Szafy

Ewelina Jaworska

Gdybym miała dorosłego syna, tak jak nie mam,
I zapukaliby do drzwi, aby zabrać go na wojnę,
powiedziałabym
Że wyszedł
pograć w piłkę z kolegami
Gdzie JEST….. nie wiem … i nie wiem kiedy wróci.
Po papierosy, czy cokolwiek wyszedł i znikł. Wyszedl, nie wrócił, nic nie mówił gdzie idzie, przepadł.
Jak kamień w wodę.

Bęc.

Gdybym miała męża,
Tak, jak go JUŻ PRAWIE nie mam…
I zapukaliby do drzwi
Nie puściłabym go na żadną wojnę .
Powiedziałabym, ŻE WYSZEDŁ i nie wrócił. I nie mam pojęcia, gdzie teraz się znajduje i że bardzo przykro mi .
Zamknęłabym szybko drzwi naszego domu na 3 zamki,

A syna z mężem schowałabym w wielkiej szafie.

Tak, mam taką właśnie szafę, miesci się w niej wszystko, co trzeba.
SĄ tam podziemne korytarze- zjeżdżalnie do stadionów sportowych i najlepszych irlandzkich knajp z piwem, MOŻNA zagrać nawet w kręgle.

Jest to podziemny świat, który zbudowały kobiety dla swoich ukochanych mężczyzn i synów,

I tak, moje koleżanki TEŻ mają takie szafy, jakby co, to wiecie, co będzie.

Będą sobie tam siedzieć panowie, grać w karty, oglądać mecze,
I nikt nie wyjdzie przed końcem wojny, nawet jak się zaleje w trupa do nieprzytomości,
nawet jeśli się czasem pobiją

Nikt nie wyjdzie i przeżyją wszyscy, bez wyjątku.
Bo żadna matka świata nie rodzi syna, aby zginął, tylko żeby mieć wnuki.
Bo żadna żona świata nie chce męża wysłać na śmierć.

Już wystarczy, że w dzień walczą z codziennością.
Zarabiając na chleb i rachunki.

Już wystarczy…
Na dziś nawet pracy, czas spać.
Niech wracają, bo już kolacja prawie gotowa.
Czas zjeść coś ciepłego i do łóżek marsz.

Nikt w tę noc już nas niech nie odwiedza, niech nie pukaja do naszych zamkniętych drzwi.
I choć nie wiem, czy w tę noc w ogóle zasnę, a ty chrapiesz… to jakoś
razem dopłyniemy do świtu.

Nie, to nie jest wojna dobrych ludzi,
Żadna wojna taką nie jest więc…

my z nią nie mamy nic wspólnego,
niech idzie sobie walczyć osobiscie Putin,

Ja obmywam od tego ręce i kroję spokojnie chleb na kolację.

Noc to czas na całowanie syna w czoło, poprawianie mu kołdry i patrzenie jak śpi.
Noc to czas na miłość i kosmiczne podróże, nasze prywatne, najmniejsze drogi mleczne, zamknięte raje w ramionach twych.

My po prostu na codzień tak jesteśmy zajeci, że nie mamy czasu na wojnę,
bardzo przykro mi.

Zatrzaskuję drzwi.

Proszę już sobie pójść,
proszę odejść z podwórka
zatrzasnąć furtkę,
bo nasz pies juz szczeka i jeszcze może ugryźć.

Wołajcie już psa do domu,
wszyscy do łóżek natychmiast,
czas już na sen spokojny, mocny i w czystej pościeli pachnącej lawendą,
nie w okopie, czas nabrać sił na jutro. JUTRO też jest dzień…

Dobranoc.

Berlin , dzis_ teraz napisane, czyli 11 grudnia 2023 roku

5 thoughts on “Szafy

  1. Bardzo piękny ten wpis;
    pełen ciepła i troski dla tych, którzy są wyrywani z łóżek i “ciepłych pierzyn” na każdą bezsensowną wojnę, dla tych którzy z niej już nie wrócą tracąc życie i łamiąc serca matkom, które im życie dały i tym, które im serce dały i teraz na nich czekają.
    Taki prosty, słuszny przekaz, w tak pięknej formie podany.
    Piękne jest to przytulenie do serca każdego z mężczyzn, który musiałby wyjść z domu na wojnę,
    i schowanie go w szafie, żeby go ochronić.
    A my kobiety, najlepiej możemy to robić naszą bezwarunkową, bezinteresowną miłością.
    Muszą oni to wiedzieć, że są kochani i nie ma od bliskich pozwolenia na to, by byli wyrwani na wojnę z normalnej ich rzeczywistości.
    Tak, nie ma go od żadnej z kobiet na całym świecie, by choćby jeden mężczyzna tracił życie dla wojny.
    Nasze serca są wielkie, jak największe szafy.
    Dziękuję bardzo za ten wzruszający wpis.

  2. Ponieważ poprzedni komentarz byłby za długi, dlatego dodam tutaj, że wpis autorki widzę równiez i przedewszystkim jako apel do NIEKTÓRYCH rosyjskich matek i żon, które są przekonane o słuszności tej wojny, jakby taka słuszność istniała. Podobnie możnaby apelować do matek i żon moslemskich, dla których śmierć ich synów w terrostycznych przedwsięzięciach staje się symbolem bohaterstwa i służby dla religii.
    Oczywiście, że to nie są te kobiety, które nie zgadzają się na wojny,
    takie normalne kobiety
    z normalnym sercem i normalną głową.

  3. Wszystko ma swoje dwie strony; moja ukochana Ukrainka w Berlinie własnie wybiera się z dziećmi do Kijowa, jej mąż nie został wypuszczony na granicy polsko-ukraińskiej, stał 12 godzin, wszyscy są sprawdzani. Ona bierze na siebie 1,5 dniową jazdę, żeby się z mężem zobaczyć, bo nie wie czy przypadkiem nie zostanie wzięty do wojska. Mimo, że jest starszy, mimo że ma potrzebny zawód… też bym schowała do szafy… A z drugiej strony, kto ma bronić tego biednego kraju???

  4. Pani Moniko, dokładnie podobną myśl miałam jak Pani.
    I wydaje mi się, że dla matki, lub żony Ukrainki jest to okropna rzecz mieć syna na wojnie, tyle, że musi się ona zmierzyć z losem, tzn.jej syn ma obowiązek obrony kraju, nie ma moralnego wyjścia z tej sytuacji, natomiast jedna z Rosjanek podobnie przeżywa powołanie jej syna do wojska jak Ukrainka, ale inna mierzy się tylko z własnym przekonaniem, że ta obecna wojna jest słuszna i konieczna.
    Ta sprawa to dylemat, który najlepiej został sformułowany przez Carla Sanburga : “Stell dir vor, es ist Krieg und keiner geht hin…”
    (“Wyobraź sobie jest wojna i nikt na nią nie idzie” tłum.dla osób nie znających języka niem)
    Ciekawy jest pogląd każdego z nas indywidualnie, gdy czyta to zdanie…

Leave a reply to Monika Wrzosek-Müller Cancel reply