Mieczysław Węglewicz

Wyrok
Dziecko było chore, osłabione. Miało gorączkę.
Przestało ssać.
Wioskowy szaman powiedział, że nic nie pomoże.
– ktoś rzuca urok, cały czas.
Tak mówił
– ale kto, Boże, kto? – jęczała załamana matka.
Szaman nachylił się i szepnął jej do ucha.
Chłopiec, może pięciolatek, usłyszał to.
Miała dwoje dzieci, chłopców
Młodsze umierało.
Spojrzała badawczo na starszego syna.
Kiedy ich oczy się spotkały, chłopczyk spuścił wzrok na podłogę i odwrócił się.
Był zawstydzony, zmieszany.
Z błaganiem w oczach spojrzała na szamana – patrzył na nią przez chwilę,
potem przymknął powieki i potakująco kiwał głową.
Oskarżają dzieci o czary
15 sierpnia. Wniebowstąpienie
Najpierw był huk potem chmura pyłu i ogień. Dom zniknął. Powietrze gorące sierpniem i pożarem było brudne. Miało smak cegieł i wapiennej zaprawy. Kobieta z dziewczynką wyszły z piwnicy. Płakały. Dziewczynka podbiegła do figurki. Jej wsuwane trepki klaskały w pięty. Klęknęła, złożyła ręce. Cały czas płakała. Spojrzała przez chwilę w górę. Niebo przysłaniała mgła, pył, który drażnił oczy. I znowu był huk i ogień i pył. I krzyki z niewidocznych ust. ,,Marysiu, Marysiu”. Dziewczynka odchodziła w ciszy. Była szara od pyłu, bosa, z otwartymi oczami.
Miłość
Chłopczyk był z mamą na przedstawieniu pod tytułem Królewna Śnieżka w teatrze lalkowym.
– Podobało ci się?, spytała w drodze do domu mama.
– Bardzo, odpowiedział chłopiec,
a mama usłyszała w jego głosie, że jest szczęśliwy.
– A co najbardziej?, dopytywała się.
– Królewna, odpowiedział chłopiec.
Minęły dwa, może trzy dnia. Chłopiec poprosił
– Mamo, chcę jeszcze raz do teatru
– pójdziemy?, zapytał z nadzieją.
– Raz wystarczy, odparła mama i dalej obierała ziemniaki.
– Mamo, proszę…
powtarzał, przeciągając słowa,
– błagam…
Mama pozostawała jednak przy swoim.
Kiedy wieczorem odwiedziła ich babcia,chłopiec pod nieobecność mamy poprosił babcię.
Zgodziła się.
– Tylko nic nie mów mamie.
– To będzie nasza tajemnica, poprosił chłopczyk.
Po dwóch dniach babcia oświadczyła, że zabiera wnuka na spacer.
Poszli do teatru lalkowego. Tak, babcie na całym świecie rozpieszczają wnuki.
Po przedstawieniu byli jeszcze na lodach. Chłopiec po powrocie do domu był jak nieobecny, rozkojarzony.
Nie słyszał, co się do niego mówi. Mama zmierzyła mu temperaturę i dała herbatkę z syropem malinowym. Rano było lepiej, ale nie poszedł do przedszkola. Kolejnego dnia znowu chciał do teatru.
Mama podśmiewała się, że chyba zakochał się w królewnie. Ostatecznie zgodziła się.
W czasie przedstawienia chłopiec cieszył się, uśmiechał, najbardziej, gdy występowała królewna Śnieżka. Wtedy bił długo i głośno brawo.
Po spektaklu, gdy już wszyscy wychodzili z teatru,
chłopczyk puścił rękę mamy i radośnie pobiegł za kotarę.
– Tam nie wolno, krzyknęła pani bileterka.
To trwało krótko. Może po minucie chłopiec wyszedł. Zanosił się płaczem. Mama objęła go i przytuliła. On łkał i szlochał. Nie można było zrozumieć, co mówi. Ktoś Cię skrzywdził?
Co się stało?
Chłopiec połykał łzy i wycierał ręką policzki i nos. Cały się trząsł. Podeszła pani bileterka.
– Może się przestraszył, powiedziała do mamy.
– Chodźmy zobaczyć, co takiego cię przestraszyło, zwróciła się pojednawczo do chłopca.
Chłopiec nie chciał tam iść.
Wobec tego pani bileterka sama weszła za kotarę i trochę ją odsunęła.
– Nic tu nie ma, powiedziała,
– lalki leżą na stole. Lalki, jak lalki, drewniane, ubrane… królewna, krasnoludki.
– Nic tu nie ma, powtórzyła wychodząc i zasunęła kotarę.
Chłopczyk rozszlochał się jeszcze bardziej.
Piękne,
dziękuję
dziekuje za interesujace opowiadania;
nie ma bardziej wrazlwej istoty niz dziecko, trzeba to powtarzac,
ale niestety niewiele sie poprawia;
clash of gender zamiata na dodatek problemy pod dywan,
a dziecko wylewa sie z kapiela ( patrz n.p. problem aborcji nie tylko w polsce).
utopia stala sie nudna;
nowe pokolenia wyruszaja na poszukwanie dystopii,
bazy juz nie na ciemnej stronie ksiezyca a na tarczy marsa,
dlaczego uciekamy? przed wlasnymi dziecmi?
przed nasza odpowiedzialnoscia?
Tak niesamowite, że aż niemożliwe do uwierzenia w naszych kulturowych, religijnych kręgach. Nie wiem co myśleć. Może najlepiej zapomnieć? Nie!!! Gdybym była młodsza zgłosiłabym się do pracy na misję do Afryki. Kiedyś o tym myślałam.
Mój komentarz powyżej odnosi się do artykułu o afrykańskich dzieciach -czarownikach. Nie wiem jak to się stało. Przepraszam