Berlin okiem nomady i flâneura (1)

Od Adminki: Nauka napływa ze wszystkich stron, ba, nie tylko nauka w ogóle, ale etnografia! Wspaniale. Bardzo lubię etnografię, mimo że ją tylko studiowałam, a nigdy nie “praktykowałam”. Byłam archeolożką i odróżnialiśmy nasze nauki, czyli archeologię i etnografię, dwoma słowami. Garnki to była archeologia, koszyki – etnografia. Ale to było ponad 50 lat temu. Nie sądzę, by autor znalazł koszyki w Berlinie, aczkolwiek w Berlinie jest wszystko, więc z całą pewnością również koszyki.

Maciej Dudziak

O etnografii Berlina

Zastanawiam się, jakby tu zaprezentować Wam tę książkę, drogie Czytelniczki płci i niepłci wszelakiej. Trudno, bardzo trudno, już sam spis treści powala. Nie wiem, co wybrać jako zachętę. Spis treści jak wiersz o moim / naszym mieście. Już wiem, że na pewno zaprosimy autora do Polskiej Kafejki Językowej. Ale na to jest jeszcze czas, bo na razie wszystkie nasze Trzecie Piątki Miesiąca już do grudnia zajęte. Wybór jest więc całkowicie dowolny. I będzie za tydzień 😉


Wstęp
Antropologiczna nieuchronność świata znaczeń
Rozdział 1: Flâneur jako figura nowoczesności
Zastosowanie empiryczne: flânerie w praktyce badawczej
Walter Benjamin: montaż pamięci i dialektyka ruin
W.G. Sebald: flâneur jako archiwista pamięci i traumy
Synteza: trzy modele flâneuryzmu jako trzy metody poznania miasta
Inne figury tożsamościowe Berlina
Rozdział 2 Berlin: mapa mentalna
Plakat jako ślad wspólnoty. Dworce, słupy ogłoszeń i kontrstruktury codzienności
Terapia wspólnotą. O aktywności zbiorowej w świecie mieszających się rzeczywistości
Rozdział 3 Pierwsze spojrzenie. Przyjazd do Berlina i semiotyka dworca
Berliński ocean
Nawigacja
Podróżowanie
Bywalec
Squad – poszukiwanie wspólnoty
Inwazja kolorów – (nie)obecność Muru
Wizja
Rozdział 3 Zielony Lichtenberg. O przestrzeni, transformacji i gentryfikacji
Kiedy ulica traci głos mieszkańca. Lichtenberg między oswojeniem a wyobcowaniem
Miejsce jako potrzeba. Antropologia domu w mieście kryzysu
“Mietendeckel” – między ochroną a niepewnością. Antropologiczna refleksja o miejscu, prawie i lęku
Niewidzialne ciężary. O wzroście kosztów i antropologii niepewności
Miejsce jako potrzeba. Antropologia domu w mieście kryzysu
Simone. O utracie miasta, które było własne
Most jako granica, most jako rana. Antropologia przejścia przez Oberbaumbrücke
Przechodząc przez most. Flâneur na Oberbaumbrücke

Miasto nomadów. Bezdomność, wybór i antropologia współczesnej mobilności
Wspólnota przetrwania. Misje, bezdomność i cicha sieć troski
Recykling istnienia. Bezdomni jako cisi przetwórcy miasta
Efemeryczne wspólnoty. Nomadzi ulicy w berlińskiej antropologii przetrwania
Koczowiska między miastem a nieobecnością. Transetniczne wspólnoty nomadów w Niemczech
Liminalność — stan bycia pomiędzy. Antropologiczna figura przejścia
Liminalność jako orientacja. Topografia przemocy, punkty znaczenia i nieoczywiste mapy miasta
Fragmenty istnienia. Zróżnicowanie nomadów miejskich jako mikrostruktura przetrwania
Czas doraźności. Antropologia chwili w nomadycznym rytmie miejskiego przetrwania
Post-ponowoczesność jako krajobraz rozszczelniony. Antropologia w czasach po końcu
Retrotopie i iluzje jednorodności. Odpowiedź populistyczna na chaos post-ponowoczesności
Między usunięciem a powrotem. Koczowisko jako figura lęku i antropologii nieciągłości
Rozdział 4 Płynny czas i antropologia przyspieszenia. Post-ponowoczesność w rytmie zerwanej synchronizacji
Berlin — miasto przemęczone
Rozdział 5 CHAoS iN fORm. Rytuały przejścia, witryny tożsamości i nomadyzm estetyczny na Falckensteinstrasse
CHAoS iN fORm – historia miejsca jako mikrohistoria Berlina
Antropologiczna geografia sklepu
Znaczenie nazwy i filozofia przestrzeni
Kreuzberg: palimpsest kultur, oporu i przechwyceń
Rozdział 6 Zieloni Nomadzi. O ogrodzie, który sam się wydarza
Między skrzynką a krzakiem pora. Antropologia miejskiego ogrodu
Warstwy migracyjne nomadów regeneratywnych. Wspólnota po wspólnocie
Ogrody zamknięte, ogrody otwarte. Pomiędzy porządkiem NRD a nomadyczną wspólnotą
Dwa końce tego samego płotu: ROD-y i działki NRD jako formy wspólnoty przejściowej
Działka jako pole walki o sens wspólnoty
W stronę ogrodu hybrydycznego
Ogród jako pytanie o wspólnotę
Nowa diaspora: migracja klimatyczna i ekologiczne wspólnoty przejścia
W stronę wspólnoty przyszłości. Po katastrofie z ziemią
Kleingärten. Ogrody pomiędzy czasem a troską
Niepozorne archiwum troski
Ciało i miasto: relacja nielinearna
Sztuka antropocenu – krajobraz jako archiwum katastrofy i czułości
Ciało – granica między naturą i kulturą
Polityczność chwastów
Rolnik jako tłumacz: Regeneratywne rolnictwo w kontekście koncepcji prawodawcy i tłumacza Zygmunta Baumana
Rolnictwo regeneratywne jako antropologia gleby i wspólnoty
Rozdział 7. Berlin: zwierciadło świata
Pendler i nomada
Pismo jako magia. Frazerowska typologia magii w analizie współczesnej kultury tekstu
Zakończenie

