Samotne sny

Teresa Rudolf

Senna samotność 

Ma aż tyle twarzy;
tych ciągle znikających,
w wiecznych przestworzach,

tych kiedyś ważnych,
a dziś zgorzkniałym
milczeniem owianych,

tych też wytęsknionych,
z “zajętym” wciąż dla nich 
ciepłym, pustym miejscem,

tych obcych, obcymi 
pozostających, w swych
smutnych samotnościach, 

tych, co jeszcze przed
chwilą mieli twarze, 
a w maskach odeszli.

A i samotność w masce
Ironii woła głośno:
“gdzie wszyscy jesteście?

Tyle Was…
a jakoby 
nikogo
…nie było”.

Nagle otwierają się
drzwi wszechświata;
wchodzi pies, kot, ptak,
jakiś człowiek w masce,

a kiedy sen mu ją sciąga,
wtedy dziękuję; to ktoś bliski…

Sen we śnie

Sen we śnie,  
w nim też sen, 
a i w nim sen
o śnie, we śnie,
o jakimś śnie
…niedobrym.

Oby nie stał się 
jawą na jawie, 
a ona złym snem
koszmarnym,
dużo gorszym, 
od najgorszej jawy…

Gdy ciemność 
przestrzeń nocy
opuści, dzień

na jawie się jawi,
zamaluje życie
na kolorowo…
…lub szaro.

10 thoughts on “Samotne sny

  1. SAMOTNOŚĆ, to miejsce na świadomość, która styka się ze światem wewnętrznym. Czas na dojrzewanie bez żadnej konkurencji. Ta pustynia, to miejsce styku bytu i niebytu, pełni i pustki, dojrzewania i spadania. SAMOTNOŚĆ pozbawia siebie, ale też wzmacnia poczucie własnej obecności i sprawia, że czujemy się na świecie nie tylko pojedynczy. Choć sama często przebywam w zgiełku, w tumulcie miasta, tej kakofonii dźwięków, to i tak przebywam w strefie SAMOTNOŚCI, tej izolacji, dzięki której buduję własny mikrokosmos, świat sprowadzony do myśli. Życzę Tereso byś chociaż w snach nie była samotna. Pozdrawiam. Jeszcze życzę Ci, zdrowia, słońca i miłości za te cudne piosenki, zwłaszcza za ten poranny utwór z gitarą, co przypomina mi Tonego Eistas

  2. Droga Lucy, bardzo imponująco opisałaś Twoje zdanie o samotności, masz rację w Twych rozważaniach.
    Poruszyłam to zjawisko jako fenomen ogólny, który w różnych formach i u różnych osobowości można bardzo różnie doświadczyć i miałam właśnie tę okazję.
    Bardzo wiele, różnych faktorów składa się na bolesność tego tematu.
    Naogół ludzie niechętnie się przyznają…
    Równie życzę każdemu możliwości jak najlepszego rozwoju w tym względzie, a jak najmniej cierpienia.

  3. Pomyślałam sobie, że byłoby dobrze wyjaśnić z mojej strony, w moim rozumieniu, termin “samotność”….
    Ludzie często mylą dwa pojęcia, mówiąc “jestem dziś samotna/y”:
    1)-fizyczne bycie samemu w jakimś pomieszczeniu, lub w grupie nie związanych z nimi, obych ludzi.
    W tym przypadku człowiek czuje siebie, swoje JA cały czas i może, z własnego wyboru to zmienić; połączyć się z innymi ludźmi wybranymi, lub przypadkowymi (wejść w rozmowę), połączyć z przedmiotem zainteresowania (książka, przyroda, nauka, sztuka, hobby, medytacja)
    Zawsze istnieje możliwość, by bycie samemu, było inspiracją do jakiegoś przeżycia, wzbogacenia się o doświadczenia, poczucia dalszego rozwoju, co podkreśla Lucy.
    2)-psychiczne, emocjonalnie bolesne uczucie bycia oderwanym od świata, czego przyczyną może być aktualna trauma (żałoba, rozstanie z kimś bliskim, przeżyta krzywda od innych, czyli elementarna utrata zaufania do świata…), historia życia związana z brakiem poczucia ważności własnego JA, dla innych, a często i więc dla siebie (przeszłość; dzieciństwo, młodość, starość itp).
    To biedne, niedowartościowane JA nie łączy się z innymi, bo czuje się opuszczone chwilowo, lub od zawsze i na zawsze,
    i w tym uczuciu opuszczenia nie ma siły “połączyć się” już z czymkolwiek.
    Ten stan jest właśnie prawdziwą samotnością, często spada to na nas nagle (“samo życie”), budzi się znienacka w wyniku jakiegoś skojarzenia, a czasem w wyniku cech osobowości np. depresyjnej, melancholijnej, a także w wyniku aktualnej choroby psychicznej.
    Dlatego o tym napisałam, bo przyznanie się do uczucia samotności jest dla wielu bardzo trudne, związane z uczuciem wstydu, lęku przed niezrozumieniem, odwartościowaniem, radami, z którymi nie wiadomo co począć…
    W skrajnych przypadkach przydatna jest pomoc bliskich (dostrzeżenie czyjegoś, niewidocznego JA), lub profesjonalna pomoc, bo dogrzebać się do chronicznego uczucia odizolowania od realnego świata i lęku z tym związanego…

