Wolność

Marek Włodarczak alias Tabor Regresywny

Chciałem napisać coś o “wolności do”. I może bym napisał, gdyby nie to, że żona mi zaśpiewała:
On pokazał światu drogi
Wielkie czyny myślą wzbudził
A jednego tylko pragnął
Szczęścia prostych ludzi
Mieszkał tutaj w Poroninie…
( jakby ktoś nie wiedział)

I chyba miała rację. Może wystarczy ta wolność “od”, a wolność “do” sama przyjdzie. I lepiej jak sama przyjdzie, by nie skończyło się kolejnym smutkiem spełnionych marzeń, tak jak w tym Amerykańskim śnie pokolenia solidarności opisanym w książce  Ewy Marii  Slaskiej. Od wytyczania nowych dróg lepsze są niczym nie ograniczone marzenia, wolne od pokusy ich realizacji. Pisze o tym Karol Maliszewski we wstępie do tomiku wierszy Antoniego Olgierda Misiaka pt. Piąta wyprawa Krzysztofa Kolumba do Indii Zachodnich:
Byłaby to najdłuższa wyprawa
Kolumba. Długa jak ludzkie życie.
Jak dochodzenie do życiowej mądrości.
Życiowa mądrość  zaleca zakorzenienie,
pogodzenie się z losem.
Młodzieńczy niepokój szuka i pyta,
błądzi i marzy o odległych wyspach,
egzotycznych portach.

O tym właśnie mówią teksty kłodzkiego poety. O konflikcie, jaki nosimy w sobie. Konflikcie między szarą egzystencją a kolorowymi marzeniami. Wiersze te wypełnia tęsknota za młodością i jej porywami, nostalgia za czymś, co mogło się wydarzyć, a jednak się nie wydarzyło. Bohater mógł wsiąść do stojącego w porcie żaglowca, by udać się na włóczęgę, z której się nie wraca. Albo wraca odmienionym, z szeroko rozwartymi oczami, wypełnionymi cieniem zdumienia i blaskiem zrozumienia.
Autor stworzył podzieloną na wierszowane fragmenty opowieść życia, dojrzewającego do goryczy pogodzenia, znajdującego pociechę w konfabulowaniu. Ten wewnętrzny świat konfabulującego bohatera, uciekiniera z szarzyzny rzeczywistości, wypełniają doznania istotne, wielkie uniesienia skojarzone z podróżą w czarodziejskie nieznane oraz z miłością do lotu, z obrazami ciepłych mórz i szczęśliwych wysp.
Są w nas bliżej nieokreślone tęsknoty,
ani je realizować ani z nich rezygnować
i jest jeden rodzaj lęku, który mnie szczególnie interesuje.
Lęk, który muszę w sobie zwalczyć przed każdym wyruszeniem w drogę.
Nie jest to lęk przed chłodem, głodem i wszelkimi niedogodnościami wędrówki. Wiem, że to są lęki pozorne. Tym lękiem, który muszę w sobie za każdym razem zwalczyć, jest lęk przed wstydem. Znów będę się wygłupiał, ciągnął jakiś idjotyczny wózek albo pół łódki. Znów na stare lata mi odbiło. Mam swój sposób na radzenie sobie z tym lękiem. Publiczne zbieranie śmieci. Nie w celu sprzątania, tylko w celu wyzbycia się lęku przed wstydem. Idąc ulicą widzę papier albo jakieś opakowanie leżące na chodniku i na oczach ludzi (to jest istotne) je podnoszę i wrzucam do kosza.

I to jest pierwszy krok w kierunku wolności.

Koty, irysy, królowa Luiza

Ewa Maria Slaska

Pisałam wczoraj o królowej, ale wszyscy wiedzą, że mam jeszcze dwa ulubione tematy, koty i irysy, i zbieram zachłannie wszystko, co mi ktoś podeśle. Skoro wczoraj przejrzałam nadesłane skarby, chcąc pokazać Luizę czyli Ludwikę, to dziś pokażę koty, irysy i co się tam jeszcze nadarzy.

Continue reading “Koty, irysy, królowa Luiza”

Moja Luiza

Ewa Maria Slaska

“Moja Luiza” stoi w Parku Charlottenburg. Jest to niewielkie popiersie (wys. 53 cm), wykonane z patynowanego na brązowo brązu (i nie jest to masło maślane, bo jedno to kolor, a drugie materiał), ustawione na niedużym cokole kamiennym. Pomniczek stoi nieco na uboczu, na północnym cyplu wysepki (to wyspa Luizy, no ale jak miałaby się nazywać?) Popiersie przedstawia zmarłą w roku 1810 królową Luizę Pruską. Królowa ma na głowie diadem z liści palmowych i welon. Popiersie w marmurze wykonał w roku 1804 młody rzeźbiarz Christian Daniel Rauch (1777 – 1857). Królowa kilkakrotnie mu pozowała. Podobno królowa i artysta bardzo się polubili i z ożywieniem gawędzili podczas tych spotkań. Bywały nawet plotki, że Rauch podkochiwał się w monarchini.

Continue reading “Moja Luiza”

A może Pani kupi książkę pod choinkę? I Pan?

Ewa Maria Slaska

Przygotowaliśmy ostatnio do druku Ela Kargol, Konrad, K. Łamarz i ja książkę z wierszami i rysunkami Tibora Jagielskiego. Jest piękna. Naprawdę, rzadko mi się coś tak podobało jak ta książka, a mówię to po trzech miesiącach pracy, kiedy czytałam te wiersze i oglądałam te ilustracje niekiedy raz, a niekiedy osiem razy dziennie.

