Corona i my

Drodzy Czytelnicy, jest 26 października. Z przyczyn mi nieznanych skasowałam sama i osobiście opublikowany 23 wpis o przypadkach zachorowań na koronę wśród bliskich, przyjaciół, rodziny, czy innych znanych mi osób. To były cztery opowieści. Wpis zniknął, a ja próbuję go teraz odtworzyć. Nie będzie taki sam, ale może będzie nawet lepszy, kto wie. W każdym razie opowieść pierwsza jest teraz jeszcze lepsza niż ta sprzed kilku dni.

Jurek Owsiak ma coronę, i Andrzej Duda, a przez niego również Iga Świątek. To nie jest jak na wiosnę, gdy coronę mieli “jacyś ludzie”. Teraz to nasi bliscy, ci, których znamy.

Wasza Adminka

1. Maria, kuzynka z Włoch

Jak ważne jest noszenie maseczki?

W domu u mojej mamy, pani po dziewięćdziesiątce, odbyło się spotkanie zapoznawcze mojej mamy z panią S., która ma u niej zamieszkać. W spotkaniu, zaproszona przeze mnie, uczestniczyła żona mojego kuzyna (nazwijmy ją Ola). Oczywiście żadna z pań w domu nie miała maseczki – bo i po co, pandemia jest tylko w sklepach, komunikacji miejskiej, zbiorowiskach ludzkich różnego typu, ale nie w domu! Na szczęście panie nie podały sobie ręki, nie ściskały się i siedziały sporo oddalone od siebie.
Po dwóch dniach od tego spotkania Ola wieczorem poczuła bóle w mięśniach, na wszelki wypadek poszła następnego dnia zrobić wymaz, nie była co do niego wielce przekonana i jakież było jej zaskoczenie, jak odebrany wynik okazał się pozytywny!!! Wpadła w panikę, bo oprócz domowników mogła przekazać wirusa mojej i swojej mamie.
Oczywiście zawiadomiłam mamę, która natychmiast odwołała dwie panie, które przychodzą pomagać jej w domu. Zawiadomiłam również panią S. Jakie było moje zdziwienie, gdy pani S. odpowiedziała mi, że ona pod koniec tygodnia ma wesele swojego kuzyna i że musi w nim uczestniczyć! Wesele będzie na 150 osób i, jeżeli ona jest zarażona, to “rozda w prezencie ślubnym” wirusa. Na moją poradę, żeby była przynajmniej w maseczce odpowiedziała, że nie jest to możliwe!
I tu moja refleksja, czy to takie trudne do zrozumienia, że od jakiejkolwiek imprezy ważniejsze jest zdrowie ludzi i to jakich ludzi, przecież w tym weselu będzie uczestniczyć najbliższa rodzina, przyjaciele i znajomi! Czyli nic nas te osoby nie obchodzą, byle by brać udział w ceremonii.
Życzę oczywiście mojej mamie, mamie Oli i pani S., żeby się okazało, że się nie zaraziły i że pani S. nie zarazi 149 bliskich jej osób, ale niestety nie zawsze można liczyć na szczęśliwy los i kroniki tego lata to potwierdzają. Ile to razy czytaliśmy, że po weselu cała wieś wylądowała na kwarantannie! Teraz dopiero zrozumiałam te dziwne rezultaty akurat wesel. Biorą w nich udział ludzie, którzy “muszą iść”, bo nie wyobrażają sobie wesela bez swojego udziału – ŚWIADOMI PODEJRZENIA O ZAKAŻENIE, nie badają się żeby przypadkiem nie zamknięto ich w “więzieniu” kwarantanny!!!, a noszenie maseczek to przejaw złego stylu.
P. S. Minęło już 10 dni od fatalnego spotkania, czyli skończyła się kwarantanna, wszyscy uczestnicy opowiadania czują się dobrze, a ile najedli się strachu…
I jeszcze morał. Parafrazując cytowanego często przez mojego Dziadka Sztaudyngera “Myjcie się dziewczyny, bo nie znacie dnia ani godziny”, powiem: noście maseczki, bo nie wiecie, czy już zarażacie!