  4. Tereso! Jak dobrze, że po śmierci męża w 2016 roku miałam pomoc bliskich i przyjaciół ( o tym właśnie piszesz) i nie doznałam chronicznego odczucia odizolowania od realnego świata. Bardzo długo odczuwam tę ogarniająca mnie pustkę, to uczucie opuszczenia. Pomimo pozbierania się, cały czas udaję, że jest ok. Ta Cisza we mnie powoduje ewoluowanie, abym mogła coś zacząć robić, abym mogła po prostu żyć. Piszę dużo i coraz więcej -to pomaga. To właśnie w CISZY dokonuję analizy rozwoju mnie samej na przestrzeni ostatnich lat. We mnie jest ten cały kosmos, którego nie da się ogarnąć rozumem, ale CISZĄ tak. W tej CISZY panują pewne prawa, bo prawa kosmosu zawarte są również we mnie, w tym miniaturowym bycie, jakim jestem. To CISZA wywołuje we mnie pewne fenomeny. Wiedza też zawarta w CISZY. Wszystko jest względne. Każdy z nas w zależności od wykształcenia, środowiska, czy wykonywanej pracy  znajdzie daleko różniące się od siebie określenia i znaczenie tego słowa, z czego wyniknąć mogą nieporozumienia. Ktoś pomyśli: „po cichu skrada się wróg”, inny “cisza jest obrzydliwa”, czy “po ciszy następuje burza”. Powstanie całe mnóstwo skojarzeń i każdy będzie myślał o swojej CISZY i nawet nie zauważy, że to słowo podlega również innym skojarzeniom. Każdy przekaz myśli jest subiektywny, każdy ma własne skojarzenia. W mojej CISZY nastąpiło już dawno porozumienie z fauną i florą. Kiedyś na saksach wpatrywałam się w oczy araba, który radośnie przybiegał do mnie i podnosił kopyta, prosząc o jabłko, komunikacja następowała w CISZY, bo zawarta jest jest w przyrodzie. Jesteśmy całością. To w CISZY zrozumiałam działanie tego odwiecznego prawa, nawiązującego do liczby trzy: Triada trójca, czy Brahma – Winszu – Siwa. W Ciszy odpowiedziałam sobie na wiele pytań. Pozdrawiam Tereso i tylko tej Ciszy życzę, która nam pomaga.

    Łucja Fice

    Żaden autorytet

  5. Jeszcze raz. Dosłownie przed chwilą, jakby na zamówienie umysłu ( nie szukałam) przeczytałam urywek kazania księdza J. Kaczkowskiego z 2015 roku i te słowa ze słynnej ballady: “Samotność, to taka straszna trwoga: Ogarnia mnie, przenika mnie… Wiesz, mamo, wyobraziłem sobie, że nie ma Boga, nie… Nie ma Boga, nie!” Samotność – zimna, paskudna, okropna…A może SAMOTNOŚĆ TO TAK CUDNE SLOWO, ZE TERAZ WIDZIEC BĘDĘ JE WSZĘDZIE?

  6. Dziękuję Ci Lucy za możliwość dialogu na ten temat…
    Właśnie dialogu, a nie dyskusji, bo każda z nas ukazuje swoje zdanie, refleksję…i nic więcej.
    Życzę Ci również dalszych dobrych doświadczeń, wynikających z własnego sposobu życia, własnej jego organizacji.
    Pozdrawiam serdecznie…

  7. Lucy, tak pięknie pisałaś o ciszy…
    Zapraszam Cię więc do wysłuchania tej przepięknej piosenki. Usłyszałam ją dzisiaj i urzekła mnie zupełnie…

  8. dc.

    Najpiększa zwrotka dla mnie z tekstu.tej piosenki:
    “”Sza, cicho sza, zbliż się do niej
    Drga, ledwie drga, blady płomień
    Podejdź i zanurz się w nią
    Kryształową i czystą jej toń
    Zanurz do dna”

Leave a reply to Łucja Fice Cancel reply