Permakultura

Adminka: Ludzie, których znam, muzycy, naukowcy, wędrowcy, autorzy kupili kiedyś kawałek ziemi gdzieś na Słowacji, potem nazwali go biotop, a potem zajęli się etnobotaniką i permakulturą. Pierwsza połowa zdania jest w pełni zrozumiała, drugiej nie rozumiem, ale bardzo mi się podoba. Przymierzam się myślowo do nieznanych mi wyrazów. Permakultura. Człowiek(a) z miasta nie skojarzy tego wyrazu z niczym. Archeolog/żka z wieczną zmarzliną na Syberii i tym, że w niej zamarzły mamuty, a jak zostały znalezione przez ludzi osadzonych w jednym ze stalinowskich łagrów, to zostały odmrożone, upieczone i zjedzone. Etnobotanika kojarzy mi się z tym, że Indianie suszą jagody na zimę. Biotop to zapewne ogród, w którym rośliny, płazy, gady, ślimaki, owady i gryzonie żyją wspólnie, a człowiek im w tym nie przeszkadza. Oczyma wyobraźni widzę staw, tatarak, żabę, konika polnego i poziomki. Kamień. Za kamieniem być może mieszka jeż.

Ale oczywiście, prawda jest przyziemniejsza i ciekawsza.

O biotopie Marek napisał w mailu:

Od jesieni 2023 roku działamy już jako Fundacja Biotop Lechnica, gdzie prowadzimy staże, warsztaty, seminaria oraz remontujemy budynek na cele spoleczne – pierwsze muzeum i warsztat etnobotaniczny i permakulturowy. Sam Biotop Lechnica istnieje od dziesięciu lat jako Ośrodek Praktyk Bioregionalnych budowany na trzech filarach: etnobotanice, bioregionaliźmie i permakulturze.

Fundację Biotop Lechnica ufundowaliśmy z myślą o dużych projektach, gdzie potrzebna jest osobowość prawna, ale głównie dla pozyskania środków na remont jednego z trzech domów, jakie tu na Słowacji mamy. W jednym mieszkamy i jest w remontach najbardziej zaawansowany, drugi ma  być dla gości, wolontariatu i na staże, jest też letnią naszą kuchnią i centrum dowodzenia, a trzeci to drewniany dom spiski z bali, z niebieskimi wypełnieniami między balami (dlatego tu te domy nazywają albo drevenica albo modrina). Udało się z kilkoma bankructwami zrobić nowy dach, dom jest suchy i zabezpieczony, wprawiliśmy drewniane nowe okna i zrobiliśmy kilka innych drobniejszych spraw. Drewenicy nie wyremontujemy bez wsparcia i dlatego Fundacja. Drewenica ma być muzeum, pracownią, domem dostępnym dla społeczności.

Opisałem tło, bo w tym wypadku warto pokazywać książkę i biotop, bo to części rozwojowe większej całości.

No to jeśli biotop i książka mają się pojawić razem, to teraz napiszę o książce (a raczej o mnie i o książce).

Niech mi Marek Styczyński wybaczy, że tak obcesowo i nienaukowo obchodzę się z tym, co robi. Marek napisał sporo różnych książek, niektóre mam na półce, ale żadna tak mnie nie zafrapowała jak ta: Ogrodnictwo na trudne czasy. Wydawnictwo Bored Wolves. 2023. Teraz powstaje jej druga część o zadrzewieniach karmiących i ogrodach zadrzewionych – oby wydawnctwo znudzonych wilków uznało, że i ją warto wydać 🙂

Najpierw, na zachętę, takie opinie:

ADAM WAJRAK, działacz na rzecz ochrony przyrody i dziennikarz:
Jak grzebać w ziemi, żeby nie zniszczyć Ziemi, o tym jest ta książka, która uczy dobrego ogrodnictwa. Bardzo polecam!

RAFAŁ GROS, rolnik z Jeżowej Wody, górskiego przysiółka w Beskidzie Wyspowym:
Nie sądziłem, że człowiek z miasta może napisać tak dobrą książkę o uprawie ziemi.

prof. dr hab. ELŻBIETA JABŁOŃSKA, artystka wizualna, pracuje w Katedrze Rysunku Wydziału Sztuk Pięknych UMK w Toruniu:
Wszystko jest w tej książce doskonałe, symbioza treści i formy, rysunki Marka i praktyka oparta na wieloletnim doświadczaniu i pracy. Całość zrobiona z szacunkiem, umiarem i uważnością.

dr MICHAŁ WĘGRZYN, dyrektor Ogrodu Botanicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie:
Byłem akurat w podróży. Czytałem książkę Marka wielokrotnie nad jeziorem i w Bieszczadach. Wywarła na mnie ogromne wrażenie.

