Lech Milewski
Pierwszy strzał
– A to nam zabili Ferdynanda – rzekła posługaczka do pana Szwejka, który opuściwszy przed laty służbę w wojsku, gdy ostatecznie przez lekarską komisję wojskową uznany został za idiotę, utrzymywał się z handlu psami, pokracznymi, nierasowymi kundlami, których rodowody fałszował.
– Którego Ferdynanda, pani Mullerowo? – zapytał Szwejk – ja znam dwóch Ferdynandów: jeden jest posługaczem u drogisty Pruszy i przez pomyłkę wypił tam razu pewnego jakies smarowanie na porost włosów, a potem znam jeszcze Ferdynanda Kokoszkę, tego co zbiera psie gówienka. Obu nie ma co żałować.
– Ależ, prosze pana, pana arcyksięcia Fernanda, tego z Konopisztu, tego tłustego, pobożnego.
– Jezus Maria – zawołał Szwejk – A to dobre! A gdzie też to się panu arcyksięciu przytrafiło?
– Kropnęli go w Sarajewie, proszę pana, z rewolweru, wie pan….Jarosław Haszek – Przygody dobrego wojaka Szwejka.
28 czerwca minęła setna rocznica powyższego wydarzenia, które zapoczątkowało I Wojnę Światową – KLIK.
Dzień wcześniej usłyszałem w australijskim radio wywiad z Margaret MacMillan, Kanadyjką, autorką bardzo cenionej książki – The war that ended peace – KLIK. Nagranie wywiadu tutaj – KLIK.
Szczególnie zainteresowała mnie opinia autorki na temat powodów wybuchu wojny. Europa miała za sobą prawie 100 lat pokoju – od Kongresu Wiedeńskiego w 1815 roku. Jednak pod pokrywą tego pokoju gotowały się nacjonalistyczne tarcia i wielkie ambicje. W 1914 roku powszechna była opinia, że aby te napięcia rozładować konieczna jest wojna. To miała być krótka i decydująca wojna, żeby żołnierze wrócili na Boże Narodzenie do domów. Wojna, która miała być końcem wszystkich wojen.
Gdy zaś politycy mają przeświadczenie, że coś jest nieuniknione, wówczas zaczynają działać w stosowny sposób i przewidywania stają się faktem. Faktem, który przerósł wszelkie przewidywania.
A jakie były przewidywania dobrego wojaka Szwejka?
Podsłuchałem go w gospodzie U Kalicha…
– W Sarajewie w całej tej sprawie maczali palce Serbowie – nawiązywał wywiadowca Bretschneider.
– Myli się pan – odpowiedzial Szwejk – to zrobili Turcy przez tę Bośnię i Hercegowinę. Turcy przegrali wojnę w 1912 z Serbią, Bułgarią i Grecją. Chcieli, żeby Austria ich poratowała, a gdy Austria nie chciała, zastrzelili Ferdynanda.
…
– Myślisz pan może, że najjaśniejszy pan puści to płazem? Nie znasz go pan w takim razie. Wojna z Turkami musi być. Serbia i Rosja pomogą nam (Austrii) w tej wojnie.
…
– Może się zdarzyć, że w razie wojny z Turcją napadną na nas Niemcy, bo Niemcy i Turcy trzymają z sobą. To takie dranie, że drugich takich nie ma na świecie. Ale możemy się sprzymierzyć z Francją, która od roku siedemdziesiątego pierwszego krzywo patrzy na Niemca. I damy sobie radę.
Przewidywania dobrego wojaka Szwejka okazały się równie trafne jak przewidywania mężów stanu.
Margaret MacMillan zatytułowała swą książkę – Wojna, która zakończyła pokój. Według autorki Traktat Wersalski był zarzewiem konfliktów, które spowodowały wiele tragedii XX wieku. Tuż po zakończeniu Wielkiej Wojny wybuchło wiele lokalnych wojen i konfliktów, o których wspomniał pan Tomasz Fetzki w trzecim odcinku tego cyklu – “.. rosyjska wojna domowa, rumuńska interwencja w Węgierskiej Republice Rad, Powstanie Spartakusa, Bitwa Warszawska, wojna turecko-grecka, Powstanie Wielkopolskie i trzy Powstania Śląskie, zduszenie Bawarii Radzieckiej…” Winston Churchill z typowo imperialną nonszalancją nazwał je “wojnami Pigmejów” – Pygmy Wars – KLIK.
Skutki niektórych wydarzeń gnębią nas do dzisiaj – na przykład upadek Cesarstwa Ottomańskiego i ustanowiony przez Anglików nowy porządek na Bliskim Wschodzie zakończył okres pokojowego współżycia Żydów i Palestyńczyków oraz różnych grup wyznaniowych i etnicznych na terenie obecnego Iraku.
W krajach anglosaskich I Wojna Światowa nazywana jest Wielką Wojną. W Australii chyba w każdym miasteczku znajduje się pomnik upamiętniający mieszkańców, którzy stracili życie na europejskich frontach. 100-lecie jej wybuchu celebrowano w Australii w ostatni poniedziałek.
Dla Polski ta wojna nie zapowiadała niczego dobrego. Polacy zostali wciągnięci do walczących przeciwko sobie armii. A jednak stało się coś niemożliwego – nasi zaborcy, którzy walczyli przeciwko sobie, wszyscy jednocześnie przegrali.
PS. Już po przygotowaniu tego wpisu zauważyłem, że w Gazecie Wyborczej ukazał się również wywiad z Margaret MacMillan. Prawdopodobnie dla Polaków bardziej interesujący niż ten dla radia ABC – KLIK.
Tekst został zreblogowany z blogu “W altanie przy kawie”: http://waltanie.blox.pl/2014/06/Sto-lat-i-jeden-dzien.html. A na naszym blogu tak imponująco wygląda aktualny spis treści. Były już serie tematyczne, np. o Stalinie albo o Marcu 1968, ale nigdy nie udało się zebrać aż tylu Autorów i tylu wpisów. A to jeszcze nie koniec.

Świetny wpis, mówiony spokojnym, rzeczowym tonem, z interesującymi informacjami i Szwejkiem w tle. Przeczytałam ponownie z tym samym zaciekawieniem.