Sprachcafé Polnisch. Spotkanie (po polsku) z autorką Sylwią Malon-Schulze!
19 stycznia 2024, w piątek o godzinie 19.00, Schulzestraße 1, 13187 Berlin

Serdecznie zapraszamy!!! Spotkanie po polsku! Choć kilku zwrotów w języku mandaryńskim na pewno się też nauczymy!!!
https://sprachcafe-polnisch.org/…/chinskie-igraszki…/
Zapraszamy w daleką podróż do Chin i na spotkanie z autorką książki „Chińskie igraszki czyli podróż do Państwa Środka”, Sylwią Malon-Schulze.
19 stycznia 2024 r., piątek, godzina 19.00
Sprachcafé Polnisch
Schulzestr. 1
13187 Berlin
Książka nie jest typowym przewodnikiem, ale jednak nim jest. Autorka zabiera nas w swoją pierwszą podróż do Chin, które poznaje krok po kroku, dzień po dniu, rok po roku.
Chiny zaskakują ją bogactwem i biedą, pięknem i brzydotą, nowoczesnością i zacofaniem, wyobrażeniem i konfrontacją z rzeczywistością…
Sylwia Malon-Schulze opowie nam o swojej podróży do Państwa Środka, o poznawaniu kraju i ludzi, o uczeniu się języka chińskiego, ale przede wszystkim o uczeniu się Chin, o długim procesie asymilacji, o Chinkach i Chińczykach, ich mentalności, zwyczajach, o ich życiu.
Kim są ekspaci? Co to są hutongi? Iloma językami mówią Chińczycy? Jak smakuje chleb w Chinach? Jak jeździ się po chińskich autostradach?, a jeśli się je omija, żeby zaoszczędzić, to co wtedy? Ile mniejszości zamieszkuje Chiny? Dlaczego kawa najlepiej smakuje w Starbucks? O tym i wielu innych sprawach, problemach, zdarzeniach i wydarzeniach z podrózy do Państwa Środka opowie nam pisarka Sylwia Malon-Schulze.
I napijemy się prawdziwej chińskiej herbaty, którą zaparzy dla nas autorka!
Zapraszamy serdecznie!!!
Spotkanie odbędzie się w ramach cyklu o literaturze, prowadzonego przez berlińskie autorki: Elę Kargol, Krystynę Koziewicz, Ewę Marię Slaską i jej blog „ewamaria.blog“ (www.ewamaria.blog).
Udział w wydarzeniu jest bezpłatny. Datki na cele stowarzyszenia są mile widziane.
***
Fragment książki:
Szukam tego słynnego chińskiego strachu przed utratą twarzy i coraz częściej dochodzę do wniosku, że jest to nadużywany stereotyp.
Chińczyk, jeśli się go nie zapyta, rzadko mówi cudzoziemcowi o rzeczach, które on sam uznałby za wielce praktyczne na początku pobytu w obcym kraju. Dla nich to wszystko przecież jest takie oczywiste. Stosują również wyrafinowaną odmianę owijania w bawełnę. Na temat wielkiej niechęci, jaką żywią wobec otwartej odmowy, krąży mnóstwo anegdot, bowiem w kontaktach z obcymi ten model komunikacji jest powodem wielu nieporozumień. Chińczycy nie kłamią wprawdzie więcej niż inni, ale ich odmowa ma zawsze bardzo wysublimowaną formę i czasem jest nieczytelna. Nie oznacza to, że zawsze na wszystko się godzą. Przeciwnie, po prostu wyrażają to bardziej dyplomatycznie. Jest to sens pewnego, dla nas komicznego, zjawiska kulturowego. W chińskim maybe (może) Chińczyk wyczuwa wszelkie niuanse. Obcokrajowiec gubi się, bierze za dobrą monetę to, co słyszy i potem jest rozczarowany. Grzeczne, wyszukane i pełne kurtuazji okrągłe słówka pozwalają zagubionemu obcokrajowcowi na optymistyczną interpretację odpowiedzi, traktowanych jak deklaracje i obietnice.
– Spróbuję sprowadzić pani zamówione książki, choć to troszkę trudne..
Znaczyło to ni mniej, ni więcej: nie ma ich w magazynie, nakład został dawno wyczerpany i pojęcia nie mam, gdzie ich szukać. To znana strategia uniku w Państwie Środka i odkąd mieszkam w Chinach, zdążyłam się już do niej przyzwyczaić.
– Proszę poczekać, w sprzyjających okolicznościach uda nam się spełnić pani prośbę o wentylator w salach lekcyjnych.
Tłumaczenie: Nie zamierzamy ulegać podobnym fanaberiom, bo zaraz każdy by sobie życzył dodatkowej klimatyzacji, a przecież energia drogo kosztuje! Załóż sobie, paniusiu, przewiewną sukienkę, jak ci za gorąco.
Popularny gest drapania się po głowie wyraża zakłopotanie i sygnalizuje pozawerbalnie, że nie należy brać wypowiadanych słów wprost. Jednocześnie niechęć wobec bezpośredniego mówienia „nie” jest niezwykle silna, to wręcz blokada mentalna. Liu Li nie potrafiła wprost zdobyć się na odmowę, zawsze mówiła „może”. Maybe…
Well, maybe… Czyż nie brzmi w tym nadzieja? Odrobina dobrej woli i sprawa będzie załatwiona. Dobrej woli jej przecież nie brakuje, więc w czym problem?




Ciekawe obserwacje, niestety na spotkanie dla mnie za daleko (Chińczyk może powiedziałby, że może przyjdzie?).Wydaje mi się, że w klimat książki wpisuje się scena uliczna na tej migawce z Melbourne – upał, pani maluje na kamiennym chodniku jakieś chińskie znaki, które natychmiast wyparowują a ona, niezrażona maluje… maluje…https://www.youtube.com/watch?v=fhlmYeFJqps
Panie Lechu, fajny ten clip z malarką uliczną, skorzystałam też z linku, który Pan dołączył do swego komentarza i teraz z kolei pozwalam sobie na to, by “wkleić” tutaj jedno z krótkich pańskich wideów (czy tak się to odmieni?) które mnie totalnie urzekło…Mam nadzieję, że się Pan nie pogniewa, że sobie na cokolwiek pozwalam, bez pańskiego pozwolenia…😅PozdrawiamT.Ru
I w ten to sposób wszyscy się dowiadują, co oglądam w sieci 🙂 Dobrze, że nie ma się czego wstydzić 🙂
@T.Ru. – bardzo mi miło gdy ktoś korzysta z moich filmików. Tam jest jeszcze kilka filmików nagranych na dziko – brzęczenie cykad, kumkanie żab, kangury w akcji.@EwaM – Obcy oglądają moje filmiki/blogi w sieci. Bardzo mi z tego powodu miło, po to je tam umieszczam.Pochwalę również google – obserwują co ja oglądam w sieci i podsuwają mi całkiem dobrze dobrane sugestie.