Ciąg dalszy za tydzień

Małą Mi do Berlina i z powrotem 6

Marek Włodarczak alias Tabor Regresywny

Dzień siódmy i ósmy

Gdyby nie było polityki nie byłoby wojen
Gdyby nie było biznesu nie byłoby polityki.
Czyli wojen by nie było  gdyby nie było biznesu. Ale gdyby nie było biznesu nie byłoby pracy, a jak by nie było pracy nie byłoby pieniędzy. Bez pieniędzy da się żyć w małej wiosce otoczonej polami, ale co to za życie. Jest jeszcze jeden sposób na życie bez pieniędzy, nomadyzm,  życie w drodze z tego co los przyniesie i nie chodzi tu o życie na czyjś koszt, chodzi o przywracanie fundamentanych relacji między ludźmi i między człowiekiem a przyrodą, bez utraty kontaktu z  największymi osiągnięciami  ludzkości, za to z krytycznym spojrzeniem, danym tylko wędrowcom.

Z tym przesłaniem,  wykąpany, wyspany i nakarmiony u Ewy Marii przystąpiłem do walki z workiem plastikowym zaplątanym w gałęziach drzewa na Tempelhofer Damm .
Na podwórku stał trójkołowy rower Ewy Marii. Możesz sobie go wziąć, na tym nie da się jeździć. Przerobiłem maszt MAŁEJ MI na dyszel i podłączyłem do roweru trójkołowego. Da się jeździć, ale skręcając w prawo trzeba się wychylić w lewo. Gdybym nie był zaprzęgnięty do mojego wózka to wywrotka murowana. To był rower  do… Trochę ciężko się jedzie ale na allegro można kupić silnik od kosiarek przystosowany do napędzania roweru. Tfu, tfu, tfu precz szatanie  ledwo wjechałem do miasta a już pojawia się pokusa by zejść z drogi regresu i wejść na drogę postępu cywilizacyjnego. Ale nie bądźmy fanatykami, ten zestaw z rowerem był odpowiednim pojazdem  na wędrówki po pustym wielkim lotnisku w upalny dzień. A tym czasem ruszamy z Ewą Marią na spotkanie literackie do SprachCafé Polnisch. Po drodze kupuję w Decatlonie butlę gazową. Na drugi dzień ruszam moim zestawem na lotnisko Tempelhof,  gdzie w latach siedemdziesiątych  samoloty lecące z Warszawy do Wrocławia, lądowały w innym świecie.

Ustawiam się na pasie startowym, by podjąć próbę odlotu w kosmos, w kierunku Mgławicy Andromedy.  Młody człowiek, którego proszę o rejestrowanie mojego odlotu, początkowo jest zdezorientowany, a po chwili robi do mnie oko i uśmiecha się ze zrozumieniem. I już prawie bym odleciał, gdybym nie zauważył pikniku po drugiej stronie lotniska. Polski piknik organizowany przez Polskie Towarzystwo Szkolne Oświata oraz sztab WOŚP Berlin. I tak zamiast w kosmosie znalazłem się na pikniku. Wkupiłem się listem polecającym od Ewy Marii i  kawą zaparzoną na świeżo kupionej butli gazowej.


