Hass

Ewa Maria Slaska über das Buch Alphabet des Krieges (1)

Alphabet des Krieges

Masha Pryven (Hg.)

22 x 28 cm, 64 Seiten, 26 Abbildungen, Broschur mit Schutzumschlag
Zweisprachig: Deutsch, Englisch
ISBN 978-3-911192-04-0

Leseprobe

Das Buch ist Resultat einer langen Arbeit, die Masha Pryven, selber Ukrainerin, aus Lugansk, also aus Ukraine, die jetzt seit Jahren dem Putins gehört, mit Ukrainischen Geflüchteten gemacht habe. Sie haben sich die Begriffe ausgesucht, die ihre Meinung nach mit dem Krieg zu tun haben und zusammen Alphabet des Krieges ausmachen. Manche Begriffe wird jeder mit dem Krieg assoziieren, z.B. Bombardierung oder Flüchtlinge. Vielleicht auch Haus oder Schule, aber es sind Begriffe wie Jahr. Ein Jahr als Flüchtling, ein Jahr weg aus der Heimat, ein Jahr in Deutschland. Oder Hass. Und die Frage, darf man hassen? Hat man als Flüchtling aus Ukraine das Recht, Russland zu hassen?

Im Buch befindet sich meine Antwort dazu:

Wir haben das Recht alles zu hassen, was mit Russland zu tun hat, schreiben die jungen Menschen und ich pflichte ihnen zu. Ich wurde gefragt: Haben die Leute recht auf Hass? Und ich antwortete: Ich akzeptiere nicht, dass Hass gesät wird, kollektiver Hass, Manipulation auf der Grundlage von Hass. Ich verabscheue die Verwendung von Hasssprache. Aber ja, ich glaube, dass ein Mensch das Recht hat zu hassen, genauso wie das Recht zu lieben. Persönlicher Hass, individuell, authentisch und gerecht – wie jede tiefe Emotion – reinigt. Er ermöglicht es, die Wahrheit über sich selbst und andere zu erkennen, und weist Richtungen auf.

Bei der Buch-Präsentation traf ich einen russischen Dichter, der mir danach sein Gedicht zu genau dieser Aussage zuschickte. Alexander Delphinov:

Право на ненависть

Говорят, мир спасёт любовь да ангелы горнии,
Мол, узри лучшее в ближних, как в себе самом,
Но лето любви закончилось в Калифорнии
В тысяча девятьсот шестьдесят седьмом.

Говорят, расти твой сад, и добро в сердце твоём
Прорастёт цветами невиданной красоты,
Но никто не учил, что делать, если горит твой дом,
И сад растоптан, и всё, что есть — только ты,
Точнее, даже не ты, а какие-то ошмётки тлена есть,
А кроме этого — право на ненависть.

Твоё право ненавидеть стрелявших в твоих детей
И проявлявших при этом творческую прыть,
Твоё право ненавидеть непрошенных гостей,
Именно ненавидеть, а не любить.
Твоё право не подставлять щеки в ответ на удар,
Твоё право от ярости на стену лезть,
Твоё право жечь врага и радоваться, чуя жар,
Твоё право на ненависть.

Говорят, говорят, говорят, а потом прилетает ракета — взрыв! — и дома горят.
Говорят, говорят, говорят, а потом слова заканчиваются, вместо слов за снарядом летит снаряд.
Говорят, говорят, говорят, можно даже сказать — конкретно пиздят.
Говорят, говорят, говорят, а потом в твой город приходит отряд
Вражеских солдат, и начинается ад,
О котором почему-то молчат, молчат, молчат,
И только когда люди убиты, растоптан сад,
И нельзя историю повернуть назад,
Все вокруг опять говорят, говорят, говорят,
А всё отравлено, сам воздух — яд,
И больше нет ничего, чему в сломанном мире замена есть,
А есть только одно — право на ненависть.

Твоё право ненавидеть империю и её солдат,
Несущих не свободу, а оккупацию,
Твоё право ненавидеть их вождя и его рыбий взгляд,
И всю Российскую Федерацию,
Твоё право на оборону, право на отпор,
Твоё право в небе и на земле на месть,
Твоё право, не использованное до сих пор —
Твоё право на ненависть.

Говорят, мир спасёт любовь да ангелы горнии,
Мол, узри лучшее в ближних, как в себе самом,
Но лето любви закончилось в Калифорнии
В тысяча девятьсот шестьдесят седьмом.

