Pożegnanie Tibora (1)

Tibor Jagielski, Krystyna Koziewicz, Ela Kargol i Ewelina Jaworska


Od adminki: Takie niebo zapłonęło nad Berlinem, gdy 13 stycznia zebraliśmy się w Polskiej Kafejce Językowej, aby wziąć udział w wernisażu prac Tibora Jagielskiego i posłuchać jego wierszy. Wokół tego spotkania powstało wiele tekstów, kilka z nich opublikuję dziś. Następny w sobotę za tydzień.

Continue reading “Pożegnanie Tibora (1)”

Dobry Boże, chroń mnie od przyjaciół

Ewelina Jaworska

Dobry Boże nie od wrogów mnie chroń
lecz od przyjaciół
Wróg TO TYLKO NIELUBIANY KOLEGA ZE SZKOŁY
rzuca we mnie kredą na przerwie
ciągnie za włosy
Kapuje; Proszę Pani! A Ewelina to …

To wszystko, to mały pikuś
Zawsze jest jeden kapuś w towarzystwie
Jeden, co podpierdziela
I jakaś druga, co zazdrości

Zawsze znajdzie się jakiś mały człowiek, który nie może znieść Twojego Szczęścia
Ale z nim nauczysz się sobie radzić
Zobaczysz
Nauczysz się

To tylko kwestia CZASU

Chroń mnie lepiej Boże od przyjaciół

Takich, co tańczą ze mną do rana na weselu
Takich, co mówią Kochana
Takich, co mają czas na kawę na mieście i plotki
Ale
Gdy rozpadnę się na miliony kawałków
Gdy zwątpię w długą, czarną grudniowa noc bez światła

Nie znajdą czasu…
Na rozmowę o życiu
Nie zaproszą do siebie na herbatę
Nie przytulą

A w OSTATECZNOSCI nie nakrzyczą,
że głupoty gadam,
że trzeba żyć
dla dzieci
dla psa

Cokolwiek

Są noce, które trwają wieczność
W takie noce
Ludzie zwisają na gałęziach
I nie doczekają choinki
Szumi im już las wieczności
Podlatuje Anioł Śmierci

On jeden wie co robić

W takiej chwili…
On wie…
Wszystko
Dlaczego?
I czy to miało sens…

Przecież była taka wesoła…
Przecież jeszcze wczoraj na targu kupowała ziemniaki, widziałem,
wyglądała jak zawsze

I nic się nie dało zrobić
Mówią ludzie
I nic się nie dało zrobić
Mówią przyjaciele
I zapada niewygodna cisza

Przykro
Pójdę już
Jeszcze zakupy, bo idą Święta
i dziecko odebrać muszę
A ja auto od mechanika
No tak… życie

Popatrz pani, co to się z ludźmi dzieje…
40 lat…
Miała wszystko,
Może odratują jeszcze,
Może
Kto wie
Wszystko w rękach Boga

Tak, w rękach Boga
Boże, daj Jej siły
I moc, której nie miała od nikogo
Z Twoją pomocą wszystko jest możliwe

Boże dlaczego?
Dlaczego nie litujesz sie nad nami…
Nie widzisz…
Płaczę
Modlę się i co?
Jesteś?
Słyszysz?
To ja… puk puk…

Cisza…
Cicha Noc

Nieważne już
Spróbuję jakoś zasnąć

Chroń mnie tylko od przyjaciół
Proszę.

Opublikowane na Facebooku 22 grudnia 2023 roku

Szafy

Ewelina Jaworska

Gdybym miała dorosłego syna, tak jak nie mam,
I zapukaliby do drzwi, aby zabrać go na wojnę,
powiedziałabym
Że wyszedł
pograć w piłkę z kolegami
Gdzie JEST….. nie wiem … i nie wiem kiedy wróci.
Po papierosy, czy cokolwiek wyszedł i znikł. Wyszedl, nie wrócił, nic nie mówił gdzie idzie, przepadł.
Jak kamień w wodę.

Bęc.

Gdybym miała męża,
Tak, jak go JUŻ PRAWIE nie mam…
I zapukaliby do drzwi
Nie puściłabym go na żadną wojnę .
Powiedziałabym, ŻE WYSZEDŁ i nie wrócił. I nie mam pojęcia, gdzie teraz się znajduje i że bardzo przykro mi .
Zamknęłabym szybko drzwi naszego domu na 3 zamki,

A syna z mężem schowałabym w wielkiej szafie.

Tak, mam taką właśnie szafę, miesci się w niej wszystko, co trzeba.
SĄ tam podziemne korytarze- zjeżdżalnie do stadionów sportowych i najlepszych irlandzkich knajp z piwem, MOŻNA zagrać nawet w kręgle.

