Dziękuję Monice Wrzosek-Müller za podsunięcie mi tego tekstu.
Dziękuję programowi deepl za ogromny udział w zadaniu przetłumaczenia tego artykułu.
6 stycznia 2023 roku ukazał się w tygodniku Spiegel tekst Yuvala Noaha Harariego, izraelskiego historyka o napaści Putina na Ukrainę i wojnie. Z reguły rebloguję takie teksty w języku oryginału, ale tym razem postanowiłam przetłumaczyć go na polski, ponieważ przeżywam już od dawna wciąż zaskoczenie (i grozę!), że otóż my, Polacy, przejęliśmy niemiecką narrację o tym, że:
1. nie wolno irytować Putina
2. wysyłanie czołgów nie zakończy wojny
3. pacyfizm jest dobrem najwyższym i nie podlegającym debacie
4. Ukraińcy powinni się poddać i zakończyć wreszcie tę bezsensowną wojnę, oddając Putinowi wszystko, co chce sobie zabrać
5. Upór Ukraińców zagraża pokojowi na świecie
6. Ukraińcy będą odpowiedzialni za światową klęskę głodu
7. Przecież Niemcy nie mogą przyjąć wszystkich uciekinierów z Ukrainy
Wszystkie te wypowiedzi tak naprawdę oznaczają, że trzeba zakończyć tę wojnę, bo zakłóca ona wygodne niemieckie życie w dostatku i zagraża niemieckiemu stanowi posiadania. Skrywają egoizm i chciwość.
Dyskusja wzmogła się ostatnio, gdyż dwie znane kobiety niemieckie – polityczka lewicy Sahra Wagenknecht i ongiś wielce zasłużona feministka, Alice Schwarzer 10 lutego ogłosiły manifest, w którym żądają od kanclerza Olafa Scholza zaniechania dostaw broni na Ukrainę. Trzecia znana niemiecka kobieta, biskupka ewangelicka Margaret Käßmann, jako jedna z pierwszych go podpisała, po czym do grona sygnatariuszy dołączyły różne ważne osoby, w tym politycy z prawicowej partii AfD (Alternatywefür Deutschland). Pod manifestem podpisało się już milion ludzi.
W dyskusjach z Polakami na temat poddania się Ukrainy z reguły pytam, czy moi rodacy mówili by to samo, gdyby Rosjanie stali pod Olsztynem, Krakowem, Kaliszem i Szczecinem?
Co wrażliwszym przypominam, że Niemcy tego może nie wiedzą, ale my – tak, my wiemy dokładnie, co oznacza, że Ukraina się podda? Jaki terror tam zapanuje? Na jakie cierpienia narażeni zostaną mieszkańcy tych oddanych Putinowi terenów? Bo my z historii wiemy, co mogą zrobić Sowieci.
Ale właściwie nie mam siły na rozmowy o tej wojnie, ani z Niemcami, ani z Polakami, którzy przyjęli niemiecki punkt widzenia. Nie mam siły, bo nikt nie słucha argumentów i nie dopuszcza dyskusji, bo znaleźliśmy się w narcystycznym świecie, w którym każdy ma swój punkt widzenia i przenigdy od niego nie odstąpi. Oddaję więc głos Harariemu, bo w świecie bez dyskusji liczy się jeszcze tylko głos uznanego celebryty. Wagenknecht, Schwarzer, Käßmann i Chomsky opowiedzieli się za narracją prosowiecką, Yuval Noah Harari – przeciw.
I chwała mu za to.
I jeszcze jedna uwaga: zdaniem Harariego Polska miała swój udział w przygotowaniu do tej wojny, podobnie jak USA i Wielka Brytania.
© Yuval Noah Harari 2023
Kilka lat temu w książce 21 lekcji na XXI wiek pisałem też o wojnach przyszłości. Twierdziłem, że pierwsze lata XXI wieku były najbardziej pokojową erą w historii ludzkości i że prowadzenie wojny stało się ekonomicznie i geopolitycznie bezcelowe. Fakty te nie dawały jednak gwarancji wiecznego pokoju; wszak ludzka głupota była jedną z najważniejszych sił w historii. Napisałem: “Nawet racjonalni przywódcy często kończą popełniając bardzo wielkie głupstwa”.