19.04.2022

Zerschnittenes Leben

Michael G. Müller

„Zerschnittenes Leben“ (Życie przecięte) – so der Titel eines 2008 in Warschau erschienenen Buchs von Joanna Wiszniewicz, einer Sammlung von Interviews mit jüdischen Menschen in Polen, deren Leben vierzig Jahre zuvor, durch die antisemitische Kampagne des Gomulka-Regimes von 1968 radikal verändert worden war. Buchstäblich über Nacht verloren viele polnische Jüdinnen und Juden ihre Arbeit oder ihren Studienplatz, ihr soziales Umfeld; viele wurden zur Emigration gezwungen oder kamen der Marginalisierung durch freiwillige Auswanderung zuvor. Für viele ein ebenso unvorhersehbarer wie radikaler und nicht zu kittender Bruch der eigenen Biographie – zerschnittenes Leben.

Continue reading “Zerschnittenes Leben”

Frauenblick

Monika Wrzosek-Müller

Meine Ukrainerin

In der Ukraine naht der dritte Kriegswinter. Was das für die Menschen dort bedeutet, erfahren wir gelegentlich aus den guten Reportagen von Korrespondenten vor Ort, bei der ARD von Vassili Golod und beim ZDF von Katrin Eigendorf. Wirklich vorstellen können wir uns nicht, was es bedeutet, jeden Tag ums Überleben zu kämpfen. Immer wieder von Drohnen- und Raketenangriffen bedroht zu sein und bei jedem Luftalarm Stunden im Bunker, in U-Bahnstationen oder Kellern verbringen zu müssen, immer wieder aufs Neue zu fürchten, dass die nächste Rakete auch auf das eigene Haus treffen könnte. Dazu die Engpässe bei der Stromversorgung, bei Lebensmitteln, Medikamenten und vieles andere mehr…Vielleicht am ehesten können das die Palästinenser oder im Moment auch die Spanier aus der Region Valencia nachvollziehen. Dass wir im Westen doch so wenig Empathie aufbringen, wundert mich sehr, dass wir die Ukraine immer noch so halbherzig unterstützen, mit zwei Schritten nach vorn und drei zurück. Dass auf den Friedensplan von Zelensky so nüchtern reagiert und der Ukraine keine Hoffnung auf den Beitritt zur NATO gegeben wurde, empfinde ich als beschämend, und dass gerade Deutschland es gestoppt hat, treibt mir die Röte ins Gesicht.

Continue reading “Frauenblick”

 Śmierć na granicy

Reblog z Instagrama

1. Mariusz Szczygieł

Śmierć młodego polskiego żołnierza na granicy powinna dać do myślenia rządzącym. Na razie nie widzę, żeby rząd miał pomysł na to, jak sobie poradzić z sytuacją, która nic a nic nie zmieniła się od czasów rządu PiS i Zjednoczonej Prawicy. Tamci, pod wodzą Kaczyńskiego zachowywali się jak barbarzyńcy i durnie, i ci, pod wodzą Tuska zachowują się jak barbarzyńcy i durnie. Oczywiste dla mnie jest, że Kaczyński jest mistrzem świata w dewastacji na różnych poziomach, zaś Tusk może nie mistrzem, ale powiedzmy – wicemistrzem integracji. Niemniej w kwestii białoruskiej granicy obaj nie dają rady.

Continue reading ” Śmierć na granicy”

Green Border / Grüne Grenze / Zielona granica

EMS: Fast zufällig nahm ich gestern teil an Sichtung des Films ZIELONA GRANICA / GREEN BORDER.

Dies ist der neue Kinofilm der dreifach Oscar®-nominierten polnischen Ausnahmeregisseurin Agnieszka Holland, der auf den diesjährigen Filmfestspielen von Venedig sieben (!) Auszeichnungen erhielt, unter anderem den „Spezialpreis der Jury“, den „Cinema for UNICEF Award“ und den „Best Foreign Film Award“.

EMS: Der Film kommt am 1.2.2024 in die deutschen Kinos.

Continue reading “Green Border / Grüne Grenze / Zielona granica”

Nieznośny wiatr w mym sercu

Teresa Rudolf

***

Obraz pontonów,
łodzi zepsutych,
i niby-statków
na morzach.

Obraz tylu zwłok;
kobiet, mężczyzn
też i małych dzieci
w objęciach śmierci.

Oni już nie walczą,
niczego nie chcą,
nie mają pragnienia
nie są  już głodni.

Unoszą się 
na wodach,
z taką wielką
wyniosłością;

przegrali
z żywiołem.
ale nie ze sobą,
nie ze swą odwagą.

