Przyszłość Europy 7

Marek Włodarczak alias Tabor Regresywny

Mam kapelusz po czeskiej stronie. To nie jest mój kapelusz. Ten kapelusz kładzie się cieniem na stosunki polsko-czeskie, co się wyraża konfliktem o kopalnię Turów. Rozwiązanie problemu kopalni Turów trzeba zacząć od kapelusza.

Historia jest taka. Byłem kiedyś na odsłonięciu pomnika przewodników sudeckich. Po uroczystości było przyjęcie, na którym poznałem Czecha. Miał piękny czarny kapelusz z srebrnym łańcuszkiem dookoła, nawet przy stole go nie zdejmował. Gdy po przyjęciu wyszliśmy na dwór okazało się, że zostawiłem czapkę. Wchodząc do budynku spotkałem tego Czecha w tym pięknym kapeluszu. Poprosiłem go, by mi na chwilę pożyczył ten kapelusz. Chciałem się pokazać i ukłonić żonie. Takie tam nasze zaszłości. A tu facet mi mówi, że jest kowbojem a dla kowboja kapelusz to świętość i nie może go pożyczać. Ja jednak nalegałem. Pochylił się i powiedział – weź. Nie ze mną te numery. Powiedziałem – ty jesteś kowbojem, ja nie wezmę tego kapelusz chyba, że sam mi go podasz. Rozprostował pięść uśmiechnął się i podał mi kapelusz. Prawdziwy cygan zawsze dogada się z prawdziwym kowbojem. Wyszedłem z budynku w jego kapeluszu i ukłoniłem się żonie, ku radości znajomych z którymi stała. Kapelusz oddałem Czechowi. Zawiązała się między nami nić porozumienia. Długo jeszcze rozmawialiśmy. Okazało się, że ma ranczo i hoduje konie. Zapraszał mnie do siebie.

Dopiero po jakimś czasie, po lekturze Myśl – studium logiczne Gottloba Fege uświadomiłem sobie błąd. Nie powinienem oddawać mu tego kapelusza, powinienem się nachylić, a on miał zdjąć go z mojej głowy, zaznaczając tym swoje prawa do tego kapelusza. A ja postąpiłem tak, jak bym to ja był jego właścicielem. Ja mu go nie oddałem, ja mu go przekazałem na przechowanie. To trzeba wyprostować. Bez tego nasze relacje z Czechami mogą być napięte i sprawa Turowa może się ciągnąć w nieskończoność. Zwrot tego kapelusza trzeba powtórzyć z zachowaniem procedur obowiązujących między cywilizowanymi ludźmi. Gottlob Frege w artykule Myśl – studium logiczne w zbiorze pt. Pisma semantyczne, przekonuje, że myśli nie wytwarzamy w naszych głowach, one istnieją niezależnie od nas, a my je tylko ujmujemy i w ten sposób nadajemy sens rzeczom, zdarzeniom, sytuacjom. Oprócz Matrixa 44 musi istnieć coś jeszcze – jakiś rezerwuar myśli i zdolność naszego umysłu do sięgania do tego rezerwuaru. Nazwijmy go Katedra Poetyki.

Matrix 44 i Katedra Poetyki to dwa byty odpowiedzialne za nasze wrażenia. A świat, który nam się wydaje, że istnieje, jest iluzją. To „maja” jak mówią hindusi, albo mniemanie jak pisał Parmenides dwa i pół tysiąca lat temu. Nasze porozumienie nie opiera się słowach a na wspólnym ujmowaniu myśli, słowa w tym tylko pośredniczą, nie zawsze skutecznie. Sprawiedliwość to nie jest zgodność z przepisami prawa . Sprawiedliwość to myśl, na którą trzeba naprowadzić.

Zostałem zatrzymany podczas przechodzenia na czerwonym świetle. Odmówiłem zapłacenia mandatu i policja przekazała sprawę do sądu, a ten wydał nakaz zapłaty. Odwołałem się bo ten mandat naruszał moje poczucie sprawiedliwości. By na tę myśl naprowadzić sąd, użyłem moich sąsiadów. Napisałem tak: „Jak pokazałem ten wyrok moim sąsiadom u mnie na wsi i powiedziałem, że zdarzenie miało miejsce o drugiej w nocy i że nic nie jechało, to moi sąsiedzi pukali się po głowie i śmiali się z Wysokiego Sądu, a ja na to nie mogę pozwolić. Proszę zatem o zmianę wyroku.” I sąd anulował mi mandat, a przecież przepisy prawa były po jego stronie.

