Minął rok. Wegańskie święta 2.

Pamiętacie wpis z zeszłego roku pt. Ta nieszczęsna ryba? Wtedy dopiero zaczynałam eksperymentować z kuchnią wegańską, mnóstwo rzeczy mi nie wychodziło, miało wstrętny kolor (ser wegański) lub obrzydliwą konsytencję (wegańska rolada świąteczna). Raz po raz łapałam się na myśli, że to rzeczywiście prawda – bycie wegetarianinem to sama przyjemność (wiem, praktykuję od 40 lat), a bycie weganem (weganinem?) to ciężki obowiązek. Uczeni w piśmie głoszą, że wegetarianizm to styl życia, a weganizm to drobiazgowo przestrzegana ideologia, połączona z informowaniem siebie nawzajem o koszmarach, jakie ludzie zadają zwierzętom. Ponadto, to z kolei moja prywatna obserwacja, weganin potrzebuje wsparcia ze strony przemysłu spożywczego, wegetarianin natomiast poradzi sobie niemal w każdej sytuacji konsumpcyjnej, bo umie omijać wszystko, czego nie je. Tylko raz zdarzyło mi się takie przyjęcie, gdzie do jedzenia było samo mięso, a do picia wódka, musiałam się więc zadowolić znalezionym w kuchni ugotowanym ziemniakiem i gorącą wodą. Ale w końcu tam był ten ziemniak i było ok.

Continue reading “Minął rok. Wegańskie święta 2.”

Po 11 listopada

Agata Zbylut na Facebooku

Pierwsza była sukienka, którą uszyłam na swój rozmiar. Jak zauważył Janusz Noniewicz była na tyle klasyczna, że mogłabym wyjść w niej na #marszniepodległości i nie tylko nikt nie rzuciłby we mnie kamieniem, ale mogłabym taki marsz poprowadzić. Projektując ją wpisałam w wyszukiwarkę „najpiękniejsza suknia świata”, stąd jej bardzo konserwatywny kształt. Kolejna była suknia uszyta dla @charlottedragqueer która rozszerzyła moje myślenie o wykluczaniu z pseudopatriotycznych wydarzeń osób queerowych i ciałopozytywnych. Słowo POLSKA symbolicznie odwróciłyśmy na lewą stronę. Dopiero współpracując z Charlotte Drag Queer zdałam sobie sprawę, jak zawężający były ten pierwszy obiekt. Ale to chyba już tak jest, że najpierw oceniamy świat z własnej perspektywy i potrzeba czasu i uważności, aby poszerzyć ją o punkty widzenia innych osób.
Po uszyciu tych dwóch sukien wciąż zostało mi sporo szalików więc uszyłam z nich najpierw flagę na 100. rocznicę wywalczenia przez Polki prawa wyborczego. Słowo POLSKA dzięki przeszyciom i haftowi zamieniłam na POLKA na prawej i BOSKA na lewej stronie. Z tego co zostało podczas covidu i lockdownu zaczęłam szyć torby na zakupy. „Patriotyczną” rozpierduchę chciałam zamienić na codzienną troskę, bo też codzienne zakupy są częścią krzątactwa, którym narodowi patrioci raczej się nie kalają. W tym projekcie wsparł mnie Wojtek Zrałek-Kossakowski i Świetlica Krytyka Polityczna. Otrzymaną pomoc przejazałam dalej przeznaczając torby w kolejnych latach na aukcje charytatywne. Tak poznałam Anię i Michała z Fundacja Art Square którzy zakupili pierwszą z nich, druga trafiła do @a.m.artcollection a trzecią kupił Łukasz Gazur. Tą, którą kupił Marcin z Adamem możecie zobaczyć na wystawie „Niech nas widzą” w Zamek Królewski w Warszawie na wystawie kuratorowanej przez Monika Przypkowska. Obie suknie już też do mnie nie należą. Pierwsza została zakupiona przez śp. @AnetaSzyłak do Kolekcji NOMUS Nowe Muzeum Sztuki w Gdańsku a druga jest w kolekcji Państwowa Galeria Sztuki w Sopocie.
Wszystkie te prace by nie powstały, gdyby nie Marsze Niepodległości i niezgoda na rzucanie kostką brukową, obsikiwanie Muzeum Narodowego i rozpierduchę w stolicy. To była moja próba połączenia barw narodowych z wartościami, które są dla mnie ważne.