(umrzeć musi każdy)

A świat patrzy 
z niejakim niesmakiem;
co z nimi robić, 
co robić z taką “plagą”

…na morzach
i oceanach…

***

A ty co wiesz o nich?
Ty, człowieku stąd,
przed czym uciekają?

Co potrafią, a ty nie?
co czują tańcząc,
co jest w ich głosach?

Jak malują,
co piszą,
kim są? 

Uciekają…

…bo głód? 
pożar ciągły 
z nieba
polityka?

Ty wiesz, 
że tam 
żyć już

nie można,
ale musisz 
się bronić?

Bo mogliby
nam zabrać,
wszystko?

Zanim i tak
przyjdzie,
to, co u nich?

Pożar ciągły  
z nieba
polityka,
głód?

***

Co pomoże
już Światu,
bez krzywdy
dla nikogo?

…może
modlitwa
do Sztucznej
Inteligencji…

bo już nie
do ludzkich,
zabłąkanych 
głów i serc…

…zatrutych
lękiem.

Wiersze z brodą i bez 16

pussy riots

kto jest bohaterem naszych czasów?
dziewczynki z zapałkami,
które wyciąga się za uszy z bajki demokracji

lato 2011

whats up

(piosenka a’la gangstarap;
co zdanie padają słowa niecenzuralne
więc ich tutaj nie zamieszczam)

miliardy puszeczek pandory
o nazwie smartfon 24/7
włożonych do kolebki nowemu pokoleniu;
little sister is watching u
und facebook&twitter
sind unsere hirten
a europa
to ziemia obiecana
gdzie radykalna feministka i proboszcz 
(albo pastor, rabin, imam etc)
spotykają się na ukwieconym skwerze
i dyskutują, elegancja francja,
o metodach zapładniania jak i przerywania ciąży,
a na koniec kiwają do siebie przyjaźnie
i rozchodzą się do swoich owieczek;
a na linii elektronicznego frontu harcują 
hakerzy, spamerzy, hejterzy i ich przeciwnicy;
alleluja i utopia!
to nie traktory a ajfony
zdobywają
niepewne jutro

 lato 2015


ciężarówka w drodze do europy

czterdzieści osiem
metrów sześciennych przestrzeni
siedemdziesiąt jeden
martwych ciał

lato 2015

lastwagen auf der reise nach euroa

achtundvierzig
kubikmeter raum
einundsiebzig
leblose koerper

sommer 2015

Światowy Dzień Mokradeł

Tematyka wpisu została zasugerowana przez Konrada.

Wiadomość z dnia Trzech Króli:

Aktywiści wspólnie ze służbami uratowali trzech Afgańczyków, którzy utknęli na bagnach wokół Siemianówki. Po zakończonej akcji Straż Graniczna na Twitterze zaatakowała wolontariuszy, posądzając ich o narażanie zdrowia i życia cudzoziemców oraz funkcjonariuszy. To napisała ta sama Straż Graniczna, która ponad 50 tysięcy razy wyrzucała ludzi na Białoruś wbrew Konwencji Genewskiej. Niektórzy z wyrzuconych zmarli na pograniczu.

Frauenblick: Meine Ukrainerinnen

Monika Wrzosek-Müller

Wenn ich mir vorstelle, Polen würde von Russland überfallen, kriege ich richtig Gänsehaut. Die Vorstellung ist aber nicht so absurd, abstrakt und von der Hand zu weisen. Wäre nicht Ukraine ein unabhängiger Staat, der dazwischen, wirklich geografisch existiert, wer weiß, wen es mit Putins imperialen Wahnvorstellungen getroffen hätte. Außerdem, damals als wir die Solidarność gründeten und demonstrierten, wussten wir auch nicht, was als nächstes passieren würde.

Desto mehr macht mich das Schicksal Tausender, nein inzwischen Millionen ukrainischen Flüchtlinge, hauptsächlich Frauen mit Kindern, betroffen. Sie sind in ihrer Wahrnehmung der Situation für kurze Zeit geflohen, langsam aber nach ca. 180 Tagen, also 6 Monaten des Krieges, wird ihnen allmählich klar, dass der Krieg vielleicht noch Jahre dauern könnte. Desto mehr höre ich denen, die ich kenne immer wieder zu, versuche mich mit ihnen zu treffen, beobachte die jungen Frauen mit ihren Kindern im Park, in der U- und S-Bahn, halte den Kontakt zu den Frauen in Warschau aufrecht.

