Drodzy Czytelnicy, jest 26 października. Z przyczyn mi nieznanych skasowałam sama i osobiście opublikowany 23 wpis o przypadkach zachorowań na koronę wśród bliskich, przyjaciół, rodziny, czy innych znanych mi osób. To były cztery opowieści. Wpis zniknął, a ja próbuję go teraz odtworzyć. Nie będzie taki sam, ale może będzie nawet lepszy, kto wie. W każdym razie opowieść pierwsza jest teraz jeszcze lepsza niż ta sprzed kilku dni.
Wasza Adminka
1. Maria, kuzynka z Włoch
Jak ważne jest noszenie maseczki?
W domu u mojej mamy, pani po dziewięćdziesiątce, odbyło się spotkanie zapoznawcze mojej mamy z panią S., która ma u niej zamieszkać. W spotkaniu, zaproszona przeze mnie, uczestniczyła żona mojego kuzyna (nazwijmy ją Ola). Oczywiście żadna z pań w domu nie miała maseczki – bo i po co, pandemia jest tylko w sklepach, komunikacji miejskiej, zbiorowiskach ludzkich różnego typu, ale nie w domu! Na szczęście panie nie podały sobie ręki, nie ściskały się i siedziały sporo oddalone od siebie.
Po dwóch dniach od tego spotkania Ola wieczorem poczuła bóle w mięśniach, na wszelki wypadek poszła następnego dnia zrobić wymaz, nie była co do niego wielce przekonana i jakież było jej zaskoczenie, jak odebrany wynik okazał się pozytywny!!! Wpadła w panikę, bo oprócz domowników mogła przekazać wirusa mojej i swojej mamie.
Oczywiście zawiadomiłam mamę, która natychmiast odwołała dwie panie, które przychodzą pomagać jej w domu. Zawiadomiłam również panią S. Jakie było moje zdziwienie, gdy pani S. odpowiedziała mi, że ona pod koniec tygodnia ma wesele swojego kuzyna i że musi w nim uczestniczyć! Wesele będzie na 150 osób i, jeżeli ona jest zarażona, to “rozda w prezencie ślubnym” wirusa. Na moją poradę, żeby była przynajmniej w maseczce odpowiedziała, że nie jest to możliwe!
I tu moja refleksja, czy to takie trudne do zrozumienia, że od jakiejkolwiek imprezy ważniejsze jest zdrowie ludzi i to jakich ludzi, przecież w tym weselu będzie uczestniczyć najbliższa rodzina, przyjaciele i znajomi! Czyli nic nas te osoby nie obchodzą, byle by brać udział w ceremonii.
Życzę oczywiście mojej mamie, mamie Oli i pani S., żeby się okazało, że się nie zaraziły i że pani S. nie zarazi 149 bliskich jej osób, ale niestety nie zawsze można liczyć na szczęśliwy los i kroniki tego lata to potwierdzają. Ile to razy czytaliśmy, że po weselu cała wieś wylądowała na kwarantannie! Teraz dopiero zrozumiałam te dziwne rezultaty akurat wesel. Biorą w nich udział ludzie, którzy “muszą iść”, bo nie wyobrażają sobie wesela bez swojego udziału – ŚWIADOMI PODEJRZENIA O ZAKAŻENIE, nie badają się żeby przypadkiem nie zamknięto ich w “więzieniu” kwarantanny!!!, a noszenie maseczek to przejaw złego stylu.
P. S. Minęło już 10 dni od fatalnego spotkania, czyli skończyła się kwarantanna, wszyscy uczestnicy opowiadania czują się dobrze, a ile najedli się strachu…
I jeszcze morał. Parafrazując cytowanego często przez mojego Dziadka Sztaudyngera “Myjcie się dziewczyny, bo nie znacie dnia ani godziny”, powiem: noście maseczki, bo nie wiecie, czy już zarażacie!
2. Ola, żona kuzyna z Warszawy
Jak już większość z Was wie, mam COVID-19.
Czuję się dobrze, przechodzę to prawie bezobjawowo. Za 3 dni koniec izolacji, ponowne badania (z własnej woli, bo oficjalnie nie trzeba…) i wolność🍾.
Ale to co było w tym najgorsze to strach, kogo mogłam zarazić, zanim zrobiłam test.
To jest OGROMNA ODPOWIEDZIALNOŚĆ!!!
Jeśli nie boicie się o siebie, to pomyślcie o innych.
Maseczki, maseczki i jeszcze raz maseczki!
Niech każdy zachowuje się tak, jakby był chory, bo być może właśnie jest.
Maseczki nosimy, żeby nie zarażać innych.
Są też pozytywy: jako ozdrowieniec, będę mogła oddać osocze💪
Mąż, sąsiedzi, znajomi tak mnie rozpieszczali, że aż szkoda wracać do zdrowych 🙂
Mąż i syn negatywni👍.
Po kilku dniach skończyła kwarantannę. Pisze:




3. Ania, młoda przyjaciółka z Berlina


*
Dziś mój 23 dzień. Głowa zaczyna pracować, myślę myśli, jestem w stanie czytać. Wielka, przeogromna, ulga. Najbardziej się o tę głowę bałam. Lubię moją głowę.