Mimo to byłem zszokowany, gdy w lutym 2022 roku Władimir Putin rozpoczął próbę podboju Ukrainy. Spodziewane konsekwencje, zarówno dla samej Rosji, jak i dla całej ludzkości, były tak destrukcyjne, że wydawało się to nieprawdopodobnym posunięciem nawet dla megalomana o zimnym sercu. Mimo to autokrata postanowił zakończyć najbardziej pokojową erę w historii i pogrążyć ludzkość w nowej erze wojny, która może być gorsza od wszystkiego, czego doświadczyliśmy do tej pory. Może to nawet oznaczać koniec naszego gatunku.
To tragedia, zwłaszcza że ostatnie dekady pokazały, że wojna nie jest nieuchronną siłą natury. Jest to decyzja ludzka, podejmowana w kontekście poszczególnych przypadków. Od 1945 roku nie doszło do bezpośredniej wojny między wielkimi mocarstwami, ani do sytuacji, w której uznane przez społeczność międzynarodową państwo zostałoby zmiecione przez obcy podbój. Stosunkowo często dochodziło do ograniczonych konfliktów regionalnych i lokalnych; mieszkam w Izraelu, mogę to więc dobrze ocenić. Ale jeśli pominiemy izraelską okupację Zachodniego Brzegu, możemy stwierdzić, że państwa rzadko próbowały siłą jednostronnie przesunąć swoje granice.
To dlatego okupacja izraelska przyciąga tyle uwagi i krytyki. To, co było normalne podczas tysiący lat historii imperiów, dziś wywołuje oburzenie. Nawet biorąc pod uwagę wojny domowe, powstania i terroryzm, w ostatnich dekadach wojny zabiły znacznie mniej osób niż samobójstwa, wypadki drogowe czy choroby wynikające z otyłości.
Ale pokój to nie tylko kwestia liczb. Być może najważniejsza zmiana w ostatnich dekadach miała charakter psychologiczny. Przez tysiąclecia pokój oznaczał “chwilowy brak wojny”. Na przykład między trzema wojnami punickimi, jakie toczyły Rzym i Kartagina, były dziesięciolecia pokoju. Jednak wszyscy Rzymianie i Kartagińczycy wiedzieli, że ten punicki pokój może w każdej chwili zniknąć. Polityka, gospodarka i kultura trwały w ciągłym oczekiwaniu wojny.
Na przełomie XX i XXI wieku zmieniło się znaczenie słowa pokój. Stary pokój jako “chwilowy brak wojny” stał się nowym pokojem jako “nieprawdopodobieństwo wojny”. W wielu (choć nie wszystkich) regionach świata państwa nie obawiały się już, że ich sąsiad może je najechać i zmieść z powierzchni ziemi. Tunezyjczycy nie obawiali się już włoskiej inwazji, Kostarykańczycy nie myśleli już, że armia Nikaragui może zaatakować San José. A Samoańczycy nie obawiali się , że na horyzoncie może nagle pojawić się fidżyjska flota wojenna.
Jak możemy stwierdzić, że kraje nie myślą aktualnie o takich działaniach? Gdy przyjrzymy się ich budżetom, czyli PKB. Do niedawna można się było spodziewać, że finansowanie wojskowości było największą pozycją w budżecie każdego imperium, sułtanatu, królestwa i republiki. Rządy wydawały mało na zdrowie i edukację, gdyż większość środków szła na opłacenie żołnierzy, budowę murów i okrętów wojennych. Imperium Rzymskie wydawało na wojskowość około 50-75 procent swojego budżetu, w imperium dynastii Song (960-1279) było to około 80 procent, a w Imperium Osmańskim z końca XVII wieku około 60 procent. Od 1685 do 1813 roku udział wojskowości w wydatkach rządu brytyjskiego nigdy nie spadł poniżej 55 procent i wynosił średnio 75 procent.
Podczas wielkich konfliktów XX wieku zarówno demokracje, jak i reżimy totalitarne zadłużały się, aby sfinansować karabiny maszynowe, czołgi i łodzie podwodne. Kiedy trzeba się obawiać, że sąsiedzi mogą w każdej chwili najechać, złupić miasta, zniewolić ludzi i zaanektować kraj, jest to też najrozsądniejsze rozwiązanie.