Die jungen Frauen auf dem Foto sehen ganz unterschiedlich aus: die eine mit langen dunklen Haaren umarmt ein ca. 2-jähriges hellblondes Kind, dazwischen zwängt sich ein älterer Junge mit dunklen Haaren und dunklen Augen, sie schauen direkt in die Kamera, dann hinter ihnen zwängt sich noch ein Gesicht einer jungen Frau mit langen dunklen Haaren, von ihr sieht man eigentlich kaum was, sie schaut auch irgendwie in die Ferne. Seitlich, am Bildrand steht eine junge Frau mit helleren Haaren und einem schönen Gesicht mit markanten Backenknochen, sie ist grazil, um nicht zu sagen dünn, sie schaut nach oben, würde ich sagen Richtung Lampe, Decke. Neben ihr sitzt ein Junge mit strohblondem, vollem Haar, der schaut Richtung Boden, so dass das Haar ihm das Gesicht verdeckt. Hinten stehen noch zwei Frauen, eine hält ein Baby im Arm, hat ein grades Pony und langes mittelblondes Haar auch eher helle Augen, die andere ist auffällig schöne, reife Frau mit dunklem schulterlangem Haar und ovalem, offenem Gesicht. Alle tragen lange Hosen, man kann schwer erkennen, sind das Jeans oder eher Stoffhosen und Pullover, manch eine hat auch eine Bluse drunter, das sieht man am herausragenden Kragen, der eher heller als der Pullover ist. Hinter ihnen ragt ein altes Regal, vollgestopft mit Büchern, sie sitzen auf einem ausgezogenen, großen Sofa; eine Momentaufnahme, Warschau, dem 28. 02. 22.

Von diesen vier Frauen in einer Dreizimmerwohnung von ca. 60 m² in Warschau sind nur die eine Frau mit schönem ovalem Gesicht, nennen wir sie Natascha, in der Wohnung mit ihren zwei kleinen Söhnen geblieben; die Jungs gehen in meine alte Schule, sprechen inzwischen sehr gut polnisch und lernen fleißig. Ihre Zeugnisse waren voll von Einsern und der ältere bekam sogar ein Buch für seine besondere Leistungen. Beide Kindern nahmen im Sommer an einem fünf Woche langem Sommerlager teil, der in Warschau stattfand und sie gingen und machten jeden Tag verschiedene Aktivitäten. Es waren 30 Kinder angemeldet, 24-26 kamen regelmäßig, sie sprachen alle polnisch untereinander. Die Mutter besucht einen Polnisch-Kurs und als ausgebildete Krankenschwester wird sie bestimmt eine Stelle bekommen können. Die Familie kann sich glücklich schätzen, denn ihr Mann und Vater war bei der Invasion auf die Ukraine nicht im Land, er arbeitet als Fernfahrer für ein deutsches Unternehmen, also er ist weiterhin beschäftigt, bekommt Geld und muss nicht kämpfen. Die Frau hatte Gewissensbisse, dass sie so privilegiert wären. Die Familie lebte, also meistens die Frau mit den Kindern, in der Nähe von Saporischschja, in einem großen Haus mit Garten. Sie kann sich gut vorstellen, in Polen zu bleiben, in Warschau auch nach der Beendigung des Krieges zu leben.

Eine junge Frau mit dunklen Haaren und schönem ebenmäßigen Gesicht, nennen wir sie Daria, war nach einiger Zeit in Warschau zurück in die Ukraine gegangen; sie wollte ein Visum für Kanada besorgen und zu ihrem Freund aufbrechen. Sie war angeblich englisch Lehrerin, doch mir ist nie gelungen mit ihr nur einen Satz, ein Wort in irgendwelcher Sprache zu wechseln. Sie war sehr scheu und stand immer hinter jemanden. Doch ich weiß, dass sie das Visum bekommen hat und nach Kanada gegangen ist.

Eine Besondere Geschichte gilt der Frau mit dem Pony, die mit dem Baby und dem Jungen mit dem Gesicht nach unten; sie wurden von den anderen auf dem Bahnhof in Lemberg gefunden. Sie logierten dort schon drei Tage und wussten nicht weiter. Am Anfang wurde sie mir vorgestellt als Freundin der Freundin des Bruders der Mutter, doch es stellte sich nach einigen Tagen heraus, dass sie sie gar nicht kannten. Von ihr habe ich nicht einmal den Namen behalten, ich glaube, sie hat sich schon vorgestellt, aber in allgemeiner Aufregung und so vielen neuen Menschen, ist er mir entfallen. Nach einigen Wochen fanden die anderen eine andere Bleibe für sie.