A potem były tańce. Był stół pełen różnych przekąsek i był pomysł by zorganizować naukę żeglowania, i drugi pomysł, by pójść z MAŁĄ MI do Czaplinka na Pol’and’Rock. Chętnie bym poszedł, przy okazji  odwiedził  zatokę Antka Cwaniaka,  ale taborem, przynajmniej w trzy wózki. Można by  spróbować za rok połączyć naukę żeglowania z przygotowaniami do wyprawy na Pol’and’Rock 2026. Wozy i łodzie mam, brakuje mi tylko załogi.

Małą Mi do Berlina i z powrotem 6

DZIEŃ SZÓSTY

Jak zwykle ruszam w drogę bardzo wcześnie. Mam do wyboru trzy drogi z Fürstenwelde. Mogę iść ścieżką rowerową przez Erkner. Mogę płynąć Szprewä aż do samego Berlina. Mogę też skierować się do kanału i płynąć kanałem do Schmockwitz. Decyduję się na kanał, bo  prowadzi prosto do Berlina. Szprewa  wprawdzie by mnie niosła z prądem,  ale za to silnie meandruje, co czyni drogę dwa razy dłuższą,  o drodze przez Erkner nic nie wiem, może być malownicza, ale nie najkrótszą. Wychodzę z Fürstenwalde West i idę w kierunku Hartmannsdorf.  Piszę do Anity, by powiadomiła moją żonę.
– Kończy mi się prąd w telefonie. I tak jak się spodziewałem, telefon mi wysiadł, również power bank mam całkowicie rozładowany. Trudno, zatrzymuję się w cieniu drzew i zabieram się za parzenie kawy. W myśl zasady, że nieszczęścia chodzą parami, gaz się kończy, kawy nie będzie.  To akurat nie jest problem, nad kanałem zagotuję kawę na ogniu, będzie nawet lepsza.  Wchodzę do  Hartmannsdorfu,  przed jednym z domów kręcą się jacyś ludzie. Proszę o możliwość naładowania telefonu. Są pełni zrozumienia. Podłączają mi ładowanie, a ja zabieram się za porządki w wozie. Wtedy wychodzi młoda kobieta i zaprasza na kawę. Częstuje bułeczkami z dżemem. Okazuje się, że ma syna na wydziale fizyki. Wymieniamy się kontaktem na Facebooku . To było bardzo piękne spotkanie. Mam wrażenie, że bariera językowa mało, że nie była problemem, to jeszcze otworzyła nas na jakiś głębszym poziom porozumienia. Cyfryzacja popsuła bezpośredniość kontaktów, pismo zubożyło naszą pamięć, a czego pozbawiła nas mowa? Telefon naładowany, zbieram się do wyjścia, dostaję na drogę dwie bułki i słoik bardzo dobrego dżemu. Piszę do Anity:
– Doładowałem telefon żołądek i duszę.
– Przyjęłam, niezmordowany obieżyświecie.
Odnajduję drogę do kanału, woduję MAŁĄ MI  i w drogę. Na wiosłach i oczywiście pod wiatr. Takie wiosłowanie pod wiatr jest bardzo nudne, ale jest okazją do poważnych rozmyślań. Myślę o książce Ewy Marii Amerykański sen. By wejść w dyskusję o wolności trzeba ten termin zdefiniować. Na Googlach znalazłem taką definicję: “Wolność – brak przymusu, możliwość działania zgodnie z własną wolą”. To jest dobra definicja dla tych co walczą o wolność, ale nie dla tych co chcą o wolności dyskutować. Proponuję bardziej abstrakcyjną definicję wolności:
Wolnością nazwijmy parę; wachlarz możliwości plus zakaz ograniczający. Jak mamy wachlarz możliwości i nie ma żadnego zakazu, to nie ma sensu mówić o wolności. Gdy Bóg zasadził drzewo wiadomości dobrego i złego, to dopóki nie zakazał jeść z tego drzewa, nie było problemu wolności. Bóg dał ludziom wolność, przez wprowadzenie zakazu. Po wprowadzeniu zakazu z kolei, możemy mówić o zakresie wolności. Zakres wolności  Adama i Ewy obejmował wszystkie drzewa oprócz tego jednego.  Tak sobie rozmyślając dopłynąłem do śluzy Wernsdorf.
Wiatr był coraz silniejszy, kanał się kończył i zaczynały jeziora. Na jeziorach mogło być bardzo ciężko a nawet niebezpiecznie. Zdecydowałem, że dalej pójdę pieszo. Przełożyłem MAŁĄ MI  na kółka i ruszyłem w stronę Schmockwitz .  Zależało mi by dotrzeć do Ewy Marii tego samego dnia, bo na drugi dzień miało być spotkanie literackie w SprachCafé.  Robię zdjęcie na granicy Berlina i wysyłam Anicie.