Jest to podziemny świat, który zbudowały kobiety dla swoich ukochanych mężczyzn i synów,

I tak, moje koleżanki TEŻ mają takie szafy, jakby co, to wiecie, co będzie.

Będą sobie tam siedzieć panowie, grać w karty, oglądać mecze,
I nikt nie wyjdzie przed końcem wojny, nawet jak się zaleje w trupa do nieprzytomości,
nawet jeśli się czasem pobiją

Nikt nie wyjdzie i przeżyją wszyscy, bez wyjątku.
Bo żadna matka świata nie rodzi syna, aby zginął, tylko żeby mieć wnuki.
Bo żadna żona świata nie chce męża wysłać na śmierć.

Już wystarczy, że w dzień walczą z codziennością.
Zarabiając na chleb i rachunki.

Już wystarczy…
Na dziś nawet pracy, czas spać.
Niech wracają, bo już kolacja prawie gotowa.
Czas zjeść coś ciepłego i do łóżek marsz.

Nikt w tę noc już nas niech nie odwiedza, niech nie pukaja do naszych zamkniętych drzwi.
I choć nie wiem, czy w tę noc w ogóle zasnę, a ty chrapiesz… to jakoś
razem dopłyniemy do świtu.

Nie, to nie jest wojna dobrych ludzi,
Żadna wojna taką nie jest więc…

my z nią nie mamy nic wspólnego,
niech idzie sobie walczyć osobiscie Putin,

Ja obmywam od tego ręce i kroję spokojnie chleb na kolację.

Noc to czas na całowanie syna w czoło, poprawianie mu kołdry i patrzenie jak śpi.
Noc to czas na miłość i kosmiczne podróże, nasze prywatne, najmniejsze drogi mleczne, zamknięte raje w ramionach twych.

My po prostu na codzień tak jesteśmy zajeci, że nie mamy czasu na wojnę,
bardzo przykro mi.

Zatrzaskuję drzwi.

Proszę już sobie pójść,
proszę odejść z podwórka
zatrzasnąć furtkę,
bo nasz pies juz szczeka i jeszcze może ugryźć.

Wołajcie już psa do domu,
wszyscy do łóżek natychmiast,
czas już na sen spokojny, mocny i w czystej pościeli pachnącej lawendą,
nie w okopie, czas nabrać sił na jutro. JUTRO też jest dzień…

Dobranoc.

Berlin , dzis_ teraz napisane, czyli 11 grudnia 2023 roku

Walka o mikrofon

Tekst ukazał się na Facebooku kilka dni temu. Publikuję tak, jak dostałam, nieco chaotyczny, ale cóż, niestety prawdziwy,

Ewelina Jaworska-Bone

Wczorajszy* piknik z okazji Dnia Polonii, na którym doszło prawie do rękoczynów, bo szefowa robiąca Kulturmanagment nie była odporna na krytykę. Powiedziałam, że fajne dożynki zorganizowała i gdzieś na wsi to byłaby super impreza, wkurzyła się i zaczęła za mną biegać, chcąc wziąć mnie za fraki i wyrzucić z terenu za sceną, gdzie podobno tylko artyści biorący udział w koncercie mogą przebywać… choć wszystkich wpuszali do toalety itp… oprócz mnie. Pan ochroniarz dostał informację, że jestem osoba non grata. Dobrze, że Bloody Kischka, jak zawsze, dała czadu, szkoda, że się spóźniłam 20 minut i szkoda, że mieli tylko pół godziny… I też zostali przez organizatorkę przegonieni ze sceny jak bydło. Było im naprawdę przykro, bo grają i śpiewają całym sercem, na najwyższym poziomie i kompletnie za darmo. Na koniec usłyszeli jeszcze od tej Pani, że jak będą się tak zachowywać, to w następnym roku w ogóle ich nie zaprosi. To chyba jakaś Królowa jest… a wie ktoś w ogóle kto to taki? Bo jakoś nie kojarzę Człowieka z żadnej diasporowej, kulturalnej, naszej polonijnej imprezy, ani z buchbundu, ani ze SprachCafe, ani u mnie w teatrze jej nigdy nie widziałam. Who ist this women???? I kto dał jej władzę absolutną, aby organizowała tak dużą imprezę? Co na to Biuro Polonii i inne instytucje, Instytut Polski, Instytut Pileckiego, Ambasada Polska w Berlinie? Rozumiem, że pewnie macie ważniejsze sprawy niż wgląd w tak dużą imprezę, do mnie też się nikt nie zgłosił, a działam od tylko 15 prawie lat, nigdy nie dostałam złamanego ojro od was, ale wiem, że przecież sami musicie się utrzymać, wszystko kosztuje, utrzymanie biur itp, a artysta może być biedny, zwłaszcza ten niezależny, nie wchodzący nikomu w d.
Pozdrawiam wszystkich odpowiedzialnych za kulturę Polską w tym mieście b. serdecznie. Miało być fajnie, wyszło jak zawsze, no, ale urzędnik pensję zawsze dostanie taką samą, więc wszystko git i who cares?!

