Ewa Maria Slaska
Dwie moje koleżanki, Maryna i Danusia, co i rusz albo mi podsyłają jakieś koty w sztuce, albo je po prostu umieszczają na ścianie na FB. A ja co pewien czas umieszczam je na blogu. Było ich już tak dużo, że pewna dziennikarka, z którą znamy się niewiele lepiej niż z widzenia, na pytanie wspólnej znajomej, czy czytała coś tam u mnie na blogu, miała odrzec, ach nie, nie czytam, ta Slaska to tylko o kotach. No cóż, nie zawsze można o nieśmiertelności duszy, czasem trzeba coś jeszcze bardziej niezwykłego i tajemniczego, i wtedy przychodzi taki słodki czwartek, kiedy chce się napisać coś o kotach, a i tak pisze się (samo) o kobietach i książkach. I przede wszystkim – o malarstwie.
Pierwszorzędny manieryzm. Ambrosius Benson, Kobieta z kotem.
Urodził się w roku 1495 we Włoszech, zmarł w roku 1550 w Flandrii. Mimo iż był Włochem, uważa się go za przedstawiciela północnego renesansu, mieszkał w Brugii, stolicy Flandrii, gdzie przeniósł się w wieku 20 lat. Cieszył się wielką popularności, jego obrazy dotarły nawet do Hiszpanii (ponieważ nie podpisywał swoich obrazów, przez wiele lat uważano go za Hiszpana, tzw. malarza z Segovii), malował sceny religijne i portrety. Prawdopodobnie pod wpływem Rogiera van der Weydena namalował portret czytającej Marii Magdaleny, i odtąd już bardzo często sięgał po ten motyw, dlatego uważa się go za pierwszego malarza, który wprowadził na stałe do kanonu malarstwa renesansowego, motyw kobiety z książką, co ciekawe również w ołtarzach umieszczał kobiety, które czytają.
Czytająca Maria Magdalena jest, przyznaję, że nie wiem dlaczego, dość częstym motywem w malarstwie późnośredniowiecznym i renesansowym. Z tych trzech poniżej środkową namalował Rogier van der Weyden, tę po prawej Ambrosius Benson – autor pierwszej jest nieznany.
Jeśli się zastanowić, dlaczego tak jest, trzeba odpowiedzieć, że nie wiadomo. Była towarzyszką Jezusa i apostołów, być może pochodziła z zamożnej rodziny i wspierała gromadkę finansowo. Od dawna podejrzewano, że była piękna i że mogła mieć romans z Jezusem, a nawet – że być może była jego żoną. Od VII wieku przyjęło się uważać, że była nawróconą prostytutką, a poza tym od dawna myli się ją z pustelnicą Marią Egipską, która miała ciało porośnięte włosami. Jednak żadna z przypisywanych Marii Magdalenie ról nie predestynowała jej do czytania książek. O Matce Boskiej przynajmniej (podobno) wiadomo, że chodziła do szkoły i umiała czytaś i pisać, a o Marii Magdalenie nawet tego nie wiemy.
Sporej ilości czytających Madonn dostarcza renesans włoski. Oto Rafael Santi:
Pinturicchio:
Carpaccio:
Wydaje mi się zastanawiające, że obrazy przedstawiające kobiety z książkami na dobre pojawiły się w malarstwie dopiero w renesansie, bo tak naprawdę czytające kobiety wielką rolę odegrały w średniowieczu. W rodzinach szlacheckich chłopców zatrzymywano w domu, gdzie pod okiem ojca i jego rycerzy, dworzan i wykwalifikowanych specjalistów, kształcili się w sztuce walki, polowania, wojny i, ewentualnie, ale rzadko – zarządzania majątkiem. Na rachunki, pisanie i czytanie nie było czasu. Natomiast dziewczynki często oddawano do klasztorów, gdzie uczyły się prac domowych, ale też czytać i pisać. Taka dziewczyna po szkole klasztornej była wysoko ceniona jako żona. W powszechnym wyobrażeniu widzimy średniowiecze jako epokę, w której pisać i czytać umieją tylko mnisi i księża. Tymczasem to przede wszystkim kobiety na dworach i w zamkach zajmowały się pisaniem (a zatem i czytaniem). Tym niemniej na średniowiecznych obrazach kobiety z książką, zakonnice lub święte, trzymają się z reguły na uboczu. Z jednym wyjątkiem, o którym za chwilę.
Wyjątkiem od reguły, że kobieta z książką trzyma się na uboczu, jest Matka Boska jeszcze jako panna. Przybywa do niej Archanioł Gabriel, żeby ją powiadomić o czekającym ją szczęściu i zastaje ją czytającą samotnie w komnacie. Między Maryśką a Archaniołem stoi zazwyczaj dzban z liliami, symbol dziewictwa. Dodajmy, że scena zwiastowania przedstawia sytuację niemal nie spotykaną, ani w starożyttnej Palestynie, ani w średniowieczu, ani w rensesansie. Po pierwsze rzadko kto miewał własny pokój, w którym mógł przebywać samotnie – poza tym nawet dziewczętom z arystokratycznych rodów nie wolno było się lenić. Jeśli próbujemy się domyślać, że Maria czyta, bo jest jeszcze bardzo młoda i ciągle jeszcze się uczy, to jest to domniemanie błędne, bo nikt nie uczył się sam. A jeśli Maria się nie uczyła, to mogłaby ewentualnie coś pisać, czy zapisywać np. historię rodziny albo metody leczenia, ale czytać, ot, tak sobie, raczej nie mogła. A już na pewno nie miałaby na własność żadnej książki. Ale widocznie odbiorca czy nabywca chętnie patrzył na obraz, na którym była młoda, piękna, samotna kobieta, a od czasu książki i filmu Dziewczyna z perłą wiemy, że tak było i że patrzącemu się to “kojarzyło” (lub mogło “kojarzyć”).
Od lewej: Cosimo Tura, autor nieznany, Robert Campin, Fra Angelico
Jednak nic nie może się równać z pysznym średniowiecznym obrazem, na którym Matka Boska właśnie skończyła karmić dziecko, jeszcze nie sięgnęła z powrotem po książkę, po prostu odpoczywa, a może marzy.
Robert Campin, 1440
Ciekawe, co ona czyta? Pewnie Biblię, ale kto wie. Może dzieje pięknej Meluzyny?
Przepiekne zdjecia wielu nieznanych mi, wspanialych obrazow, znanych tworcow.
Czytanie tego wpisu wzbudzilo moja ciekawosc, ze wzgledu na nic przewodnia, prowadzaca mnie przez te “wystawe”, bylo prawdziwa przyjemnoscia.
Ewo, dziekuje. T.Ru
kilka obrazów z czasu renesansu z kotami w tle




domenico ghirlandaio ( terminował u niego michał anioł)
jacopo bassano
federico barocci
a na zakonczenie zupełnie co innego – smok!
paolo veronese