Muszę przyznać, że zlekceważyłem Berlin. Myślałem, że szybko uda mi się przejść z Schmockwitz do Tempelhof. Zamiast dwóch, trzech godzin zrobiło się chyba sześć, w każdym razie na miejsce dotarłem dopiero około dwunastej w nocy.

W drodze, szczególnie w mieście zachodzą dziwne zjawiska, związane z czasem i przestrzenią, a może raczej z subiektywnym odczuciem czasu i przestrzeni. Raz się skracają, a raz wydłużają. Rozstawy słupków na chodnikach z reguły są na miarę mojego wózka, to samo odległości między stojącymi samochodami, choć z daleka wydają się za wąskie, a okazują się w sam raz z dokładnością do centymetra. U niejednego obserwatora wywoływało to dużo radości. To się jednak nie sprawdza w Berlinie. Dwa razy wpakowałem się między słupki i utknąłem, mało tego zbliżając się do centrum, wchodzę w przejście pod rusztowaniem, szerokość jest w sam raz i na samym końcu zwężenie nie do przejścia. Muszę się wycofać i iść szosą.
Na szczęście kierowcy są wyrozumiali. Po wielu tarapatach idę wzdłuż stolików rozstawionych na ulicy, przy których siedzą ludzie i ze zdziwieniem patrzą, skąd się wziąłem. W końcu trafiam do bramy lotniska Tempellhof.  I znów słupki i nie mogę się przecisnąć. Widzę pas startowy, który prowadzi wprost do celu mojej podróży i nie mogę się na niego dostać. W końcu znalazłem sposób by pokonać zaporę. Piszę do Anity:
– Powiedz Ewie że jestem na lotnisku
– Dobrze
To było bardzo radosne przejście po pasie startowym na drugą stronę lotniska. Ostatnia przeszkoda, brama wyjściowa, na szczęście szeroko otwarta. Dochodzę na miejsce i ustawiam MAŁĄ MI pod drzewem na którym wisi worek foliowy, cel mojej podróży. Piszę do Anity:
– Jestem już na miejscu u Ewy Marii.

Berlinski Tour w SprachCafé Polnisch – śladami Polaków w Berlinie.

Im Rahmen des Projekts „Wir Drei” werden
Ewa Maria Slaska, Elżbieta Kargol und Krystyna Koziewicz
am Freitag, den 19. September 2025

Dorota Danielewicz
mit ihrem Audioguide Berlinski Tour
vorstellen.

Continue reading “Berlinski Tour w SprachCafé Polnisch – śladami Polaków w Berlinie.”

Literaturfestival

Berlin, 15. August 2025
English Version below
Liebes Publikum,
es steht viel auf dem Spiel! Die Weltordnung, wie wir sie kennen, gerät ins Wanken: Europa schwächelt, die USA scheint wie in Trance, Russland rutscht tiefer in den Wahn, China festigt seine ökonomische Vormachtstellung… Wie gehen wir um mit der immer deutlicheren Verschiebung von demokratischen hin zu autokratischen Gesellschaftsformen? An der Schwelle zu einer Epoche, in der Konflikte und Ideologien den Ton angeben, suchen wir das Gespräch mit Autor:innen und Wissenschaftler:innen, die dem kollektiven Unbehagen mit Fachwissen und klarem, erhellendem Geist begegnen.
Freuen Sie sich mit uns auf spannende und lebendige Dialoge und Diskussionen, die zum Gedankenaustausch und Reflektieren über die brennenden Fragen unserer Zeit anregen.  
© Lennart Woithe
Wie es um die deutsche Sicherheitspolitik im europäischen Kontext steht, werden der Militärhistoriker Sönke Neitzel und der Sicherheitsexperte Carlo Masala zusammen mit der Journalistin Anna Engelke in »Ernstfall Zeitenwende« beleuchten.

Die beiden Nobelpreisträgerinnen Swetlana Alexijewitsch und Irina Scherbakowa sprechen in »Im Recht des Menschen«  darüber, was sie antreibt, ihren Kampf gegen Menschenrechtsverletzungen und Staatsterror niemals aufzugeben. [ACHTUNG: Der Termin wurde vom 18.9. auf den 13.9. vorverlegt!]

Die Schriftstellerin Aliyeh Ataei, die Sinnfluencerin Theresa Brückner und die Journalistin Shila Behjat widmen sich in »Tradwife Reloaded«  einem wachsenden post-feministischem Social Media Phänomen.