Kiedyś syn bezskutecznie biegał do banku po jakieś zaświadczenie, ciągle nie było gotowe. Jak już zbliżał się termin, gdy było potrzebne, poprosił mnie o pomoc. Wziąłem pismo, z którego wynikało, że za dwa dni mija termin złożenia tego zaświadczenia, wsadziłem do plecaka i poszliśmy. W banku znów się okazało, że jeszcze go nie ma, że mamy się zgłosić za dwa dni. Wtedy sięgnąłem do plecaka a syn półgębkiem mówi do mnie – tato, zostaw, nie wyciągaj. Pani poprosiła byśmy poczekali na korytarzu i po piętnastu minutach przyniosła nieszczęsne zaświadczenie. Nie wiem, co ta kobieta myślała, że mam w tym plecaku ale sens ujęła bezbłędnie.

Nie dajmy sobie wmówić, że rzeczywistość rzeczywiście istnieje, a w niej obiektywne fakty. Zdajmy się na Matrix 44 i Katedrę Poetyki, a życie będzie poezją.

14 thoughts on “Przyszłość Europy 7

  1. Panie Marku, pięknie! I agree with you i to w 100 %. Pytam siebie-dlaczego z mojego wewnętrznego ducha odczuwam tak, a nie inaczej. Nie czytałam studium logiczne Gottloba Fege ale na pewno się zaznajomię, natomiast film Matrix jest mi dobrze znany i temat z tego filmu intryguje mnie do dziś, a przypowieść o Mai jest mi bliska. To właśnie od tamtego czasu zaczęłam ponownie zadawać pytać KIM jestem CZYM SĄ MYŚLI itd. Analizę tego tematu można zauważyć w mojej twórczości. To jest tak silne, że prawie nie zależy od mojego rozumu. Nie rozumiem wielu rzeczy ale MYŚL, to siła która działa na poziomach fraktali, czyli wg mojego rozumu na poziomie jakiejś nieskończoności, na poziomie na którym jesteśmy w kontakcie?! Hmmm, kilka dni temu z moich ( nie moich) myśli wyszedł tekst ( na pewno do poprawy) ale w związku z poruszeniem tematu myśli, wklejam go w całości
    ” Jestem powolnym drganiem energii o niskiej częstotliwości
    Nie ma mnie i nigdy nie było
    Atomy mojego ciała mieszają się ze wszystkim
    Co w ziemi i powietrzu którego nie wdycham
    Wcale nie oddycham
    Nie ma miejsca które się zaczyna i które się kończy
    Nie ma rozgraniczeń pomiędzy mną samą
    Jestem tylko wspomnieniem Nie jaźnią Nie EGO
    Mgiełką iluzji jest moje imię i osobowość którą tworzę
    Istniałam przed narodzinami i będę istnieć .
    Życie to tylko zebrane obrazy Krótkie sny odciśnięte na tkance mózgu
    Jestem tylko iskrą przeskakującą pomiędzy energią tworzącą neurony
    Kiedyś wrócę DO DOMU jak krople wody do oceanu
    Rozumiem kim jestem Nikim
    Tylko częścią boskiej energii Zawsze byłam tylko częścią
    ŻYCIE TO TYLKO SEN I ŚNIĘ SAMĄ SIEBIE
    JESTEM CISZĄ
    ŁF styczeń 2022
    Panie Marku pozdrawiam i wiem, że gdybyśmy się spotkali moim pytaniom nie byłoby końca

  2. Czasami mam wrażenie, że to jest niekończąca się historia, nie mająca ani początku ani końca. Wieczna wędrówka i co wieczór opowieści.
    Pani Łucjo! Skoro się zgadzamy, to pójdźmy dalej. Słyszałem, że w kosmosie nie udało się doprowadzić do powstania ludzkiej zygoty. Żadnym sposobem. Ciekaw jestem czy to prawda. Założenie, że ludzie są zdolni do rozmnażania tylko na Ziemi bardzo by mi się podobało, mógłbym rozwijać moją utopię. A jeszcze lepiej jak byśmy wspólnie to rozwijali w radosnej wędrownej kompanii.

