Moje polskie drzewo

Roman Brodowski

Kiedy w 2014 roku, na zaproszenie Stowarzyszenia Literatów Białorusi, Oddział Grodzieński wraz z moimi berlińskimi przyjaciółmi przybyłem do tego pięknego miasta, nie wiedziałem jeszcze, że przez przypadek stanę się bohaterem pewnej, związanej z poniższym drzewem, historii.

Może i byłbym o niej zapomniał, gdyby nie fakt, że otrzymałem od Kazimierza, mojego grodzieńskiego Przyjaciela, fotografię tego pięknego, budzącego się z zimowego snu Klonu, polskiego, choć gatunkowo kanadyjskiego.

Powodem przyjazdu do Grodna było spotkanie autorskie w Grodnieńskim Muzeum Kultury Żydowskiej, połączone z udziałem w cyklicznym, odbywającym się co cztery lata Międzynarodowym Festiwalu Kultur. Właśnie to drugie wydarzenie wplątało mnie w sprawę sadzenia drzewa.
Otóż podczas Święta Kultur miasto postanowiło nad brzegami Niemna utworzyć mini park, poświęcony przyjaźni Subkultur, a właściwie diaspor Narodów zamieszkujących Białoruś. Do udziału w sadzeniu drzew poproszono wszystkich przedstawicieli Ambasad lub konsulatów państw, których narody na terenie Białorusi takie wspólnoty tworzą.
Okazało się, że na prośbę tę odpowiedziało 36 Ambasadorów czy też Konsulów.
Niestety było kilku notabli, którzy odmówili. Wśród nich uczestnictwa w tym projekcie odmówił także i Polski Kosul Generalny na Białorusi, niejaki pan Chodkiewicz. Niestety, jak się krótko przed rozpoczęciem aktu tworzenia parku okazało, pan Chodkiewicz zabronił komukolwiek z Konsulatu uczestnictwa w projekcie. Z pewnością decyzja jego byłaby i słuszna, gdyby podjęcie jej miało miejsce w dzisiejszej Polsko-Białoruskiej rzeczywistości, nie zaś w 2014 roku, gdy nasze relacje były trudne, lecz nie zwiastowaly tego, co nastąpiło w 2020 oraz 22 roku. Tym bardziej że wielu przedstawicieli Zachodniej Europy, jak Anglicy, Francuzi, Hiszpanie czy Holendrzy, a i Amerykanie oraz Kanadyjczycy (nie wszystkich pamiętam) pozytywnie zareagowali na tę inicjatywę.

Jakże wielkie było moje zdziwienie, gdy dyrektor departamentu kultury przy Gubernatorze Grodzieńszczyzny, dowiedziawszy się, że w Miedzynarodowym Festiwalu Kultur bierze udział miłośnik Kresów, polski poeta z Berlina (czyli ja), poprosił mnie o reprezentowanie moich żyjących na Białorusi, kultywującym polską kulturę, tradycję, religię, a także język, Rodaków, przez posadzenie w ich imienia symbolicznego drzewa.

Oczywiście, odmówić nie mogłem. Ba, poczułem nawet pewną dumę z tego powodu. Bo przecież to ja, skromny polski emigrant, zakochany w Kresach, ja Polak z Berlina, posadzę symbol Polskości, symbol z dziada, pradziada zamieszkałych za wschodnią granicą Rodaków.

Długo by opowiadać, bo i łezka w oku się kręci, o samym momencie sadzenia drzewa. Wśród kamer i dziennikarzy, w towarzystwie działacza polskiej diaspory, właśnie pana Kazimierza oraz pięknej Vice Miss Białorusi, sadziłem korzenie malutkiej sadzonki klonu w nadniemeńskiej ziemi, drżącymi rękoma podlewałem ozdobione symbolem polskiej flagi cieniutkie konary drzewka. Dobrze, że podczas tamtego „spektaklu“ stali obok mnie, dodający mi otuchy przyjaciele i to zarówno ci z Berlina, jak i Grodna oraz Bialegostoku.

W tej całej Historii jest jeszcze coś, czego do dzisiaj na prośbę moich przyjaciół nie mówiłem, coś co zamknąłem w szufladzie pamięci do dzisiaj, a mianowicie: Tego dnia, wieczorową porą w Grodnie odbył się uroczysty bankiet wydany przez Gubernatora na cześć honorowych gości Festiwalu, na który i mnie wraz z berlińskimi przyjaciółmi zaproszono. Wielkim zaskoczeniem i zdziwieniem było dla nas to, co podczas bankietu zobaczyliśmy. Otóż w jego trakcie na salę wszedł w towarzystwie jakichś jegomości nasz pan Konsul i, jakby nic się nie stało, zaczął nakładać sobie na talerzyk specjały gubernatorskiej kuchni. Po skonsumowaniu zawartości talerzyka, na prośbę towarzyszącej mu osoby, podszedł do mnie. Przedstawiono nas sobie. Nie potrafiłem zdobyć się na gest podania mu ręki.

Oddalając się od niego pomyślałem…, dobrze że to nie on reprezentował naszych Rodaków podczas tych pięknych dni kultur.

A drzewo?


No właśnie, prawie że dziesieciolatek rośnie w towarzystwie Włoskiego Grabu, Litewskiej Brzozy i Holenderskiej Akacji, przypominając odległe nam już czasy tolerancji i wzajemnego szacunku tam…, w Parku Przyjaźni, nad brzegami leniwie płynącego Niemna, obok najstarszej na Bialorusi Świątyni, XII-wiecznej Kołoży.

Berlin 04.04.2024

Leave a comment

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.