Wpis, który, tak jak zeszłotygodniowy, zawdzięczam Eli Kargol
Ewa Maria Slaska


Dopiero jak się człowiek dokładnie przyjrzy, to odkryje, że to wcale nie jest Don Kichot napisany przez Miguela Cervantesa, tylko wydany 10 lat później tom kolejnych przygód Smętnego Rycerza i Sancho Brzuchacza, napisany przez niejakiego Alonso Fernandeza de Avellanedę, podrabiacza, który się z powodzeniem podwiózł na powodzeniu oryginału. Cervantesa tak ta historia zezłościła, że w te pędy napisał własny drugi tom, a ten odgrywa znamienitą rolę w dziejach baratarystyki, tam bowiem znajduje się rozdział o tym, jak Sancho Pansa został gubernatorem owej wyspy na lądzie, zwanej Barataria, czyli Oszustwo.
Alonso Fernández de Avellaneda to pseudonim hiszpańskiego autora, który napisał kontynuację Don Kichota Miguela de Cervantesa. Jego prawdziwa tożsamość nie jest znana, ale istnieje wiele teorii na ten temat.
Druga część Don Kichota Cervantesa, oczekiwana przez publiczność kontynuacja powieści, została opublikowana w Tarragonie latem 1614 roku pod tym pseudonimem. W przedmowie Fernández obraża Cervantesa i wyśmiewa go jako starego, zgorzkniałego człowieka. W jego powieści historia Don Kichota i Sancho Pansy jest kontynuowana w uproszczony sposób. “Don Kichot musi grać śmiesznego głupca, a Sancho głupiego, wulgarnego żarłoka”.
Cervantes wyraźnie nawiązuje do kontynuacji Fernándeza de Avellaneda w swojej drugiej części, która została opublikowana w 1615 roku, i mści się “w najbardziej dowcipny sposób.” Pod koniec powieści, w rozdziale 59, don Kichot i Sancho Pansa spotykają osoby, które już czytały tę powieść. W innym miejscu pojawia się jedna z postaci Fernándeza, mauretański Don Álvaro Tarfe. Ten ostatni ma poważne wątpliwości co do tego, kto jest prawdziwym Don Kichotem i prawdziwym Sancho Pansą, a ostatecznie przyznaje w powieści, że tylko postacie Cervantesa mogą być prawdziwe.
A zatem rozdział 59, w którym Cervantes pisze o tym, że don Kichot słyszy o tym, iż ukazała się druga część jego przygód.
Nadeszła pora kolacji, udał się do swojego pokoju Don Kichot, przyniósł gospodarz ganek, tak jak był, i rycerz chętnie zasiadł do jedzenia. Zdaje się, że z pokoju przyległego, oddzielonego tylko cienką ścianką usłyszał don Kichot słowa:
– Na wasze życie, don Geronimo, dopóki nie przyniosą kolacji, poczytajmy następny rozdział tej drugiej części Don Kichota z Manczy.
Ledwie usłyszał don Kichot swoje imię, wstał z miejsca i w napięciu nasłuchiwał, o czym rozmawiają, więc dowiedział się, że don Geronimo odpowiedział:
– Po co che pan, don Juanie, czytać te bzdury, bo przecież jeśli ktoś przeczytał pierwszą część historii o don Kichocie z Manczy, nie może mu się podobać ta druga?
– A jednak – odpowiedział don Juan – dobrze by było ją przeczytać, bo przecież nie ma książki tak złej, żeby nie miała czegoś dobrego mnie najbardziej się w niej nie podoba, że odmalowuje don Kichota już odkochanego w Cudenii z Toboso.
Tak, to nowe tłumaczenie Wojciecha Charchalisa, Sanczo nazywa się Brzuchacz, Rosynant został siwkiem, osioł Chabettonem, a Dulcynea jest Cudenią.
Dalej, jak zawsze, don Kichot wyzywa przez ścianę obu sąsiadów na pojedynek w obronie Cudenii, ale i własnej wierności. Obaj wyzwani wpadają do komnaty i przyznają don Kichotowie, że jest najparwdziwszym don Kichotem, a książka, którą oni czytają, bredzi. Jeden z nich daje don Kichotowi tę książkę, a ów przerzuca ją naprędce i informuje: dostrzegłem u tego autora trzy rzeczy godne nagany. Pierwszą jest kilka słów, które widziałem w prologu, drugą jest język aragoński, bo czasami pisze bez przedimków, a trzecią, która najbardziej dowodzi, że jest ignorantem, jest ta, że błądzi i odchodzi od prawdy w najważniejszych sprawach swojej historii, bo mówi, że żona Sancza Brzuchacza, mojego giermka nazywa się Mari Gutierrez, a nie nazywa się tak, tylko Teresa Brzuchaczowa. A kto popełnia błąd w tak zasadniczej sprawie, równie dobrze można się obawiać, że będzie błądzić we wszystkich pozostałych w historii.
Panowie wdają się w długi dyskurs, który czytelnikom powieści Avellanedy udowadnia, że naprawdę mają do czynienia z człowiekiem roztropnym, a u Avellanedy wymykał im się jako pomyleniec.
Bo, mówi Sanczo, jest tak: mój pan jest odważny, rozsądny, zakochany, a ja prosty błazen, a nie obżartuch i pijak.
Don Kichot odmawia dalszego czytania podróbki i stwierdza, że cała książka jest głupia. I żeby zadać jej kłam, postanawia zrezygnować z planów udania się do Saragassy (o czym pisze również Avellaneda), i jedzie do Barcelony.
Przemyślny rycerz don Kichot z Manczy, część II, przekład Wojciech Charchalis, Dom Wydawniczy Rebis 2016
A tu jeszcze dwa zdjęcia (z) książki Alonso Fernandeza de Avellanedy, którą zamówiłam i właśnie przyszła. Nie będzie łatwo czytać tekstu, bo pisany tym, co po polsku od tekstury gotyckiej nazywało się gotyk, albo (w trochę węższej wersji) szwabachą (Schwabacher), ale trudno, trzeba będzie,
Na razie książka w “moim” wydaniu i pierwsza ilustracja:



gibraltar
don staje sie i galernikiem
chyba najgorszy los jaki mozna zgotowac
zwyciezcy spod lepanto
kajdanami przytwierdzony do najlepszej kwadratury kwadratu
gdzie czterej bezpancerni
(bez ogonioka i przeciwko falom)
druzyna wiosla
(dla przypomnienia tobie, dulcyneo)
w kolejnym porcie zostaniesz wykupiony
urzednik poleje wosk na pergament
( bo ciotka z la manczy wyskrobala dno skarbonki)
you are free
miedzy scylla zaglady
a harybda baratarii
bierz ten los na barki.
ktory tak jak ptaki hasiora w szczecinie
odbija sie na murach spalonego zamku
gibraltar
P.s.
Tutaj podziekowania takze pani Marii Janion
( nie tylko za tom Galernicy wrażliwości );
A ja Tobie, Tiborze, bardzo bardzo dziękuję.
Istnieje ten tekst po polsku w przekładzie Piotra Fornelskiego, jak coś.
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4861214/don-kichote