Ewa Maria Slaska
Tibor Jagielski
To już trzeci mężczyzna, z którym łączyły mnie związki przyjaźni i współpracy, a który odszedł w tym roku. Najpierw w styczniu umarł Folker, potem w lutym Jan – pochowano ich obu tego samego dnia na tym samym cmentarzu – a teraz Tibor. Zmarł na zawał 2 czerwca 2024 roku. Został znaleziony w mieszkaniu, gdzie (wydaje się), że właśnie wybierał obrazy. Przygotowywał wystawę, tę o której tu pisałam – w Polskiej Kafejce Językowej.
15 czerwca mieliśmy się spotkać u Agaty Koch na Schulzestr. 1, na Pankow.
Nie mogę się otrząsnąć.

Ela Kargol napisała wiersz o tym wernisażu, którego nie było:
Wernisaż Artysty
Pozostawił
Ściany puste
Zdziwione.
Haki, linki nieobciążone.
Kilku gości
I brak obecności.
Odszedł po cichu,
nieplanowo.
Nie mówiąc
nic nikomu.
Uleciał w chmury.
O, gdzieś tam tworzy!
Między słońcem
a księżycem.
Czasem promyk ześle.
Czasem zagrzmi.
A czasem się zachmurzy.
Potem w tęczę zamienię.
I wielkim wozem odjedzie
Już na dobre.
Do krainy cieni.
***
Gdy już się dowiedzieliśmy, że umarł, różne osoby napisały kondolencje, w tym Teresa Rudolf:
Moje zupełnie osobiste refleksje związane z osobą Tibora.
Wiadomość o odejściu Tibora poruszyła mnie bardzo…
Był to piewszy kolega na tym blogu, który się do mnie odezwał, gdy się tu pojawilam, a był to rok 2018.
On dał mi to wrażenie, że pisanie komentarzy jest tradycją, że jest to normalne i dlatego też w to weszłam. Wrażenie to później zweryfikowałam, widząc że to prawie tylko Tibor je pisze, no i mnie też już tak, do dziś zostało…
Często, traktując mnie jako nową koleżankę na blogu, motywował, aby dalej pisać i przesyłać moje wiersze.
Rozmowy z nim tutaj, były długo serdeczne, ciepłe, aż do jakiegoś nieporozumienia, gdzie nie byliśmy sobie dłużni wzajemnych złośliwostek.
Cieszę się dziś, że udało mi się go przeprosić za moje nie zawsze miłe uwagi, a on zrobił to również prywatnie na moim e-mailu.
I znów było serdecznie, miło i po staremu.
Będę go pamiętała jako bardzo wszechstronnie uzdolnionego, ambitnego kolegę, bardzo aktywnego, żywotnego, ze swoistym poczuciem humoru, z bardzo trafnymi spostrzeżeniami i krytyką, ale też i nie zawsze łatwego w swym temperamencie.
Będzie mi go bardzo brakowało, bowiem był tak bardzo tutaj oczywisty, zakorzeniony, istniejący, czyli kompletne przeciwieństwo do tego zniknięcia na zawsze.
Tiborze, tak się nie robi… tak się nie robi…
I kotu swojemu (a miałeś), też tak się nie robi, jak pisała Wislawa Szymborska.
Teresa
EMS:
Tak się chciał zaprezentować, zapraszając na wernisaż:
Tibor Jagielski, obrazy i teksty
Zapowiedział, że napijemy się wina.

Chciał, żebym z okazji wernisażu zreblogowała ten wpis:
Bądź sobą, wszyscy inni już są, napisał.
Tak, na pewno był sobą. Był trudnym sobą, chyba nie tylko dla nas, ale też myślę, że mu samemu było trudno ze sobą. Ogromny, niespożyty talent pisarski, poetycki, malarski, filozoficzny, kulinarny, a jednocześnie tak trudny dla nas wszystkich. Im bliżsi mu byliśmy, tym mu z nami, a nam z nim było trudniej.