***

EMS: Jedna z moich babek była ogrodniczką, jedna biolożką-palinolożką, specjalistką do spraw mchów, porostów i paproci. Obu moim babkom rośliny rosły dorodnie i przynosiły plony. Też bym chciała być ogrodniczką i mieć plony, ale jakoś nie umiem. Na balkonie rośnie mi, co samo chce i tyle że karmi pszczoły, nawet gęsto rośnie i wciąż coś mu tam kwitnie, ale obywa się całkiem beze mnie. Próby ingerencji z mojej strony zawsze spełzają na niczym. Jak chciałam się zająć balkonową uprawą ziół, to tymianek pokonał wszystkie inne uprawy. Próba wyhodowania kartofli w worku, z której miałam uzyskać trzy kilogramy organicznych młodych ziemniaków, przyniosła mi trzy malutkie sztuki. Z marchewką było jeszcze gorzej – też była mała, tylko jedna, ale za to pięcionoga. Fasolka szparagowa, która wszystkim rośnie mocna i krzepka aż do nieba, u mnie się słaniała i trzeba jej podać krzesło, bo całkiem opadła z sił. Ach, oczywiście, były jeszcze małe pomidorki – też podobno uzyskuje się ich zatrzęsienie, a u mnie pojawiały się wyłącznie pojedynczo i znikały, a potem nagle pojawiały się znowu. O poziomkach nie wspomnę – wyhodowałam dwie i obie-dwie zostały zjedzone przez szpaki. Kot to widział i aż się trząsł z oburzenia.

No, niech im będzie na zdrowie. Ale myślę, że moi czytelnicy rozumieją, iż książka Marka napawa mnie niekłamanym podziwem. Tak mu to tam wszystko rośnie, że jak się zadomowi, to będzie rosło wiecznie. Cóż za zachwycający model gospodarczy.

***

Marek Styczyński

Moja książka jest rodzajem poradnika projektowania permakulturowego w Europie Środkowej. Poradnik daje narzędzia i sposoby do własnej pracy, skupionej na stylu życia, działce, domu i współpracy z innymi w dobie kryzysu środowiskowego. Ponieważ wszystko dotyczy permakultury w duchu Billa Mollisona, poszerzyłem praktyczny poradnik o zagadnienia etyki środowiskowej.

Na 180 stronach udało mi się opisać także „ojców założycieli” permakultury – Billa Mollisona, Roberta Harta, Masanobu Fukuokę, Davida Holmgrena, a także Seppa Holzera.

Nie mogłem pominąć twórców kontrkultury – Lloyda Kahna i innych praktyków niezależności i samostanowienia. Wydawało mi się konieczne wskazanie wielu źródeł do odszukania w internecie, znaczących vlogów i filmów instruktarzowych. Ponieważ jestem z zawodu i zainteresowań ekologiem i botanikiem, dodałem też zestawy roślin trwałych, pomocnych w trwałym ogrodnictwie z instrukcją ich uprawy.

Wszystko co opisałem w Ćwiczeniach z permakultury w Europie Środkowej zostało sprawdzone w Biotopie Lechnica, moim i mojej żony – Anny Nacher, niewielkim gospodarstwie położonym na słowackim Spiszu, gdzie mieszkamy dużą część roku.

Marek Styczyński:

Wiele zasad wyznaczających fundamenty projektowania permakulturowego stanowi obecnie komponent działań w mikroskali, na poziomie zmian indywidualnych wzorców konsumpcji, wspólnot sąsiedzkich, spółdzielni mieszkaniowych, miast i regionów, które – choć rozproszone i często postrzegane jak mało skuteczne – w rzeczywistości składają się na to, co można (z braku lepszego określenia) nazwać zmianą paradygmatu /…/ permakultura pokazuje skuteczność nawet najdrobniejszych działań, podejmowanych ze zrozumieniem całej sieci połączeń i współzależności, w które – żyjąc i umierając – nieustannie jesteśmy włączeni.

Anna Nacher:

Cicha rewolucja dzieje się właśnie teraz, a stoi za nią coś znacznie większego niż wszystkie przemysłowe korporacje, szaleni politycy, skorumpowane instytucje religijne i błędne postrzeganie nas samych jako oddzielonych od świata jednostek bez wpływu na całość. Jak pisze William Gibson: Przyszłość już tu jest. Nie jest po prostu równomiernie rozprowadzana.






Leave a comment