  3. A to ci dopiero pytanie! Ładnie. Ponieważ uważam, że nie jestem dosyć mądra, więc ciągle się uczę, a warunki mi sprzyjają. Potrzebuję tylko ” 200 lat” życia bez najmniejszej demencji czy koleżeństwa z nazwiskiem pana ALOIS Alzheimera i będę mogła nawet udowodnić, że rozmnażanie w kosmosie jest możliwe. Nasze pozytywne myśli biorą w tym udział. Może, jak wyruszę na Marsa, to mnie ktoś zapłodni.(ha ha hi hi) Dzisiaj wiem, że naukowcy mają dowody przeprowadzone na myszach, że zapłodnienie na Marsie jest możliwe. Hmmm. Dziwne, bo inny eksperyment ( też na myszach w ubiegłym wieku) ) udowadnia, że rasa ludzka z dobrobytu “zdechnie, ” jak ostatnia mysz z tegoż eksperymentu. Mamy już narzędzia w postaci cyt” okrągłego walca z błyszczącego metalu przypominającego wielki termos, co wygląda jak, mierzący ok. 30 metrów silos zbożowy. To dziwne urządzenie, przypominające konstrukcje amatorów hobbystów lub scenografię filmów science fiiction sprzed 60 lat, 5 sierpnia tego roku wystartowało z bazy Boca Chica w Teksasie i wzniosło się na wysokość 150 metrów. Po czym – po 40 sekundach wyglądającego dość zabawnie lotu – wylądowało w zaplanowanym miejscu na lądowisku. – Mars wygląda realnie – oznajmił na Twitterze właściciel urządzenia oraz firmy, która je wyprodukowała, multimiliarder Elon Musk. Mało atrakcyjny wizualnie obiekt zbudowany przez firmę SpaceX to bowiem prototyp Starship – statku kosmicznego, który już za dwa lata ma polecieć w kierunku Czerwonej Planety. Plan podboju Marsa kreślony przez Muska jest na tyle śmiały, by budzić zainteresowanie mediów na całym świecie. Ekscentryczny biznesmen twierdzi, że już za dwa lata na Marsa polecą dwa pierwsze Starshipy, za cztery lata wylądują tam ludzie, a do 2050 r. na Czerwonej Planecie powstanie samowystarczalne wielotysięczne miasto” . Naukowcy udowadniają, że rozmnażanie będzie możliwe, a ja im wierzę i dodam -jeśli ludzkość nie popełni hara kiri, czyli się nie unicestwi. Pozdrawiam Panie Marku. Naprawdę, naprawdę powiadam, że za 100 lat będzie to możliwe. Może my Panie Marku, jako para w nowych wcieleniach albo po skorzystaniu z urządzenia odmładzania komórek ( ponoć już taki jest) przeżyjemy, dożyjemy i weźmiemy udział w tym eksperymencie?? Nota bene, fajny temat na powieść. inspiracje na blogach. Jeszcze raz pozdrawiam

  4. Obawiam się, że nie mamy szans zabrać się z Elonem Muskiem na Marsa . Ani w charakterze załogi ani pasażerów. Jedyne co możemy zrobić, to podjąć negocjacje w sprawie dostępu do drzewa życia, sięgającego daleko w kosmos . Z moich dotychczasowych doświadczeń wynika, że Bóg jak większość wyższych urzędników jest odporny na racjonalne argumenty, na modlitwy nie reaguje, na litość też się Go nie weźmie, ale jest zupełnie bezsilny wobec absurdu. Absurd tylko absurd rozbudowany do granic absurdu może Go zmiękczyć. Wracając do Elona , niech sobie kombinuje zaściankowo z tym Marsem. Może mu się uda. My stawiamy sobie ambitniejsze zadania. Zielona planeta pełna winogron, truskawek, jagód no i oczywiście jabłka. Ale z jabłkami to ostrożnie. Pisze się Pani?