    Sizilien

    Monika Wrzosek-Müller

    Syrakus, Begegnung mit S. Lucia

    Diesmal hatten wir ein fürs Auge sehr schönes Appartement, wirklich einmalige Stuckdecken, dezent bemalt, dazu passende Kandelaber; leider waren die Wände wie aus Pappe, so dass man jede Bewegung, jeden Lärm von draußen direkt in der Wohnung zu hörten bekam, obwohl die Fenster neu waren. Jedes Gespräch unserer Nachbarn hörten wir mit, jede Putzkolonne und das Treppensteigen, den Hund sowieso; das alles wäre eigentlich nicht das Problem, problematisch war die Bar/Bistrot unten, die die ganze Nacht, bis vier Uhr morgens geöffnet war und sehr seltsame Geschäfte machte und oft ziemlich aggressive Kunden hatte. Oder werden wir einfach immer empfindlicher, sprich älter?

    Continue reading “Sizilien”

    Wielkanoc tu i ówdzie

    Nie zawsze spędzamy Wielkanoc tam, gdzie mieszkamy. Czasem jedziemy do rodziny lub przyjaciół, czasem na wczasy, ale czasem poniesie nas daleko. W zeszłym roku Syn i Wnuk spędzali Wielkanoc w Stanach Zjednoczonych. Przysłali stamtąd między innymi takiego maila:

    Jacek Slaski

    Mail do całej rodziny, niedziela wielkanocna o 6:42

    Przesyłamy ucałowania i najlepsze życzenia wielkanocne z Sylvaine Ranch niedaleko miasteczka pustynnego Dolan Springs, Arizona, w połowie drogi między Grand Canyon i Las Vegas. Mamy nasz koszyczek wielkanocny i właśnie wróciliśmy z kościoła katolickiego Our Lady of the Desert, w którym afrykański ksiądz przez dwie godziny prowadził mszę wielkanocną po angielsku i hiszpańsku, a na koniec poświęcił nasz koszyczek. Tak to jest!
    Całujemy

    Jacek i Anton

    I takie zdjęcia:


    Ewa Maria Slaska

    W roku 2022 spędziłam Wielkanoc w Anglii. Nie było koszyczka ani księdza, nie mogłam więc poświęcić przyniesionej w kieszeni pisanki, a właściwie nie pisanki, tylko jajka na twardo. W Wielką Sobotę w mieście ogrodzie Welwyn był kościół, który sprzątały i dekorowały same kobiety, i był kościelny śmietnik z kontenerem po brzegi wyładowanym muzyką kościelną.


    W roku 2016 w jakimś niemieckim kościele zobaczyłam pisanki – strusie jaja. Musicie mi uwierzyć, bo skoro nie przyłożyłam do pisanek pudełka od zapałek, to na zdjęciu nie widać, że pisanki były przeogromne.

    Pisanka ma przynieść dostatek, powodzenie i szczęście. Czy jeśli jest wielka jak strusie jajo, to będzie tego więcej? Więcej szczęścia, Kochani! I Kochane!

    Wegańska Wielkanoc

    Ewa Maria Slaska

    Idzie Wielkanoc. Wprawdzie wciąż jeszcze jest dużo czasu, ale jeśli chcemy przygotować Wielkanoc Wegańską, to musimy wypróbować nowe przepisy i sprawdzić, czy naprawdę dobrze smakują i czy będą się nadawały nie tylko dla rodzinnych wegan, ale czy zasmakują też wegetarianom i innym takim. A może nawet po prostu wszystkim.

    Tu link do strony, z której zawsze korzystam, gdy szukam inspiracji wegańskich.

    A tu niektóre moje własne produkcje wegańskie. Było ich znacznie więcej, ale ja rzadko fotogafuję to, co ugotowałam, usmażyłam i upiekłam. Przypominam, że na co dzień jestem wegetarianką i już się nauczyłam, że jest ogromna różnica między tym, co jemy my, a tym, co akceptują weganie. Najlepszym przykładem niech będzie pesto. Czy pamiętamy, że jest w nim ser? W pysznym azjatyckim sosie jest miód. Albo słodkie kremy i smarowidła do chleba, zaczerpnięte z kuchni angielskiej i zwane curd. Uwaga, tam jest jajko, o czym jedząc dżemy typu curd naprawdę nie myślimy. I tak dalej. Z punktu widzenia wegańczyka “zło czai się wszędzie”.

    Po drugie wegetarianie z reguły jedzą i gotują tak, żeby po prostu omijać produkty zwierzęce. Weganie postępują inaczej – oni dla wszystkiego (po)żądają zamienników. Często są to produkty specjalnie dla nich wymyślone. Sztuczne jajka, sztuczne białka, sztuczny ser, że nie wspomną już nawet o sztucznym mięsie. Jadło drogie, czasem wręcz na wagę złota! I często sprawiające, że w szale zdrowego jedzenia wegańskiego konsumujemy same produkty z fabryki. Jaroszem to wstrząsa, bo on lubi jeść jak jadły nasze babcie, a produkcje fabryczne są mu, że użyję języka biblijnego, obrzydliwe 🙂 – a dudek ci będzie obrzydliwy ;-).