Rosyjscy żołnierze splądrowali ukraińskie miasto Chersoń i wysłali do Rosji ciężarówki pełne towarów, jakie zrabowali w ukraińskich domach. To nie uczyni Rosji bogatą. I nie zrekompensuje Rosjanom ogromnych kosztów wojny. Ale jak pokazuje inwazja Putina na Ukrainę, same zmiany technologiczne i gospodarcze nie wystarczyły, by zaprowadzić nowy pokój. Niektóre przywódcy państw są tak żądni władzy i nieodpowiedzialni, że rozpoczynają wojnę, nawet jeśli jest ona ekonomicznie rujnująca dla ich kraju i może wpędzić całą ludzkość w nuklearny Armagedon.
Trzeci zasadniczy filar nowego pokoju ma zatem charakter kulturowy i instytucjonalny.
W społeczeństwach ludzkich od dawna dominowały kultury militarne, które postrzegały wojnę jako nieuniknioną, a nawet pożądaną. Arystokraci zarówno w Rzymie jak i Kartaginie wierzyli, że chwała militarna jest ukoronowaniem życia i idealną drogą do władzy i bogactwa. Artyści tacy jak Wergiliusz i Horacy zgadzali się z tym i poświęcili swoje talenty na wychwalanie oręża i wojowników, gloryfikowanie krwawych bitew i uwiecznianie brutalnych zdobywców.
W dobie nowego pokoju artyści wykorzystywali swoje talenty, by pokazać okropności wojny, a politycy zamiast plądrować obce miasta, starali się zapisać w pamięci następnych pokoleń np. przy pomocy reform służby zdrowia. Przywódcy z całego świata połączyli się, aby stworzyć porządek, który pozwalał krajom na pokojowy rozwój, jednocześnie ograniczając okazjonalnych podżegaczy wojennych.
Ten porządek świata opierał się na liberalnych ideałach, zgodnie z którymi wszyscy ludzie mają takie same podstawowe prawa, żadna grupa ludzka nie jest z natury lepsza od innych, a wszystkich ludzi łączą wspólne doświadczenia, wartości i interesy. Ideały te zachęcały przywódców do unikania wojen, zachęcały do współpracy w celu ochrony wspólnych wartości i promowania wspólnych interesów.
Liberalny porządek świata łączył wiarę w uniwersalne wartości z pokojowym funkcjonowaniem globalnych instytucji.Chociaż ten globalny porządek był daleki od doskonałości, poprawił życie ludzi nie tylko w starych centrach imperialnych, takich jak Wielka Brytania i Stany Zjednoczone, ale także w wielu innych częściach świata, od Indii po Brazylię i od Polski po Chiny. Państwa na wszystkich kontynentach skorzystały ze wzrostu globalnego handlu i inwestycji, a prawie wszystkie kraje cieszyły się zyskami płynącymi z prowadzenia pokojowej polityki. Nie tylko Dania i Kanada były w stanie przesunąć wydatki z czołgów na nauczycieli. Udało się to również Nigerii i Indonezji.
Każdy, kto krytykuje wady liberalnego porządku świata, powinien najpierw odpowiedzieć na proste pytanie: Czy potrafisz wymienić dekadę, w której ludzkość miała się lepiej niż w roku 2010? Która dekada byłaby zamiast tego Twoim złotym wiekiem? Na przykład lata 1910, z pierwszą wojną światową, rewolucją bolszewicką, rasizmem i europejskimi imperiami, które brutalnie eksploatowały duże obszary Afryki i Azji? Czy jest to może rok 1810, kiedy wojny napoleońskie osiągnęły swe krwawe apogeum, rosyjscy i chińscy chłopi byli uciskani przez swoich arystokratycznych panów, Kompania Wschodnioindyjska zapewniła sobie kontrolę nad Indiami, a niewolnictwo było nadal legalne w Stanach Zjednoczonych, Brazylii i większości innych części świata? A może marzysz o latach 1710 z wojną o sukcesję hiszpańską, wielką wojną północną na Bałtyku, wojnami o sukcesję Mogołów i wieloma dziećmi, które zmarły z niedożywienia i chorób, zanim osiągnęły dorosłość?
