Ela Kargol, Krystyna Koziewicz, Ewa Maria Slaska
Ela Kargol
Westberlin, kawiarnia na Kreuzbergu w dawnych pomieszczeniach domu parafialnego kościoła pod wezwaniem św Agnieszki. Usiadłyśmy we trzy pod rozłożystym kasztanem i każda (za)mówiła coś innego.
Herbatę, wodę i cappucino.
A potem każda z nas coś innego napisała.
I tak powstał(y)
zielonoświątkowy(e) tekst(y) o piwoniach, polsko-niemieckich debatach, o karnawale kultur, brutalnej architekturze
i starym przeboju zespołu Big Cyc.

Od lewej, Ewa, Krysia, Ela, zdjęcie – pewna pani, może Wietnamka, nie wypada pytać
Berlin Zachodni, Berlin Zachodni
Tu stoją Polki co drugi chodnik
Za pewnym rogiem czai się Turek.
Azbest – wystawa, kościół i żurek
Berlin Zachodni, Berlin Zachodni
Gdy zobaczyłam to nasze niedzielne zdjęcie, przypomniałam sobie stary przebój zespołu Big Cyc.
Berlin Zachodni, Berlin Zachodni.
Był koniec lat 80, początek 90. ubiegłego wieku. Polak potrafił przeliczać co mu się opłaci, jak mu się opłaci. Handel kwitł. Woziliśmy papierosy w jedną stronę, a proszki do prania w drugą.
My trzy z tego zdjęcia pamiętamy tamten Berlin, ten za murem. Przyjechałyśmy z różnych miast Polski. Z Gdańska, Poznania i Opola. Pozostałyśmy do dziś wierne tej części miasta. Choć mogło być inaczej.
Kawiarnia westberlin działa w tym miejscu od 2024, w dawnych pomieszczeniach parafialnych kościoła św. Agnieszki. Kawiarnia otoczona jest murem, który my oczywiście zauważyłyśmy.
Zrobiłysmy sobie zdjęcie pod westberlinem z sentymentu do czasów, które minęły. Do czasów, kiedy byłyśmy młode.
https://mitvergnuegen.com/tipps/westberlin-kreuzberg/.
Tu stoją Polki co drugi chodnik.
Nie tylko stoimy na chodnikach, ale tuptamy po nich, przemierzamy ulice wzdłuż i wszerz, ciesząc się miastem, znowu połączonym, cieszymy się sobą i po prostu życiem.
Zielone Świątki to dla Niemców długi weekend. Bo i poniedziałek wolny. Berlińczycy wyjeżdżają lub zostają.
W mieście Karnawał Kultur, muzyka, parady, kramy, jarmarki i inne różności. W tym roku nie poszłyśmy oglądać kolorowej rewii multi kulti. Posłuchałyśmy muzyki, jedna więcej, druga mniej, trzecia prawie wcale. Poszłyśmy na wystawę.
Za pewnym rogiem czai się Turek
Azbest – wystawa, kościół i żurek
Za pewnym rogiem na Kreuzbergu był kiedyś kościół pod wezwaniem św. Agnieszki. Budynek brzydki, architekt ważny. Parafian ubywało, kościół zamknięto.
https://de.wikipedia.org/wiki/St.Agnes(Berlin)
Stał się galerią, galerią König. W galerii wystawa o azbeście, jego niszczycielskiej sile. Wystawa przejmująca, o pracy gastarbeiterów, pracy w warunkach szkodliwych, pracy ponad siły, pracy niszczącej zdrowie.
https://mondtag.com/de/shows/asbest
A żurek, żurek zjadłyśmy wcześniej u Krysi.
Żurek z jajkiem. Popiłyśmy Tyskim i herbatą.
Krystyna Koziewicz (i trochę Ewa Maria Slaska)
Może jeszcze napiszę o wrażeniach z Forum, konferencji polsko niemieckiej, która odbyła się w Berlinie w tym samym czasie. Zacznę od tego, że pełnomocnik rządowy nie jest dobrze zorientowany i nie wie, że w Berlinie dużo się dzieje na temat polsko-niemieckiej pamięci historycznej, np o obchodach rocznicy listu biskupów polskich przed 10 laty. Nie wie też nic o aktywności Miast Partnerskich Szczecin Berlin i innych inicjatywach np Ambasady Polek, takich jak projekt Polki w Plötzensee, Drzewo Ireny Bobowskiej, czy wystawa Wolność Równość Solidarność w HumboldtForum. W Instytucie Polskim odbyła się debata o wydawnictwach książkowych, które nie wspierają młodych pisarzy, bo na nich się nie zarabia, bo są nieznani. Wydawców nie obchodzi wydawanie nowatorskich form twórczych ani niepokornych tematów, traktują wydania czysto komercyjnie, mimo że czasem robią to za państwowe pieniądze. Właściwie to temat rzeka… My robimy, upowszechniamy, integrujemy, a ich to nic nie obchodzi.
Jednak największego szumu medialnego przysporzyła w tych dniach Polakom w Berlinie laureatka Nagrody-Polsko Niemieckiej 2025, reżyserka Elwira Niewiera. Nagrodę wręczono jej podczas Forum, czyli w budynku Ambasady RP. Wręczał ją minister Sikorski. Dziękując za nagrodę Niewiera powiedziała między innymi, że zwycięstwo Nawrockiego w wyborach prezydenckich było konsekwencją ingerencji Putina.
Ile w tym prawdy, to nie moja sprawa, mnie obchodzą inne aspekty tego wydarzenia. Wokół tej wypowiedzi rozpętała się burza. Berliński a i polski świat podzielił się na pół – przeciw reżyserce i za nią. Ambasada odcięła się, wszem i wobec ogłaszając, że była to prywatna opinia artystki. Podobnie organizator – Fundacja Współpracy Polsko-Niemieckiej.
Cóż. Dziś prawie każdy, kto ma własne zdanie, jest na cenzurowanym. Mamy tylu znawców i ekspertów, możliwe, że jesteśmy narodem, który ma najwięcej geniuszy. Każdy chce mieć swoją rację, logika nie odgrywa żadnej roli. Całe szczęście, że druga połowa Polski nie wchodzi w dyskusję w geniuszami zajmującymi się sprawami moralności, etyki, kultury i wiedzy, bo i po co? I tak nie da się ich przekonać racjonalnymi przesłankami. Można by pomyśleć, że lepiej milczeć niż dać się zagryźć. Ale z drugiej strony, kto ma mówić niewygodne prawdy, jak nie artyści?
I jeszcze taka myśl zwykłej baby, obserwującej świat z boku: połowa ludzi w Polsce ma swój “worek” do bicia, wyżycia się w postaci Tuska, druga – Kaczyńskiego. Co to będzie, jak ci dwaj zejdą ze sceny? Kto wie, może zapanuje między zwaśnionymi stronami jakaś zgoda narodowa?
Ewa Maria Slaska
Tak, Ela ma rację, architektura brzydka, bo to brutalizm, budynki, które z założenia miały być brzydkie. Ale ta brzydota jest już od kilku lat w modzie, a w tym roku uznanie dla niej osiągnęło apogeum. Film The Brutalist został mianowany do 10 oskarów, dostał trzy – za najlepszą muzykę, za najlepszą pracę kamery, a główną nagrodę otrzymał Adrien Brody jako najlepszy aktor pierwszoplanowy. Z tymi werdyktami nie do końca się zgadzam, uważam, że Brody gra monotonnie i na jednej nucie szlachetnego i wybaczającego cierpienia, co, ponieważ film jest długi, staje się najpierw nudne, a potem nieznośnie nużące, ale praca kamerzysty jest rzeczywiście niezwykła, a sekwencje nagrane w kamieniołomach Carrary przejdą do światowej historii filmu.
Ela Kargol pisała już TU kiedyś o architekturze brutalistycznej, a zwłaszcza o Wernerze Düttmannie, architekcie, który właściwie stworzył brutalistyczny Berlin, w tym kościół św. Agnieszki. Umieściłam wtedy na blogu takie jej zdjęcia tego kościoła. Ładne? Nie. Ale imponujące.


