Ewa Maria Slaska
Lalka / In fremden Schuhen
Już kilka dni temu, zapowiadając dzisiejsze otwarcie wystawy, umieściłam tu wpis z wierszem Michała Anioła po polsku, niemiecku i włosku. Ich bin nicht tot – Nie umarłem.
Ta wystawa to zwieńczenie moich zainteresowań cmentarzami, które datują się chyba od… zawsze. Już jako dziecko… już starożytni Rzymianie… Groby i cmentarze.
Coś było kiedyś po raz pierwszy, ale co? Kiedy? Były spacery w Gdańsku, gdzie las łączył się z cmentarzem na Srebrzysku. Szliśmy do altany Gutenberga…
Były cmentarze niemieckie we Wrzeszczu, te o których potem pisał Günter Grass we “Wróżbach kumaka”, ale najpierw byłam ja. Ja! Opowiadanie nazywało się w zależności od okoliczności albo “Lalka” albo “W cudzych butach” i są tam cmentarze przy Alei Zwycięstwa. Już pod koniec XVIII wieku gdańskie parafie zaczęły zakładać cmentarze wzdłuż obsadzonej lipami Wielkiej Alei. Były to cmentarze katolickie św. Mikołaja, Kaplicy Królewskiej, św. Józefa i św. Brygidy oraz cmentarze ewangelickie św. Katarzyny i Najświętszej Marii Panny. Ich usuwanie rozpoczęło się w 1966. W latach 1970-1972 na miejscu czterech z tych cmentarzy został utworzony miejski park Akademicki o powierzchni około 9 ha. Zachowane zostały, bądź zaadaptowane ciągi komunikacyjne będące alejami cmentarnymi oraz pozostał starodrzew cmentarny.
Tu fragmenty tego opowiadania, całe jest tu: LALKA
Jest też wersja niemiecka (fremdschuh). Wszystkie zostały kiedyś gdzieś opublikowane, a wersja niemiecka była wielokrotnie czytana w radio. Był czas, że honoraria za opowiadanie o niemieckiej lalce i o tym, jak polska dziewczynka odkrywa niemiecką przeszłość swojego miasta, było moim podstawowym źródłem zarobków.
Ewa Maria Slaska
Lalka (fragmenty)
Idziemy na cmentarz – Eleonora, Joanna i ja, i zabieramy zawiniętą w szalik Adolfę. Eleonora przysiadła na śmiesznej drewnianej ławeczce z żeliwnymi nóżkami, nam wolno zaś biegać dowoli. Na cmentarzu jest cicho i cieniście, rosną tu niezwykłe drzewa i krzaki, jakich nigdzie indziej nie widziałam. (…) Adolfa jest tylko niemiecką lalką znalezioną w schowku pod schodami, nie zasłużyła sobie na żadne wspaniałe drzewo, ale być może zmieni się w pęd bluszczu, ciemny, ponury, straszny, gdy o nim myśleć przed zaśnięciem.
Pochowałyśmy Adolfę w murowanym grobowcu rodziny Meier. To ja tak zadecydowałam. Grobowiec wygląda jak mały domek bez okien. Żelazne odrzwia przeżarte rdzą pozwalają zajrzeć do środka. W środku wprawdzie nic nie widać poza gęstym, czarnym, nieprzeniknionym mrokiem, ale z grobowca wydobywa się lekko tylko uchwytna, a przecież realna woń, mieszanina stęchlizny, chłodu i nieodwołalnej tajemnicy śmierci. Z trudem otwieram metalowe wrota.
– A jeśli siedzi tam upiór – mówię do Joanny. Przyciskam lalkę do piersi i wyobrażam sobie upiora z grobowca rodziny Meier – jest blady, przezroczysty, ma długie lodowatozimne palce. Zaraz wyciągnie ręce i dotknie nas. Wrzucam Adolfę niezbyt godnie do wnętrza ciemności. W imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego. Zgrzyt zatrzaskiwanych drzwi. Wieczny odpoczynek racz jej dać Panie, recytuję z namaszczeniem. Zamknąwszy upiora Meierów z powrotem w jego własnym mroku odzyskuję siłę modlitwy. Adolfa na zawsze spoczywa w grobie, a światłość wiekuista niechaj jej świeci, i wszystkim Niemcom też – dodaję pośpiesznie.
Nic jednak nie jest tak „na zawsze“ jak się to może wydawać sześcioletniej dziewczynce. Dziesięć lat później miasto zrównało z ziemią cmentarze niemieckie ciągnące się wzdłuż Alei zwanej kiedyś Hindenburga, potem Hitlera, potem Rokossowskiego, a wreszcie Zwycięstwa. Na miejscu cmentarzy założono park, niezwykłe drzewa niemieckie pozostawiono i teraz ocieniają piaskownice i zieleńce. Chciałabym zobaczyć w tym obrazku coś kojącego, ale mi się nie udaje. Wciąż widzę stary zacieniony cmentarz i lalkę, której wraz ze wszystkimi innymi Niemcami nie dane było zażywać spokoju wiekuistego. Ale nie warto o tym pisać, bo już Grass rozkumaczył się wróżebnie o losie niemieckich cmentarzy w Gdańsku, a grassowaska wizja ich restytucji jest jeszcze gorsza niż moja własna opowieść o pogrzebie Adolfy.
PS. Zdjęcia / Fotos Anna Kuzio, Marianna Lorenz & Archiv (Archiwum)