Nowy pokój nie jest wynikiem boskiego cudu. Osiągnięto go, ponieważ ludzie dokonywali lepszych wyborów i zbudowali funkcjonujący porządek globalny. Niestety, zbyt wielu uznało to osiągnięcie za oczywiste. Być może zakładali, że istnienie nowego pokoju będzie przede wszystkim możliwe dzięki gwarancji ze strony technologii i ekonomii, a więc może przetrwać bez swojego trzeciego filaru – liberalnego porządku świata. W związku z tym najpierw ten porządek został zlekceważony, a potem spotkał się z coraz brutalniejszymi atakami.
Atak przyszedł ze strony państw zbójeckich, takich jak Iran i nieodpowiedzialnych przywódców, takich jak Putin, ale oni sami nie byli wystarczająco silni, aby zakończyć nowy pokój. To, co naprawdę podkopało globalny porządek, to fakt, że zarówno kraje, które czerpały z niego największe korzyści (w tym Chiny, Indie, Brazylia i Polska), jak i te, które go zbudowały (przede wszystkim Wielka Brytania i USA), odwróciły się od niego. Głosowanie za Brexitem i wybór Donalda Trumpa w 2016 roku były symbolicznym punktem zwrotnym.
Ci, którzy kwestionowali globalny porządek liberalny, w większości nie chcieli wojny. Ale chcieli narzucić to, co rozumieli jako interesy swojego kraju, i twierdzili, że każde państwo narodowe powinno bronić i rozwijać swoją świętą tożsamość i tradycje. Nigdy nie wyjaśniono, jak te wszystkie narody będą się ze sobą obchodzić bez uniwersalnych wartości i globalnych instytucji. Przeciwnicy globalnego porządku nie zaproponowali żadnej alternatywy. Najwyraźniej wierzyli, że różne narody mogą się jakoś dogadać i świat stanie się zbiorem otoczonych murem, ale wzajemnie przyjaznych twierdz.
Fortece jednak rzadko są przyjazne. Każdy zamek narodowy zwykle chce dla siebie trochę więcej ziemi, bezpieczeństwa i dobrobytu – kosztem sąsiadów. Bez uniwersalnych wartości i globalnych instytucji rywalizujące ze sobą fortece nie są w stanie uzgodnić wspólnych zasad. Model twierdzy był receptą na katastrofę.
A katastrofa nie dała na siebie czekać. Pandemia korony pokazała, że bez skutecznej globalnej współpracy ludzkość nie jest w stanie obronić się przed wspólnymi zagrożeniami, takimi jak wirusy. Być może dlatego że Putin zaobserwował dalszą erozję globalnej solidarności przez covida, doszedł do wniosku, że może zadać śmiertelny cios liberalnemu porządkowi, łamiąc największe tabu ery Nowego Pokoju. Putin być może zorientował się, że jeśli podbije Ukrainę i wcieli ją do Rosji, to niektóre kraje będą krzyczeć i go krytykować, ale nie będzie musiał się liczyć z żadną skuteczną opozycją.
Twierdzenie, że Putin został wepchnięty w wojnę z Ukrainą, aby uprzedzić atak Zachodu, jest bzdurną propagandą. Niejasna groźba ze strony Zachodu nie jest uzasadnionym pretekstem do zniszczenia innego kraju, złupienia jego miast, gwałcenia i torturowania jego obywateli oraz zadawania nieopisanych cierpień dziesiątkom milionów mężczyzn, kobiet i dzieci. Każdy, kto uważa, że Putin nie miał wyboru, powinien w tym miejscu wymienić kraj, który jego zdaniem przygotowywał się do inwazji na Rosję w 2022 roku. Poważnie wierzymy, że armia niemiecka masowo przekraczała granicę z Rosją? Wierzymy, że Napoleon wstał z grobu, aby ponownie poprowadzić swoją armię w kierunku Moskwy, tak że Putin nie miał wyboru i musiał uprzedzić francuski atak?
I nie zapominajmy, że Putin najechał Ukrainę już w 2014 roku – a nie dopiero w 2022.
Putin od dawna przygotowywał tę inwazję. Nigdy nie zaakceptował rozpadu Związku Radzieckiego i nigdy nie uznał Ukrainy, Gruzji ani żadnego z pozostałych państw postsowieckich za prawowite, niepodległe narody. O ile, jak wspomniano, średnie wydatki na wojsko wynoszą na świecie około 2,2 procent PKB, a w Stanach Zjednoczonych 3,5 procent, to w Rosji były one znacznie wyższe. Nie wiadomo jakie, bo ich wysokość otoczona jest tajemnicą państwową. Międzynarodowe statystyki określają udział wydatków na zbrojenia w PKB Rosji na 4,1 proc, szacunki wskazują jednak, że procent ten może być nawet wielokrotnie wyższy.
