So sind es also zwei Kräfte gewesen, die aus unserer Stadt das gemacht haben, was sie jetzt ist: die Fürsorge des Staates und der Fleiß und Einsicht der Bürger schaft, eine glückliche Vereinigung, die auch für die Zukunft die besten Hoffnungen erweckt.
—Dr Erich Schmidt Historische Einleitung, Industrie und Gewerbe in Bromberg (1907)
Ach, ach, Oczekiwanie; lista prezentów od życia na nadziei zawieszona, “koncert życzeń” do ludzi z pełną listą wymogów…
Oczekiwanie tańczy polkę z Rozczarowaniem do życia, (bo nadzieja beznadziejna?) z Rozczarowaniem do ludzi, bo tak często roz-czarowują…
…naszą wy-czarowaną (w głowie,w sercu, na codzień) jakąś “świąteczną choinkę”,
z bombkami kolorowymi, łańcuszkami srebrnymi, z orzechami, jabłkami, no i szpicem u góry…
ubraną dość przeróżnie przez nas, bez pytania kogoś o zgodę na nią, (także i jak ubrana)…
i nagle koncert życzeń…
… jest “piątym asem z buta”,
gdy Oczekiwanie przegrywa tę grę…
choć przecież plotka, już od dawna niesie…
…że prawie ZAWSZE byli i są parą…
***
Życie, film każdego, z osobistym scenariuszem do niego,
z grą w głównej roli, z własną produkcją, i zdobyciem na nią wszelkich środków. legalnych, lub i nie…
Odpowiedzialność niebywała za jakość, przekaz, też i innych aktorów obsadzenie, nowoczesny casting…
Jedni robią spokojnie, barwne, ciche filmy, nie omijając żadnego insekta gdy przeleci, motyla, też i mrówki,
urodzonego kwiatu, też i ptaka…
zdumiewając się ciągle od nowa, uchwytując szczegóły, dźwięki, porody natury, i jej śmierć…
…aż kiedyś tak jak i ona znikną, niepostrzeżenie…
A inni “tkają” ogromne arrasy, genialne dzieła, pozostawiając je światu, zachwycając rozmiarem, sensem, jakością, wiedzą, nauką, estetyką, trwałością.
I jeszcze inni robią filmy na ogół w “wariancie selfie”, obojętne im, czy coś burzą, czy niweczą, czy coś budują, czy ta twórczość jest kiczem, czy też zbrodniczym dziełem…
… za które zapłacą inni od razu, a kiedyś całe pokolenia…
Rok poświęcony Marii Pawlikowskiej – Jasnorzewskiej dobiega końca. Idea uczczenia roku 2025 imieniem „polskiej Safony”, w osiemdziesiątą rocznicę jej śmierci, narodziła się w Szczecinie. Pomysłodawcą był Rafał Podraza – znawca rodu Kossaków, cioteczny wnuk Magdaleny Samozwaniec, siostry poetki; jest na zdjęciu poniżej w towarzystwie Małgorzaty Frymus, reżyserki filmu “Lilka”.
Pieter Paul Rubens (1577-1640), malarz flamandzki, Polowanie na dzika
***
obraz szkoły flamandzkiej XVI w. “polowanie na dzika”
niepomny przestróg przyglądasz się starym obrazom jęk rogu tnie stalowe niebo czerwone ręce napinają łuki psy mkną wraz ze spojrzeniami wiatr targa brunatne opończe śledzisz martwe jeszcze oszczepy a już gotowe do ciosu w niewidzialną zwierzynę i nagle zrywasz się sfora wypada na ciebie i świst pocisków znaczy drogę bólu ciało pokrywa się szczeciną a ryj już orzą psie zęby zwycięski krzyk rogu niesie się niesie się niesie
Kilka wspomnień o Marii Pawlikowskiej Jasnorzewskiej, a właściwie, dokładniej, Marii z Kossaków, Bzowskiej, Pawlikowskiej, Jasnorzewskiej
Poetka. Urodziła się 24 listopada 1891 roku w krakowie w słynnej malarskiej rodzinie Kossaków. Była córką Wojciecha, wnuczką Juliusza, siostrą Jerzego. Jej siostrą była Magdalena Samozwaniec, pisarka. Zmarła w Manchesterze 9 lipca 1945 roku i tam została pochowana.
Dla nich ryby skrzelami pracują w szafliku, mając na ustach ciszę i krwawiące rany. Dla nich kuchnia rozbrzmiewa od wrzasku i krzyku gardzieli podrzynanych i szyj ukręcanych.
Oni to piją grozę z krwią zabitej kaczki i warzą głowy dzieci: — zadziwionych cieląt. Wypruwają wnętrzności, krzycząc: flaczki, flaczki, i jedzą je w niedzielę z rodziną się dzieląc.
Lubią wody na smaku bezradnych piszczeli, wszechzwierzęce girlandy cynicznej kiełbasy, krwawe raki z piekielnej wyjęte kąpieli i baraniego ciała bronzowe atłasy.
Rozsmarowują trupy na niewinnym chlebie, obwąchują zająca czy aby dość skruszał, z martwym ozorem w zębach czują się jak w niebie, i do cudzego mózgu śmieje im się dusza.
Pożerają, dymiący jak nowe cmentarze te stroskane przystawki, te gorzkie potrawy — Karki im nabrzmiewają, obwisają twarze, na których śmieszek hjeny zakwita, trupawy.
Po pięknookiej sarnie nie noszą żałoby, ale źrą ją na stypie, w dzień pogrzebu radcy, i zezują miłośnie do gęsiej wątroby bujni brzuchem jedynie, a łysiną gładcy, a twardzi tylko sercem — i w całej stolicy głośni — ale mlaskaniem, smętni biesiadnicy.