Raz dwa trzy Sergiusz Michalski. Trzy.

Sergiusz Michalski

In defence of the BBC: A personal recollection

The BBC is now going through a very difficult period. Its many enemies, spearheaded by Trump, are in a jubilant mood, its support in the political class and among the public is steadily eroding. Nonetheless I shall attempt a plaidoyer for dear old auntie Beeb, a plea based on a personal recollection of a somewhat misguided political venture undertaken by me more than fourty years ago in Warsaw.

Continue reading “Raz dwa trzy Sergiusz Michalski. Trzy.”

Raz dwa trzy Sergiusz Michalski. Raz.

Sergiusz Michalski

O wyższosci dyplomacji rosyjskiej nad dyplomacją amerykańską, czyli o paradoksalnym przykładzie ambasad warszawskich

Rosja jest bardzo dziwnym krajem. Od czasów Iwana Groźnego popełniła bodaj, posród wielkich mocarstw, najwięcej strasznych błędów w polityce zagranicznej. A jednocześnie posiadała i nadal posiada niesłychanie efektywny aparat w postaci służby dyplomatycznej, która to – jeżeli nie bywa ograniczana bzdurnymi wytycznymi kolejnych dyktatorów – potrafi zdobywać się na znakomite posunięcia, choć najczęściej jednak w sprawach drugorzędnych. Bodaj najlepszy tego przykład napotkać możemy w Warszawie.

Continue reading “Raz dwa trzy Sergiusz Michalski. Raz.”

60 lat. Orędzie biskupów

EMS: Pamiętam, że jak biskupi wysłali to orądzie, moja mama, która przez całą wojnę musiała się ukrywać, głośno wyrażała swoje oburzenie. Biskupi nie mieli, jej zdaniem, prawa, wypowiadać się w imieniu nas, Polaków, bo są tylko biskupami, a nie narodem.

Dziękuję Robertowi Piotrowskiemu za przypomnienie mi o tej ważnej rocznicy i podsunięcie poniższej lektury.

Przebaczamy i prosimy o przebaczenie. List biskupów, który zmienił Europę

Modne jest dziś podważanie dialogu między Polakami a Niemcami przed 1989 r. Mówi się, że jego polscy uczestnicy byli naiwni. Tymczasem dialog ten łączył chrześcijański radykalizm z wizją polityczną.

Robert Żurek 12.11.2025

Obchody 25-lecia polskiej organizacji kościelnej na ziemiach poniemieckich: w środku Bolesław Kominek, obok z prawej
prymas Stefan Wyszyński, z lewej Karol Wojtyła. Plac Katedralny we Wrocławiu, 3 maja 1970 r. // Ryszard Rzepecki / PAP

Continue reading “60 lat. Orędzie biskupów”

Staszek Pyjas, zwei Stimmen / dwa głosy

Tibor Jagielski

pamięci pokolenia staszka pyjasa
twoje pokolenie
spadło ze schodów
w wieku lat 24

wczoraj
– po wielokrotnych denuncjacjach i inwigilacjach,
wiwisekcjach i ekshumacjach –
ogloszono na fesjsbuku:

było pijane
i samo sobie winne.

z cyklu: “wizje tylko lokalne”

