Historia Ukrainy w pigułce Broma (39). Galicja.

Roman Brodowski (Brom)

Ukraiński ruch narodowo-twórczy w Galicji

Czy narodowo-twórcza idea Tarasa Szewczenki zawarta w jego wierszach była początkiem konstytuowania się narodu ukraińskiego, którego owocem jest dzisiejsze niepodlegle państwo – Ukraina?

Aby odpowiedzieć na to pytanie, muszę cofnąć się nieco w czasie i … powrócić w realia zaboru rosyjskiego.

Dla przypomnienia, bo to ważne, powtórzę, że tereny Ukrainy, w tym oczywiście tereny byłego lewo- i prawobrzeżnego hetmanatu kozackiego, podobnie jak i ziemie ruskie, wcześniej wchodzące w skład Rzeczypospolitej, po trzecim rozbiorze znalazły się w zaborze rosyjskim. W odróżnieniu od narodu polskiego, w początkowym okresie zaborów, Rosjanie dla Rusinów, którzy byli im bliscy etnicznie i wyznaniowo, przygotowali łagodny model jarzma.

Ukraińców w caracie nazywano brackim narodem Małorusinów, natomiast Rusinów zamieszkujących byłe tereny północno-zachodnie, należące najpierw do Księstwa Kijowskiego, później Wielkiego Księstwa Litewskiego, a następnie Rzeczypospolitej, nazywano Białorusinami. Wraz z Wielkorusinami, te trzy narody stanowiły „Trójjedyny naród Rosyjski”.

Mniej więcej do końca lat 30. XIX wieku władze rosyjskie nie zabraniały brackim narodom swobodnego korzystania z ideowo rosyjskiej przestrzeni kulturalnej. Pozwalano im bez przeszkód krzewić własną tradycję i kulturę oraz, co najważniejsze, porozumiewać się mową „przodków”, traktując ją na równi z innymi regionalnym „ruskim” dialektami językowymi. To „braterstwo” i zaufanie Ukraińców Rosjanie chętnie wykorzystywali w wewnętrznej polityce antypolskiej, sprawnie podsycając historyczne antagonizmy pomiędzy Ukraińcami a Polakami. Mieliśmy tego przykład podczas Powstania Listopadowego, a nawet jeszcze wcześniej, bo w czasie kampanii napoleońskiej.

Ta naiwna ufność Rosjan sprawiła, że w obrębie wspólnoty ukraińskiej rozpoczął się proces „dojrzewania własnej świadomej odrębności narodowej” Ukrainy. Rodziły się ruchy patriotyczne i narodowo-twórcze, głoszące ideę odrębności narodu ukraińskiego. Być może proces ten, który rozpoczął się w sferze ideowej, na niej by się i zakończył, gdyby nie próby rusyfikacji Ukraińców. Wiele ruchów ukraińskich, jak na przykład wspominane tu wielokrotnie Bractwo Cyryla i Metodego, które powstało w Kijowie, było wyrazem buntu przeciwko nowej polityce cara, mającej na celu rusyfikację znajdujących się pod zaborem narodów. Bractwo, przepojone ideą antyimperialistyczną, wystąpiło przeciwko carskim reformom przeprowadzanym w duchu rosyjskiego nacjonalizmu, obejmującym „prawosławie, ludowość i samowładztwo”. To sprawiło, że władze rosyjskie zlikwidowały Bractwo i uwięziły jego głównych inspiratorów. Jednak zanim do tego doszło, ideologia Bractwa, jego przekonanie o istnieniu świadomego historycznie bogatego narodu ukraińskiego, uprawnionego do walki o niepodległość, zdążyły się przedostać do nielicznej grupy Ukraińców mieszkających w zaborze austriackim, w Galicji.

Tę ideologię tak naprawdę stworzyła poezja, stworzyły ją poematy Tarasa Szewczenki, opiewające mitologiczną wręcz, wielowiekową historię Kozaków, ich walkę o własną państwowość, o wartości wolnościowe, o przynależne im miejsce na ziemi. Ta romantyczna wizja kozackiej przeszłości i kozackiego odrodzenia stała się kanonem ukraińskiego romantyzmu i zarzewiem faktycznych działań narodowo-wyzwoleńczych. Oczywiście ten romantyczny mit Kozaczczyzny tworzyli i inni poeci z kręgu Tarasa Szewczenki. Nie sposób nie wspomnieć tu o Mykole Kostomarowie. Kostomarow znajdował się pod silnym wpływem Mickiewicza, wysoko cenił zwłaszcza Księgi Narodu Polskiego i Pielgrzymstwa Polskiego i jego tworczość to była ukraińska przeciwwaga dla wizji MIckiewicza – księgi o bycie narodu ukraińskiego. Tak jak Mickiewicz idealizował Rzeczpospolitą, tak Kostomarow idealizował i wychwalał antypolskie ruchy Kozaczczyzny z okresu powstań i wojen kozackich. Innym takim romantykiem był Kulisz. Ukraiński eseista i historyk, Panteleimon Kulisz, wsparł twórczość Kostomarowa publicystyką historyczną utrzymaną w tym samym duchu „odwiecznej wrogości”.

Niestety ich idee, padając na galicyjski grunt, zaczęły przynosić plony.

Dlaczego niestety? Bo były to dzieła przepojone duchem antypolskim, a to znacząco zaważyło na i tak niełatwych stosunkach polsko-ukraińskich w zaborze austriackim.