2. Ola, żona kuzyna z Warszawy

Jak już większość z Was wie, mam COVID-19.
Czuję się dobrze, przechodzę to prawie bezobjawowo. Za 3 dni koniec izolacji, ponowne badania (z własnej woli, bo oficjalnie nie trzeba…) i wolność🍾.
Ale to co było w tym najgorsze to strach, kogo mogłam zarazić, zanim zrobiłam test.
To jest OGROMNA ODPOWIEDZIALNOŚĆ!!!
Jeśli nie boicie się o siebie, to pomyślcie o innych.
Maseczki, maseczki i jeszcze raz maseczki!
Niech każdy zachowuje się tak, jakby był chory, bo być może właśnie jest.
Maseczki nosimy, żeby nie zarażać innych.
Są też pozytywy: jako ozdrowieniec, będę mogła oddać osocze💪
Mąż, sąsiedzi, znajomi tak mnie rozpieszczali, że aż szkoda wracać do zdrowych 🙂
Mąż i syn negatywni👍.

Po kilku dniach skończyła kwarantannę. Pisze:

Dzwoni telefon
– dzień dobry, pani Ola?
– tak, przy telefonie
– starszy sierżant jakiśtam, sprawdzam czy jest pani na kwarantannie. kończy się dzisiaj o 23.58. potem buciki i na dwór…
– tak, na razie siedzę karnie.
– z maluszkiem?
– jakim maluszkiem???
– no mówi pani: karmie
🤣🤣🤣 a to byłoby do Guinessa… siedzę karnie a nie karmie!
popłakaliśmy się razem ze śmiechu!
miał chłop poczucie humoru😂
miłego dnia wszystkim


3. Ania, młoda przyjaciółka z Berlina

Corona-story
Po 2 tygodniach od pozytywnego testu i średnio-męczących symptomów już miało być przecież lepiej, a tu dopiero zaczęło się na dobre.
Ostatnie dni jestem leżącym i śpiącym ciałem, głowa pęka, zataczam się wstając, ciężko mi układać spójne zdania, więc sorry jeśli się tu gubię, nawet wzięcie książki czy telefonu do ręki to total wyzwanie. W ogóle nie przyswajam nowego inputu, więc ta książka to głównie podpórka pod herbatę, nie wchodzą filmy, podcasty, nawet feed fejsowy okazuje się być too much. Ale biorę ten telefon, żeby się czymś z Wami podzielić.
Wczorajszy wieczór spędziliśmy na oglądaniu filmu (to mój szczyt macierzyństwa w tych dniach: leżeć z dziećmi przed ekranem i próbować nie spać, choć spałam już pewnie z 18 godzin tego dnia). Ciemno za oknem, tutaj całkiem przytulnie, dziewczynki mi robią masaż dłoni przy okazji. To prawie jakbym sama rękoma ruszała. A tu dzwoni dzwonek.
Tom poszedł otworzyć, ale zobaczył tylko uciekającą sylwetkę naszego znajomego i wielką paczkę pod drzwiami z różnymi pysznościami. Ten znajomy to jeden z chłopaków, który przyszedł do Europy z daleka, którego przykryłam w nocy śpiworem od Was, pod budynkiem biura do spraw migracji, w 2015 roku. Potem miesiącami pomagał mi rozpakowywać auto ze śpiworami i ciepłymi kurtkami. Ale od tamtej pory praktycznie nie mieliśmy kontaktu. Musiało mu mignąć na fejsie, że leżę z koroną w izolacji. Nie jest ani bliskim przyjacielem, ani sąsiadem, wiem, że mieszka pod drugiej stronie Berlina.
A dlaczego Wam o tym mówię? Bo takiego właśnie Berlina bym chciała. Takiej Europy. I takich Europejczyków.
A friend in need is a friend indeed.
The 4th week of covid starts today and I… start feeling better!
You have no idea what those donuts, flowers and bread at my doors meant to me.
Also: all your little messages, funny pictures of dogs and cats, helium balloon speeches and tits videos, all your love and care. I am sure that this helps facing the virus.
And for sure it helps to worry a little bit less and to feel that you are not alone, even if it’s scary. Thank you ❤
I have learnt from you a lot those weeks. And I want to be even more like this: carrying and supporting.
Once I’m out of bed, I will also bring you shopping! Just give me few days! Now I will still sleep a bit:)
PS. T. and girls are fine (girls were negative all that time, no idea how). They are very happy to be able to finally go out.

*

“Nie broniłam się, gdy po mnie przyszedł. Poddałam się bez walki, a on zabrał mi wszystkie siły i zapachy. W zamian za nie przyniósł najdłuższy sen świata” – to kawałek z pamiętnika o covidzie Domki Spytek.

Dziś mój 23 dzień. Głowa zaczyna pracować, myślę myśli, jestem w stanie czytać. Wielka, przeogromna, ulga. Najbardziej się o tę głowę bałam. Lubię moją głowę.

Marta Fox, znajoma pisarka
Wstrząsajaca relacja. Po prostu przeczytajcie: martafox

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.