Ela Kargol
Wiedziałam, że je przeniesiono. Byłam pewna, że z Poczdamu, z Pałacu Marmurowego. A dlatego że byłam w pobliżu z córką na śniadaniu, niedaleko Parku Kleista w Berlinie, zaproponowałam jej, że tam podejdziemy, że są piękne, wyniosłe, królewskie.
Nie pomyliłam się, co do ostatniego określenia.
Kolumnady Królewskie (Königskolonnaden) w Berlinie
Jedyne, co usprawiedliwia moją pomyłkę, to nazwisko architekta Carla von Gontarda, który był jednym z projektantów Pałacu Marmurowego w Poczdamie i też projektantem Kolumnad Królewskich.



Kolumnady Królewskie, te z Parku Kleista, stały pierwotnie w Starym Berlinie przy ulicy Królewskiej (obecnej ulicy Ratuszowej) i tworzyły wraz z Królewskim Mostem bramę wjazdową do dzielnicy, jakżeby innej, też królewskiej i do Pałacu. W XVII i XVIII wieku wokół Berlina powstawały nowe ulice w miejscu starych fortyfikacji. Drewniany most zastąpiono kamiennym, ozdobiono go rzeźbami, a wzdłuż ulicy Królewskiej postawiono kolumnady, również z odpowiednią dekoracją rzeźbiarską. A ponieważ za kolumnadami ukryły się sklepy i kramy, stąd figury przy kolumnadach reprezentują handel i rzemiosło.




Gdy Berlin zaczyna się rozrastać i kolumnady nie pasują nowym właścicielom terenu do nowych architektonicznych wyzwań, wręcz przeszkadzają w rozbudowie miasta, zostają rozebrane, podobnie jak reszta architektury mostu i w latach 1910/1911 przeniesione do nowo zaprojektowanego Parku Heinricha von Kleista, parku powstałego na terenie Ogrodu Botanicznego i częściowo na terenie toru kolarskiego, toru, który zaraz po jego otwarciu, zamknięto i rozebrano. W dniu inauguracji wydarzyła się na nim katastrofa, skutkiem jej było dziewięć ofiar śmiertelnych i ponad 40 rannych.
https://de.wikipedia.org/wiki/Rennbahnkatastrophe_von_Berlin
Kolumnady zauważałam często z okien autobusu. Nie ciągnęło mnie do tego miejsca i te paradne kolumny nigdy mi do tego miejsca nie pasowały. Nie spacerowałam po parku, a zapytania o zwiedzenie budynku sądu w głębi parku podczas Dni zabytku, wysyłalam zawsze za późno i miejsc już nie było.
Kiedyś tu był Ogród Botaniczny, przeniesiony z ogrodu przyzamkowego (dzisiejszego Lustgarten) pod koniec XVII wieku. Z ogrodu zostało kilka drzew, choć nie wiem, które miałyby to być, i częściowo budynek muzeum, w którym dzisiaj znajduje się szkoła muzyczna i galeria. Bo Ogród Botaniczny i muzeum znowu przeniesiono.
Na terenie Ogrodu Botanicznego, już po jego przeniesieniu wybudowano budynek sądu, ponieważ budynek, tam gdzie sąd dotąd sądził, okazał się za mały.
A Ogród Botaniczny też potrzebował większej przestrzeni i swoją częściowo ustąpił sądowi.
Kammergericht czyli Wyższy Sąd Krajowy (Oberlandesgericht ), zwany w Berlinie ze względów historycznych Sądem Kameralnym (Kammergericht), jest najwyższą instancją sądownictwa powszechnego w kraju związkowym.
Kammergericht jest najstarszym niemieckim sądem działającym nieprzerwanie i jednym z największych wyższych sądów regionalnych w Niemczech. Po raz pierwszy został wymieniony w dokumencie w 1468 roku i był sądem do 1735 roku.
https://www.berlin.de/gerichte/kammergericht/das-gericht/wir-ueber-uns/die-geschichte-des-gebaeudes/
Do budynku prowadzą kolumnady, choć wcale nie było to nigdy zamierzenie architektoniczne. Zamierzeniem architektonicznym, zresztą nie tylko w tym budynku sądu, była na pewno reprezentacyjna klatka schodowa, która miała podkreślić siłę jurysdykcji, jej powagę, wzniosłość, a nawet wzbudzić strach i dezaprobatę. Tej klatki schodowej nie udało mi się jeszcze zobaczyć, bo jak wspomniałam, podczas dni otwartych zgłaszam się zawsze za poźno, a innych powodwów nie było.
Od sierpnia 1944 r. do stycznia 1945 r. w budynku sądu na tyłach Kleistparku zbierał się Trybunał Ludowy, sporadycznie również wcześniej, który rozpatrywał procesy pokazowe przeciwko osobom uwikłanym w zamach na Hitlera w lipcu 1944 roku.
Proces przeciwko zamachowcom z 20 lipca 1944 r. na specjalnie życzenie führera przeniesiono właśnie do tego budynku. Sala sądowa przy Bellevuestraße, wydawała się za mała i nieodpowiednia do powagi i rangi szauprocesów Trybunału Ludowego. Sala plenarna w Kammergericht nadawała się też lepiej do umieszczenia ukrytych kamer i filmowania procesu dla potrzeb propagandy III Rzeszy.
Dosłownie kilka dni temu ogladałam film „Sprawa Colliniego“, gdzie budynek sądu i kolumnady pojawiają się kilka razy. Niektóre sceny kręcone są na schodach sądowych, też imponujących, ale nie należących już do tego sądu. Chociaż historia przedstawiona w filmie jest fikcyjna, odnosi się do prawdziwego skandalu w niemieckim sądownictwie, w wyniku którego wielu nazistowskich zbrodniarzy nigdy nie zostało skazanych.



