Łucja Fice pracuje jako opiekunka ludzi starych i chorych. W Anglii i w Niemczech. Dotychczas publikowałam tu jej wspomnienia i refleksje niemieckie. Dziś – Anglia. Zaczniemy jednak od wierszy napisanych “na saksach” w Saksonii kilka lat temu. Zbliżają się święta, tak jak teraz. Albo już przed chwilą minęły.
SPACER NA EMIGRACJI xxx Wspomnienia na smyczy Leciwa zima Na twardych grudach zgnuśniałe liście O tej porze nie mam cienia Nie istnieję xxx Domki blisko siebie Jakby bały się prześwitów i odstępów W oknach za szybą jemioły xxx Przyjedź do mnie niebieskim tramwajem Przywieź gesty słowa i dotyk Zabierz ze sobą kolorowy lampion |
Dziś żegnałam Stary Rok Wyprowadziłam go za próg Był stary, zmęczony i niczym stropiony Bóg Odchodził po kroku krok xxx A Nowy Rok jak złodziej wkradł się po cichu xxxxxxxxxbez przywitań choć oczekiwany jak narodziny nowego losu xxx 1997 |
Anglia. Powieść Łucji Fice nazywa się “WYSPA STARCÓW”, jak trafnie.
Wydawnictwo Warszawska Firma Wydawnicza przygotowało krótki opis powieści wydanej w kategorii “obyczajowa”, choć, jak znam życie, Autorka musiała ten tekścik przygotować sama. Wszystko co się da, wydawnictwo spycha na Autora, bo wtedy to jego czas i jego praca, i jego wysiłek intelektualny. No ale mniejsza…
Gabryśka Mrozińska wie, co to ciężka „praca na livingu”, czyli całodobowa opieka nad ciężko chorymi ludźmi w ich domach. Myje i karmi swoich podopiecznych, towarzyszy im w cierpieniach i znosi ich humory. Jednak rzadko może liczyć na słowo „dziękuję”, zresztą na porządne pieniądze też. Nie brakuje jej natomiast upokorzeń i rozczarowań. Jeśli serial „Londyńczycy” był portretem młodego pokolenia zaradnej emigracji zarobkowej w Wielkiej Brytanii, to „Wyspa Starców” jest kroniką niewesołych przypadków pięćdziesięcioletniej Polki pracującej nad Tamizą. Mimo wszystko Gabrysia nie poddaje się. Jak mantrę powtarza fraszkę Jana Sztaudyngera: „Wszystko marność i koszmarność, lecz czuję z tym solidarność”.
„Wyspa Starców” to powieść oparta na osobistych przeżyciach autorki, która wyemigrowała z Polski i podjęła pracę opiekunki starszych osób.
Powieść, jak wszystkie zresztą książki Łucji, spotkała się z bardzo dobrym przyjęciem. Autorka udzieliła wywiadu gazecie “Echo Gorzowa”, który przeczytać można TU. Bardzo interesujący. Na zakończenie rozmowy Łucja mówi:
Moje powieści to krzyk dojrzałej kobiety: Polki, matki, żony, która chciałaby pracować w swoim kraju i w swoim mieście. Bardzo bym sobie życzyła, żeby tę powieść o Polkach na emigracji przeczytali politycy i ci wszyscy, którzy mają wpływ na to, co dzieje się w Polsce. Proszę: nie wysyłajcie nas do pracy poza granice kraju, daleko od domu. Nie chcemy rozbijać rodzin, osieracać dzieci i przyzwyczajać się do innej kultury. Nie chcemy udawać, że jesteśmy Angielkami, Walijkami, Niemkami, ale tylko wtedy, gdy przestaniemy być Polkami, możemy być na obczyźnie zaakceptowane. Niech wyjeżdżają młodzi, bo to dla nich świat otworem stoi. A my, wszyscy starsi, powinniśmy jeździć poza granice kraju tylko na wycieczki.
Hello everyone, it’s my first pay a visit at this web page, and
article is actually fruitful designed for me, keep up posting such articles or reviews.