Wir setzen »Worte in Bewegung« und wechseln für einen Tag vom Haus der Berliner Festspiele ins Dokumentationszentrum Flucht, Vertreibung, Versöhnung. Hier werden sich die Autor:innen Taqi AkhlaqiAlhierd BacharevičCan DündarIrene LangemannStella Nyanzi und Uwe Wittstock auf den zwei Podien »Schreiben – Zwischen – Welten« und »Literatur im Exil – Exil in der Literatur?« über ihre persönliche Erfahrung respektive professionelle Auseinandersetzung mit Exil unterhalten. In einer Reihe kurzer Lesungen stellen zudem internationale Schriftsteller:innen in vier verschiedenen Räumen des Dokumentationszentrums ihre Texte in Intervallen vor. Während der Pausen kann zwischen diesen Orten gewandelt werden.

Welch verheerende Wirkung Sprache haben kann, wissen der Übersetzer von Hitlers »Mein Kampf«, Olivier Mannoni, der Philosophieprofessor Tim Henning und der Journalist Nikolaus Blome, worüber sie mit der Feuilletonchefin der FAS, Julia Encke, in »Sprachgewalt« diskutieren werden.

Wie es sich anfühlt und was es bedeutet, unter der zweiten Amtszeit von Donald Trump in den USA zu leben und zu wirken, berichten die Schriftstellerin Jamaica Kincaid, die Journalistin Elizabeth Kolbert und der Historiker William Hitchcock in »USA unter Trump 2.0«.

Über sein Gefühl, im sozialen Miteinander zunehmend zu vereinsamen, spricht der Autor Anton Weil mit dem Soziologen Janosch Schobin in »[Männliche] Einsamkeit«.

Zusammen mit dem PEN Berlin, dem PEN Ukraine und dem Ukrainischen Institut gedenken wir der im Krieg verstorbenen Autorin und Journalistin Victoria Amelina und veranstalten einen langen »Solidaritätsabend für die Ukraine« u.a. mit Katja PetrowskajaSerhij ZhadanVassili Golod und Paul Ronzheimer.

Bevor wir das Festival mit der legendären TROPEN-Party beschließen, tauschen sich der Kultmoderator Jürgen Kuttner und die Debütromanautorin Laura Laabs in »Adlergestell. Ein Ostberliner Dschungel« über Ostberliner Sozialisation und die Nachwendezeit aus.Vom Weltgeschehen wenden wir unseren Blick auch nach Innen und hinterfragen den Druck, unter dem die derzeitige öffentliche Kulturförderung in Europa steht. In »Cultural Policy against Mistrust« sprechen Expert:innen aus Politik und Wissenschaft mit Kulturschaffenden darüber, wie eine Kulturpolitik aussehen kann, die den tatsächlichen Wert der Künste jenseits von Instrumentalisierung erschließt. Und in »Connecting Literary Festivals« lassen uns Festival-Direktor:innen aus verschiedenen Regionen der Welt hinter die Kulissen ihrer Literaturfestival-Produktionen schauen.

Wir freuen uns auf Ihre Neugier, die Sie gewiss zu einem Besuch
des 25. internationalen literaturfestival berlin verleiten wird,
und heißen Sie vom 11. bis 20. September ganz herzlich bei uns willkommen.
Beste Grüße
Dr. Nora Mengel – Kuratorin und Programm-Managerin und das ilb-Team
 ***
English Version
Dear Audience
Much is at stake. The world order as we know it is shifting: Europe is faltering, the United States appears to be in a trance, Russia is sinking deeper into delusion, and China is consolidating its economic dominance… How do we address the increasingly evident shift from democratic to autocratic forms of society? Standing at the threshold of an era in which conflicts and ideologies set the tone, we seek conversations with authors and scholars who meet our collective unease with expertise, clarity, and insight.Join us for thought-provoking, dynamic dialogues and debates that invite reflection on the most pressing questions of our time.
© Lennart Woithe
Military historian Sönke Neitzel and security expert Carlo Masala, in conversation with journalist Anna Engelke, will examine Germany’s security policy in the European context in »Ernstfall Zeitenwende« .

Nobel Prize laureates Swetlana Alexijewitsch und Irina Scherbakowa discuss in »Im Recht des Menschen« what drives them to continue their fight against human rights violations and state terror. [Please note: this event has been moved from September 18 to September 13.]

Author Aliyeh Ataei, social media influencer Theresa Brückner, and journalist Shila Behjat explore a growing post-feminist social media trend in »Tradwife Reloaded« .

With »Words in Motion« we leave the Haus der Berliner Festspiele for a day and move into the Documentation Centre for Displacement, Expulsion, Reconciliation. Authors Taqi Akhlaqi, Alhierd Bacharevič, Can Dündar, Irene Langemann, Stella Nyanzi, and Uwe Wittstock will take part in two panels – »Writing – Between  – Worlds« and »Literature in Exile – Exile in Literature?« – reflecting on their personal experiences and professional engagement with exile. In a series of short readings, international writers will present their work in four different spaces of the Documentation Centre at timed intervals. Visitors are invited to move between the venues during the breaks.