***

Michael Meinicke

Staszek Pyjas – 7. Mai 1977 – Kraków

Mit den Leuten, die alle schwarze Regenschirme halten, stehe ich vor einem alten Haus im Zentrum der Stadt und versuche, die Rede eines polnischen Studenten zu verstehen. Er steht im Hauseingang, von schwarzen Todesfahnen umgeben. Links und rechts kleine Plakate an den Wänden, vor denen Sterbelichter flackern. Als ich das Haus betrete weiß ich, dass hier Staszek das letzte Mal an unsere Welt dachte, an seine Freunde, seine Liebe, an Arbeit, an den Kampf, den er im unerwünschten Komitee zur Unterstützung der Arbeiter führte, an Hass und Freude. Vielleicht auch an sein Philologiestudium, seine Artikel im Studentenmagazin und seine Pläne für die Zukunft, die Hoffnungen auf die Schönheit unseres menschlichen Lebens – bis er über das Treppengeländer stürzte und Schädel und Herz auf den alten Fliesen zerbrachen. Ich sehe auf die Blumen dieser Stelle und auf das kleine Passfoto, auf die Totenwache einer Studentin und eines bleichen Kumpels, den ich für eine Wachsfigur halte, als sich mein Körper verkrampft. Ich denke an meine Freunde und mein Leben und das alles in unserer Welt gleich ist, auch wenn wir durch Grenze und Sprache getrennt sind. Und ich fühle den Händedruck und das mutbringende Lächeln der Polen in der soeben besuchten Totenmesse in der Dominikanerkirche. Welches Entsetzen, welche Macht, welche tödlichen Erlebnisse lassen uns unsere Liebe und Sehnsucht vergessen? Ich schäme mich, weil ich nicht schreie, weil ich lebe und liebe in dieser Finsternis, weil ich nicht mehr helfen kann. Weil ich das hier begreifen, geschehen lassen muss. Nichts ist mehr möglich, nur durchhalten, um die winzige Flamme, diesen kleinen, fast vergessenen Traum des Glücks weitertragen zu können. Es wird die Zeit kommen, wo wir nicht mehr Straßen, Plätze mit den Namen der Opfer benennen müssen. Wo es keine Denkmäler und Tafeln mit Trauerblumen an den Wänden geben wird. Alles wird dann in uns selbst existieren. Wir werden daraus bestehen. Eins sein mit unserer Hoffnung und glücklich in jeder Sekunde. Glücklich, wenn Worte wie Terror, Kampf und Sieg vergessen sind. Endlich wird uns bewusst sein, dass wir leben ohne Angst, die Zukunft verlieren zu müssen. Wir werden uns mit dem unbekannten Staszek treffen und mit allen, die Schmerz und Entsetzen in die Musik einer kommenden Gemeinschaft verwandelt haben. Einmal werden wir uns ohne inneres Grauen lieben.

***

Erst nach Veröffentlichung dieses Beitrags, schickte mir Autor dieses Foto:

Beschreinung vom Autor: Foto – 1977 Kraków. Unser Treff. Links Sue, mit der ich immer befreundet bin. Rechts meine 1. Ehefrau. Unten heimlich von mir aufgenommen – sie stehen an, um Abschied zu nehmen. Hier wurde er ermordet.

Historia Ukrainy w pigułce Broma (50). Współczesność.

Romand Brodowski (Brom)

Koniec wojny

Warszawę wyzwolono 17 stycznia 1945 roku. Wyzwoliła ją, a właściwie to co po niej zostało, Armia Radziecka oraz Wojsko Polskie.

Front wschodni Armii Czerwonej zawiesił w gnieździe hitleryzmu, na murach Reichstagu w Berlinie zwycięskie flagi, w tym również polską, po kolejnych czterech miesiącach ciężkiej, okupionej krwią walki z nazistami 8 maja 1945 roku.

Chociaż wstępna kapitulacja Niemiec podpisana została we Francji, w Reims, w kwaterze głównej głównodowodzącego wojsk alianckich, gen. Eisenhowera w dniu 7 maja 1945 roku, to oficjalnie wojna zakończyła się w Berlinie w dniu 8 maja 1945 roku podpisaniem całkowitej i bezwarunkowej kapitulacji wojsk Trzeciej Rzeszy. Kapitulacja podpisana została w obecności przedstawicieli wszystkich zwycięskich stron konfliktu, czyli państw alianckich i Związku Radzieckiego.

Jednakże sama kapitulacja to nie wszystko, to dopiero pierwszy etap nowego początku, pierwszy etap instalowania światowego pokoju. Po spotkaniu w Poczdamie do dzieła przystąpili i Rosjanie, i przedstawiciele wojsk alianckich, Anglii i USA. Co prawda rozmowy jakie odbyły się w Teheranie oraz w Jałcie rozpoczęły już przedtem proces tworzenia nowego porządku geopolitycznego na kontynencie europejskim, ale to obrady pokojowe w Poczdamie dokończyły dzieła. To właśnie tu ważyły się losy wielu państw europejskich, w tym także Polski, to tu dokonano ustalenia politycznych (i nie tylko) stref wpływów i to tu tzw. Wielka Trójka zwycięzców decydowała o „nas bez nas”, o naszym powojennym, narodowym i państwowym status quo.
Konferencja rozpoczęła się w 17 lipca 1945 a zakończyła 2 sierpnia tegoż roku. Wystarczyły dwa tygodnie, aby ustalić polityczne, gospodarcze i geograficzne ramy, w jakich miała funkcjonować podzielona Europa.