I jeszcze zdjęcia Eli z wystawy “Azbest”. Przejmujące.





Ersan Mondtag opowiada historię swojego dziadka, tureckiego robotnika-gościa, który przepracował 25 lat w fabryce Eternit, zdobywał dyplomy uznania, zarabiał, stać go było na luksusy, które teraz ma pewnie każdy człowiek w Turcji, ale wtedy były luksusem – kuchnia, sypialnia, łazienka, kanapy, łóżka, lampy. To wszystko zapewniła mu praca w oparach azbestu. I przez te same opary azbestu dziadek Mondtaga umarł.
Ela Kargol
O piwoniach, zwanych po niemiecku Pfingstrosami, w tłumaczeniu wolnym to róże zielonoświątkowe.




Są piękne, zwłaszcza jak rozkwitają,
nieskończone jak liczba π,
pachnące jak najpiękniejsze wonie.
Piwonia
W deszczu pochylona.
Wody w usta nabrała.
Mokra cała.
Biedna ona.
Zielonoświątkowa
Wyjątkowa!
Ma trochę z koła.
Stąd π w tytule.
Ma trochę z róży
In deutscher Sprache.
Jedna i druga
Kolców nie mają.
Są ohne Stacheln.
Krystyna Koziewicz
Zdjęcia z Karnawałów Kultur, tegorocznego ale i minionych.
Słuchamy muzyki, tańczymy.




Co roku w Zielone Świątki przedstawiciele stu kilkudziesięciu kultur, które mieszkają w Berlinie raz do roku się pokazują, weseli, kolorowi, szczęśliwi. W roku 2025 było ich 69. Czasami bywały grupy polskie, w tym roku niestety ich nie było.











Tak! To prawda lepiej usunąć się z drogi niżeli dać się zagryźć. I druga prawda- ale kto, jak nie pisarz czy inny artysta opowie światu prawdę?!