* 13 maja

Continue reading “Walka o mikrofon”

Czarna owca

Ewelina Jaworska

Z Facebooka, 8.02.2022

Czarna owca i dlaczego nią bywam

Czarna owca, to ktoś w stadzie, kto często tak jakoś lubi, musi, a często nawet niezastanawiając się nad tym dlaczego, czy nawet robiąc to mimochodem eksploruje nowe ścieżki, nowe rozwiązania, robi jakieś dziwne skoki w bok, albo staje i patrzy w martwy punkt, gdy inni biegną gdzieś w owczym pędzie, bo tam dają jedzenie, pieniadze, ciepłą słomę, wodę, bo tam są piękni mężczyźni, kobiety, sława, polityka i blichtr. Czarna owca wykonuje niezrozumiały, rozumiany przez niewielu taniec, którego nawet ona sama nie rozumie, ale wie że tak jakoś jej pasuje i tak ma być… więc robi to… i myśli dlaczego nikt mnie nie lubi, nie rozumie, dlaczego mnie krytykuje, chcę tylko być sobą, jestem czarna więc czarne tak mają…. wtedy inni mówią jesteś głupia, nienormalna, lecz się psychitrycznie, daj nam dobrym białym owcom spokój, daj nam życ, nie zakłócaj spokoju a nawet odpierdol się, mówią, bywa bywa… wtedy odchodzę sobie jeszcze bardziej na bok… ale i to jest bardzo denerwujace dla innych i skłania innych do różnych średnio miłych epitetów, do tego dostaję mnóstwo wspaniałych rad, większość zachęcających mnie do wizyty u specjalisty i fryzjera, który moje czarne kudły chce przefarbować na blond. wtedy sobie myślę czy o to chodzi w życiu, czy jak się przefarbuję na blond, który mi nie pasi, będę lepsza czy inna czy tylko będę mniej widoczna i przez to mniej denerwująca. czy mogę żyć własnym życiem tak jak dyktuje mi mój rozum i serce czy urodziłam się po to aby spełniać wymagania wszystkich białych normalnych owiec. czy ja tak bardzo krzywdzę innych stając na uboczu i wykonując jakieś nawet dziwne ale moje wygibasy, nie uderzając racicami w innych owczych obywateli. dlaczego co poniektórych aż tak to irytuje że tyle energii wydają na to aby mnie krytykować pouczać i sprowadzać do jakichś tam norm, skoro nie jestem osobnikiem niebezpiecznym. wiele pytań i zero odpowiedzi… może ktoś z was wie…

I niektóre komentarze:

Andrzej Jacyszyn

Znowu ktoś mnie podgląda
Lekko skrobie do drzwi
Strasznym okiem cyklopa
Radzi, gromi i drwi!
Mój jest ten kawałek podłogi
Nie mówcie mi więc, co mam robić!
Mój jest ten kawałek podłogi
Nie mówcie mi więc, co mam robić!
Meble już połamałem
Nowy ład zrobić chcę
Tynk ze ścian już zdrapałem
Zamurować czas drzwi!
Mój jest ten kawałek podłogi
Nie mówcie mi więc, co mam robić!
Mój jest ten kawałek podłogi
Nie mówcie mi więc, co mam robić!

Ewelina Jaworska

zamurowali drzwi wejście do biblioteki Don Kichota, wmawiając mu, że zniknęły te drzwi przez czary, ponoć koleś przez książki wariował, tak uznała rodzina wiedząca lepiej, rady już nie dawał…, wyruszył więc w podróż i miał przygody, kobiety, dzbany, rude włosy nocą… hahaha

Ewa Maria

Normalni potrzebują czarnych owiec, każda rodzina potrzebuje, bo one ściągają na siebie pecha i na psa urok, tułają się po świecie, tracą pieniądze i dobre imię, gubią i dają się okradać, można im zabrać wszystko, majątek, dzieci, osiągnięcia, pieniądze i sławę, a porządna rodzina tymczasem może się spokojnie dorabiać. Ostrzegam więc, nigdy przenigdy nie próbujcie ściągnąć czarnej owcy na drogę, jaką idą porządne owce. Jeśli się to uda, pech, który był udziałem czarnej owcy, stanie się udziałem wszystkich. Tak upadają rodziny.

