W poprzednim wpisie baratarystycznym podałam przepis na królika pieczonego, takiego, jakim być może z polecenia okrutnej księżnej uraczono nowo mianowanego gubernatora Baratarii – Sancho Pansę – po to tylko, aby mu tę pięknie pachnącą potrawę natychmiast sprzątnąć sprzed nosa. Dziś przepis na królika, o którym autor napisał w komentarzu pod poprzednim wpisem, że królika łatwo wykonać, brakuje niestety tylko jednego – wulkanicznego skwaru.
No cóż…
Do przyrządzenia słynnej carbonary czyli makaronu, jaki przygotowywali sobie włoscy partyzanci – karbonariusze – też są potrzebne wściekle gorące, nagrzane słońcem, kamienie, a jednak jakoś sobie radzimy…

Siddartha
Tibor Jagielski
Zaginiony notatnik z podróży do Afryki Zachodniej (1)
Większość podróży zapominam natychmiast, szkoda czasu, ale tamtej nie jestem w stanie, bo zostałem wtedy ochrzczony przez Neptuna, a tego się nie da zapomnieć.
Jak zwykle notowałem i malowałem to, co najważniejsze w pamiętniku: czas, miejsce, kurs statku, porty, dźwigi, statki, latające ryby, delfiny, twarz umierającego szympansa, rękę chorego na malarię oficera, przepisy kulinarne dla matki, znaczki dla brata, etc.
W każdym razie po opuszczeniu Zatoki Biskajskiej statek nasz wziął kurs na Wyspy Kanaryjskie. Wiatry były sprzyjające i już po pięciu dniach ujrzeliśmy największą wyspę archipelagu, Gran Canarię, i stanęliśmy na redzie portu w Las Palmas.
Tym razem zamiast czarnej brygady (jak w San Sebastian) przypłynął w motorówce czarny jak smoła pilot, uśmiechnięty szeroko wspiął się szybko po drabince na burcie i zawołał po polsku – Witamy! A wtedy, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, obudziły się maszyny, kotwica ruszyła do góry, a bryła statku drgnęła i zaczęła poruszać się w kierunku portu, który niczym otwarta dłoń leżał przed nami.
Czarny masyw wulkanu przecinała formacja śnieżnobialych chmur, miało to wygląd fantazji rodem z filmu Disneya.

Tylko żebyś mi nie został człowiekiem!
Królik po kanaryjsku
Sprawionego i poćwiartowanego królika umieścić w naczyniu
z szałwią, tymiankiem, rozmarynem, oregano i liściem laurowym
dodać sok z jednej cytryny i 2 łyżki stołowe oliwy
lekko posolić, wymieszać, przykryć i odstawić na pół godziny w chłodne miejsce
Pół kilo ziemniaków obrać i pokroić w cząstki wielkości męskiego kciuka
2 duże cebule obrać i pokroić w grube plastry
Piekarnik rozgrzać do tempertury 180° C
na wysmarowanej masłem blasze położyć części królika
między nimi umieścić kawałki kartofli, a całość pokryć plastrami cebuli
piec ok. 30 –45 min (sprawdzić, czy mięso jest kruche i odchodzi od kości)
podlać kieliszkiem białego wina
i na ostatnie 7 minut podwyższyć temperaturę do 220° C


nie jestem miesozerna od malego dziecka, w domu dziecka dostalawalam bardzo czesto za to lanie …i dzisiaj juz jako osoba w podeszlym wieku nadal nie jem i bardzo mi zal zwierzat ktore zostaja zabite aby dokazac sie umiejetnosciami kulinarnymi
Też jestem wegetarianką i też od dzieciństwa nie lubiłam mięsa, ale świat jest pełen ludzi, którzy różnią się od siebie – na szczęście, myślę, bo przecież inaczej byłby to “Nowy wspaniały świat” Huxleya albo jedna z części “Atlasu chmur” i to by dopiero było koszmarne.
omnia determinatio negatio est, punkt
“w domu dziecka(…)”
– bardzo mi przykro, ze zycie zgotowalo pani tak trudny los;
zupa mleczna tez nie wchodzi w rachube, pozwole sie zapytac?
a jesli tak, to prosze nie czytac nastepnego wpisu;
zdrowia zycze
tak prawde mowiac nie lubie mleka, ale za to lubie maczne potrawy i owoce , nie gardze zielenina 🙂 i bardzo lubie jesc salate z mlecza ktory jeszcze nie zakwitna
milego dnia
once upon the time…przy bufecie strajkowym
nttnk listopad 1981
obiad: chleb wiejski (czerstwy, ale dobry), margaryna (okropna),
marmelada (o,jezu…), smalec (ze skwarkami,cebulą i jabłkiem – znakomity)
oraz – O DZIWO!- wędzone węgorze; widze, ze m. jako jedyny nie rwie się do ryby…
na moje pytające spojrzenie wybucha: “panie, my tu walczymy o prawa robotnikow,
a co bedzie jak oni je dostaną? wyrzucą nas za burtę i pojdą po kadzidło…zna pan cortazara?
kiwam głową
” węgorze przypominają mi ludzi – spuszcza głowę – i dlatego nie jadam”