Dann ist da noch diese schöne grazile, junge Frau, nennen wir sie Natalia, die dann letztendlich von Warschau nach Posen umgezogen ist. Sie hat eine neue Arbeitsstelle dort gefunden, wollte der Familie mit den zwei Jungen nicht im Wege stehen. Doch zusammen auf so einem kleinen Raum konnten sie längere Zeit auch nicht aushalten. Sie berichtet mir, dass sie sich in Posen eingelebt hat und ihr die Stadt sogar besser gefällt und sie mehr verdient. Sie kann inzwischen sehr gut Polnisch sprechen und schreiben. Sie wirkt aber trotzdem sehr verloren und einsam. Ihr Vater ist in Kiew als emeritierter Polizist für die Stadtverteidigung der Bodenkräfte zugeteilt, auch ihr Bruder ist in der Ukraine, doch wegen seiner Krankheit nicht einsatzfähig. Ihre ältere Schwester lebt schon länger mit ihrem Mann und zwei Kindern in Slowenien, wo auch ihre Mutter Unterschlupf gefunden hat und sie ständig anruft und androht, nach Hause fahren zu wollen. Sie lebten früher alle zusammen in Krywyj Rih, das sagt sie auch mit Stolz, denn das ist die Stadt aus der ihr Präsident Selenskyj stammt. Er besuchte angeblich auch dieselbe Oberschule, wie sie. Sie hat auch Probleme damit, dass es ihr verhältnismäßig gut geht und telefoniert ständig mit ihren Verwandten.

Letztendlich gibt es eine junge Mutter, nennen wir sie Sonja, auch hier in Berlin, die ich kennengelernt habe. Sie ist aus Butscha geflüchtet, noch vor den grausamen Zuständen, die dort von den Russen verübt worden sind. Doch ihr Mann ist dahin zurückgekehrt und schickt ihr Videos von der Stadt mit allen Zerstörungen und Gräuel, die dort passiert sind. Sie hat bei einer Bewohnerin in meiner Wohnanlage Bleibe gefunden, ist bei uns dann aufgetaucht mit ihrer kleinen Tochter und ihrem sechs Monate alten Baby, um erst einmal eine Zwiebel zu leihen, dann um zu erfahren, wo die Bushaltestelle wäre usw. Dann kam das kleine Mädchen zu uns und ich versuchte mit ihr etwas Deutsch zu lernen. Auffällig für mich war, ihr ständiger Gebrauch von Handy und Übersetzerprogrammen, so dass sie eigentlich gar nichts lernten, sondern immer mich das Handy ansprach. Trotz wirklich fantastischer Hilfe und Zuwendung ihrer deutschen Freunde, fühlte sich diese junge Mutter mit ihren zwei Kindern völlig verloren und mutlos. Ich merkte, dass der Spagat von ihrem Leben in der Ukraine zum Leben hier für sie extrem schwierig war. Irgendwann war das auch für die deutschen Freunde zu viel. Sie fanden für die dreien eine kleine Wohnung, wo sie ihr Leben hier weiterführen können, sie helfen der jungen Mutter aber weiterhin mit Rat und Tat, begleiten sie zu den vielen Ämtern, übersetzen die komplizierten Formulare. Die Anmeldung in der Schule verlief alles andere als erfreulich, sodass sie immer wieder beteuert, sofort nach der Beendigung des Krieges zurück in ihre Heimat zurückgehen zu wollen. Sie ist eigentlich sehr willig sich anzupassen, will auch Deutsch lernen, aber die Betreuung der Kinder, die Besuche bei den Ämtern und auch das Einleben zehren so sehr an ihren Kräften, dass sie sich gar nicht vorstellen kann, noch Deutsch richtig bei einem Kurs zu lernen oder gar zu arbeiten.

Diese einfachen Darstellungen der Erlebnisse der fünf Frauen, deren Leben so brutal durch den Angriffskrieg unterbrochen und aus der gewohnten Bahn geworfen wurde, wollte ich hier skizzieren, damit wir bei der ganzen Diskussion über die Gasknappheit und möglichen Einschränkungen und Mehrausgaben, immer diese Lebensläufe vor den Augen haben. Ihr Leben hängt zwischen der alten Realität vor dem Krieg, nach der sie sich sehnen und einer neuen, fremden Welt, die vielleicht einen Ausweg und Sicherheit bietet, aber keineswegs Normalzustand für sie bedeutet. Die Weihnachtsbeleuchtung steht meistens doch für die Herzwärme; also dimmen wir sie etwas ein und sorgen für die wirklich Betroffenen, und helfen ihnen die schwere Zeit zu überstehen, solange sie das brauchen.