  5. Panie Marku. Miałam kiedyś sen. Opowiem, bo z niego coś wynika. Otóż śniło mi się, że jestem w obcym mi kościele, tłum młodych ludzi oczekuje na jakąś ceremonię( ślub?!) Nagle!! jakiś mężczyzna, znajomy mi ze snów mówi: to podstęp, stąd nie ma ucieczki, to ostatnia tura ludzi tu zwerbowana, ta para młodych, poddana będzie ceremonii śmierci. Mamy COŚ zrozumieć. Co?-pytam i dopowiadam – ja stąd uciekam. -Nikt stąd nie ucieknie -podpowiada na ucho. A jednak mocą woli, jakiejś nieznanej mi siły duchowej wydostaję się na zewnątrz. Biegnę szeroką pustą drogą i krzyczę wołając o pomoc ze świadomością, że jednak udało mi się wymknąć. Spotykam staruszków ( kobietę i mężczyznę, zatrzymuję się i opowiadam. Starzec dziwnie zresztą odziany ( jakby z egipskiej przeszłości, ) wskazuje ręką i mówi: pójdziesz tę drogą, aż do rozłożystego drzewa, co wygląda, jak terebint ( nie znałam takiej nazwy, dopiero po przebudzeniu spr. na google, hmmm ) i tam się schronisz, pod drzewem, jeśli chcesz uniknąć śmierci. Jak to bywa w snach, strach obudził i przywołał rozum. Z tej onirycznej przestrzeni często przynoszę na jawę słowa, liczby, bywa, że całe zdania, których nigdy bym nie wymyśliła. Po tym śnie zostało pytanie. Czym było to rozłożyste drzewo, faktycznie przypominające terebint? Może to było symboliczne DRZEWO ŻYCIA?? Może miałam cos zrozumieć?? Ach! Te “listy” ze snów, których kopert nie mogę otworzyć, ale i nawet nie wiem, kto jest ich nadawcą. Miałam się kiedyś tym tematem zająć, a może się zajęłam i nie zdaję sobie s tego sprawy, bowiem krótko po tym śnie zainteresowałam się Księgą Henocha i Izachiela. Tak! To było wtedy. Pyta Pan co sądzę na ten temat? To i tak wszystko hipotezy. Ostatnio jest modny temat że “bogowie powrócą.” Też jestem wychowana w duchu chrześcijańskim ale od najmłodszych lat odzywała się moja nonkonformistyczna natura. Już w klasie piątej, jako smarkula zaprzeczałam buńczuczno na lekcji historii, że “piramid nie budowali ludzie” Skąd o tym wiedziałam, skąd wypływała moja 100 % pewność nie obeznanej historycznie smarkuli ? Byłam i jestem pewna tego, że nie jesteśmy sami na Planecie Ziemia ( miałam też sny ze statkami Obcymi, choć nawet w snach żadnego Obcego nie widziałam, ale pojazdy owszem.) Obecnie dużo się słyszy o powrocie Jezusa, Boga w modlitwie “Ojcze nasz jest(…) Przyjdź Królestwo Twoje (…) We wszystkich czasach historii, we wszystkich kulturach, mówi się o powrocie bogów( nie rozwijam tematu.) Intuicja podpowiada mi, że to już tuż, tuż, że być może doczekam takiego spotkania i oby to nie był program projekt Blue Beam, (w wolnym tłumaczeniu błękitna wiązka.)To utajniony projekt naukowy, który całkowicie zmienia podejście do kontroli ludzkiego umysłu. Wiedza ta dostępna jest decydentom w najbardziej rozwiniętych krajach świata.
    Ta najnowsza, ściśle tajna technologia, jest testowana przez armię amerykańską i polega na wywoływaniu określonej, z góry założonej reakcji ludzkiego mózgu za pomocą wiązki dźwięku o określonej częstotliwości. Mówiąc wprost, to technologia pozwalająca na wywoływanie halucynacji oraz omamów wzrokowych, głównie o treściach religijnych. Za pomocą tego typu manipulacji można zmusić ogromne rzesze ludzi do kompletnego i ślepego posłuszeństwa, pod sztandarami: „bo tak chce Twój Bóg i Twoja religia”. Czy to nie dziwne? To wszystko, co w tej chwili przychodzi mi do głowy jest takie enigmatyczne i jednocześnie mega ciekawe, czyli TAJEMNICE. Osobiście wypowiedziałam się na temat, jak rozumiem Boga i na razie się to nie zmienia. Ale też podążam za hipotezą Ericha Danikena, który twierdzi uparcie od lat, że to nie Bóg, czy bogowie powrócą na Ziemię, tylko OBCY. Napisałam, “podążam za hipotezą”, co nie oznacza całkowitą zgodę z Danikenem, lecz w moich umyśle jest miejsce na teorię, iż to Obcy zainicjowali naszą cywilizację i dali początek wszystkiemu. Jak to pogodzić z DRZEWEM ŻYCIA? Do tego dołączyć można temat NWO, który zakłada w najbliższej przyszłości jedną religię ( jaką?)( obecne ataki na Kościół i chrześcijan.) Również można wspomnieć o miejscach mocy, jakie istnieją na świecie, a w których to miejscach tworzono ośrodku kultu? Panie Marku, może wspólnie napiszemy książkę składającą się z pytań i rożnych odpowiedzi? TAJEMNICE zna Watykan, jestem tego pewna, chociażby, ta szyszynka na placu ( szyszynka łączy nas NIEBEM.) Obecnie “zamykają” nam ten organ.
    I TAK WSZYSTKO ŁĄCZY SIĘ ZE WSZYSTKIM. Wiem jedno. Ludzkość znajduje się w trakcie procesu przemiany i przewartościowania. Wobec tego szukajmy tego DRZEWA ŻYCIA . Od czego zaczynamy? Może od tete a tete w Gorzowie?? Zapraszam na dłuuuuugie pogawędki, by skrystalizować TEMAT.

