Polska w Unii Europejskiej
Wikipedia podchodzi do sprawy nader optymistycznie, co jest (zapewne) słuszne:
Polska jest członkiem Unii Europejskiej od 1 maja 2004 na mocy tzw. Traktatu akcesyjnego podpisanego 16 kwietnia 2003 r. w Atenach, będącego prawną podstawą przystąpienia (akcesji) Polski do Unii Europejskiej. Faktyczny proces integracji Polski rozpoczął się w Atenach 8 kwietnia 1994 r. z chwilą złożenia przez Polskę wniosku o członkostwo w Unii Europejskiej i potwierdzenia go przez wszystkie państwa członkowskie podczas konferencji w Essen 9-10 grudnia 1994 r. Integracja jest procesem dynamicznym, nieustannie trwającym.
Ale oczywiście prywatnie można na sprawę patrzeć inaczej. Ja uważam, że akcesja była OK, a jej pozytywne skutki już teraz są widoczne, nasz autor
Zbigniew Milewicz
przysłał właśnie, w kilka dni po rocznicy (ale kogo by interesowały okrągłe rocznice!) wierszowane przemyślenia, a ich wymowa jest bardziej krytyczna.

Zdjęcie: http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/457729,polska-bez-wspolnoty-co-by-bylo-gdybysmy-nie-wstapili-do-unii-europejskiej.html
Zamiast felietonu
Dziesięć lat za nami. Dyskusje między rodakami na temat pożytków i utrapień, wynikających z wstąpienia Polski do Unii Europejskiej trwają; zdania są podzielone, jak to w rodzinie na temat jakiegoś małżeństwa. Jedni wzdychają, że taka piękna para, innym para wali w dekiel. Zapewne każdy z oponentów ma trochę racji, bo nie ma związków idealnych, a jeżeli ciekawi was, jak widziałem Kowalskiego, Nowaka i oczywiście siebie w marszu przed ten ofiarny ołtarz na początku tego wieku, to zapraszam do lektury:
Grüss Gott, grüss Gott
nad brzegiem Isary
niejeden nasz rodak
już poległ za wiarę
grüss Gott, grüss Gott
uwierzył dokładnie,
że jest w kraju cudów,
że fortunę zdobyć
to jak beknąć z nudów
grüss Gott, grüss Gott
przyjeżdża miss Pcimia
z ambitnym zamiarem
wyjść za mąż za Niemca
lecz ten ma już harem
złożony z dziesiątka
różnistych panienek
co w bajzlu pracują
by on miał, jak w niebie
grüss Gott, grüss Gott
Jan z Krzysiem budują
za marek dwanaście
gmaszysko Hiltona
w którym Helmuth zaśnie
jak się nawpierdala ruskiego kawioru
szampitrem go spłucze
i żonę Krzysiowi za stówę wydupczy
grüss Gott, grüss Gott
tak idziem do Unii kochani rodacy
pierś dumnie do przodu wypięta
a jaja z harówy na pańskim – po pięty
grüss Gott, grüss Gott
lecz póki na Wawelu
Zygmunta bije dzwon
nikt, nigdzie i nigdy
nie powie ci
won chamie, won
bo gdyby tak tylko
spróbował pomyśleć
oj, dostałby wpierdol
solidny nad Wisłą
grüss Gott, grüss Gott
Dookoła końskie pyski
najuprzejmiej szczerzą zęby
ten o zdrówko cię zapyta
tamten drogę wskaże chętnie
o pogodzie porozmawia
do tramwaju zaprowadzi
lecz nie próbuj cudzoziemcze
– zwłaszcza ty zza Łaby –
wejść Helmutom do mieszkania
prędzej wielbłąd w uchu igły
siądzie se na otomanie
niż ty skumasz się z Ottonem
dom za marki mu posprzątać
to się tobie godzi zrobić
pomalować także wolno
lecz pół litra z Jorgiem wypić
się rozmarzyć, ponarzekać
Wołga, Wołga z nim zaśpiewać
ot tak sobie bez powodu
bo po wódce wszak Słowianin
brata z braćmi się od młodu
nie uchodzi, nie wypada
szczęka sztuczna, lub prawdziwa
ze zdziwienia mu opada
kto to widział
jaki Gescheft
żeby bratać się z Pollackiem
jego Wirtschaft pachnie różnie
różne o nim są opinie
dzisiaj soli mu pożyczysz
jutro bmw ci zwinie
tak więc lepiej panie bracie
ty Helmuta miej gdzie trzeba
módl się, pracuj, pij i chędoż
a w unijne wejdziesz nieba.

trudno komentować poezję, zwłaszcza zaangażowaną, interesujący komentarz do tematu stanowi dyskusja (np. dziś w Tagesspiegel zabrał w niej głos Christoph von Marschall) na temat zasiłku rodzinnego dla dzieci, który przysługuje z budżetu Niemiec na dzieci obywateli Unii (np. Polaków) zamieszkałych w Niemczech. W dyskusji idzie o dzieci, które mieszkają poza Niemcami, np. w Polsce (Bułgarii, Rumunii itd.) Zasiłek ten, wedle wyroku EuGH należy się także tym dzieciom (również wstecz aż do 2012 r.). Welu komentatorów uważa, że taka konstrukcja jest ryzykowna, sprzeczna z postulatem “nieuwspólniania” systemów opieki społecznej w UE. Ch.v.Marschall sądzi, że może to być w Niemczech eksplozywny temat w wyborach do parlamentu europejskiego 25.5.2014 r. Podzielam jego opinię.
Szczerze powiedziawszy, obiektywnie, ja też podzielam opinię Marschalla, ale z kolei wiem, jak ciężko pracują ci ludzie, którzy zarabiają tu pieniądze na różnych nielegalnych, a nawet i legalnych, budowach, i chyba nie śmiałabym wystąpić z postulatem, żeby przestali brać te pieniądze na dzieci.
Sprecyzujmy: opinią Marschalla – ktrórą oboje podzielamy – jest, że to gorący temat. Dyskusja nb. już rozgorzała, chodzi bowiem o okres od 2008, za który należą się wstecz zasiłki. Idzie zatem o co najmniej miliard euro transferu z Niemiec do innych krajów Unii. Myślę, że ludzie, którzy pracują, nie stanowią w ogóle problemu. Jest jak zawsze: zamiata się temat pod dywan, a stamtąd wyciągają go szczurołapy.