Można ją kupić jako pdf już teraz, natychmiast, jeśli się wpłaci 20 złotych na kawę. Zobacz tu: https://ewamaria.blog/postaw-mi-kawe/

W ofercie jest też kilka innych książek, ale ja tu chcę akurat o Tiborze. Na tej cytowanej powyżej stronie napisałam:

Śmierć filozofa / Der Tod eines Philosophen – pdf tomiku wierszy i rysunków Tibora Jagielskiego (red. Ewa Maria Slaska) w języku autorskim, niekiedy polskim, niekiedy niemieckim, a niekiedy w obu językach jednocześnie.
Jeśli uzbieram w ten sposób dość pieniędzy za książkę Tibora (możecie kupować jego książkę za droższe kawy, nie będę protestowała!), albo jeśli się znajdzie sponsor, to ją wydrukuję, potrzebuję na 100 egzemplarzy ok 700 euro. Jeśli to się uda, to każdy, kto dostał pdf, jeśli skontaktuje się ze mną, otrzyma również egzemplarz wydrukowany! Ale to piosenka przyszłości, na razie po prostu pdf za małą kawę 🙂

Cierpienie zwierząt. Dzik. Psy.

Tibor Jagielski

Pieter Paul Rubens (1577-1640), malarz flamandzki, Polowanie na dzika

***

obraz szkoły flamandzkiej XVI w. “polowanie na dzika”

niepomny przestróg
przyglądasz się starym obrazom
jęk rogu tnie stalowe niebo
czerwone ręce napinają łuki
psy mkną wraz ze spojrzeniami
wiatr targa brunatne opończe
śledzisz martwe jeszcze oszczepy
a już gotowe do ciosu
w niewidzialną zwierzynę
i nagle zrywasz się
sfora wypada na ciebie
i świst pocisków znaczy drogę bólu
ciało pokrywa się szczeciną
a ryj już orzą psie zęby
zwycięski krzyk rogu
niesie się niesie się niesie

Jacek Kaczmarski

Raz dwa trzy Sergiusz Michalski. Raz.

Sergiusz Michalski

O wyższosci dyplomacji rosyjskiej nad dyplomacją amerykańską, czyli o paradoksalnym przykładzie ambasad warszawskich

Rosja jest bardzo dziwnym krajem. Od czasów Iwana Groźnego popełniła bodaj, posród wielkich mocarstw, najwięcej strasznych błędów w polityce zagranicznej. A jednocześnie posiadała i nadal posiada niesłychanie efektywny aparat w postaci służby dyplomatycznej, która to – jeżeli nie bywa ograniczana bzdurnymi wytycznymi kolejnych dyktatorów – potrafi zdobywać się na znakomite posunięcia, choć najczęściej jednak w sprawach drugorzędnych. Bodaj najlepszy tego przykład napotkać możemy w Warszawie.

Continue reading “Raz dwa trzy Sergiusz Michalski. Raz.”

Małą Mi tam i z powrotem

Marek Włodarczak alias Tabor Regresywny

Wolność, seks i księżyc IV

Apokalipsa dużo i mówi, ale nic nie wyjaśnia. Trzeba zasięgnąć języka u najwyższej instancji. W kwestiach ewangelicznych najlepiej u papieża.

JP II rozpoczął swój pontyfikat od Encykliki Redemptor Homilis, gdzie w paragrafie Czego boi się współczesny człowiek napisał: “Człowiek dzisiejszy zdaje się być stale zagrożony przez to, co jest jego własnym wytworem, co jest wynikiem pracy jego rąk, a zarazem — i bardziej jeszcze — pracy jego umysłu, dążeń jego woli. Owoce tej wielorakiej działalności człowieka zbyt rychło i w sposób najczęściej nie przewidywany, nie tylko i nie tyle podlegają „alienacji”, w tym sensie, że zostają odebrane temu, kto je wytworzył, ile — przynajmniej częściowo, w jakimś pochodnym i pośrednim zakresie skutków — skierowują się przeciw człowiekowi. Zostają przeciw niemu skierowane lub mogą zostać skierowane przeciw niemu. Na tym zdaje się polegać główny rozdział dramatu współczesnej ludzkiej egzystencji w jej najszerszym i najpowszechniejszym wymiarze. Człowiek coraz bardziej bytuje w lęku. Żyje w lęku, że jego wytwory — rzecz jasna nie wszystkie i nie większość, ale niektóre i to właśnie te, które zawierają w sobie szczególną miarę ludzkiej pomysłowości i przedsiębiorczości — mogą zostać obrócone w sposób radykalny przeciwko człowiekowi. Mogą stać się środkami i narzędziami jakiegoś wręcz niewyobrażalnego samozniszczenia, wobec którego wszystkie znane nam z dziejów kataklizmy i katastrofy zdają się blednąć.”

Continue reading “Małą Mi tam i z powrotem”

Beske, pruski Don Kichot

Robert Piotrowski
Landsberg-w@wp.pl 

Redakcja “nasze miasto”, 26 listopada 2024

Hans Beske (od lewej) z prezydentem Gorzowa Włodzimierzem Kiernożyckim i literatem Zdzisławem Morawskim przed magistratem. fot. ARCHIWUM BAG LANDSBERG

W 1957 r. po raz pierwszy landsberczycy zadeklarowali chęć pojednania z nowymi mieszkańcami. Na ich czele stał Hans Beske. Później był oskarżany o zdradę RFN, a nawet szpiegostwo.

Continue reading “Beske, pruski Don Kichot”