  6. Problem w tym, że Drzewa Życia trzeba szukać nie szukając. To trudna sztuka . Trzeba czynić nie czyniąc, myśleć nie myśląc, przyjechać nie przyjeżdżając. Zwariować nie wariując. Tu trzeba być podstępnym wobec samego siebie. Trochę mam w tym wprawy, ale to dopiero początek.

  7. Ach Panie Marku,
    czyli chodzi tu Panu o to, aby kogos tu tez nieźle “powkręcać” nie wkręcając?
    Więc dla mnie tutaj, najwazniejszym DRZEWKIEM ZYCIA, jest poczucie humoru.
    Ono nas zazielenia, przymruża oko na wszystko,
    no i może się z czegoś wykpić, wcale nie kpiąc,
    ale to oczywiscie dopiero początek….
    no i bardzo trudne!
    A i ja się w tę Waszą korespondencję wepchałam,
    wcale się w nią nie wpychając…
    Pozdrawiam Was oboje, oczywiscie jak mniemam, wcale nie pozdrawiając…..🤣🤣🤣

  8. Wkręcam nie wkręcając, bo jak nie wkręcam to jeszcze bardziej wkręcam. Co do związku poczucia humoru z DRZEWEM ŻYCIA to sprawa mi wygląda tak : “… wygnał człowieka i postawił na wschód słońca sadu Eden Cheruby i miecz płomienisty i obrotny ku strzeżeniu drogi do drzewa żywota” . Z mieczem płomienistym i obrotnym można sobie poradzić, gorzej wygląda sprawa z Cherubami. Szpitale psychiatryczne są zapełnione ofiarami Cherubów, wydawałoby się, że nie ma na nich siły. Śmiech. Tylko śmiechem można je pokonać. Autentycznym, związanym z dowcipem a nie szyderstwem. Śmiechem można pokonać każdą granicę. Pozdrawiam pozdrawiając.

