Ksawery Kopański
Jam jest Książę Ciemności! Przychodzi. Z łaskawą miną, miękkim i powolnym krokiem, dokonuje obchodu swych włości. Łaskawie obdarzy zainteresowaniem moją Żonę, mnie ignorując zupełnie. Po czym kieruje się do kuchni, wyraźnie dając znać, iż pora na posiłek. I w tym akurat muszę się z nim zgodzić, ja też właśnie myślałem o jakiejś przekąsce.
Karma z puszki wędruje wprost do miseczki, dla Księcia. A dla mnie do salaterki – tuńczyk. Też z puszki. Taki w kawałkach, w wodzie (nie w oleju i nie w sosie własnym, tylko właśnie w wodzie), czyli nic nadzwyczajnego. Aha, trzeba jeszcze przynieść sobie chleb!
Wracam. Patrzę…
Czy to wina zwierzęcia? Nie, raczej moja bezbrzeżna głupota, naiwność oraz brak przezorności. Kot i tuńczyk z puszki w jednym pomieszczeniu: to nie mogło się skończyć inaczej! Pssssiiik, paszoł won, Sierściuchu jeden!!!
Nie przejął się zanadto. Siedzi. Patrzy. A wygląda, nie przymierzając, jak Behemot, z kieliszkiem wódki w jednej łapie i z widelcem – na który zdążył już nadziać marynowany grzyb – w drugiej. Ja zaś zapewne przypominam w tym momencie nieszczęśliwego, skacowanego Stiopę Lichodiejewa.
Tak. Zjadłem.
I co mi zrobisz?
Jam jest Książę Ciemności!
Ksiaze Ciemnosci prezentuje sie znakomicie na tym stole, to trzeba mu przyznac.
W pierwszym momencie lapie sie na tym, ze znow chce zapytac:
co robi moja Lili u Pana na stole, koedy ma swoj?
Ale tak juz maja ci ksiazeta
i ksiezniczki CIEMNOSCI!
PO PROSTU SA,
I TO JEST WSPANIALE.
Dziekuje jak zwykle T.Ru
Fajnie dobrze że chociaz chleb jest
Tak, chleb mi tylko został😎. Na chleb to Książę ma za długie ząbki.