Translator of Hitler’s »Mein Kampf« Olivier Mannoni, philosophy professor Tim Henning, and journalist Nikolaus Blome, in conversation with FAS arts editor Julia Encke, will examine the devastating power of language in »Sprachgewalt«.

Writer Jamaica Kincaid, journalist Elizabeth Kolbert, and historian William Hitchcock will share their perspectives on living and working in the United States during Donald Trump’s second term in »USA unter Trump 2.0«.

Author Anton Weil and sociologist Janosch Schobin will discuss the growing phenomenon of male isolation in »[Männliche] Einsamkeit«.

Together with PEN Berlin, PEN Ukraine, and the Ukrainian Institute, we commemorate the late author and journalist Victoria Amelina with an extended »An Evening of Solidarity for Ukraine«, featuring Katja Petrowskaja, Serhij Zhadan, Vassili Golod, and Paul Ronzheimer.

Before the festival ends with the legendary TROPEN party, presenter Jürgen Kuttner and debut novelist Laura Laabs will talk about East Berlin’s social fabric and the post-reunification years in »Adlergestell. Ein Ostberliner Dschungel«.Alongside the global focus, we also turn inward, questioning the pressures currently weighing on public cultural funding in Europe. In »Cultural Policy against Mistrust«, policy-makers and scholars join cultural practitioners to discuss how cultural policy can recognise the true value of the arts beyond political or economic instrumentalisation. And in »Connecting Literary Festivals«, festival directors from different regions of the world will take us behind the scenes of their literature festival productions.

We look forward to your curiosity – and to welcoming you to the
25th international literature festival berlin from September 11 to 20.
Kind regards,
Dr. Nora Mengel – Curator and Program Manager
and the ilb team
Peter-Weiss-Stiftung für Kunst und Politik e.V.
25. internationales literaturfestival berlin
Frankenallee 13, 14052 Berlin
Tel.: +49 30 27 87 86 0
info@literaturfestival.com

Kashia Vega (po wielu tygodniach)

W kwietniu w Berlinie miał się odbyć koncert. Miała śpiewać młodzież z Polski. Organizatorką była berlińsko-szczecińska pisenkarka, Kashia Vega. Poprosiłam o bilet prasowy (blogerzy już od dawna są traktowani jak prasa, czasem nawet bardzo pożądana), dostałam i przy okazji Kasia spytała, czy chcemy porozmawiać. Odpowiedziałam, że tak, po koncercie. Chciałam chwilę pogadać, żeby mieć materiał na kolejny wpis. Redaktorka bloga, który od 13 lat codziennie w minutę po północy publikuje kolejny wpis, jest wszystkożerną harpią, która zawsze i wszędzie szuka materiału.

Zakładałam, że koncert nie będzie niczym specjalnym, ot, taki koncert “dla Polonii”. Rzeczywistość utarła mi tego zarozumiałego nosa, bo koncert był świetny i bawiłam się świetnie.

Napisałyśmy o tym TU: https://ewamaria.blog/2025/04/06/inne-inni-i-kasia-vega/ I koniecznie przeczytajcie ten wpis, bo naprawdę oddaje to, jak było wspaniale, barwnie i kolorowo, no po prostu świetnie.

A potem spotkałyśmy się z Kasią, porozmawiałyśmy, rozmowa okazała się równie świetna, więc zapytałam redakcję Kuriera Szczecińskiego, czy by nie chciała jej opublikować. W końcu Kasia jest nie tylko z Berlina, ale i ze Szczecina. Redakcja chciała. Tekst się ukazał, najpierw na papierze, potem on line. Potem Kasia umieściła go na Facebooku i na Instagramie. A ja cały czas nie publikowałam tej rozmowy na blogu, szanując kolejne jej odsłony poza blogiem. Ale myślę, że w wiele tygodni po publikacji papierowej, mogę i ja ją wykorzystać.

Sommer in Berlin: Freiluft-Theater (2)

Jeder stirbt für sich allein
von Hans Fallada

Premiere Mittwoch, 20. August 2025

KantTheaterBerlin im Globe Berlin – Open Air-Bühne
Sömmeringstraße 15, 10589 Berlin-Charlottenburg

BVG-Verbindung U-Bahn Richard-Wagner-Platz und von hier ein kurzer Weg über eine schöne Brücke

Continue reading “Sommer in Berlin: Freiluft-Theater (2)”

Uwaga: nie dla dzieci!