W sprawie Polski potwierdzono ustalenia zawarte na wcześniejszych spotkaniach koalicji antyhitlerowskiej, zwłaszcza te podjęte w Teheranie. Potwierdzono przebieg zachodniej granicy Polski na Odrze i Nysie Łużyckiej. Był to ten wariant, który zakładał przyznanie Polsce Gdańska, Pomorza Zachodniego ze Szczecinem włącznie, części Prus Wschodnich, Wielkopolski oraz Ziemi Lubuskiej.

W Poczdamie postanowiono również o losach Niemców, zamieszkujących te tereny – mieli oni zostać wysiedleni na teren Niemiec. Podobne ustalenia dotyczyły także Niemców zamieszkujących Czechosłowację i Węgry.

Podjęto również decyzje dotyczące odszkodowań. Odszkodowania miały być wypłacane przez państwo niemieckie na rzecz państw pokrzywdzonych. Sprawa polskich odszkodowania miała się jednak inaczej. Zgodnie z konsensusem decydentów konferencji, odszkodowanie Polsce miała wypłacić Rosja w wysokości 15% wartości tego, co Niemcy miały przekazać jej.

Granica wschodnia Polski, a więc granica pomiędzy Polską a ZSRR, została ustalona w Jałcie i miała przebiegać na tzw. linii Curzona. Była to proponowana linia demarkacyjna wojsk polskich i bolszewickich, opisana w nocie z dnia 11 lipca 1920 roku, wystosowanej przez brytyjskiego ministra spraw zagranicznych George’a Curzona do ludowego komisarza spraw zagranicznych RFSRR Gieorgija Cziczerina.

Granice ustalone podczas konferencji w Teheranie przesuwały na Zachód linię demarkacyjną pomiędzy Związkiem Radzieckim a Polską. Ustalenia te skasowały decyzje podjęte nie tak znowu dawno w układzie ryskim. Był to zarówno dla nas, Polaków jak i dla Ukraińców wielki problem.

Co prawda ta rzeczywistość została nieco zmieniona i oficjalna umowa w sprawie granic, z wprowadzeniem pewnych korekt na korzyść Polski, podpisana została 16 sierpnia 1945 roku w Moskwie, nie rozwiązało to jednak problemów.

Na terenach przejętych przez Związek Radziecki pozostało bowiem bardzo dużo polskiego mienia, tego ruchomego, jak i nieruchomego, stanowiącego dla Polaków wartość kulturową. W ZSRR pozostało polskie dziedzictwo narodowe. Pozostały też bardzo duże skupisko etnicznej wspólnoty polskiej i etnicznej grupy Rusinów, czy też, jak kto woli, wspólnoty ukraińskiej.

Aby zapobiec po wojnie polsko-ukraińskim sporom na tle etnicznym, podobnym tym, jakie miały miejsce podczas wojny, postanowiono z terenów południowo-wschodniej Polski, zwłaszcza tych przygranicznych, przesiedlić grupy utożsamiające się z Ukrainą na teren Ukrainy. Z kolei Polacy zamieszkujący wschodnią Galicję i Wołyń zostali przesiedleni na tereny Polski, przede wszystkim na te nowo przez Polskę pozyskane.