    To, co sama wyprodukowałam, obywa się bez zamienników. W przepisach powyżej bywa różnie. Ale szukajmy i próbujmy.

    Smacznego.


    Wszystko wegańskie, wszystko moje

    Mam na imię Lech

    Lech Milewski

    Sunday, February 2, 2025

    Pewna legenda

    Mam na imię Lech.
    Polacy kiwają głową ze zrozumieniem – wiadomo początek państwa polskiego… 

    Bardzo dawno temu w pewnej słowiańskiej osadzie żyło trzech braci, Lech, Czech i Rus. Żyli pod wielkim świętym dębem, spod którego tryskało święte źródło, z którego pił święty koń. Bracia żyli w zgodzie ze sobą i harmonii z naturą, we wszystkim słuchając się starego i mądrego kapłana, który wiedział wszystko o naturze, ludziach, życiu i świecie. Leczył, doradzał i tłumaczył sny, zarówno młodym, jaki stary. Braciom kiedyś przyśniły się konie, a kapłan powiedział im, że te sny im się niedługo spełnią. Gdy byli młodzieńcami, ich ojciec podarował im trzy źrebaki, o które mieli dbać, by im służyły. Kapłan osady podarował im jeszcze jednego, białego konia. Przykazał im, by wyruszyli w drogę i podążali za tym właśnie koniem, aż dotrą do wielkiej północnej świątyni.  

    Źródło TUTAJ.

    Continue reading “Mam na imię Lech”

    Rok węża

    Jutro zaczyna się chiński Rok Węża, który podobno przyniesie nam wszystkim pokój i radość! W kulturach Zachodu wąż jest źle kojarzony, jest symbolem zła, zgubnego pożądania, złośliwej przebiegłości, ale na Wschodzie jest inaczej. Węże to dobre plony, prokreacja, duchowość i sprzyjający los. Wąż to symbol mądrości i tajemnicy. Węże zmieniają skórę, a więc pozwalają odrzucić to, co złe, stare, niewygodne, uwolnić się z okowów, zacząć od nowa. Rok Węża będzie sprzyjał spokojowi, cierpliwości i starannemu planowaniu.

    No oby!

    Wszystkiego najlepszego!

    ***

    I jeszcze zaproszenie po niemiecku:

    Chinesischer Neujahrsabend: Zeitgenössische chinesische Videokunst

    Termin: Fr 31.01.2025
    18:00 Uhr – 22:00 Uhr
    Ort: Kunstbibliothek im Kulturforum

    Feuerwerk ist eine Kunst für sich. Darüber hinaus war Feuerwerk immer auch eine Inspiration für die bildende Kunst, welche das Himmelsspektakel in stehende oder bewegte Bilder verwandelt. Insbesondere die zeitgenössische Kunst überrascht mit experimentellen Ideen und neuen Techniken.

    Zum chinesischen Neujahrsabend verwandeln wir deshalb die Ausstellung in ein Projektlabor mit Video-Arbeiten von Cai Guoqiang und Wang Huangsheng. Partnerin ist die Gesellschaft für Deutsch-Chinesischen Kulturellen Austausch (GeKA e.V.).

    Eintritt und Teilnahme kostenfrei.
    Keine reservierten Plätze vorgesehen. Wir empfehlen rechtzeitiges Erscheinen. 


    Noc tajemnic

    Teresa Rudolf

    Jestem

    Kiedy patrzę 
    na gwiazdy,
    kiedy patrzę 
    na słońce,
    kiedy patrzę 
    na księżyc,
    kiedy patrzę 
    na niebo,

    jestem gwiazdą,
    słońcem, księżycem,
    niebem, małym 
    punktem Universum…

    …bo WSZYSTKO
    jest
    JEDNYM

    Inna bajka

    Gdy oczy zamknięte;
    Spokój otwiera złotym 
    kluczem serce Duszy,
    a na spacer idzie Czas.. 

    Wioski; schody domów,
    (można posiedzieć cicho),
    wolne myśli przelatując
    nad kominami  budynków,

    trzepoczą sobą niby ptaki,
    (dużo dziś lżejsze od motyli)
    chcąc założyć swe gniazda,
    choć je już w głowach mają.

    Ich litery, barwy, dźwięki, 
    chichoty śmiechu, łzy,
    tańczą też ulicami miast, 
    …gubiąc po buciku,
    dzisiejsze Kopciuszki…
    …te, już z innej bajki.