tez filozoficzno- fizyczno- “herezyjską”, aż po literacko- homorystyczną, która czasem może swą lekkością jednych bawić, a drugich byc może razić? SORRY!
Wolałabym, aby można było się raczej uśmiechnąć….
Od paru już lat bawi mnie ta poniższa interpretacja niezmiennie (szkoda, że w jęz.niem) :
piekny ten sredniowieczny relief z aniolem w autun, dziekuje i za to!!