Ewa Maria Slaska

Fucking Berlin

Kilka dni temu przeglądałam wieczorem YouTube’a, cda i Netflixa, zastanawiając się, czy mam ochotę coś obejrzeć i trochę bezmyślnie kliknęłam na film z Berlinem w tytule, bo zawsze może się okazać, że będzie to nowe Jajo węża i może nam zapowie, co się zdarzy. Ale to nie tak, bo gdy to piszę, to uświadamiam sobie, że Bergamnn nakręcił ten film w 1977 roku, tylko jego akcję umieścił w roku 1932 i że to taki sam film jak Kabaret Boba Fosse i że zarówno obaj reżyserzy, jak i my, widzowie wiemy, że są to obrazy o czasach zapowiadających katastrofę, ale nakręcone później i nie ma w nich nic profetycznego.

Continue reading “Uwaga: nie dla dzieci!”

Nekrospekcja berlińska, bądź garść myśli po wizycie nad Szprewą

Och, biedny tatku. Wybacz, że się z ciebie natrząsałam.
Dzisiaj ja też zapisuję nazwisko Nietszche z błędem.

„Asortyment strapień” Lydii Davis w tłum. M. Tabaczyńskiego

Matylda Wikland

… głównie na zasadzie kontrastu wywiedzionych

i. Do Berlina docieram w autobusie, choć zapłaciłam za bilet na pociąg. Dzięki wspaniałomyślności rządu federalnego Niemiec ostatnich koło trzydziestu lat, który linii kolejowych po „dedeerach” nie raczył serwisować, aż stały się niebezpieczeństwem uzasadniającym zamknięcie torów {1}. Więc wygonili nas z sponsorowanych przez Unię nowoczesnych wagonów, na moje pytanie o szczegóły dalszej podróży odpowiadając, „przechodzicie państwo pod nadzór niemieckiej ekipy konduktorskiej”. Więc przebiegam dosłownie z torbami przez dworcowe korytarze, w pośpiechu, gdyż nie wiem, za ile ta komunikacja zastępcza ma odjechać, gdyż nie wiem, gdzie ona stoi przed tym dworcem, gdyż nie wiem, ile jeszcze przed mną tego dworca, gdyż niespełna godzinę wcześniej sobie spokojnie śniłam moje koszmary o zawaleniu sesji z przekonaniem, że mam jeszcze parę godzin nieprzerwanej podróży, gdyż nie wiem, czy gdyby Sokrates żył współcześnie, to jego dewizą nie byłoby przypadkiem, „wiem, że nic nie wiem, a koleje państwowe wiedzą jeszcze mniej.”

Continue reading “Nekrospekcja berlińska, bądź garść myśli po wizycie nad Szprewą”

Las zamiast pomnika

Ewa Maria Slaska

Ile razy gdzieś zaczyna się dyskusja o tym, czy postawić pomnik, gdzie go postawić i ile potrzeba będzie pieniędzy, a ile ton stali, betonu i kamienia, tyle razy myślę – posadźcie las.

Ponieważ teraz znowu dyskutujemy o pomniku polskich ofiar wojny w Berlinie, mój wymyślony las wraca. Wraca ze smutkiem. Bo polski las w Berlinie już jest. I nikt nic o nim nie wie, nawet ja, zwolenniczka lasu, wiedziałam tylko, że przy pomniku Tor 17 (Gleis 17) jest kilka brzóz, a zapomniałam i moja siostra musiała mi to przypomnieć, że to część wielkiego, wspaniałego projektu, zrealizowanego przez polskiego artystę Łukasza Surowca:

Berlin-Birkenau Instagram
Post udostępniony przez Codziennk Artystyczny by ToTuart (@totuart)

Tak, piękny projekt, pamięć, która rośnie brzozami, bo Birkenau to przecież Brzezinka. Ale czy jest tak, jak twierdzi artysta, że pamięć się rozsiewa, czyli trzeba by uwierzyć, że jest i będzie jej coraz więcej? Bo jednak cały czas myślę, myślimy, że jest jej coraz mniej. Może jest coraz więcej pomników, miejsc pamięci, coraz więcej stali i betonu, coraz więcej instytucji i coraz więcej pensji dla urzędników, którzy w tych instytucjach pracują. Ale czy jest więcej pamięci?

A może jednak trzeba posadzić las, aby przypomnieć rozsiane po Berlinie brzozy? Na przykład zasadzić drzewa na całym lotnisku Tempelhof. 350 hektarów. Kasztany, orzechowce, graby, buki. Polski las.

***

O lasach i drzewach już tu wielokrotnie pisałam. O pomnikach też. I o pamięci. Mam z tym wszystkim problemy zgoła schizofreniczne, bo przecież tak bardzo chcę, żebyśmy nie zapominali i zarazem tak bardzo nie chcę pompy i nadęcia, które niemal nieodłącznie towarzyszą oficjalnej pamięci.