Mój sposób na napisanie książki

Ewelina Jaworska-Bone

Mój sposób na napisanie książki. Nie napisałam żadnej, to się wypowiem, bo jestem z Polski i kto mi zabroni? Znam się na wszystkim,  jak każdy.

1. Zasada pierwsza i najważniejsza: ZACZNIJ. Kup se ołówek, długopis, pióro najlepiej takie retro, z pompką do własnoręcznego wciągania atramentu i do tego atrament w słoiczku i paczkę papieru do drukarki, albo nawet dwie, oraz mały notes. Zawsze, ZAWSZE noś przy sobie coś do pisania, kawałek papieru lub mały notes i ołówek z IKEI, albo długopis, pióro się nie sprawdza, bo jak pada notatki się rozmazują i można się jeszcze uje… atramentem…

2. Kup lub ukradnij, albo powiedz komuś niech ci kupi: komputer i drukarkę.

3. DYSCYPLINA Wstajesz o 7 rano i do 22 piszesz, nie ma że dzieci, mąż do dupy, brak seksu, podatki, wk..w sąsiadka, dziecko płacze u sąsiada z góry, a u tego z dołu urodziny wypadają właśnie w dziś i mają karaoke… Piszesz, nie ma że nie można. MOŻNA, zawsze można, w komputerze, na kartkach, w drodze do Lidla

4. Co pisać? Zapisuj wszystko, myśli, widoki, historie ludzkie, to co lubisz, to czego nienawidzisz, to co masz w dupie i jak bardzo, rodzinę znajomych, dzieciństwo, kryzys wieku średniego, pijaństwo i inne dragi, kochankę, kochanka, babcię, ciotkę, wujka matkę z ojcem, kościół katolicki oraz Żydów, Arabów, Unię Europejską, USA i inne kraje egzotyczne, w których ludzie umierają albo z głodu albo z otyłości, takie Guliwera podróże, reality show 2021. Opisuj miejsca jak kamera, unoś się do góry, zjedź pod ziemię. Możesz w końcu latać i opisywać wszystko z metapozycji , nurkować, kopać, a ale najlepiej wykop jakiegoś trupa! Możesz opisać WSZYSTKO, no wszystko, choć trup, to zawsze dobry sposób na sukces, i nigdy nie może być go za wiele. Jeśli masz już miejsce następny punkt poświecimy… AKCJI, oj będzie się działo.

5. AKCJA i CZAS To tu toczą się watki, tu rozwijasz jak wełnę zdarzenia w jednym lub różnych kierunkach, w przód tył, albo stoisz w miejscu, ale jak będziesz stać w miejscu 200 stron to nic nie zarobisz to ci mogę zagwarantować także odradzam. Czy akcja dzieje się TU, wczoraj, w średniowieczu czy w przyszłości. Możesz też mieć wielowymiarowość i różne chwyty wprowadzać, nielinearnie, ale to trochę, trudne i zakładam, że nikt nie zrozumie, o co Ci chodzi… tak że najlepiej zostaw to i nie próbuj, a przynajmniej nie na początku. Na początek naskrob opowiadanie na te 10 stron i to będzie już sukces jeśli będzie się czytało.
6. Masz już MIEJSCE, CZAS, AKCJE (będzie się działo) no to kogo brakuje… wiadomo! BOHATERA. Możesz go stworzyć, ale nie musisz. Nie każdy jest aż tak zdolny, zakładam, że ty nie jesteś i CI się nie uda. Lepiej opisuj siebie, swoje myśli, doświadczenia, wzloty i upadki, szczególnie upadki lubi czytelni, szczególnie jeśli jest to literatura faktu, szczególnie w Polsce, szczególnie jeśli się stoczyłeś, np. byłaś dziwką, suką, narkomanką, alkoholiczką, zabiłaś swoje dziecko, albo przynajmniej męża i poszłaś na ten przykład do więzienia, chociaż tak na prawdę nie chciała go zabić, chciałaś tylko nożem do ryby odciąć ucho mu w obronie własnej. Wiesz, o co chodzi taki typowy patos jak na filmach z łódzkiej szkoły filmowej. Chciałaś się bronić, ale on miał kolegę sędziego i niestety life ist keins Ponnyhof. I to jest piękna historia!!!!! Moje własne życie wygląda przy niej bladziutko i nieciekawie. Nic się nie dzieje, właściwie. Dzień jeden podobny do drugiego. To się nie będzie czytało, a więc musisz KOLORYZOWAĆ. Pisz i ubarwiaj, maluj piórem, im dramatyczniej, tym lepiej. Nie ma takiej mocy, żeby przesadzić, w ogóle się nie zastanawiaj i nie miej ŻADNYCH skrupułów. Z ukochanej babci pachnącej lawendą, jak jej ogród latem dokleiłaś wąsa, a dziadka abstynenta z zasadami i różańcem przedstawiłaś jako największego pijaka w miasteczku, opisując jeszcze jego DOKONANIA pod wpływem. Wstyd na całą rodzinę, na wieki wieków, aaaaaaamen. No, powtórne jeszcze raz. Patologia, o patologii, to się zawsze czyta, kupuje i mamy funkcję terapeutyczną za darmo. CZYTELNIK nie ma czego zazdrościć Bohaterowi, więc mu pomaga, a nawet stara się pomóc… no ale jak… tak ten człowiek nie istnieje, jak mu pomóc, no nie da się i dobrze, bo wcale się aż tak bardzo nie będzie nikt się poświęcał. Wymyślaj, łgaj jak z nut, i nap…laj w klawiaturę tak szybko, jak to tylko dla ciebie możliwe, zwłaszcza jeśli już jesteś na wczoraj umówiony z jakimś wydawnictwem na oddanie książki. Nie musisz się wstydzić, czuć jak zdrajca, kłamca, hochsztapler.