Przesiedlenia biegły dwutorowo. Z jednej strony w wyniku zmiany granic, przesiedlenia miały charakter pokojowy i miały na celu oddzielenie od siebie skłóconych narodów oraz umieszczenie wspólnot narodowych w granicach ich państw etnicznych. Z drugiej zaś były to polityczne i wojskowe akcje pacyfikacyjne, przeprowadzane w latach 1947-50, zwane „operacja Wisła”. Ten wymuszający wariant przesiedleń skierowany był przeciwko działającym po wojnie na terenach południowo-wschodnich organizacjom nacjonalistów ukraińskich oraz powstańczej armii ukraińskiej UPA. Te ukraińskie grupy zbrojne mimo zakończenia wojny nadal prowadziły na ziemiach przyznanych Polsce działania partyzanckie, których celem było wyrzucenie Polaków z terenów, które, ich zdaniem, powinny były nadal należeć do Ukrainy.

Dla władz polskich były to działania przestępcze, zadecydowały więc o przeprowadzeniu przez wojsko akcji deportacyjnej z zagrożonych terenów. Była to masowa deportacja, połączona z czystkami etnicznymi i polegała na wysiedlaniu całych wsi oraz osad z terenów Polski południowo-wschodniej, położonych na Wschód od Lublina i Rzeszowa. Miało to spowodować rozproszenie wspólnot etnicznych, wspomagających ukraiński nacjonalizm, nie tylko zatem Ukraińców, ale Łemków i Bojków oraz rodzin polsko-ukraińskich, siłą zmuszanych do opuszczenia domostw i zerwania więzów rodzinnych. Zostały one przerzucone na opuszczone przez Niemców tereny Polski zachodniej.

“Akcja Wisła”, wymierzona przeciwko Ukraińcom, połączona była z równoległą akcją ”Z”, przeprowadzoną przez Sowietów na terenie Ukraińskiej Republiki Radzieckiej. W jej wyniku w roku 1947 deportowano w głąb Rosji, na Daleki Wschód około 80 tysięcy Ukraińców, podejrzanych o współpracę z ukraińskimi nacjonalistami UPA.

Do dzisiaj wielu historyków uważa, że przeprowadzenie tych deportacji miało przede wszystkim na celu oczyszczenie tych terenów z ludności etnicznie niepolskiej. Jest to więc traktowane jak komunistyczna zbrodnia i rzeczywiście do dzisiaj budzi wiele kontrowersji. Ba, stało się trwałym zarzewiem współczesnego sporu polsko-ukraińskiego. Przygasł on nieco w latach pięćdziesiątych. Śmierć Stalina, odwilż w Polsce, a także pojawienie się nowych kierunków politycznych w Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich nakreśliły nowe zasady polsko-ukraińskiego współistnienia politycznego i gospodarczego. Sytuacja względnego spokoju w stosunkach polsko-ukraińskich trwała do rozpadu Związku Radzieckiego. Na jego gruzach powstały po raz pierwszy w historii trzy samodzielne byty polityczne, trzy niepodlegle państwa narodowe: Ukraina, Białoruś i Litwa.

Dla Polaków i Ukraińców rozpoczął się nowy etap stosunków politycznych.

cdn

Reblog z jajkiem

Zbigniew Milewicz

Kisiel ad obwąchandum

Kiedy zastanawiałem się, jaki dać tytuł do tego wpisu, przypomniała mi się stara maksyma z czasów studenckich, spędzonych w krakowskiej Alma Mater, że książki należy przy pierwszym podejściu traktować ad obwąchandum wyłącznie. Bo człowiek wie, czego szuka, tylko nie wie, czy znajdzie to pod danym tytułem i czy poszukiwana wiedza warta będzie zgłębienia. Dorobek intelektualny Stefana Kisielewskiego z pewnością warto zgłębić i może się tego jeszcze podejmę, ale dzisiaj tylko ad obwąchandum dla czytelnikakilka słów na temat tej barwnej postaci, która moim rówieśnikom jest znana, ale młodzieży pewnie nie za bardzo.