***
EMS: Czasem szliśmy zimą na spacer na cmentarz. On i ja. Koniecznie zimą. Przynosił ze sobą wielki termos jakiejś oryginalnej herbaty, zielonej, ziołowej, czarnej.
***
EMS: Kiedyś przypomniał mi, że znałam jego żonę i córkę, tę, gdy była małą dziewczynką. Wiesz, że teraz jest piosenkarką?
Nie wiedziałam. Ma na imię Balbina.

Ale też może być taka:
Zatytułowała tę piosenkę Uczucie umarło. Tata jeszcze żył.
***
EMS: Napisał mnóstwo świetnych tekstów, ale ja zawsze będę wracać do Śmierci filozofa.
***
Tibor Jagielski
ukryci za tarczami połyskujące błękitnym metalem hełmy
skrzydła falangi zwijają się i rozwijają
pod naszymi murami machiny z miedzi skóry i ognia
nie będę mówił o tych którzy nie sięgnęli po broń
o tych którzy nie stanęli pod walącymi się bramami
lecz o dowódcy w purpurowym pióropuszu
karzącym własnych żołnierzy którzy upojeni zwycięstwem
gwałcili i zabijali
wiszą teraz głowami w dół
w sinych ustach obcięte i skarlałe członki
surowe lecz obiektywne są prawa zwycięzców
poetów wbija się na pal
tłucze pokryte wersami tabliczki
ale przecież nie zabroniono nam handlu z Egiptem
tłuste zboże wiozą w trzewiach okręty
w czas świąt rozdaje się wino i oliwę
ach czyż może być złym władcą ten który wierzy w Platona
jestem filozofem
wzywają mnie do pałacu
przychodzę nocą odziany w szary płaszcz podaję wartom hasło
przyjmuję owoce z rąk człowieka który pozabijał moich przyjaciół
toczymy dysputy
najprzedniejsze wino z Samos nadaje ostrość naszym językom
boimy się śmierci
ja i on
staramy się ją obłaskawić
mądrością i władzą
jego manipuły dotarły już do Eufratu
stoję tuż przed rozwiązaniem zagadki oddechu
głaszczę jego psy podaję mu rękopisy
moja żona podejrzewa mnie iż mam kochankę
jeszcze parę dni parę lat parę gwiazd strąconych z firmamentu
nie wierzcie moim uczniom
nikt z nich nie miał odwagi być przy mnie w chwili śmierci
w chwili gdy wyważano bramy
gdy skrzepły śnieg pokrywał stocznię
w chwili gdy machina obróciła swoją wieżę
był przy mnie tylko on
połyskujący na mrozie purpurowy pióropusz
XI 85
***
EMS: Dlaczego odszedłeś? Brakuje mi Cię.

Tiborze! Jutro Twój pogrzeb, w tym kondukcie będzie szło wiele moich myśli o Tobie i to ciągłe zdziwienie? To Ty, tutaj Tiborze? Teresa
🥀🥀🥀🥀🥀🥀🥀
Ciągle nowe pożegnania, najgorsze te na zawsze. Często mnie irytował, ale pewnie mu o to chodziło. Najgorsze, że myślałyśmy z Ewą, że zaniedbał wystawę i zapomniał o spotkaniu.
Jednak zostaną te fajne malunki i ciekawe wiersze.
Nie znałam osobiście pana Tibora ale czytałam Jego wiersze, artykuły, które zawsze mnie zadziwiały mądrością. Coraz częściej żegnamy niżeli witamy. Mentalnie dołączam do grupy przyjaciół, którzy będą Go żegnać. LUDZIE PRZYCHODZĄ I LUDZIE ODCHODZĄ TYLKO SERCA ZNAJĄ PRAWDĘ.
Mój tata się z nim przyjaźnił bardzo mocno w latach 70 mam w domu parę jego obrazów. Dziękuję za ten tekst przeczytałam go tacie zobaczył go po latach to naprawdę dużo dla niego znaczyło. Dziękujemy. Pozdrawiam Kasia