KAŻDY AUTOR, powtórzę KAŻDY to robi. To się robi prawie organicznie… bo to kusi, no bo mieć aż takie narzędzia i nie skorzystać. Być Bogiem, móc się wylansować, napisać że jesteśmy kimś wyjątkowym czy zamiast tego przyznać się do wszystkiego złego, braku urody, mądrości, wrednego charakteru i wszystkich porażek, które nie miałyby miejsce, gdyby nie nasza głupota, lenistwo, czy inne mniej atrakcyjne okoliczności. Narzekania nie czyta się w ogóle, każdy dorosły ma w swoim gronie jedna osobę, która narzeka na wszystko non stop, a więc to wystarczy, nie trzeba jeszcze kupować, w książce o tym czytać. Dlatego uwielbiam biografie, a już szczególnie uwielbiam biografie osób, które znam, dobrze, bardzo dobrze lub słabo, jak łysego konia. Wtedy sobie oddzielam prawdę od lansu. To jest jak z seksem przed ślubem, niby nie można, kościół zabrania, no ale jakoś trzeba sobie radzić… To samo z pisaniem, a więc np. twoja matka, jak moja pracowała całe życie w banku i była kasjerką. Ja p…, co za nudy, nikt tego nie kupi i nikt nie przeczyta. Napisz, że była sprzątaczką, ale po roku została dyrektorem oddziału i opisz jak tego dokonała. To będzie lepsze, wymyśl coś, jakieś intrygi koleżanki, które z zazdrości zjadają własne zęby na szczękościsku, opisz romans z dyrektorem regiony Wiesławem D., który lubił łączyć pracę z życiem prywatnym. Opisz, jak poznała twojego ojca, kaj ten sportowiec i nie posiadający cechy cierpliwości tak samo ja ty, jak ten złamał mu nos jednym ciosem, ha! Lata oglądania Gołoty i innych na kolorowym telewizorze, co spłonął kiedyś od choinki na święta, to wszystko opłacił się, widzisz córciu, nauka popłaca, nauka, ucz się, bo to potęgi klucz, a na nauka w las nie idzie, nie, tak że idź tam na górę się uczyć albo sobie czytaj książki, bo teraz jest sport i tak ci nie oddam pilota, bo boks, a potem gra Polska mecz, to niestety też nie. Możesz fantazjować, wymyślając BOHATERA, ale nie każdy to umie, więc zakładam, że ty też sobie nie poradzisz. Dlatego lepiej stworzyć alter ego, albo opisuj osoby, które znasz z życia i zmień tylko parę szczegółów, mało kto się domyśli i mało kto się obrazi. Jak napiszesz całą prawdę, nikt jej nie przełknie, i będą kwasy w rodzinie wśród znajomych i powietrze zepsute, tak że wystrzegaj się tego jak fasoli i buritos przed ważną randką, tak do 10 lepiej się pilnować… ale wracając do tematu głównego…

Dzieci przyszły i po pisaniu. Zamiast tego smażę naleśniki i kroję owoce w kosteczkę, służę. Trzy tygodnie Mutterrolle, 24 na dobę…