Continue reading “Reblog z jajkiem”

Serce bije

Zbigniew Milewicz


To była w PRLu słynna postać. Przede wszystkim znakomity kardiochirurg, później polityk, namiętny palacz papierosów i człowiek trunkowy, opinia publiczna prześcigała się w barwnych anegdotach, opisujących styl życia Profesora Zbigniewa Religi. Kiedy zmarł w 2009 r., w wieku 70 lat, wszystkie media transmitowały przebieg uroczystości pogrzebowych na warszawskich Powązkach, po czym – jak to zwykle niestety bywa – sylwetka Pana Profesora pomału zaczęła się zacierać w zbiorowej pamięci. Dobrze więc się stało, że ożywił ją niedawno sieciowy portal Źródło Empatii, co udostępniłem na swoim facebookowym profilu i teraz pozwolę sobie zrobić to ponownie:

Ta mistrzowska fotka nie ma podpisu autora. Mój stary kolega redakcyjny, fotoreporter Bogdan Kułakowski, który ma w swoim prywatnym archiwum bogatą dokumentację zdjęciową, m.in. z czasów komuny, pisze mi, że wykonał ją James L. Stanfield (amerykański fotograf, wówczas pracujący dla pisma National Geographic).

To zdjęcie obiegło cały świat… I nikt nie pozostał obojętny.

Continue reading “Serce bije”

Wolka 18 (4)

Zbigniew Milewicz

To nie jest długa ulica, według Wikipedii dwa metry brakują jej do dwóch kilometrów. Budowę Wolki rozpoczęto w 1849 r.; wtedy nosiła ona nazwę Schwientochlowitzerstraße, ponieważ był to teren pruskiego zaboru i droga prowadziła w kierunku Świętochłowic, geograficznie – z północy na południe. Miała na celu skomunikować Królewską Hutę – późniejszy Chorzów – a wówczas Königshütte oraz okoliczne kolonie przemysłowe z nieistniejącym już dziś dworcem kolejowym na północy miasta. Przemysł w regionie rozwijał się – jak by to później wicie rozumicie  komunistyczny aparatczyk nazwał – dynamicznie, więc  była taka ekonomiczna potrzeba. Budowę najpierw tylko utwardzonej szosy prowadziła pewna spółka akcyjna, która również nią zarządzała i za przejazd pobierała… myto, ponieważ teren był prywatny. W 1871 roku ulica, już jako miejska, została wybrukowana.

Continue reading “Wolka 18 (4)”

Wolka 18 (3)

Zbigniew Milewicz

Mama wyszła za mąż za Stefana na początku lat 50; chyba wtedy jeszcze nie chodziłem do szkoły, mieszkałem u dziadków na Wesołej i adres na ulicy Wolności to była dla mnie dopiero sprawa przyszłości. Należą się więc Czytelnikowi moje przeprosiny, że wprowadziłem go w pierwszym odcinku w błąd, wspominając, jak to jeździliśmy z mamą za ojczymem po Polsce, a później  wracaliśmy na Wolkę. Owszem, jazdy się zgadzały, tylko moim stałym adresem pozostawał nadal jeszcze dom na chorzowskim osiedlu Ruch. Prawdopodobne, że ojczym wynajmował już wtedy tamten pokój w centrum, remontował go, urządzał wspólnie z moją mamą, ale dokładnie tego nie wiem. Czas jest wrogiem pamięci. W każdym razie główną opiekę nade mną sprawowali wówczas jeszcze rodzice mojej mamy.

Continue reading “Wolka 18 (3)”

Wolka osiemnaście (2)

Zbigniew Milewicz

Od strony ulicy, na parterze, mieści się pod tamtym adresem elegancka kawiarnia, już od wielu lat. Najpierw nazywała się Chopin, a teraz Paterman, od nazwiska właściciela, chorzowianina z dziada pradziada, który stworzył całą sieć tych lokali. Nazwisko ma niemieckie, ale polską duszę, co lubi podkreślać w różnych wywiadach. Kiedy przyjeżdżam do Chorzowa, zwykle zachodzę tam na kawę i sobie wspominam, jak mi się żyło piętro wyżej na przełomie lat 50 i 60.

Wolka, sfotografowana latem 2006 r., kiedy jeszcze tętniła życiem. Źródło: Wikipedia
Te dwa zasłonięte okna ponad kawiarnią należały kiedyś do naszego mieszkania. Źródło: https://www.tripadvisor.de/Restaurant_Review-g274759-d8009876-Reviews-Cafe_Paterman-Chorzow_Silesia_Province_Southern_Poland.html

Continue reading “Wolka osiemnaście (2)”