I Polacy, i Ukraińcy dążyli do uzyskania narodowych autonomii. Odrębnych. W tej rywalizacji o „palmę pierwszeństwa” przy „cesarskim stole” narastał coraz poważniejszy konflikt. Ukraińskie ruchy narodowo-twórcze, ich idea budowania odrębnego narodu, bez polskiego pierwiastka, były obce polskim działaczom narodowo-wyzwoleńczym. Dla Ukraińców natomiast tak Polacy, jak i Rosjanie byli hamulcem na drodze do utworzenia własnej świadomej odrębnej wspólnoty narodowej.

Oto kilka myśli Kulisza, opublikowanych na łamach „Osnowy” w 1862 roku, a więc na rok przed wybuchem powstania Styczniowego:

– „Ja” polskie i „ja” ukraińskie na przestrzeni wieków rozeszły się na taką odległość, że Polak choćby jak się nie starał, nie wejdzie w naturę Ukraińca, a i Ukrainiec pomimo wszelkich zachęt nie chce wejść w naturę Polaka.

– Jeśli wy (Polacy) jesteście szlachtą, wydelikaconą, natchnioną duchem czasu, my Kozacy jesteśmy nowym, współczesnym życiem.

– Wy wnieśliście, jak powiadacie, do naszej chłopskiej chaty europejskie oświecenie. Dziękujemy wam za ten trud, którego podjęliście się w istocie dla siebie, a jeśli nawet także dla nas, to w każdym razie, chata jest nasza, a wy jesteście tutaj obcy.

Tak, Ukraińcy byli niechętni idei tworzenia wspólnoty z Polakami. Nic w tym dziwnego. Z pokolenia na pokolenie przechodziła pamięć o polskiej szlachcie, gnębiącej ukraińskich chłopów, o niewolniczej pracy na rzecz polskiego pana, o zabieraniu im wolności, upokarzaniu, systematycznym tłamszeniu narodu ukraińskiego, jego straszliwym ubóstwie. To z pewnością nie jednoczyło naszych narodów.

Dla Ukraińców my, Polacy byliśmy zarówno wrogami jak i naturalnymi sojusznikami w walce przeciw rosyjskiej ekspansji. Jednakże strach przed tym, że Polska, jeśli powstanie, wchłonie naród ukraiński, a to przecież miały w planach polskie organizacje narodowo-wyzwoleńcze, powodował, że niemożliwe było zbliżenie się obu nacji do siebie, nawet tam, gdzie warto byłoby się zjednoczyć w walce z zaborca.

Sytuacja polsko-ukraińska na terenie zaboru rosyjskiego po Powstaniu Styczniowym w wyniku represji uspokoiła się nieco, natomiast w Galicji, zwłaszcza gdy ta otrzymała autonomię, jeszcze bardziej się zaogniła. Germanizację zarówno Polaków jak i Ukraińców, zastąpiła polonizacja. Organy władzy, ze względu na liczebność Polaków we władzach galicyjskich jak i sejmie krajowym, pozwoliły na realizowanie polskich interesów narodowych. Do wyższych urzędów nie dopuszczano działaczy i polityków ruskich, czyli Ukraińców, język niemiecki powoli zastępowano językiem polskim, a to wymuszało na Ukraińcach posługiwanie się językiem polskim np. w urzędach.

Narodowe aspiracje Ukraińców, dzięki takiemu stanowi rzeczy, były coraz większe, a niechęć do Polaków jeszcze bardziej ich od siebie oddalała. Właściwie od początku utworzenia Autonomii Galicyjskiej, na jej terenie stanęły naprzeciwko siebie dwa nieprzyjazne sobie narody, Polacy i Rusini ukraińscy. Na ich drodze pojawiły się problemy nie do rozwiązania. Ukraińcy żądali bowiem powołania do życia szkół w których językiem wykładowym byłby język ukraiński, otworzenie ukraińskiego uniwersytetu we Lwowie, wprowadzenia do urzędów administracji języka ukraińskiego jako równoprawnego polskiemu. Żądano zgody na tworzenie ukraińskich instytucji kulturalnych, oświatowych, politycznych, klubów sportowych, działalności gospodarczej.

Niestety galicyjska walka „obojga narodów” miała skutki. Ukraińcy terroryzowali polskich sąsiadów, Polacy – ukraińskich. Dochodziło do zbrodni na tle narodowym. Taki stan rzeczy trwał w Galicji nieprzerwanie do końca zaborów.

My Polacy wierzyliśmy, że po „wybudzeniu”, po zaborach przyszła Polska powróci do granic sprzed 1772 roku, że ponownie stanie się państwem „dwóch, a właściwie trzech narodów”. I chociaż wiadomym było, że zarówno Litwa jak i Ukraina pragną innej rzeczywistości, brnęliśmy z tym nierealnym pomysłem dalej. Uparcie przekonywaliśmy Rusinów, że oni i my od zawsze tworzyliśmy jeden, polski naród.

Jeden z największych poetów ukraińskich, Iwan Franko napisał, że „idea tworzenia przez Polaków Polski historycznej jest politycznie głupia, etnograficznie bezpodstawna, a nawet bardzo szkodliwa dla samego narodu polskiego i że koncepcja utworzenia federacji słowiańskiej, kierowanej przez Polaków jest nie do przyjęcia, bo Polacy zawsze pragnęli nie równości lecz dominacji.”

cdn

Leave a comment