Gdyby Putin wygrał tę wojnę, byłby to upadek globalnego porządku i nowego pokoju. Autokraci na całym świecie uwierzyliby, że wojny zdobywcze są znowu możliwe. Demokracje byłyby zmuszone do zwiększenia wydatków na zbrojenia, aby się chronić. Już widzimy, jak agresja rosyjska powoduje, że Niemcy drastycznie zwiększają swój budżet obronny, a na przykład Szwecja przywraca pobór do wojska.
Pieniądze, które mogłyby zostać wydane na nauczycieli, pielęgniarki i pracowników socjalnych, inwestuje się w czołgi, rakiety i broń cybernetyczną. Młodzi ludzie mają odbywać służbę wojskową. Cały świat może w końcu wyglądać jak dzisiejsza Rosja – z przerośniętymi armiami i niedostatecznie obsadzonymi szpitalami. Efektem będzie nowa era wojen, ubóstwa i chorób.
Ale gdyby Putin został powstrzymany i ukarany, porządek świata zostałby wzmocniony. Byłoby to przypomnienie dla wszystkich, którzy tego potrzebują, że nie można zrobić tego, co zrobił Putin.
Który z tych dwóch scenariuszy się spełni? Na szczęście, mimo nagromadzenia sił, Putin nie był przygotowany na zasadniczy element tej gry: odwagę narodu ukraińskiego. Ukraińcy odepchnęli Rosjan w serii zwycięstw pod Kijowem, Charkowem i Chersoniem. Ale Putin jak na razie nie chce przyznać się do błędu; na porażkę odpowiada coraz większą brutalnością. Skoro jego armia nie może pokonać ukraińskich żołnierzy na froncie, to Putin liczy teraz na to, że ukraińska ludność cywilna zamarznie na śmierć w swoich domach. To, jak zakończy się wojna, jest równie nieprzewidywalne jak losy nowego pokoju.
Historia nigdy nie jest deterministyczna. Po zakończeniu zimnej wojny wielu uważało, że pokój jest nieunikniony i przetrwa, nawet jeśli zaniedbamy globalny porządek. Po tym jak Rosja najechała na Ukrainę, niektórzy nagle przyjęli przeciwny pogląd. Twierdzili, że pokój jest złudzeniem, natomiast wojna to niepokonana siła natury. I że ludzie mieli do wyboru tylko bycie ofiarą lub drapieżnikiem.
Oba stanowiska są błędne. Wojna i pokój to wybory, a nie fakty niedające się uniknąć. To ludzie wywołują wojny – wojny nie wynikają z żadnego prawa naturalnego. I tak jak ludzie prowadzą wojny, tak mogą też zawrzeć pokój. Ale zawarcie pokoju to nie jest jednorazowa decyzja. Jest to długofalowy wysiłek na rzecz ochrony uniwersalnych norm i wartości oraz budowania instytucji kooperacyjnych.
Odbudowa porządku globalnego nie oznacza powrotu do systemu, który załamał się w latach 2010. Nowy i lepszy porządek świata powinien nadać ważniejszą rolę państwom niezachodnim, które chcą w nim uczestniczyć. Powinien również uznać znaczenie lojalności narodowej.
Globalny porządek rozpadł się głównie z powodu naporu sił populistycznych, które twierdziły, że patriotyczne lojalności nie są w stanie pogodzić się z współpracą globalną. Populistyczni politycy głosili, że bycie patriotą oznacza bycie przeciwko globalnym instytucjom i globalnej współpracy.
Nie ma jednak wewnętrznej sprzeczności między patriotyzmem a globalizmem, bo patriotyzm nie polega na nienawiści do cudzoziemców. Chodzi o to, by kochać swoich rodaków. A w XXI wieku, jeśli chcesz uchronić swoich rodaków przed wojnami, pandemiami i zapaścią ekologiczną, najlepszym sposobem jest współpraca z innymi.
Tłumaczył deepl z pomocą EMS