Ela i Don Kichot, czyli czego się dowiadujemy dzięki pewnej pocztówce

Poudre et Cigarettes d’Abyssinie Exibard

czyli proszki i papierosy abisyńskie nadzwyczaj skuteczne przeciw astmie, produkowane w laboratorium H. Ferré, Blottiére & Cie (to Cie znaczy compagne – spółka), w Paryżu na ulicy Richelieu 28. Tam też ok. roku 1913 wydawano serię kartek reklamowych, z których jedną, tę z Don Kichotem, dostałam na urodziny od Eli Kargol:


Obrazki dołączane do papierosów były na przełomie ubiegłych stuleci bardzo popularne. Obrazki tworzyły serie i wklejało się je do specjalnych albumów. Sama mam kilka takich niemieckich albumów, z malarstwem gotyckim i renesansowym, z roślinami, gadami i zwierzętami leśnymi. Tu jednak ciekawe jest, że taką serię kartek pocztowych wypuściła fabryka papierosów antyastmatycznych. Były to produkty niegdyś bardzo popularne, pozwalające na wprowadzenie do płuc substancji leczniczych. Stosowano je od początku XIX wieku, apogeum ich stosowania odnotowano w Ameryce i w Europie około roku 1880. W papierosach antyastmatycznych nie było tytoniu tylko zioła lecznicze, np. szałwia, lobelia, lulek, konopie, belladonna, a z czasem jej derywat – atropina. Stosowano też benzoes, o czym piszę, żeby koniecznie podać jego polską nazwę – będźwin. W ulotkach reklamowych “z epoki” farmaceuci i lekarze opowiadają mrożące krew w żyłach historie o tym, jak z narażeniem życia zdobywali fantastyczne rośliny, które teraz przyniosą choremu ulgę. Zdobywcom roślin “abisyńskich” groziły ataki dzikich zwierząt i dzikusów czyli tubylców, ale też wylewały rzeki, szalały wichury, spadały lawiny. Oczywiście słyszymy w tych opowieściach prozę Vernego.

Papierosy miały działanie rozkurczowe i łagodzące. Do niektórych papierosów dodawano też środki uśmierzające ból, niekiedy narkotyki, jak np. opium.

Laboratorium panów Ferré, Blottiére & spółki działało od roku 1843, produkowało różne środki ziołowe wzmacniające i leczące, za które było wielokrotnie odznaczane, w tym owe papierosy z proszków abisyńskich wg receptury F. A. Exibarda. Produkty były sprzedawane na całym świecie.

Od roku 1935, kiedy wynaleziony został inhalator aerozolowy, papierosy zaczęły stopniowo odchodzić w zapomnienie, ale Herbapol produkował w Polsce takie papierosy, a w ustawach celnych surowce do ich produkcji wciąż jeszcze były nazywane “proszkami i papierosami abisyńskimi”.

W amerykańskim artykule na temat papierosów antyastmatycznych znalazłam informację, że w USA były one stosowane jeszcze w latach 80 ubiegłego wieku. Wielu użytkowników uważało, że są lepsze i bardziej naturalne niż remedia dawkowane w inhalatorach i aerozole, ponadto kupowało się je bez recepty i były zdecydowanie tańsze. Całkowite odejście od papierosów antyastmatycznych zostało przypieczętowane przez hipisów, którzy chętnie je kupowali i mieszali do nich różne halucynogenne dodatki. To spowodowało wprowadzenie w roku 1985 oficjalnego zakazu ich produkowania i używania. Jednakże w krajach trzeciego świata podróżnicy wciąż jeszcze chętnie palą papierosy ziołowe, np. słynne papierosy goździkowe w Indiach.

Klasyczny skład papierosów antyastmatycznych wyglądał następująco:

Liście bielunia dziędzierzawy (datura) ………………… 8 części
Liście zielonej herbaty ……………………………………….. 8 części
Liście lobelii ……………………………………………………….6 części
Liście babki lancetowatej …………………………………….2 części

Na zakończenie jeszcze kilka innych kartek reklamowych papierosów abisyńskich:

Cztery pierwsze pocztówki przedstawiają różnego rodzaju środki komunikacji, niekiedy takie, które akurat popadły w tarapaty; następna została zatytułowana Polowanie na lisa, ostatnia z serii nosi tytuł Szarlatan. Dwie kartki w ostatnim rzędzie – Wesele na rowerach i Mleczarka holenderska – są reklamą tynktur wzmacniających tej samej firmy, a nie papierosów. Dołączyłam je tutaj, bo obie mi się spodobały, a na pocztówce z mleczarką powracają wiatraki.

One thought on “Ela i Don Kichot, czyli czego się dowiadujemy dzięki pewnej pocztówce

  1. Co za wspaniałe papierosy? Bardzo żałuję, że się ich dalej nie produkuje. Może bym męża skłoniła do zmiany nałogu…

Leave a reply to Monika Wrzosek-Müller Cancel reply