  9. O tak, Panie Marku,
    to właśnie moja dewiza życiowa, że tylko, humor, śmiech pozwala utrzymać się nam w dystansie do wielu trudnych sytuacji życiowych.
    Zielone drzewko???
    Dlatego dobry kaberetowiec, to ten, który bawi, nie obrazając, żongluje mową, nie potrzebując wulgaryzmów, wskazuje palcem
    osoby, o które mu chodzi, bez walenia w twarz…
    Dziś jest cieżko takich….naprawdę szkoda…
    Odpozdrawiam.

  10. Panie Marku No to spotkała mnie dzisiaj radość na Pana słowa o akceptacji. Już jakiś czas temu myślałam ( nawet znajomemu wspominałam) o tym, by z kimś, kto ma wiedzę i umiejętności pisania literackim, czystym językiem połączyć umysły i napisać książkę w zupełnie z innej perspektywy postrzegania świata. To się da skrystalizować. Co to ma być, jak to ma być ???- jest do uzgodnienia (pomysły mam. ) W każdym razie połączone z oniryką, naszą intuicją i wiedzą. Coś takiego “A CO MY WIEMY? Tak! Jest to wyzwanie, poważne wyzwanie, ale skoro odpowiedź na moje pytanie nadeszła z przestrzeni umysłu od Pana tzn. …musi się to urzeczywistnić, musimy przenieść temat do naszej rzeczywistości. Spotkajmy się. Chciałabym Pana poznać osobiście. Jak się do czegoś zabierać, to za odruchem serca i rozumu. Szybko, bo sam proces pisania będzie dostatecznie długi i tu nie ma pośpiechu. Przyszło mi teraz na myśl, że ten pomysł na książkę nie wynika z moich myśli, tylko z jakiejś przestrzeni Natury we mnie, która wcale nie jest mną, ani moim EGO, bo ja siebie nie urabiam i nie odpowiadam za moje myśli ( przychodzą z jakiejś nieznanej przestrzeni i wcale nie mam takiej władzy nad myślami, jak mi się wydaje. To COŚ z przestrzeni urabia mnie i wszystko czym się ja staję i kim się staję i co zaczynam nowego. Mogę mieć najlepsze zamiary lub ich nie mieć, bo i tak wszystko, co mnie spotyka, daje pytanie nr. jeden: NA ILE JEST TO PRZEZNACZENIEM NA ILE ZAGADKĄ DO ROZWIĄZANIA? Czy nie zauważył Pan, że ciągle jesteśmy pod nieubłagalną władzą surowej konieczności?! Jeżeli ta KONIECZNOŚĆ nakaże mi napisać książkę razem z Panem ( nie jestem zbyt mądra, by zrobić to sama,) to napiszemy i jestem tego pewna, bo wszystko podlega nieznanym nam prawom, a ja pragnę tym PRAWOM Wszechświata być podległa i posłuszna. Proszę Ewę poprosić o telefon, albo przez fejsa i ZACZYNAMY. Początki są trudne ale też najpiękniejsze. Pozdrawiam. Do usłyszenia i do spotkania.

  11. Halo Drodzy Oboje!
    Trzymam kciuki za Wasze przedsiewzięcie, które mi się jawi, jak odpalenie jakiegos statku kosmicznego…
    Będę tu na ziemi wiedziała, że latacie sobie gdzieś
    tam całkiem wysoko, nie wiedząc, czy powrócicie!
    Pozdrawiam…

  12. TERESO. Dziękuję bardzo. odczuwam to wsparcie Chcę lecieć, choć nie sprecyzowałam DOKĄD?.- to na razie pusta, niewypełniona jeszcze słowami, emocjami i wiedzą przestrzeń, osnuta marzeniami i ledwie zarysowanym projektem. Czekam na odpowiedź od Pana Marka, Jeśli zaś Pan Marek nie odważy się, to zawsze jest alternatywa. Zrób to sama. Ktoś, kiedyś mnie uczył, kiedy stałam przed NIEMOŻLIWYM wyzwaniem ( tak mi się wówczas wydawało)
    “CHCIEĆ TO MÓC” i tu jest SIŁA. Pozdrawiam

  13. Trzymaj się Łucjo,
    rób jak uważasz, bo to najważniejsze, by być sobą, a inni?
    No…niech też zostaną sobą…

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Twitter picture

You are commenting using your Twitter account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.