Myślę o kościelnym obozie pracy w Berlinie. Był to niemal pierwszy wpis na tym blogu, 13 lat temu. Od tego czasu wiele się wydarzyło, między innymi zbudowano ogromne miejsce pamięci. Ale czy to zmieniło cokolwiek berlińską, niemiecką pamięć o stu robotnikach przymusowych z Rosji, których berlińskie kościoły zatrudniały przy kopaniu grobów dla ofiar wojny i którzy mieszkali w obozie ukrytym na cmentarzu, z dala od zgiełku.

Miejsce pamięci jest pompatyczne. Nie rozumiem po co? Zwłaszcza, że też nikt tu nie napisał, jak było naprawdę, że to berlińskie kościoły postanowiły założyć obóz pracy, wystąpiły o zezwolenie, otrzymały zgodę i na malutkim odległym skrawku cmentarza założyły obóz.

O pamięci. Wymierają świadkowie czasu wojny. W Niemczech powstał więc projekt nazywany Zweitzeugen, co jest grą słów nie dającą się przetłumaczyć na polski. Zeitzeugen to świadkowie czasu, Zweitzeugen, to ci, którzy są drudzy w kolejce, by pamiętać czas. Tych, którzy go przeżyli już nie ma, ale zanim odeszli, następcy przejęli ich pamięć. Cóż prawdopodobnie tłumaczymy to na polski nader prozaicznie: Drudzy świadkowie czasu. Lub trochę bardziej poetycko: Następcy pamięci.

Miejsc pamięci jest w Berlinie dużo, ale właściwie się nie liczą. Liczą się tak naprawdę tylko trzy – te wokół Reichstagu:

  • Pomnik Holokaustu jest licznie odwiedzany, często przez tych, którzy sobie tu robią zdjęcie na Tindera , zob. TU, w tekście sprzed 8 lat
  • Pomnik pomordowanych Roma i Sinti, czyli – tak jak się przedtem mówiło, jak pisali poeci, pisarze, tłumacze, Jerzy Ficowski, Piotr Wojciechowski, Papusza i Federico Garcia Lorka – Pomnik Cyganów; o tym pomniku nikt z nas nigdy nie napisał nic na tym blogu, sięgam więc do sieci, a tam i tak nic po polsku. Wybieram Wikipedię. TU
  • I od niedawna polski kamień tymczasowy, o którym TU pisała Ela Kargol, a o pomniku już wiele lat temu pisałam TU

Na terenie Berlina Wschodniego było dużo pomników, które czciły zwycięstwo Sowietów nad niemieckim nazizmem. Największy w Treptower Park, najsłynniejszy na ulicy 17 czerwca tuż koło Bramy Brandenburskiej i najważniejszy dla Polaków, bo im poświęcony – Pomnik Polskiego Żołnierza i Niemieckiego Antyfaszysty w parku ludowym Friedrichshain. Bardzo męski pomnik, ale aktywistka Anna Krenz przemianowała go kiedyś na Pomnik Walczących, bez płci, wieku i narodowości. Również bez określania, jaka to była walka. Ten pomnik jest o tyle ważny, że jest przy nim ogromny napis po polsku: Za naszą i waszą wolność. Takiego wielkiego napisu po polsku nigdzie w Berlinie nie ma.

A więc właściwie mamy już w Berlinie wielką górę betonu ku czci Polaków i można ją było zdesowietyzować, odczarować i wykorzystać. Ale odór Berlina Wschodniego najwyraźniej odstręczył decydentów. A symetryści wszelkiej maści potrzebowali pomnika koło Reichstagu i żaden inny nie zdołał ich zadowolić. Stąd ten głaz, wielki a na dodatek tymczasowy. I o 80 lat spóźniony. Tamten we Friedrichshainie przynajmniej zbudowano we właściwym czasie.


Głaz odsłonięto latem 2025 roku. Jest naprzeciwko Reichstagu, czyli tam, gdzie musimy my Polacy mieć swoje miejsce, skoro Żydzi i Cyganie już tam swoje mają, obok Reichstagu. Pomnik jest tymczasowy, bo w stosunku do żydowskiego lasu betonowych słupów i cygańskiej tafli wody jest za mały.

Tak jest więc aktualna zasada dobrej pamięci – musi być duża i koło Reichstagu.

Betonowy napis na Friedrichshainie to za mało. Głaz koło Reichstagu to za mało. Więcej, więcej.

A mnie się marzy las, ten zapoczątkowany projektem Łukasza Surowca, tylko żeby go było więcej i więcej.

O lesie w mieście pisała też kiedyś Olimpia Klara Schneider: Mikrolas