Kammergericht przetrwał wojnę praktycznie bez szwanku, dlatego został wykorzystany jako siedziba Alianckiej Rady Kontroli.
W marcu 1970 r. w budynku rozpoczęła się Konferencja Czterech Mocarstw Wielkiej Brytanii, Francji, USA i ZSRR, a 3 września 1971 r. w sali plenarnej podpisano Układ Czterech Mocarstw.
Do roku 1990 roku w budynku mieściło się Alianckie Centrum Bezpieczeństwa Powietrznego.
Po zjednoczeniu Niemiec budynek powrócił pod administrację niemiecką i jest siedzibą berlińskiego Trybunału Konstytucyjnego i berlińskiej Prokuratury Generalnej.




Przed budynkiem sądu stoją dwie potężne rzeźby autorstwa Petera Clodta von Jürgensburga. Car Mikołaj I podarował je pruskiemu królowi Fryderykowi Wilhelmowi IV. Rzeźby przedstawiają poskramiaczy koni. Nie powinnam pisać, że stoją. Konie są w ruchu rżąc i wyrywając się poskramiaczom, w swoim przekazie niezwykle dynamiczne. Tak jak kolumnady, rzeźby też stały w innym miejscu, bliżej króla, wszak były podarunkami dla niego. Po drugiej wojnie światowej, zanim wyburzono Pałac Królewski w Berlinie, przeniesiono je przed budynek sądu. W tej chwili myśli się o ich powtórnym przeniesieniu, zresztą te plany dotyczą również kolumnad.

Jest jeszcze Melpomena, albo to co z niej zostało.
Melpomena, ukryta wśród zieleni parkowej, z odrąbaną dłonią, mogłaby też wrócić do miejsca, skąd przybyła, a mianowicie do wybudowanejw XVIII przy Unter den Linden Pruskiej Akademii Nauk, zastąpionej na początku XX wieku budynkiem Biblioteki Państwowej (Staatsbibliothek Unter den Linden).
Niektóre z figur z budynku akademii są obecnie rozproszone po Berlinie. Ich miejsce niekoniecznie jest znane. Melpemona jednak miała szczęście. Stanęła w parku Kleista, pisarza, dramaturga, poety. Czy była mu muzą? Muzą jego tragedii?




Park, który nigdy mnie nie przyciągał jako park, swoim parkowym pięknem i teraz po poznaniu jego burzliwej historii nadal mnie nie przyciąga, ale stał się bardziej interesujący, choć kolumnady, rzeźby w nim rozstawione nie cieszą się chyba dużym uznaniem, zainteresowaniem, na pewno nie cieszą się poszanowaniem. Park jest miejscem biesiad, spotkań graficiarzy, niezainteresowanych, skracających sobie drogę i nawet Geniusz Ducha w osobie uskrzydlonego anioła z pochodnią, czuwający nad wszystkim z cokołu w dość centralnym miejscu nic tu nie pomoże.

On też nie powinien tu stać.
Mimo wszystko, ciekawe miejsce, miejsce figur odstawionych, przestawionych, uratowanych, przeniesionych. Miejsce, na którym trudno zagrzać miejsce.
A tu jeszcze dwie ilustracje historyczne z Wikipedii (public domain):

Königsbrücke und Königskolonnaden vom Ufer der Königsstadt aus gesehen; Eduard Gaertner, 1835

Königstraße mit Königskolonnaden Foto von Waldemar Titzenthaler, 1909
